środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 36.

Mam już dość jedzenia, składania sobie życzeń i tych wszystkich miłych słówek, a do tego Ojciec wyciągnął mnie na pasterkę o północy. Ta wigilia mogła by się już skończyć, bo cały czas każą mi coś robić, albo pomóc w czymś, a moje nogi odpadają. Niestety zostaje na noc u taty, ale przynajmniej będę mogła trochę odpocząć.
-Jess możesz już iść spać, bo jutro o 9 pobudka do kościoła.-Jak ja tego nie lubię. Owszem jestem wierząca itd. Ale nie przepadam za księżmi więc nie chodzę do kościoła za często. Ostatni raz kiedy tam byłam to miałam bierzmowanie. Tak bardzo dawno temu. Ale cóż posłuchałam się ojca i wstałam od stołu kierując się do pokoju gościnnego, który jest na przeciwko pokoju dzieciaków. Weszłam jeszcze do nich zobaczyć czy śpią. Owszem Mia spała jak zabita, więc tylko poprawiłam Jej kołdrę, a mój mały braciszek właśnie przysypiał.
-Śpij dobrze, jutro się zobaczymy.-Dałam mu buziaka w czoło i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Skierowałam się na początek do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i załatwiłam inne takie sprawy. Po tym mogłam spokojnie udać się do łóżeczka. Sprawdziłam jeszcze telefon gdzie miałam jakieś SMS więc je odczytałam.
Od: Ellie.
Treść: Mam dość jedzenia xdd Mówiłaś, że się pokłóciłaś z Malikiem. Własnie pisał do mnie Niall i powiedział, ze się o Niego martwi; / 
Przecież Zayn to nie małe dziecko. Jest teraz u rodziny z bliskim na, których mu zależy. Najwidoczniej tak już miało być.
Do: Ellie.
Treść: Ja też już nic w siebie nie wepcham ;P No pokłóciliśmy się o tą szmatę, przecież Ci opowiadałam. Od kiedy jesteś w tak bliskich kontaktach z Niall'erkiem?  A jeśli On tak się martwi o tego idiotę to niech sobie sam z nim pogada... ;/
Zanim się położyłam podeszłam do swojej torby gdzie mam wszystkie ciuchy i inne duperelki. Cóż że żona taty nadal mnie tak bardzo denerwuje. Nie zapomnę jej tego co ostatnio mówiła, ale ze względu na dzieci musiałam jakoś przestać na to zwracać uwagę. Wzięłam czyste ciuchy na jutro już naszykowałam na fotelu, a mianowicie wzięłam czarną krótką spódniczkę i białą koszulę z czarnym kołnierzykiem. Ułożyłam tak by się nie pogniotło i wróciłam na swoje posłanie gdzie czekała mnie wiadomość od przyjaciółki.
Od: Ellie.
Treść: Nie zmieniaj kochanie tematu ; * Ostatnio tak jakoś częściej piszemy ze sobą ;) Kto wie, może coś z tego będzie ; > Próbował, ale to nie wychodzi. Musisz sama z Nim pogadać ;)) 

Do: Ellie.
Treść: Niall to dobry koleś trzymam za was kciuki Xx A teraz muszę iść spać, bo się nie wyśpię. Jutro się odezwę i ustalimy co z sylwestrem ; ) Dobranoc! ;3 

Ustawiłam sobie budzik na 8:45 i położyłam swoją komórkę na półce nocnej przy swojej głowie. Zgasiłam lampkę i dobrze opatuliłam się ciepłą kołdrą, która zastępuje mi człowieka, który teraz powinien mnie przytulać. Ale wszystko się pewnie ułoży, przynajmniej ja tak myślę. Niestety tak czasem też musi być, bo jakby było cały czas kolorowo to prędzej czy później coś się wypala. Zamknęłam swoje ciężkie już powieki i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*****
-I jak Ci się podoba u nas w kościele?-Spytała moja macocha. Nie wiedziałam czy mam jej odpowiedzieć prawdą czy może kłamstwem?
-Jest bardzo ładnie.-Uśmiechnęłam się słodko.
