Bardzo ważna notka jest pod rozdziałem!
"Nigdy nie myślałam, że jednak cię poznam"
-Skurwielem, który ją zostawił i twoim ojcem.-Zszokowało mnie to, że przyznał się jakim był chujem, lecz nie myślałam, że kiedykolwiek spotka się ze mną.
-To prawda byłeś skurwielem. I byłeś moim Ojcem. Po co tu przyjechałeś?!
-Jestem tu by poznać córkę, która dorosła beze mnie.-Odpowiedział wpatrując się we mnie.
-Ale nie za bardzo rozumiem cię. Przyjechałeś i powiedziałeś to co chciałeś, ale po co?-Dopytywałam.
-Chciałbym naprawić i nadrobić te wszystkie lata mojej nie obecności.
-Nie sądziłam, że jednak cię poznam. Zawsze byłeś dla mnie tylko zwykłym mężczyzną, który zostawił moją matkę i mnie dla jakiejś Panny.-Na samo wspomnienie zaczęły mnie szczypać oczy. Nie chciałam by zobaczył moją słabość więc odwróciłam wzrok.-Teraz nie mam czasu na pogaduszki. Przyjedź kiedyś.-Byłam już w samochodzie, gdy "tata" otworzył drzwi i dał mi jakiś liścik.
-Proszę zadzwoń do mnie. Na prawdę chcę naprawić wszystko.-Wzięłam to i zatrzasnęłam drzwi. Harry odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę.
-Nie rozumiem. To był twój Ojciec, a ty nie chcesz się z nim kontaktować?-Zapytał w pewnym momencie chłopak.
-Ja kiedyś chciałam go poznać. Ale On nie dawał po sobie znaku życia. Myślałam, że mnie nie chcę czy coś, ale wszystko było jasne, gdy byłam na tyle duża by dowiedzieć się o tym, że to On zostawił mamę dla jakiejś typiary. I to zabolało. Nawet nie wiesz jak to boli, gdy Ojciec, którego kochasz zostawia cię dla innej rodzinki.-Już nie mogłam dłużej dusić w sobie tych uczuć. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Teraz potrzebowałam spokoju.-Nie jedźmy już nigdzie. Chodźmy do Ciebie.-Wydusiłam, a Styles tylko przytaknął. To miał być taki piękny dzień, a stało się to co nigdy nie powinno. Szlag! Po kilku minutach byliśmy juz pod domem chłopaków. Weszłam pierwsza, a za mną Harry. Ściągnęłam w korytarzu kurtkę, i buty po czym spojrzałam w lusterko wiszące nad jedną z komód. Mój makijaż był rozmazany. Próbowałam zetrzeć go ręką, ale to nie pomagało. Taka zapłakana weszłam do salonu. Siedzieli tam inni. Nie chciałam by któryś z nich mnie zobaczył więc przyśpieszyłam kroku jak tylko było to możliwe. Właśnie w tym momencie nienawidzę swojego chorego kolana. O mały włos się nie potknęłam o czyjegoś buta.
-O hej Jess, coś się stało?!-Liam jako pierwszy mnie zauważył i podszedł.
-Hej. To nic takiego. Teraz nie chcę o tym mówić.-Odpowiedziałam i udałam się schodami na górę do sypialni chłopaka. Gdy już tam byłam usiadłam na duże łóżko i jak na jakiś sygnał łzy leciały jak krople deszczu, jedna po drugiej. Do pokoju wparował loczek i bez mówienia po prostu przytulił mnie tak jak powinien zrobić.
-Ciiii.-Uspokajał mnie.-Będzie dobrze. Jestem przy Tobie. Już spokojnie.
-Dziękuję za to, że jesteś.-Wychlipałam i wtuliłam się w niego tak mocno jak tylko mogłam.
-Zawsze będę Kochana.-W jego ramionach czułam spokój i bezpieczeństwo. Mogłam tak stać i stać. Po kilku minutach postanowiłam oderwać się od chłopaka. Usiadłam na łóżko, a on podał mi chusteczki. Wysmarkałam się oraz wytarłam jeszcze mokre od płaczu policzki. Udałam się do łazienki by przepłukać twarz. Jak tylko się uspokoiłam postanowiłam odpocząć.
