poniedziałek, 31 marca 2014

6 Rozdział!


*OCZAMI JESS*
 
-Wiesz może jemu na tobie zależy?-Spytała po chwili ciszy Ellie.
-Trudno powiedzieć. Znam go dwa dni? Jak w tak krótkim czasie może zacząć komuś zależeć na poznanej Ci niedawno osobie?-El nic nie powiedziała.-No właśnie. Pewnie chce tylko zaciągnąć mnie do łóżka. Tak jak każdy mężczyzna.
-Może jednak się mylisz co do niego. Za niedługo okaże się, że zakochałaś się w nim, a on w tobie. Tak to widzę.-Zaśmiałam się głośno na to co powiedziała.-Co w tym takie zabawnego?
-Wszystko dziewczyno słyszysz sama siebie? To nie jest romantyczna komedia. Ani żadna inna komedia tylko życie. Tu nie ma takich momentów. Tu się dzieje to co musi nie to co chcemy.
-Masz rację, ale zobaczymy za pare dni lub miesięcy.-El wstała po czym podała mi rękę. Wstałam i ruszyłam do wyjścia. Nie mam zamiaru wracać do szatni, bo tam pewnie są jeszcze wszyscy, a nie lubię jak się na mnie tak patrzą. Skierowałam się w stronę dwóch fotelii, które stoją na korytarzu koło wejścia na salę gimnastyczną. Usiadłam na jednym z nich, a Ellie koło mnie. Zaczęłyśmy się wygłupiać jak to zawsze my. Przyjaciółka starała się mnie pocieszyć i wyszło jej to. Ale, gdy go zobaczyłam kierującego się w moja stronę mina mi zrzędła. Wiem, ze chce ze mną porozmawiać, ale czy ja tego chcę?
-Wiesz Ellie zostaw nas samych. Zaraz przyjdę do szatni.-Szepnęłam do koleżanki siedzącej koło mnie. Na co ona odwróciła się w stronę chłopaka. Skinęła głową po czym wstała i minęła się z nim. Harry podszedł do mnie. Usiadł na miejscu gdzie przed chwilą siedziała moja przyjaciółką.
-Jessica wiem, że jesteś na mnie zła.-Mówiąc to nie spojrzał na mnie ani na chwilę tylko cały czas jego wzork był utkwiony w podłodze.
-No wiesz nie mam innego wyjścia.-Zerkałam na niego.
-Na twoim miejscu też bym był wściekły, a teraz jestem zły na samego siebie. Przepraszam nie powinienem tego chcieć zrobić. Nie wiem co mnei podkusiło. To była chwila słabości.-Wreszcie zaszczycił mnie spojrzeniem. Usiadłam bokiem tak, by siedzieć do niego przodem. Patrzyliśmy sobie w oczy. -Wybaczysz mi?-Zapytał po kilku minutach.
-To było głupie. Mogę to zrozumieć. Hormony. A no i to, że jesteś mężczyzną. To samo mówi za siebie. Pytasz czy Ci wybaczę? Hmm.. Nie jestem, aż tak wredną suką, która się obraża za byle co, ale pamiętaj nie rób tego ponownie, bo nie lubię cierpieć i zaprzątać sobie głupotami głowy.
-Naprawdę? Kamień spadł mi z serca. Nie jesteś ani nie będziesz suką. Bedę pamiętał na przyszłość, żeby najpierw pomyśleć, a potem zrobić.- Uśmiechnęłam się do niego.-Czym sobie zaprzątałaś głowę?
-Co?-Zapytałam zdezorientowana.
-No powiedziałaś bym nie robił takich rzeczy, bo nie lubisz zaśmiecać sobie takimi duperelami głowy. Więc pytam o co konkretnie chodziło.
-A no to ten... Bo jestem diewczyną, a my dużo myślimy i same siebie nie rozumiemy. Ja mniej więcej tak mam, więc niepotrzebnie myślałam nad tym co mogoby się wydarzyć gdybym cię nie powstrzymała.-Harry nic nie powiedział tylko uśmiechnął się. Rozszerzył ręce tak by mnie przytulić ale zatrzymał się.
-Mogę?-Zapytał błagalnie. Skinęłam głową na tak. Przytulił mnie mocno do siebie. W tym momencie już o niczym nie myślałam tylko czułam, że mogę mu ufać. Z szatni zaczęli wychodzić chłopcy i dziewczyny. Co oznacza przybycie nauczyciela na lekcje. Wstaliśmy i udalismy się razem na zbiórkę. Pan znów sprawdził obecność po czym weszliśmy na salę. Zrobiliśmy króciutką rozgrzewkę, a w tym czasie niećwiczący włączyli muzykę.
-To co moi drodzy dobierzemy się w pary. Ale nie damsko-damskie czy męsko-męskie. I nie sami sobie wybieracie tylko ja wam wybiorę. Poznałem już wcześniej wasze zdolności taneczy. Widziałem też chłopaków jak tańczą.-W tym momencie cała piątka się zaśmiała.-Więc Rose i Louis, Ellie i Niall, Isabella i Harry, Eathan i Nina..-Wymieniał tak dalej aż padło na mnie.-Hmm nasza Jessica będziesz z... Z Zaynem.-Co?! Czemu z nim? Wziął mnie przyłączył do Malika tylko dla tego bym go nauczyła co to jest taniec. Podeszłam do niego i lekko się usmiechnęłam.