-To dobrze.-Zaczęliśmy jeść śniadanie przygotowane przez Nią. Oczywiście dzieciaki już dawno zaczęły jeść, bo były strasznie głodne, a ja ledwo wpychałam jedzenie do swojej buzi. Z grzeczności nie wypada odmawiać. Lecz już nie mogłam i zjadłam tylko trochę sałatki po czym podziękowałam i udałam się do swojego pokoju. Zadzwoniłam do Matt'a i poprosiłam by po mnie  przyjechał, bo mam już dość tu siedzenia i się nudzenia. Owszem może i są tu dzieciaki, które uwielbiam, ale ile można siedzieć w czterech ścianach, czasem z kimś pogadać, a potem cały czas nie wiesz co masz ze sobą robić. Dlatego zawsze mam przy sobie słuchawki i mogę włączyć muzykę, która odstresuje mnie i uspokaja. Spakowałam resztę swoich rzeczy i czekałam na przyjazd mojego ochroniarza, a zarazem dobrego kumpla. Zjawił się już po 20 minutach. Więc pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam do Niego jak najszybciej.
-Dobrze, że już jesteś.-Wsiadłam i chciałam jak najszybciej stamtąd odjechać, lecz smutne było to jak przez okno moja mała Mia mi machała. Odmachałam Jej i się wzruszyłam.
-Aż tak źle było?-Zaśmiał się chłopak i ruszył z miejsca.
-Tam jest tak nudno i jeszcze każą Ci chodzić do kościoła i jeść wspólnie posiłki. Przecież to horror.
-Już zabieram cię do domu. Tam czeka na Ciebie przyjaciółka. Chyba planujecie jakąś imprezę Co?
-Skąd to wiesz?
-Bo Ellie ma ze sobą mnóstwo notesików i cały czas coś powtarzała o muzyce, ludziach., którzy przyjdą i o tym klimacie balowym.
-No organizujemy wspólnie sylwestra w dużym dosyć lokalu. Spokojnie oczywiście jesteś zaproszony nie wiem czy jako mój znajomy czy może jako ktoś kto będzie musiał mnie pilnować.-Posłałam mu milusie spojrzenie i spojrzałam w boczną szybę. Dziś już mamy 25, a ja z chłopakami ostatni raz widziałam się 19. Jak ten czas szybko leci. Ale przyjadą po nowym roku to jakoś się to nadrobi. Nawet się nie obejrzałam i już byłam w domu. Przywitałam się z ciocią i poszłam do siebie gdzie czekała Ell.
-Ile można czekać.-Przytuliła mnie na przywitanie i od razu przeszłyśmy do sedna.
***
-To jak już wszystko wiemy to ja zwijam się, bo obiecałam wrócić na kolację. Wiesz święta.-Zaśmiałyśmy się i odprowadziłam dziewczynę na dół. Tam już Matt był taki miły i odprowadził ją dalej do bramy gdzie czekała na dziewczynę taksówka. Jest dopiero 16 więc udałam się do cioci, która jak zwykle przesiadywała w swoim gabinecie i coś pisała.
-Ile możesz pracować? Choć napijemy się gorącej czekolady i oglądniemy jakiś świąteczny film!-Krzyknęłam, a kobieta niechętnie opuściła swoje miejsce pracy i poszła razem ze mną do kuchni. Wyciągnęłam wszystko co potrzebne, a ciotka resztę już zrobiła.-Jesteś jakaś przybita.
-Nie Kochanie, zdaje Ci się.

-Przecież to widać gołym okiem. Jesteś nie w sosie. Coś się stało? Problemy w pracy?
-Jess, na prawdę jest ok. Mam dość już tego jedzenia, a to dopiero pierwszy dzień świąt.
-Mnie nie można tak łatwo okłamywać. Jeśli nie chcesz to nie mów.-Przerwałam na chwilę, bo udałyśmy się do salonu. Usiadłam obok cioci i już wiedziałam jak poprawić jej humor.-Jakiś adwokat wpadł Ci w oko hmm?-Ja się zaśmiałam, a ona zaraz po mnie.
-Ty to jesteś! Już przestań się wygłupiać, bo się poparzysz jak w dzieciństwie.-Włączyłyśmy pierwszy lepszy film i zaczęłyśmy oglądać jak się później okazało komedię dzięki, której płakałam ze śmiechu.