-Wiesz przepraszam cię za to, że nie udała nam się randka, ale teraz jestem tak zmęczona, że chciałabym się przespać.
-Jessica przecież to nie twoja wina. Jak jesteś zmęczona to chodź razem się położymy.-Zaproponował i to zrobiliśmy. Położyłam się z jednej strony, a Harry z drugiej. Przytulił mnie mocno do siebie, a moje powieki zrobiły się cięższe i zasnęłam...
*
-Słońce wstawaj. Już śpisz 5 godzin.-Usłyszałam cichy szept nad moim uchem. Momentalnie otworzyłam oczy. Ujrzałam uśmiechniętą twarz swojego chłopaka.-Idę na dół do chłopaków, jak ogarniesz się to zejdź do nas.-Powiedział i pomału wstał. Przekręciłam się na plecy. Przetarłam oczy, i gdy Harry opuścił pokój wstałam idąc do łazienki. Przemyłam twarz i wróciłam na łózko. Teraz cieszyłam się ze spokoju i ciszy. Miałam czas na zastanowienie się co zrobić z taką karteczką od Ojca, ale nie skorzystałam z tego. Jutro też jest dzień i mogę w skontaktować się z nim jak będę miała na to ochotę. Usłyszałam ciche, nie pewnie pukanie.-Proszę,-Powiedziałam kierując wzrok na drzwiach wejściowych do pomieszczenia. Otworzyły się, a w nich stanął wysoki szatyn.
-Hej mała, jak się trzymasz?-Spytał podchodząc.
-Hej Zayn, bywało lepiej, ale już dochodzę do siebie.-Uśmiechnęłam się do niego tak jak mogłam. Przyjrzała się dokładnie jego włosom, które nie uwierzycie, ale były w nieładzie. Pierwszy raz widziałam nie uczesanego Malika. Aż miło popatrzeć na zaspaną twarz chłopaka.-Takie pytanie, czy ty też zdrzemnąłeś się?
-Tak bardzo widać?-Przytaknęłam.-Nie tylko ty chciałaś odpocząć. -Pokiwałam twierdząco głową, a chłopak zaśmiał się.-Wiesz, że jak coś to zawsze ja czy chłopcy zawsze będziemy Cię wspierać.-Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, które wypalały w mojej głowie dziurę. On nawet nie wie jak jestem mu wdzięczna za to, że nie pyta o coś na co sama nie znam odpowiedzi. W geście podziękowania przytuliłam go nic nie mówiąc. Przygarnął mnie mocno do siebie. Fajnie jest czuć, że ma się kogoś tak bliskiego na kogo można zawsze liczyć. Oddaliliśmy się od siebie.-Wiesz mimo wszystko masz wielkie wsparcie U Harre'go, bo jego rodzice też są po rozwodzie.
-Na prawdę? Nigdy mi o tym nie wspominał.
-On nie lubi gadać o sprawach rodzinnych. To coś takiego jak inni mężczyźni nie potrafią i nie lubią gadać o uczuciach.-Trochę mnie zdziwił fakt, że Styles nic mi nie powiedział o rozstaniu jego rodziców. Może to jest dla niego trudne do omówienia z kimś.-Idziemy na dół do chłopaków?-Spytał po chwili ciszy Mulat.
-Taki miałam zamiar.-Uśmiechnęłam się już dość szeroko. Mulat pomógł mi wstać, otworzył przede mną drzwi, a na schodach szedł ze mną ramię w ramię.
-O nasza księżniczka i księciu wstali.-Zaśmiał się Lou, a Hazza spiorunował go wzrokiem.
-Rozumiem, że Zayn może spać tyle, ale ty Jess?-Zaśmiał się Niall.
-Tak, uwierz ja uwielbiam spać.-Zawtórowałam mu śmiechem. Usiadłam koło Stylesa i Louisa. Spojrzałam na zegar ścienny. Dochodziła właśnie godzina 19. Wyjęłam ze spodni telefon i zaczęłam wiadomość do cioci.
_________________________________________________________________________________
Do: Ciocia Veronica.