-Cześć.-Odezwał się pierwszy Mulat.
-Hej.
-Nie jesteś zbyt zadowolona, że jesteś ze mną w parze co?
-Prawdzie mówiąc to tak w cale się nie cieszę. Ale wiem, że to może być bardzo fajne dowiadczenie.-Zaśmialiśmy się oboje.
-Fajnie słyszeć takie coś od dziewczyny. To co zawsze słyszę to cytuję "Jesteś boski" "Kocham cię!" itd. A ta prawda to co innego.-Uśmiechnęłam się do niego. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że trener zaczął coś tłumaczyć i pokazywać jakieś kroki. Boże czy to musi być samba? Zayn złapał mnie tak jak kazał mu pan. Po czym zaczęliśmy każdy krok po kroku. Gdy mu nie wychodziło to denerwował się.
-Ej spokojnie. Wiesz nie każdemu wychodzi wszystko od razu.
-Łatwo Ci mówić. Ja nie jestem aż tak utalentowany tanecznie jak ty czy inne dizewczyny. Nie nawidzę tańczyć, a szczególnie tańca towarzyskiego.-Usiadł na trybuny. Nie mogę pozwolić mu się tak łatwo poddać. W innym wypadku dałabym sobie z nim spokój, ale to nie byłabym ja.

-Ej! Wstawaj! Nie pozwolę Ci się nad sobą użalać. Nie jestem jakimś mistrzem, ale chodź spróbuję cię trochę inaczej nauczyć.-Widziaam niesmak na jego twarzy. Wstał i podszedł do mnie.-Nie lubisz tańczyć towarzyskich?-Pokiwał głową.-To dobrze się składa ja też nienawidzę tego. Wolę coś innego. Raczej coś co tańczę sama.
-Tak, ale to co ty lubisz teraz jest najmniej ważne. Jesteśmy na lekcji.
-Co z tego? Spokojnie ten koleś zna mnie i moje metody nauki. Może chodź pokażę Ci kilka fajnych kroków. Takich luźnych. Łatwo ich się nauczysz.-Zgodził się. Najpierw chciałam go zdenerwować trochę i pokazałam coś co nigdy by mu nie wyszło, a mianowicie szpagat.
-Pojebało?-Otworzył szeroko buzie i uniósł w górę brwi.
-Może torchę. Haha. Nie no,a teraz na serio.-Zrobiłam dość prosty obrót, wykop lekki w przód, a dalej już jakoś się potoczyło. Za pierwszym razem Zaynowi nie wychodziło. Ale tóż po chwili zaczął łapać.-Gotowy na sambę?
-Możemy spróbować.-Złapaliśmy się za ręce i stanelismy daleko od siebie. Zaczęliśmy po mału. Njapierw myliły nam się nogi, ale juz po chwili poszło jak po maśle. Te podstawowe kroki mielismy za sobą. Pod koniec zajęć nauczyciel pozwolił nam zatańczyć to co chemy. Ja z Zaynem dalej ćwiczyliśmy sambę. Gdy się zmęczyliśmy wyszliśmy z sali.