**Kilka dni później**
Właśnie skończyłam się szykować na imprezę sylwestrową, która ma się zacząć o 20. Już się wykąpałam i wysuszyłam włosy. Teraz tylko muszę ubrać swoją sukienkę. Więc otwieram szafę i patrzę wprost na śliczną, długą, jak księżniczki moją sukienkę, która prezentuje się tak. Włosy postanowiłam ładnie spiąć, gdyż je lekko zakręciłam. Było na bok jak na przestawionej fotografii, Jeszcze zrobiłam odpowiedni makijaż, popryskałam się perfumami, które dostałam na święta. Pachną mocno, słodko, a zarazem pociągająco. Chciałam zrobić wielkie wejście, bo ciocia nie widziała mnie od 16, gdy udałam się myć. Wzięłam czarną mała podręczną kopertówkę, do której ukryłam swój telefon, portfel oraz jakieś podręczne kosmetyki w razie w. Zgaszam światło i na wysokich obcasach gnam w dół. Cóż przeglądnęłam się w dużym lustrze na korytarzu i muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba co widzę. Ruszyłam wolnymi krokami po schodach. W połowie się zatrzymałam, bo Varonica przyszła z aparatem i zaczęła pstrykać zdjęcia. To co będzie na mojej studniówce? Już się boje, chyba wynajmie kilku fotografów. Mogłam po 5 minutach znowu iść w dół. Tam już czekał na Mnie Matt, który ma mnie dostarczyć na miejsce imprezy. Odbędzie się to w wielkiej sali w centrum Londynu. Wszystko załatwiałam ze znajomymi, ale z naszej małej grupki przerodziło się to w dużą ilość osób, które także chcą się dobrze bawić. Podobno zawieszono tam kilka telewizorów, byśmy mogli oglądać jak strzelają z fajerwerk gdzie indziej, bo my też to planujemy. Ellie powiedziała, żebyśmy wszyscy się złożyli i wtedy zatrudnimy fachowców do udekorowania sali. Więc wymyślono, że to będzie miało motyw bardziej takiego balu. A w dodatku jest specjalne nagłośnienie. Oczywiście zapłaciłam tyle ile było trzeba i nie mogę się doczekać, aż tam zajrzę
-Wyglądasz... Po prostu wow.-Powiedział Matt, a zaraz po nim Tom, który dziś dotrzymuje towarzystwa mojej kochanej ciotuni. .
-Dzięki.
-Pamiętaj masz na siebie uważać...-Przerwałam Jej, bo znowu by zaczęła gadać to samo co od dwóch dni.
-Tak ciociu nie będę za dużo piła, nie będę sama nigdzie wychodzić, cały czas będę dobrze się bawić i ogólnie zadzwonię do Ciebie po północy.-Dokończyłam szybko, bo już pragnęłam być na miejscu. Dostałam buziaka na pożegnanie i mogłam skierować się do wyjścia. Jeszcze tylko narzuciłam płaszcz, bo na dworze śniegu coraz więcej. Mój szofer otworzył mi drzwi i przepuścił w nich, Tak samo postąpił z samochodem po czym pomógł zapakować resztki ciągnącej się z tyłu sukni. Matthew odpalił silnik samochodu i spokojnie ruszyliśmy w drogę. Dostałam SMS pewnie od Ell lub Rose.
Od: Ellie.
Treść: Czekam na Ciebie w środku. Normalnie szczęka Ci opadnie jak zobaczysz wewnątrz co się dzieje :)) 
Uśmiechnęłam się głupio do telefonu, ale postanowiłam nie odpisywać. Coraz bardziej się niecierpliwie, a moje serce z podniecenia coraz bardziej uderza z szybszą prędkością. Pierwszy raz od dłuższego czasu czegoś tak bardzo nie mogłam się doczekać. Moje ręce lekko drżały. 
-Ej tylko nie padnij mi tu na zawał. Nie mam kursu ratownictwa.-Zaśmiał się uspokajająco mój kolega.
-Oczywiście, nie mam takie zamiaru.-Puściłam mu oczko i skoncentrowałam się na drodze. Byliśmy już tak blisko. Przymknęłam oczy na moment..