Treść:
Cześć. Jak coś nie martw się, gdyż jestem u Harrego : ) Wszystko ze mną w porządku tylko miałam bardzo ciekawego gościa. Nigdy nie zgadniesz... Mój kochany Ojczulek postanowił się nawrócić i odwiedził mnie. Fajnie co nie? Jak wrócę musimy porozmawiać co z tym fantem zrobić, gdyż dał mi swój numer i kazał się odezwać. Będę około dziewiątej.
_________________________________________________________________________________
Wysłałam po czym schowałam komórkę do tylnej kieszeni. Niall dziś wybierał film. Postanowił trochę mnie rozbawić więc włączył "Scary movie 1". Ten film jest jedną z moich ulubionych komedii jakie oglądałam z Ellie. Pamiętam, że przewijałyśmy zawsze do momentu, gdy koleś w masce goni tą laskę w domu. Ona wbiega na schody, a On za nią i ona po kolei wrzuca jakieś rzeczy, aż w końcu wzięła fortepian, a On tak śmiesznie biegł w dół. Zawsze to mi poprawiało humor.
Liam wstał i zgasił światło, Lou poszedł zrobić popcorn, a reszta wraz ze mną siedzieli na kanapach. Gdy wszyscy już byli gotowi to Harry włączył film. Jak to chłopcy co chwilę wybuchali niepohamowanym śmiechem, a ja wraz z nimi. Już pod koniec filmu trzymałam się mocno brzucha, bo myślałam, że pęknie mi ze śmiechu.
-Uwielbiam oglądać z wami filmy!-Wykrzyknęłam, gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Harry objął mnie ramieniem po czym szepnął do mojego ucha.
-A ja uwielbiam Ciebie.-Spojrzałam w jego zielone tęczówki następnie się zarumieniłam.
-Odwieziesz mnie do domu?-Wypowiedziałam ledwo słyszalnie.
-Pewnie.-Wstał po czym pomógł mi. Pożegnałam się z chłopakami uściskiem i słowem "do jutra". Taki bynajmniej mam zamiar iść do szkoły. Nałożyłam kurtkę oraz buty po czym wyszłam na zewnątrz. Harry otworzył mi drzwi od samochodu, a po chwili sam już siedział na miejscu kierowcy.
-Wiesz za parę miesięcy będę mogła cię przewieźć własnym autem.-Wyszczerzyłam się na samą myśl o pojeździe, który będzie tylko mój.
-A masz prawo jazdy?
-Pierwsze co zrobię, gdy noga przestanie mnie boleć to pójdę się zapisać.-Zagryzłam dolną wargę i zamyśliłam się. Styles włączył radio. Leciała jakaś wolna, ale za to fajna piosenka, w którą się zasłuchałam. Tak mi się spodobała, że zapisałam w telefonie jej tytuł. Później sobie ją ściągnę na laptopa. Szybko dojechaliśmy na miejsce. Harry wysiadł, a następnie otworzył mi drzwi pomagając wysiąść.
-Jutro się widzimy?-Zapytał odprowadzając mnie pod same drzwi.
-Oczywiście.-Na pożegnanie pocałował mnie w usta. Pomachałam mu, weszłam do domu, a tam zastałam ciotkę.
-Czy to prawda co mi napisałaś?!-Wymachiwała mi telefonem przed twarzą. Pokiwałam twierdząco głową po czym mocno przytuliłam ciocię do siebie. Trochę tym zachowaniem zmyliłam ją, bo ostatni raz kiedy na prawdę ja przytuliła sama z siebie było jeszcze przed śmiercią mamy, a potem już tylko na pogrzebie, bo musiałam. Moje emocje znów wypłynęły na wierzch.-Kochanie nie płacz.-Mówiła to także przez łzy. Po chwili obie miałyśmy mokre koszulki. Oddaliłam się trochę od Verinici by otrzeć mokrą od płaczu twarz. Ona zrobiła to samo. Weszłyśmy do salonu. Usiadłam na sofie, a ciocia poszła w moje ślady. Przez chwilę ciszy zastanawiała się nad tym co ciocia ma mi do powiedzenia o moim Ojcu.
-Ciociu?- Zapytałam.
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć czy miałaś kiedykolwiek kontakt z nim?