-Dzięki jesteś naprawdę niesamowita.-Zarumieniłam się.
-Cieszę się, że Ci się spodobało. Do zobaczenia jutrona na zajęciach, albo może jeszcze dziś.
-Tak jasne. Może zamiast wracać autobusem pozwolisz, żebyśmy cie odwieźli z chłopakami?-Zaczął ruszać znacząco brwiami.
-Zastanowię się. Jak się przebierzesz to przyjdź do mojej szatni i tam Ci dam znać.-Weszłam do pomieszczenia gdzie inne dziewczyny już były przebrane. Ściągnęłam od razu bluzkę. Nie rozglądałam się czy nie ma żadnego chłopaka. Wzięłam do ręki koszulkę, ale ta mi upadła. Ktoś mi ją podał. Podniosłam wzrok na tę osobę.

-Alfie! Co ty tu robisz?!- Zabrałam mu szybko koszulkę po czym ją na siebie nałożyłam.
-Teraz jesteśmy kwita. Ładne masz cycki.-Mrugnął do mnie i wybiegł z szatni.
-Jeszcze tego pożałujesz kutasie!- Dziewczyny śmiały się ze mnie. Ściągnęłam spodnie dresowe, a nałożyłam moje rurki. Rozczesałam włosy, spryskałam się pefumami, nałożyłam moje buty, a rzeczy z zajęć włożyłam do plecaka.-Ej dziewczyny idźcie bezemnie. Ja wrócę z chłopakami.


-Jakimi?-Spytała z ciekawością Ellie.
-No jak to z jakimi? Z Zaynem i Harrym.
-Stop, stop, stop, stop. Czy ty nie lecisz na dwa fronty?-Rose nie mogła się pochamować. Uniosła do góry brwi i czekała na odpowiedź.
-Zwariowałaś. Po pierwsze z Harrym łączy mnie może przyjaźń. I raczej nic więcej. A z Zaynem czuję, że się zaprzyjaźnimy.-Uśmiechnęłąm się szeroko.
-Dobrze Ci zrobi taka przyajźń z chłopakiem. Tylko nie zapomnij o mnie.- Kochana Ellie.Przytuliłyśmy się na pożegnanie.
-O tobie nigdy!-Krzyknęłam, gdy dziewczyny już były za drzwiami. Ile można się przebierać?! Usiadłam zrezygnowana na parapecie. Patrzyłam co się dzieje za oknem. Przestało padać. Uczniowie śpieszyli się na autobus, a inni pomału szli w stronę domów.

-Ehem...-Odwróciłam się w stornę drzwi. Stał tam uśmiechnięty Zayn.-To co jedziesz z nami? Czy ze mną?
-Chcem już do domu więc za nim oni się przebiorę to wolę jechać z tobą. Tylko nie licz na nic.
-Czy ja coś mówię?-Podszedł do mnie i pomógł mi zejść z parapetu. Otworzył mi drzwi.-Pani przodem.-Wskazał ręką bym szła pierwsza. Wyszłam z szatni. Tam czekał na mnie Harry.
-Wiesz też chciałem cię odwieźć, ale Zayn mnie uprzedził.-Zrobił smutną minę.- Trudno. Może jutro zgodzisz się na to bym to ja cię odwiózł?
-Zobaczymy co będzie jutro.-Podeszłam do chłopaka, stanęłam na palcach i przytuliłam go na pożegnanie.-Do jutra.
-Do juta.-Pocałował mnie w policzek.

Wyszłam na zewnątrz gdzie czekał na mnie Malik. Otworzył mi drzwi. Wsiadłam do środka. Zayn wyjął z opakowania papierosa po czym zerknął na mnie. Kiwnęłam na tak. Zapalił goi wyjechał z parkingu szkolnego.