*Oczami Ellie*
Ten sylwester to będzie jedna z lepszych imprez od dłuższego czasu, a przecież na tym nam zależy by dobrze się bawić i zapomnieć o wszystkim innym. Ubrałam się w piękną granatową sukienką, która sięga do samej podłogi, jest lekko rozkloszowana, ale po prostu cudowna, Do tego czarne szpilki i mała torebeczka. Był specjalnie u mnie dziś fryzjer, bo nie miałam ochoty sama sobie robić fryzury. Więc mam coś takiego na swojej głowie.  Mi osobiście się bardzo podoba, a mamie też. Zrobiła mi kilka zdjęć i zamówiła taksówkę. Kiedy dotarłam na miejsce zaniemówiłam z wrażenia. Po prostu Ci ludzie przeszli samych siebie. Genialne naświetlenie, sprzęt, telewizory, stoły doskonale ułożone, jedzenie i kelnerki, a przy drzwiach stoją dwaj mężczyźni, którzy otwierają każdemu, a do tego fotografowie, którzy uwieczniają każdego wejście. Mega wypas, Napisałam krótkiego SMS do Jess, która też już się tu wybierała. Chciałam sprawdzić zapas petard, ale ktoś do mnie zadzwonił.
-Halo?
-Hej, tu Niall.-Usłyszałam ten słodki irlandzki akcent i nie mogłam powstrzymać uśmiechu. 
-Hej, jak mija pobyt u rodziny?-Spytałam stając w miejscu i patrząc na wchodzące do środka zakochane pary. 
-Dobrze, ale dzwonię w pewnej sprawie. Nie możesz mnie wydać przed Jess, bo Malik mnie zabije.-Już się domyślałam o co chodzi, bo rozmawiałam o kłótni Jessi i Zayn'a własnie z Horanem i samą dziewczyną, która bardzo przez to cierpi. 
-Więc zamieniam się w słuch i mam buzię na kłódkę.....
***
-No cóż nie spodziewałam się takiego zawrotu sytuacji, ale to będzie miła niespodzianka jak dla mnie, ale nie wiem jak dla Niej. Pewnie w głębi duszy chciałaby tego. Muszę poprosić by Alfie się zgodził lub Eathana... 
**Oczami Jess**
-Wstawaj, bo zaśniesz na swoją imprezkę.-Zostałam szturchnięta lekko w ramię i dotarło do mnie chłodne powietrze. Spojrzałam w lewo i ujrzałam, że Matt stoi i czeka, aż wysiądę. Podał mi rękę, którą mocno chwyciłam i jakoś wyczłapałam się z pojazdu. Otrzepałam sukienkę i byłam gotowa do wejścia. 
-Dziękuje za podwózkę. Zadzwonię już pewnie w nowym roku.-Posłałam mężczyźnie uśmiech i szłam w kierunku wielkich drzwi frontowych. Cóż na dworze stały dwie pary rozmawiające. Ominęłam je i szłam po schodach w górę. Musiałam złapać w dwie dłonie sukienkę by się nie wyrżnąć. Byłam już przy wejściu i nagle drzwi zostały otwarte przede mną, a ja weszłam do środka nie wierząc w to co widzę. Miała to być zwykła potańcówka, a przerodziła się w wielki bal. Jestem zachwycona tym co widzę. Mogłam spokojnie opuścić sukienkę w dół i przystanąć rozglądając się. Nagle ktoś kazał mi się uśmiechnąć i zostało mi zrobione zdjęcie. Podziękowałam i ujrzałam od razu swojego przyjaciela Eathana z gipsem na nodze, a koło Niego Ell oraz Rose. Podeszłam powoli w ich kierunku. Dziewczyny pięknie ubrane, a chłopaki no no muszę przyznać, że garniaki im pasują. 
-I jak Ci się podoba?-Spytała Rose witając się ze mną.
-Jest magicznie!-Wykrzyknęłam.
-Ty wyglądasz magicznie.-Usłyszałam od przyjaciela. Zarumieniłam się chyba, ale podziękowałam i wzięłam od kelnera lampkę szampana. Upiłam kilka łyków i zajęłam miejsce na siedzenie przy stole przyjaciół, Jest nas piątka, a zostało wolne jeszcze jedno miejsce. Pierwsze dźwięki muzyki rozbrzmiały równo o 20. Tak więc zaczęliśmy się bardzo dobrze bawić. Mimo gipsu na nodze chłopak nieźle wywijał. Na początku puszczono taką muzykę bardziej klubową, lecz po chwili zmieniano na raz wolne, a raz szybkie, bo zakochani sobie tego zażyczyli. W międzyczasie Rose chodziła po kogoś kto robiłby nam mnóstwo śmiesznych zdjęć jak tańczymy oraz się wygłupiamy. Miałam z każdym po 10 jak nie więcej.