-Przed śmiercią twojej mamy nie widziałam go, ale przyszedł na pogrzeb, a później pytał czy może cię gdzieś zabrać i poznać.-Nie uwierzyłam w to co Ona przed chwilą do mnie powiedziała. Czemu to ukrywała? Dlaczego nie widziałam go pod czas ceremonii pogrzebowej? Tysiąc pytań krążących po mojej głowie nie dawało mi spokoju. Uniosłam lewą rękę po czym przyłożyłam do miejsca na czaszce gdzie najbardziej czułam ból.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?-Spytałam znienacka. Sama nie sądziła, że zadam to pytanie.-W ogóle czemu się ze mną nie kontaktował?
-Nic nie mówiłam, gdyż wiedziałam jak zareagujesz na wiadomość o nim. A nie kontaktował się, ponieważ powiedziałam mu, żeby dał Ci spokój, gdyż nie chcesz go znać.-Tłumaczyła się, a ja dalej nie mogłam przyjąć tych wiadomości do swojej podświadomości.
-Rozumiem, że chciałaś dla mnie dobrze, lecz nie sądzisz, że sama powinnam podejmować takie decyzje? A może wtedy by mi wytłumaczył dlaczego odszedł i teraz żyłabym wraz z nim? A może nie wybaczyłabym mu nigdy i siedziałabym w tym samym miejscu co teraz?-Chciałam wziąć ją na jej wrażliwą stroną, ale jak się okazało ta strona nie był taka czysta jak zawsze uważałam. Moja mama, a ciotka nie były podobne do siebie pod względem charakteru, tylko wyglądu. Mama była wrażliwa, nigdy by mnie nie oszukała, ale nie spodziewałam się tego po mojej cioci, która jak według mnie była odzwierciedleniem mojej rodzicielki.
-Jessica zawsze chcę dla Ciebie jak najlepiej. Owszem mogłam postąpić inaczej, lecz bałam się. Cholernie się bałam cię stracić. Sądziłam, że jak Ci przekażę tę wiadomość to wybaczysz mu zdradę i odejdziesz z domu do Niego i Jego rodziny.-Tak rozhisteryzowanej ciotki dawno już nie widziałam. Łzy leciały jak nurtem rzecznym. Cichy głosik w mojej głowie mówił bym już dała sobie spokój i nie kontynuowała rozmowy. Tak też zrobiłam. Machnęłam zrezygnowanie ręką w jej stronę, następnie wstałam i poszłam do siebie do pokoju.
Przebrana w piżamę udałam się umyć jeszcze zęby, zmyć makijaż po, którym i tak już nie było śladu. Gotowa podreptałam do sypialni. Spojrzałam z przyzwyczajenia na ekran swojego telefonu. 1 wiadomość. Wpisałam pięcio literowe hasło, po czym weszłam w skrzynkę odbiorczą. Wcisnęłam nową wiadomość.
_________________________________________________________________________________
Od: Harry
Treść:
Wiem, że jest Ci teraz smutno, ale pamiętaj jestem przy Tobie : *
Przyjadę po Ciebie jutro. Dobranoc, Kocham cię!
xx Harry.
_________________________________________________________________________________Uśmiech wparował na moją twarz po przeczytaniu całego SMS'a. Nie miałam sił na odpisanie, więc odłożyłam komórkę na półkę nocną, a sama zgasiłam lampkę po czym przykryłam się szczelnie kołdrą i zamknęłam lekko mokre powieki od płynu do demakijażu.
Przez moją głowę przepływała setka nowych informacji, które dziś poznałam. Moje myśli krążyły wokół jednej osoby zwaną Ojcem. Tysiące pytań napadło moją podświadomość. Nie wiadomo o czym lub o kim bym nie pomyślała, to i tak wszystko zmierzało do jednego celu.
Postanowiłam skupić się na jutrzejszym dniu. Na tym co On przyniesie, lecz po chwili opadłam z sił i po prostu zasnęłam.