-To gdzie mam cię księżniczko zawieźć?- Uchylił lekko okno.
-Błagam tylko nie księżniczkuj mi tu. Jedź tu cały czas prosto, a potem już będę Ci mówiła gdzie dalej.
-Dobrze. A więc może opowiesz mi coś o sobie?-Zaciągnął się papierosem po czym wypuścił dużą ilość dymu.-Nie przeszkadza Ci co, że palę?
-Nie jest spoko.-Spojrzałam w stronę okna.-Czemu cię to interesuje?
-Wiesz pomogłaś mi się nauczyć choć trochę tańczyć i otworzyłem się przed tobą, a teraz chciałbym byś też mi coś powiedziała o sobie.
-Dobrze więc. Mieszkam z ciocią w dużym domu. Nie znam mojego taty, a moja mama nie żyje już dwa lata.-Tu urwałam na chwilę moją wypowiedź. Na samo wspomnienie tego wypadku poleciała mi łza.-A dalej to zmieniłam się po jej śmierci, ale nie tak o 360 stopni. Przyjaźnię się z Ellie, Rose i z tymi, którzy na to zasługują. Reszty może w międzyczasie się dowiesz.
-Przykro mi co do twojej mamy. Nie wiem jak to jest, ale domyślam się. Co do twoich przyjaciół czy będzie tam miejsce dla mnie?-Spojkrzałam zdziwiona na niego.
-No nie wiem muszę się zastanowić. Ale pomyślmy właśnie powiedziałam Ci coś o sobie co bardzo rzadko się zdarza więc. Hmmm... Być może zasługujesz na to by być moim przyjacielem.-Uśmiechnął się szeroko i podał mi chusteczki. Wytarłam oczy.-Dzięki.
-Nie to ja Ci dziękuję. Nigdy nie miałem takiej osoby. Mam tylko chłopaków, a to co innego. Wiesz jak mam być wobec Ciebie szczery to Harremu zależy na tobie.
-Co?
-No tak. Po tym jak chciał cię pocałować to użała się nad sobą i musielismy go pocieszać. Gdzie teraz jechać?
-Teraz w prawo i na sam dół. To on wam to opowiedział?
-No tak to u nas normalne zawsze się sobie zwierzamy.
-Okej.Teraz czas na Ciebie. Opowiedz mi coś o sobie.-Zayn zatrzymał się pod moim domem i zaczął mówić różne rzeczy o sobie.-Dobra dzięki za podwózkę i za miłą rozmowę. Pozdrów chłopaków.
-Nie ma za co. Pozdrowię. Do jutra.

Wyszłam z samochodu. Otworzyłam bramę wejściową na podwórko i jeszcze raz się odwróciłam by pomachać Zaynowi na pożegnanie. Odmachał mi po czym odjechał z piskiem opon. Szłam szybko do domu by tylko się nie ropadało. Drzwi są otwarte. Czyli ciocia dziś pracuje w domu. Sciągnęłam buty, odwiesiłam kurtkę na wieszak i weszłam do salonu.

-Już jestem.-Krzyknęłam rzucając plecak na podłogę.
-Co tak wcześnie?-Zapytała ciotka wychodząc z pokoju trzymając w ręku laptopa.
-Kolega mnie odwiózł.
-Kolega?-Zapytała badawczo mi się przyglądając.
-Tak to tylko kolega. Wiesz ja nie lecę na każdego. Idę do siebie odrobić lekcje.
-Dobrze. Jak będziesz głodna to obiad jest w lodówce.

Wzięłam książki i ruszyłam na górę do swojego pokoju....



*OCZAMI ZAYNA*


Gdy nauczyciel przyłączył mnie do dziewczyny o której Harry cały czas gada byłem zadowolony, że ją poznam. Na początku wydawała się jak każda inna dziewczyna, ale gdy powiedziała mi co sądzi o tym ćwiczeniu i o tym, że wcale się nie cieszy iż jest ze mną w parze to coś we mnie pękło. Zaczęliśmy tańczyć. Jak zawsze mi nic nie wychodziło. Wkurzyłem się tak na prawdę mocna, że zszedłem na trybuny. Myślałem, że da sobie ze mną spokój, ale nie ona nadal do mnie mówiła i mnie pocieszała. W końcu zgodziłem się spróbować czegoś innego. Potem znów przeszliśmy do samby i zaczęło mi wychodzić. Jestem zadowolony, że mogłem z nią tańczyć i ją lepiej poznać.

           Jeszcze przed nikim opróćz chłopaków się tak nie otwarłem. Wolę jak inni mnie nie znają dobrze. Ale ona ma to coś w sobie, że musiałem się przed nią otworzyć.

         Po zajęciach zaproponowałem jej podwózkę do domu. Myślałem, że się nie zgodzi. Kazała mi przyjść potem do niej. Wszedłem do szatni. Usiadłem na ławce i zaczęłem się przebierać.