***
-Jest dopiero 22, a my jeszcze nie napiłyśmy się tak bardzo dobrze.-Wykrzyczała Ell, która próbowała przekrzyczeć muzykę. Pokiwałam jej głową na znak, że zgadzam się z nią i nalałyśmy sobie czystej wódki. Za popitkę miałyśmy różne soki, ja akurat preferuje smak pomarańczowy. Co chwilę byłam wyciągana na parkiet. Dostałam kilka SMS od chłopaków, że tęsknią i chcieliby być ze mną na imprezie. Ale nie mogą. Ja czekałam na wiadomość od jednej osoby i chyba się nie doczekam. Tak więc zostałam wyciągnięta na parkiet po raz kolejny przez kolegę z klasy. Nie trzymam się z nim jakoś blisko. Po prostu się kolegujemy. Dobrze mi się z nim tańczyło. Wymyślano różne zabawy i ludzie po pijaku biegali za jakimiś rzeczami, a potem bawili się w krzesełka jak małe dzieci. Chciało mi się z tego śmiać i wolałam siedzieć na swoim miejscu. Oglądałam telewizję, gdy puszczano jakieś smęty.
-Do nowego roku została niecała godzina!-Krzyknął do mnie Alfie.
-Wiem!-Odkrzyknęłam popijając jakiegoś drinka zrobionego przez jedną z moich przyjaciółek. Zgłodniałam i postanowiłam, że zjem jakąś sałatkę. Podobno dobra, bo Ell już próbowała. Jak zaczęłam jeść to puszczono piosenkę Katty Perry-This is how we do.  Ludzie fajnie do tego tańczyli i dobrze widać, że się bawią, a to najważniejsze. Więc i ja zaciągnęłam dziewczyny i razem tańczyłyśmy wygłupiając się w kółeczku. Ellie z Rose po tej piosence postanowiły pójść i same włączyć Dangerous, jeśli ten koleś nie będzie chciał to powiedziały, że siłą to wymuszą. Tak też zrobiły po chwili do naszych uszów doszły dźwięki świetnej piosenki. Gibałyśmy się, a chłopaki do nas dołączali i zaczynali tańczyć jakieś dzikie towarzyskie jak to oni zwali tańce. Muszę przyznać, że nie są najgorsi. Najlepszy i tak był Eathan z tym gipsem. Po tej piosence puszczono coś ta samo szybkiego, a Ellie tańczyła z jakimś ziomkiem z klasy. Rose tak samo. Wygląda na to, że dobrze się bawią. Mnie natomiast pozostał koleś z gipsem na nodze. W pewnym momencie zabolała mnie noga i musiałam udać się na miejsce spoczynku.
-Starość nie radość!-Usłyszałam z ust Alfiego. Uderzyłam go pięścią w brzuch, który momentalnie napiął. Pokazał mi jednym palcem tak jak się to pokazuje małym dzieciom i rzekł- Nu, nu.-Kiwając tym palcem. Nie mogłam pohamować śmiechu. On tak samo, ale pomógł mi usiąść i dosunął krzesło do stołu. Dokończyłam do końca swojego drinka i przyglądałam się jak wszyscy inni dobrze się bawią. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 23:30. Dziewczyny usiadły i polałyśmy sobie.
-To co. Wypijmy za dobry nowy rok, by przyniósł nam miłość, szczęście, zdrowie, mniej kłótni.-W tym momencie Ell popatrzyła się na mnie.-A przede wszystkim by nasza przyjaźń przetrwała wieki.-Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy w tym samym czasie. Delektowaliśmy się muzyką puszczaną, ale tym razem została ściszona, bo DJ poszedł do toalety. Więc nie marnowaliśmy czasu i opowiadaliśmy sobie o tych świętach. Zajęło nam to jakąś chwilę, aż wrócił pan od muzyki. Dziewczyny spojrzały na siebie dziwnie, a następnie na Eathana. Westchnął ciężko i coś szepnął do Alfiego. Ten pokiwał głową, a Ellie na chwilę wstała.
-Idę na chwilę spytać się o jedną piosenkę.-Obserwowałam ją do samego końca. Widziałam jak coś powiedziała do mężczyzny na scenie, który powiedział te słowa.
-Teraz coś co nada się do zatańczenia walca!-Na początku leciała jakaś melodyjka. Alfie wstał i podszedł do mnie.