Tak dobrze mi się spało, ale cóż co dobre zawsze szybko się kończy. Telefon zadzwonił, a ja wstałam. Poszłam do łazienki już bez kuli. Nie czuje już takiego bólu w kolanie jak przedtem. Czyli wszystko zmierza w dobrą stronę. Zrobiłam poranną toaletkę. Zrobiłam lekki makijaż po czym wróciłam do pokoju po ciuchy. Nałożyłam brązowy sweter, czarne rurki, grube skarpety. Wzięłam telefon i udałam się na dół. Tam nie było mojej cioci. Połknęłam tabletkę, którą przepisał mi doktor, nałożyłam ciepłe botki za kostkę i narzuciłam grubą puchową kurtkę. Wzięłam jeszcze beżową czapkę i takiego samego koloru komin, który owinęłam wokół szyi. Nienawidzę mrozu, a że na dworze jest zimno postanowiłam dobrze się ubrać na taką pogodę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:30. Po drodze narzuciłam na plecy granatowy plecak. Wyszłam z domu zamykając go na klucz. Mały metalowy przedmiot schowałam do tylnej kieszeni od moich spodni. Starałam się iść pomału by tylko się nie przewrócić, bo jak na taką porę roku może być ślisko.
Podeszła do furtki, która była otwarta. Zauważyłam chłopaka w jasnym płaszczu, dużej czapce oraz szaliku. Na rękach znajdowały się brązowe rękawiczki. Z daleka było widać, że z jego ust wydobywał się z zimna para. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się i podszedł do mnie. Przytuliłam go na przywitanie.
-Czemu nie wszedłeś do środka? Albo nie zadzwoniłeś?-Spytałam idąc w stronę samochodu.
-Nie opłacało mi się, bo przyjechałem jakieś dwie minuty temu.-Otworzył drzwi, a ja zajęłam miejsce pasażera. Po chwili Harry siedział na miejscu kierowcy.-Jak wczoraj rozmowa z ciotką?
-Okropnie. Obie płakałyśmy, a ja dowiedziałam się, że Ona ukrywała przede mną to, że mój Tato chciał się ze mną skontaktować.
-Ale dlaczego to zrobiła?-Ruszyliśmy, ale nie jak zwykle szybko tylko można nazwać tę prędkość żółwią.
-Dałam sobie spokój, bo nie chciałam się gorzej poczuć. A tak zmieniając mój temat dlaczego nie powiedziałeś mi o swoich rodzicach?-Spojrzałam na reakcję chłopaka, ale nic specjalnego nie zauważyłam. Może dlatego, że był przodem skierowany do drogi, a nie od mnie. I nie mogłam zobaczyć jego zielonych oczu, które zawsze mówiły co się z nim dzieje.
-Nigdy nie pytałaś. I nie widziałem potrzeby zwierzania się z tego.-Odpowiedział tak jakbym trafiła w czuły punkt.
-Zayn mówił mi, że nie lubisz rozmawiać na takie tematy. Przepraszam, że w ogóle zapytałam.-Już wolałam siedzieć cicho niż znowu się pokłócić czy coś w tym stylu. Na parkingu szkolnym nie było żadnych osób. Chciałam wysiąść, ale jak to w zwyczaju Stylesa to On zawsze otwiera mi drzwi. Więc poczekałam. Po chwili pomagał mi w wysadce.-Tak ogólnie to kiedy wyjeżdżacie?
-Co dziś mamy?
-Piątek. -Odpowiedziałam. Uwielbiam ten dzień tygodnia.
-Jeszcze 2 tygodnie.-Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Będzie mi smutno bez debili na lekcjach, oraz po zajęciach. Poszłam do swojej klasy gdzie odbywała się lekcja historii. To będzie luz, bo nie mamy już z panem Darnes'em tylko z nowym nauczycielem, który jest tu od rozpoczęcia roku szkolnego. Pan Kennedy jest najlepszym nauczycielem zaraz po panu od geografii. Pod klasą spotkałam Ellie.
-Hej.-Przywitałyśmy się.
-Hej. Co tam?-Zapytała siadając ze mną na ławeczce.-Gdzie masz kulę?
-Nie mam już, bo czuj się o wiele lepiej.-Uśmiechnęłam się i spojrzałam przez małe okno znajdujące się za nami.-Ale mamy pogodę. Co nie?
-Jest okropnie. Tak mi się nie chciało wstać.