-I jak Ci się tańczyło z Jess?-Zapytał siadając koło mnie Harry.
-Wiesz może być.-Ściągnąłem koszulkę, popsikałem się dezodorantem i nałożyłem nową bluzkę.
-Widziałem jak starał Ci się pomóc i co jakoś się udało. Mówiłem, że jak ją poznasz to polubisz ją.
-No moze i mówiłeś.-Ściągnąłem spodnie dresowe i nałożyłem moje ciemne rurki. Spakowałem ciuchy do plecaka. Spsikałem się perfumami, przeczesałem włosy, nałożyłem buty, nażuciłem kurtkę i byłem gotowy do wyjścia.-To co ja idę sam ją odwioz jak czeka na mnie, bo zanim się wy przebierzecie to on szybciej dojdzie na piechotę.
-Masz rację. Przeproś za nas i powiedz, że następnym razem wszyscy ją odwieziemy.
-Dobra. To narazie.Wyszedłem z szatni kierując się do pomieszczenia dla dziewcząt. Jak zobaczyłem ją siedzącą samą na parapeie wiedziałem, że czeka na mnie. Pożegnała się z Harrym i ruszyliśmy. Po drodze opowiedziała mi coś o sobie, a ja jej coś o mnie. Jak wysiadła czekałem, aż wejdzie na podwórko. Weszła po czym odwróciła się i mi pomachała, odmachałem jej oraz ruszyłem w stronę domu. Zastanawiam się czy ta przyjaźń może wypalić. Zaparkowałem pod domem. Tam już stały samochody chłopaków. Zamknąłem swój na kluczyk i szedłem w stronę domu. Tam od razu napadł mnie ciekawy Harry.
-No i jak było?
-Cześć. Jeśli boisz się, że Ci ją odbije czy coś w tym stylu to daj sobie spokój z resztą pytań. Ona jest inna niż inne dziewczyny.
-Nie boję się, że będziesz chciał mi ją odbić tylko boję się, że w końcu się w niej zakochasz i będziesz cierpieć. Ale na razie cieszę się, iż starasz się zaprzyjaźnić z moją może przyszłą dziewczyną.
-Nie martw się o mnie poradzę sobie jakoś. A ty rób coś jeśli chcesz mieć ją tylko dla siebie, bo nie będzie tak łatwo jeśli za niedługo mamy koncert na drugim końcu świata.-Usiadłem wygodnie na kanapie obok Nialla,. który oglądał jakiś program. Najwidoczniej to coś ciekawego, bo nie odrywał od ekranu wzroku.
-Tak muszę coś zrobić. Tylko jak? Obiecałem jej, że taka sytuacja się nie powtórzy.-Harry usiadł na fotelu na przeciwko mnie.
-No, ale kto mówi, że masz ją od razu całować? Po mału kroczek po kroczku. Zaproś ją gdzieś pogadajcie, ale odworzenie jej do domu zostaw mi.-Uśmiechnąłem się zadziornie. Wkurzył się na to.-Nie bój się jak już mówiłem : NIE CZUJĘ NIC DO JESSICI! TO TYLKO PRZYJAŹŃ! NIC WIĘCEJ!.
-Narazie to może i przyjaźń.-Odezwał się wreszcie Niall.
-O czym ty do kurwy nędzy gadasz Niall?-Wkurzony Hazza wstał.
-Nic. Ja o niczym nie mówię. Tylko stwierdzam fakty. Ale zapomnijcie o tej rozmowie.-Horan wstał i poszedł najwidoczniej do swojego pokoju.
-Co on miał na myśli?-Zapytał zdenerwowany Styles.

-Nie mam bladego pojęcia.-Kłamałem. Oczywiście on pewnie nie pamięta tego co się wydarzyło kilka lat wstecz. Harry zaczął chodzić z taką jedną laską, a ja kolegowałem się z nią. Tylko potem ona myślała, że ja coś czuję do niej i zerwała dla mnie z nim. Na szczęście wyjaśniliśmy sobie to wszystko. Ale teraz to tylko przyjaźń. Dziś poznałem Jess tak na prawdę i mam ochotę ją chronić przed każdym kto mógłby ją skrzywdzić. A dalej? Nie wiem jak to się potoczy.
-Wiesz masz racje powinienem coś zrobić.-Harry nałożył kurtkę, buty po czym wybiegł z domu.