-Zatańczymy?-Wyciągnął w moją stronę dłoń jak prawdziwy dżentelmen.
-Myślałam, że nie potrafisz.
-Ostatnio się jakoś nauczyłem.-Puścił mi oczko.
-Skoro nalegasz.
-Nie bój się. Spokojnie, nie gryzę.-Posłał mi swój uśmiech, który znam prawie od zawsze. Złapałam wyciągniętą dłoń chłopaka. Spojrzałam na parkiet. No to ładnie nikt nie tańczy, a my chyba byliśmy Ci odważni, No nic jak się zgodziłam to nie mogłam wrócić. Już widziałam jak są pstrykane nam zdjęcia. Stanęliśmy na środku i chłopak chwycił mnie w taki sposób jak do tańczenia walca. Teraz dopiero rozpoznałam tą melodię, która przerodziła się w cudowną piosenkę.  Po usłyszeniu pierwszych słów już dobrze wiedziałam, że była to ulubiona piosenka jak i artystka mojej mamy.
"Share my life. take me for what I am.." 
Ona uwielbiała Whitney. Znam kroki i z tym nie było problemu. Ułożyłam ręce tak ja musiałam i zaczęliśmy taniec. Odchyliłam się i musiałam jeszcze poprawić partnera, który chyba się trochę przeraził, ale jak poprosił mnie do tańca to już nie może się cofnąć. Podoba mi się nawet bardzo. Minął kawałek piosenki, a do nas dołączyła się jakaś para, która tańczyła przytulona do siebie. Nie zwracali uwagi na nas tylko na samych siebie. Alfie postanowił wykonać tak, że on tak jakby odpycha mnie do tyłu, a potem przyciąga do siebie z obrotem. Byłam w tyle i już miałam wrócić do swojego partnera, lecz ten okręcił mnie i puścił bym poleciała do tyłu. Wystraszona wylądowałam w innych silnych ramionach. Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam w te czekoladowe tęczówki, które wyrażały nadzieję. Nic do siebie nie powiedzieliśmy tylko dalej tańczyliśmy, aż do tego momentu melodii.
"I have nothing, nothing, nothing. If I don't have you."
Zayn zanucił do mojego ucha i dalej tańczył. Wreszcie się nauczył poruszać na parkiecie. Nie przestawaliśmy ani na moment. Gdy usłyszałam zakończenie to do tego usłyszałam brawa ze strony ludzi podziwiających nas. Puściłam dłoń Mulata i chciałam wrócić na swoje miejsce.
-Jess!-Krzyknął za mną. Nie odwróciłam się tylko podeszłam do stolika i od razu wypiłam z dwa kieliszki wódki popijając dużą ilością soku, Już dość dobrze się wprawiłam. Ale nie miałam zamiaru z Nim rozmawiać. Zabijałam wzrokiem Ellie, która doskonale wiedziała jaką muzykę wybrać, a Alfie? Posyłał mi przepraszające spojrzenie. Spojrzałam na stolik i się zastanowiłam dogłębnie. Z jednej strony było to urocze, ale jestem na Niego nadal zła. 
-Ej no chociaż porozmawiaj z nim.-Próbowała Rose.
-Nie! Niech nie myśli, że nagle się pojawi, zatańczy i od razu wskoczę w Jego ramiona i znów będzie dobrze!-Krzyknęłam specjalnie na tyle głośno by mnie usłyszał. 
-Jessica Milton.-Usłyszałam z głośników. Spojrzałam w kierunku sceny i ujrzałam tego idiotę z bukietem kwiatków. I to takich jakie lubię-Czerwone róże.-Jestem kretynek, dupkiem itd. Ale jestem tu, bo nie mogę wytrzymać bez Ciebie, ani chwili dłużej. Wiem, że już to słyszałaś. Proszę wybacz mi. Nie mogłem nic wtedy zrobić, ale zapomnijmy o tym. Co było to było, za 5 minut mamy nowy rok i chciałbym go zacząć z Tobą.- Zchodzi ze sceny i podchodzi do mnie. Nawet nie zauważyłam kiedy dziewczyny wypchały mnie na środek.-Wybacz mi. Tak jak tekst tej piosenki głosi: I have nothing, nothing, nothing If I don't have you.-Zaśpiewał, a mi chyba serce zmiękło.-Wiem, że to jest trudne, ale przejdziemy przez to razem. To jest najważniejsze. 