-O widzę, że nie tylko mi jest tak zimno.-Zauważyłyśmy jak podchodzi do nas Rose, a koło niej Eathan.
-Już taka pora.-Zaśmialiśmy się. Wstałyśmy z Ell i uścisnęłyśmy naszych przyjaciół.
-Co u was?-Zagadnęłam.
-Spoko, a jak widzę to u Ciebie też lepiej. Noga już nie boli?-Zapytał z troską w głosie Ethan.
-Już nie odczuwam żadnego bólu związanego z tym oto miejscem.-Wskazałam na swoje kolano. Dziewczyny dziwnie na mnie spojrzały. Co oznaczało bym kontynuowała.-Wczoraj spotkałam Ojca.
-Co?!-Cała trójka krzyknęła.
-Czego chciał?
-Chciał pogadać. Ale ja się nie zgodziła, bo byłam umówiona z Harrym. Tak ogólnie to obczajcie to, że moja kochana ciocia ukrywała przede mną fakt, że On chciał mnie kiedyś poznać.-Przygryzłam dolną wargę i zastanawiałam się jak dalej kontynuować.-Pojawił się na pogrzebie mamy, ale ciotka nie pozwoliła mu się do mnie zbliżać, ani kontaktować. A teraz w końcu znalazł w sobie jakąś odwagę by spojrzeć mi w oczy.
-I co masz zamiar zrobić?-Zapytała Rose. Eathan przytulił mnie mocno do siebie, gdy zobaczył jak kilka łez wypływa na wierzch ze mnie.
-Jeszcze nie wiem, ale chyba się z nim spotkam.-Moi towarzysze pokiwali twierdząco głowami. Tę smutną jak dla mnie chwile przerwał dzwonek na lekcje. Pan przyszedł jak zwykle 10 minut po dźwięku dzwonka. Usiadłam z Ellie do drugiej ławki po oknem. Klasa historyczna była koloru liliowego oraz czerwonego. Wszędzie były jakieś mapy, obrazy znanych ludzi, plakaty i takie innego stare rzeczy.
Tak powinno być w tej klasie, ale tak nie jest. Podobno jak stał się ten wypadek z moją nogą to zwolniono Pana Darnesa'a i On zabrał ze sobą wszystkie takie badziewne rzeczy.
A teraz na ścianach są zdjęcia, które Pan Kennedy sam robi, Na tablicach korkowych są jakieś dowcipy, oraz rysunki, które uczniowie sami przyczepiają. Na biurku nauczyciela znajduje się czarny laptop. Teraz to ta lekcja będzie moją ulubiona, bo w końcu nie będzie uczył na niej jakiś stary ziom, u którego zasypiam na zajęciach. Po sprawdzeniu obecności odezwał się nasz nauczyciel.
-Jak już wiecie pan Darnes już nie będzie tu uczył. Ja przejmuje jego wszystkie obowiązki, więc w klasie nie mówcie do mnie proszę Pana tylko po prostu jestem Damen.-Wielki szok. Jest to chyba jedyny nauczyciel do, którego nie muszę mówić na Pan, no oprócz chłopaków z One Direction. Bo do nich trzeba mówić po imieniu ale tylko mi na to pozwalają. Damen kontynuował dalej swoją wypowiedź, a każdy go słuchał. Nawet ja skupiłam się na słowach wypowiadanych z jego ust. I pomyśleć, że taki koleś jest nauczycielem. Opowiedział nam jak doszedł do tego iż chciał uczyć. Okazało się, że mamy z nim dużo wspólnego. Mówił też o tym jak będą wyglądały lekcje z nim, i muszę przyznać, iż bardzo mi się będą podobać, bo będzie luz, nie będzie pytał. A testy będą raz na jakiś czas. Mi to nawet bardzo odpowiada. Nieszczęsny dzwonek przerwał tę godzinę lekcyjną. Pożegnaliśmy się i poszliśmy na następne zajęcia czyli fizykę. Nasz plan zajęć prawie codziennie się zmienia, bo nasza kochana Pani Dyrektor próbuje ulepszyć nasze zajęcia. Tak samo zadecydowała o usunięciu od następnego półrocza lekcji tańca. Ponieważ według niej to jest nam w ogóle nie potrzebne. Ale może i ma rację. Niech tylko ostatnie klasy się uczą, bo może im się to przydać na jakieś imprezy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciela.