Pewnie pojchał do niej...

*OCZAMI JESSICI*
 
Po odrobieniu lekcji zeszłam na dół na obiad. Odgrzałam sobie to co kazała ciocia. Usiadłam wygodnie przed telewizorem i oglądałamjakiś beznadziejny film. Po zjedzeniu zmyłam po sobie naczynia. W tym czasie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz "Ellie".

-No Hej!-Odezwałam się jako pierwsza.
-Hej. Co słychać jak tam podwózka do domu?
-Nie bądź wścibska. No było normalnie. Zayn jest super facetem.
-Ale no polubiłaś go?-Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Lubię tu siedzieć i gadać przez telefon.
-Trudno powiedzieć, ale opowiedziałam mu kilka faktów o mnie, a on powiedział coś o sobie. Więc tak mi się zdaje, że to może być fajna znajomość.
-Ja też się cieszę, bo wiesz po ostatnim przyyjacieluu się nieźle przejechałaś.-El specjalnie tak przęciągnęła bym zrozumniała o kogo chodzi.
-Tak nie musisz przypominać. To była straszna pomyłka, ale na całe szczęście w porę się opamiętałam i wyrzuciłam go ze swojego życia.-Jakieś auto przejechało koło mojego domu. Zaciekawiło mnie kto to może być o tej porze. Przeważnie listonosz już nie jeździ o tej godzinie, a sąsiedzi pojechali gdzieś na kilka dni.

-No, a tak to co u Ciebie słychać?
-Norma, wróciłam do domu, odrobiłam lekcje, zjadlam obiad i teraz rozmawiam z tobą.- W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.-Wiesz czekaj muszę otworzyć drzwi, bo ktoś puka.
-Ok.

Podeszłam do drzwi i nie patrząc przez wizjer otworzyłam je. Byłam zaskoczona widząc przed sobą Harrego z bukietem kwiatów.

-Wiesz kochana kończę jutro dam znać co i jak. No papa buziaki.-Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.-Czym sobie zasłużyłam na taką wizytę?-Zapytałam wpuszczając chłopaka do środka.
-Tak po prostu chciałem zobaczyć co słychać. A to dla Ciebie. Nie wiedziałem jakie lubisz kwiaty więc wziąłem te, które doradziła mi pani w kwiaciarni.-Wzięłam je i powąchałam.
-Śliczne. Dziękuję. Chodź włoże je do wazonu.
-Kto przyszedł kochanie?-Ciocia wyszła z pokoju trzymając tym razem w ręku jakieś papiery.
-To mój kolega Harry, a to moja ciocia Veronica.
-Miło mi panią poznać.-Chłopak wziął cioci dłoń i lekko ją ucałował. Kobieta lekko się zaśmiała.
-Mi też miło.-Wróciła do siebie do pokoju. Zaprowadziłam chłpaka do salonu po czym sama poszłam po wazon. Wsadziłam kwiatki do szklanego pojemnika z wodą, a samo udałam się do Stylesa.
-Zrobiłeś wrażenie na mojej cioci. Szacun.-Zaśmialiśmy się oboje.-To tak na prawdę co cię tu sprowadza?

-Chciałem porozmawiać i tak po prostu się spotkać.
-Aha spoko. Więc rozmawiajmy. Co słychać? Jak Ci się podobały zajęcia taneczne.
-Wszystko dobrze tylko w domu trochę się wkurzyłem na Nialla, ale to nie jest teraz ważne. A co do zajęć to były super tylko zazdrościłem Zaynowi, że byłaś z nim w parze.-To miłe, ale obiecywał, że nie będzie takich akcji z pocałunkiem, ale dla mnie ta obietnica to oznaczała, że nie bedzie też takich przybliżeń do siebie. Zauważył zamieszanie na mojej twarzy.-A no tak przepraszam zapomniałem o obietnicy.
-Nie no ok, ale uważaj na to co mówisz. To miłe, że chciałbyś tańczyć razem ze mną.Może za tydzień?
-Może za tydzień. Wiesz za niedługo wyjeżdzamy na pare dni, bo mamy koncert w Ameryce.
-Słyszałam coś w telewizji chyba mówili. A gdzie się podziały moje maniery czy chciałbyś się czegoś napić?

-Haha nie dziękuję. No ,a co do wyjazdu to jestem tu dziś u Ciebie, bo nie chciałbym, żebyś o mnie zapomniała.-Spojrzałam w jego oczy. Przepełnione były smutkiem.
-No wiesz może zapomnę, ale jakoś sobie przypomnę kim jesteś. A tak na serio to nie przejmuj się nie dam rady zapomnieć kogoś takiego jak ty i inni chłopcy.
-To mnie pocieszyłaś.-Zaśmialiśmy się. Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinkę po czym do Harrego ktoś zadzwonił. Odebrał i po chwili się rozłączył.
-Wiesz muszę lecieć Liam wydzwania by przyjechał, bo będzimey coś nagrywać. To do jutra.
-Tak do jutra.-Odprowadziłam go do drzwi tam przytuliłam na pożegnanie i zamknęłam a nim drzwi. Spojrzałam na zegarek dochodziła 19. Włączyłam na mój serial. Usiadłam wygodnie i oglądałam. Ciocia co jakiś czas wychodziła z pokoju i coś do mnie mówiła Ale nie zwracałam na nią zbytnio uwagi, bo byłam zajęta serialem. Gdy zakończył się o 20 poszłam się umyć. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i odprężyłam się. Woda się lała po moim ciele, a jak tak sobie stałam. Wzięłam żel pod prysznic i się nic dokładnie umyłam. Umyłam włosy moim ulubionym szamponem. Zakręciłam wodę, wyszłam i wzięłam do ręki ręcznik. Wytarłam się dokładnie i przebrałam w piżamę. Wysuszyłam włosy i byłam gotowa do pójścia spać. Wyszła z łazienki kierując się w stronę pokoju, w którym pracuje ciocia.Otworzyłam drzwi i oparłam się o framugę drzwi.

-Wiesz nie chcę Ci przeszkadzać, ale jest późno,a ty jutro podobno masz jakąś rozprawę dość wcześnie.-Patrzyłam na nią przez chwilę. W końcu raczyła na mnie spojrzeć.-Dobra wiesz chciałam być miła, ale ciebie to widzę, że gówno obchodzi. Dobranoc.-Wkurzyłam się i wyszłam z jej pokoju. Pobiegłam schodami na górę i zatrzasnęłąm za sobą drzwi. Położyłam się do łóżka. Ona się potem dziwi, że mam ją w dupie, gdy ona sama ma mnie też w dupie. Już miałam zasypiać, gdy dostałam sms'a. Spojrzałam zaspanymi oczami na ekran. Wskazywał wiadomość od "Harry"

Wiadomość od Harry; "Dobranoc ;*"

Odpisałam mu; "Dobranoc ; )"

Odłożyłam telefon na półkę po czym sama przekręciłam się w stronę ściany i zasnęłam.

                                .......
Rozdział dodaję tak jak miał być. Nie miałam na niego zbytnio pomysłu, ale wczorajsza pogoda była taka piękna, że siedziałam na dworze i mnie natchnęło ; )
Więc mam nadzieję, że wam się spodoba.

Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń! Kocham was!
                          CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Następny postaram się dodać za tydzień, a jak dobrze pójdzie to na weekend może się pojawi 7 rozdział : **

                 





 

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Zapraszam do siebie :
    http://angel-full-of-sins.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział i fajnie piszesz :) zapraszam też do mnie :) "Zawsze sądziłem, że demony przeszłości, które zaszczepiły się w moim ciele i zagnieździły w duszy tak mocno i tak głęboko, pozostaną we mnie na zawsze, całą swoją mocą pozbawiając mnie resztek człowieczeństwa (...) a mrok, czarny jak bezkresna otchłań, na dobre zamieszkał w moim sercu (...) i choć miałbym zginąć, znajdę człowieka, który zamordował moich rodziców."
    Lecz co stanie się, gdy na swojej drodze Harry spotka uroczą Madeleine, a mroczny sekret jej ojca ujrzy światło dzienne?

    ZWIASTUN https://www.youtube.com/watch?v=rMzjwsmjYg4

    http://unforgiving-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na pewno zajrzę i zwiastun też oglądnę ; ))
      Następny rozdział dodam najpóźniej jutro wieczorem. ; *

      Usuń

Obserwatorzy