-Jess! Tu ziemia! Słuchasz nas?-Zapytał Alfie, gdy dotarliśmy pod wyznaczoną klasę.
-Yhymm.-Odpowiedziałam.
-Tak? To gdzie planujemy iść jutro?-Tym razem Eathan chciał się dowiedzieć czy ich słuchałam.
-Dobra nie słucham was.
-Planujemy wszyscy w piątkę jechać do jakiegoś klubu. Oczywiście jeśli twój chłopak będzie chciał to też może jechać.-Powiedział Alfie, a ja spojrzałam na Niego i odpowiedziałam.
-To będzie dobre rozerwanie się. Spytam ogólnie chłopaków czy będą chcieli z nami jechać. Chyba, że macie coś przeciwko?-Spytałam, by mieć pewność, że nikomu nie będzie przeszkadzało towarzystwo przyjaciół moich i Harrego.
-Jak dla mnie i Ell to mogą iść. A wy?-Rose usiadła na parapecie i skierowała to pytanie do Alfiego i Eathana. Spojrzeli na siebie po czym jeden się odezwał.
-Wolelibyśmy iść tylko takim zespołem jakim jesteśmy. Nie, żeby coś Jess, ale już dawno nie wychodziliśmy razem w piątkę.
-Dobra. Ja się nie gniewam. Powiem Harremu, że nie mogę sie z nim jutro spotkać, ale w niedzielę odbijemy.-Uśmiechnęłam się i chciałam iść do pokoju nauczycielskiego by z nim pogadać, ale przypomniał mi się rozkaz Pani dyrektor. Nie mogłam.
*
-Jutro widzimy się pod tym barem co zawsze? W centrum?-Zapytałam już na odchodne. Wszyscy pokiwali głową na tak, więc pożegnałam się z nimi i poszłam do samochodu koło, którego stał Zayn.-Cześć.-Nie wiedziałam czy mogę go przytulić czy coś, ale On zauważył moje wahanie i sam mnie przytulił.-Mi nikt nie zakazywał okazywać uczennicom uczuć.-Zaśmiał się.
-Nie wiesz czy Styles odwiezie mnie do domu, czy mam iść na autobus?
-Mówił mi, żeby to ja się Tobą zaopiekował.-Mulat wyszczerzył się i kazał wejść do Jego czarnego Mitsubishi.-To co do domu?
-Raczej tak.-Ruszyliśmy tak jak zawsze czyli szybko. Zayn nie jest ostrożny jak Harry. Malik woli szybką i niebezpieczną jazdę nawet w taką pogodę, a Hazza za bardzo chyba się boi.-Możesz mu przekazać, że jutro nie ma mnie w domu, bo idę ze znajomymi na imprezę?
-Tak. A mam takie pytanie tylko nie obraź się czy coś, ale nie chciałaby skontaktować się z Ojcem?-Spytał i spojrzał na mnie. Przygryzłam dolną wargę i zastanowiłam się chwilę nad pytaniem.
-Po tym co zrobił nie, ale jak dowiedziałam się, że ciocia ukrywała przede mną te wiadomości o Nim, to już sama nie wiem czego chcę.-Odpowiedziałam. Poczułam takie dziwne ukłucie. Może powinnam do niego chociaż zadzwonić? Pogubiłam się. Ale teraz najważniejsze jest to by pogadać z ciotką. Może Ona mi to wytłumaczy i będzie dobrze. Podjechaliśmy pod mój dom. Wysiadłam, a Zayn zrobił to samo.
-Wiesz mam dla ciebie taką radę. Nie zrób czegoś co będziesz później żałować. Jeśli czujesz, że powinnaś się z nim spotkać to, to zrób.-Przytuliłam go na pożegnanie i w geście podziękowania. Szłam pomału w stronę domu. Na podjeździe stało cioci auto. Drzwi były otwarte więc nie musiałam sięgać po swój klucz. Weszłam, ściągnęłam z siebie kurtkę, buty, szali, czapkę. Nałożyłam kapcie i poszłam do salonu. Rzuciłam plecak na podłogę, a sama udałam się do kuchni by coś zjeść. Otworzyłam lodówkę na oścież i wyjęłam ser żółty. Postanowiłam zrobić sobie tosty. Włączyłam maszynę, przygotowałam 4 kromki chleba tostowego. Wstawiłam przy okazji wodę na herbatę. Gdy wszystko miałam gotowa poszłam do salonu. Włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać serial, który leci codziennie, gdy wrócę ze szkoły.
*
-Przyjmuję przeprosiny, bo wiem jak się martwisz o mnie, ale mam zamiar się z nim skontaktować.-Skończyłam rozmowę z ciotką i poszłam do siebie do pokoju. Rozejrzałam się po wszystkich półkach jakie mam, by znaleźć jedną mała karteczkę z numerem telefonu. Już straciłam nadzieję na odnalezienie jej, ale olśniło mnie. Podeszłam do szafy w, której mam spodnie. Wyjęłam wczorajsze rurki i w tylnej kieszeni znalazłam to co chciałam. Nawet nie wiedziałam, że taka mała rzecz może tak ucieszyć. Tylko teraz nie byłam pewna czy zadzwonić. Nie wiem czy na szczęście czy może na pecha zadzwonił mój telefon.-Halo.-Odezwałam się.
-Jess, Zayn mówił mi, że jutro idziesz gdzieś na imprezę. To prawda?
-Tak. Postanowiliśmy wybrać się grupką do naszego ulubionego klubu. Jakiś problem?-Usiadłam na skraju łóżka wpatrując się w białe cholerstwo.
-Ja nie mam nic przeciwko. Tylko byłem trochę zły, że sama mi tego nie powiedziałaś.
-Ale co tego czy powiem to osobiście, czy poproszę o to Zayn'a?-Nic nie odpowiedział.-No właśnie. Teraz kończę, bo chyba zadzwonię do Taty.
-Na prawdę? Później odezwij się i powiedz co Ci mówił.
-Dobrze. Buziaki.-Zakończyłam rozmowę, wykręciłam numer zapisany przez Ojca wczoraj. Wcisnęłam zieloną słuchawkę. Poczekałam kilka sygnałów i usłyszałam znajomy męski głos.
-Halo.-Odezwał się.
-Tu Jessica.
-Nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz.
-Taa jasne. Dzwonię tylko spytać o to co masz mi do wyjaśnienia.
-Możemy się spotkać?
-Tak. Za pół godziny będę w Nando's.-Zakończyłam tę konwersację. Przebrałam się tylko w inną bluzkę. Ubrałam na siebie znów tą samą kurtkę, buty szalik oraz inne takie ciuchy.-Wychodzę.-Krzyknęłam zatrzaskując za sobą drzwi. Zadzwoniłam po taksówkę. Po 5 minutach siedziałam już w żółtym samochodzie kierującym się tam, gdzie poprosiłam kierowcę...
_____________________________________________________________
Hej no i mamy kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo, ale na początku nie było 5 komentarzy więc nawet nie zaczynałam go pisać, a tu nagle 5 się pojawił i jak takie "O ja pierdole co teraz?!" W piątek wieczorem zaczęłam pisać i dziś skończyłam. Jest nawet długi i włożyłam w niego dużo swojej pracy i serca. Mam nadzieję, że docenicie moją prace i podziękujecie w taki sposób, że zostawicie komentarz ;3
Teraz trudniejsza wiadomość do przekazania, bo w środę wyjeżdżam na 2 tygodnie do Niemiec z przyjaciółką. Pewnie pytanie czemu akurat tam? Bo jedziemy do jej rodziny, a przy okazji 2 jest koncert chłopaków w Dusseldorfie na, który mamy bilety ; **
Więc następny rozdział pojawi się 9 lipca, albo 10, bo 11 znów jadę na dwa tygodnie tylko, że z mamą. Także widzicie jedną połowę wakacji już mam zaplanowaną. Dziękuję bardzo wam za 7000 wyświetleń!
Nie przeciągam tylko życzę miłego czytania oraz wyczekujcie mnie : **
Pozdrawiam. :**
CZYTASZ=KOMENTUJESZ