-Zgódź się!-Ktoś krzyknął z oddali.-Powiedz tak!-Oni chyba myśleli, że On mi się oświadcza. 
-To nie zaręczyny, ale tak samo coś wyjątkowego.-Z jednej strony umysł podpowiadaj bym nie miękła nawet pod wpływem alkoholu, ale słabł, a serce biło jak szalone. Chciało wyskoczyć mi z piersi. Moja pikawa podpowiadała bym dała mu szansę. 
-Zawitamy nowy rok za dziesięć! Dziewięć! Osiem!-Każdy zaczął odliczać nawet ja.
-Nie lubię być taka miękka.-Wyznałam prawdę i spojrzałam w te oczy, które tak bardzo pragnęły przebaczenia.-Przebaczam.-Powiedziałam. W tym momencie chłopak się przysunął i złączył nasze usta w pocałunek. 
-Happy New Year!-Każdy krzyczał, klaskał i otwierano szampany. Słyszeliśmy petardy. Ale my nie przestawaliśmy. Pragnęłam tego jak niczego w tym momencie. Chłopak odsunął się na kilka centymetrów i lustrował moje oczy. Tak samo i ja postąpiłam, gdy tylko otworzyłam swoje powieki.
Podbiegły do nas dziewczyny. Odsunęłam się dalej od Zayn'a i postanowiłam wyjść na zewnątrz zobaczyć co się dzieje na niebie, a także by ochłonąć. Ellie wzięła dwie lampki do szampana natomiast Rose wyciągnęła z lodówki zimny alkohol. Schodząc po schodach złapałam za swoją sukienkę i sunęłam na dół. Usiadłam na wyłożonej przez przyjaciółkę kurtce. Więc nie było mi zimno w tyłek, ani nie zmoczyłam sukienki.
-Masz piękne zdjęcia Jess z Malikiem. Coś boskiego!-Wykrzyczała Rose podekscytowanie. 
-Wznieśmy toast!-Dziewczyny zajęły się nalewanie i mi tylko podały lampkę. 
-Żebyś z Malikiem się nie kłóciła! Za naszą przyjaźń i by ten rok się udał jak najlepiej.-Uśmiechnęłam się, stuknęłyśmy się szkłami i wypiłyśmy zawartość. Fajerwerki nie przestawały latać nad naszymi głowami, a my śmiałyśmy się i podziwiałyśmy. Przyszedł do nas Zayn. Więc dziewczyny się zmyły. 
-Nie mogłem się powstrzymać.-Powiedział siadając obok. 
-Też tego pragnęłam.-Wyszeptałam na tyle głośno by mnie usłyszał. 
-Czyli mogę uznać, że nowy rok będzie naszym rokiem?-Zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Dopiłam do końca jeszcze alkohol i wtedy mogłam odpowiedzieć.
-Niektórzy będą cierpieć, ale....... Kocham Cię.-Zaśmiał się, a ja nie byłam pewna dlaczego.
-Tak długo czekałem.-Złączył Nasze ręce, wpatrywał się w moje oczy.-Kocham Cię jak nikogo innego.-Wyznał i znów mnie pocałował. Teraz na prawdę czuje się szczęśliwa. Mam nawet postanowienie noworoczne. Być przede wszystkim sobą, ale postarać się mniej kłócić z najbliższymi. Ostatni raz zerknęłam w górę i mogłam wrócić do środka, bo chłodno się zrobiło. Mulat złapał moją rękę i tak szliśmy do samego środka. Ellie patrzyła na nas rozmarzonym wzrokiem. Chciałam podejść i pochwalić się tym co ustaliłam sobie z chłopakiem, ale ten zaciągnął mnie na parkiet. Przytuliliśmy się do siebie i tak tańczyliśmy do romantycznej nuty. Piękna chwila, która mogłaby trwać wieczność. Ale po tym utworze puszczono coś szybkiego i dołączyli do nas moim przyjaciele. Bawiliśmy się wyśmienicie, aż do 4 nad ranem. Byłam już taka śpiąca, pijana, że zadzwoniłam do Matt'a. Zjawił się po kilku minutach. Pożegnałam się z tymi co jeszcze zostali. Zayn odprowadził mnie do samochodu i pomógł wejść. Niósł moją torebkę, bo ja miałam róże.
-Kocham cię.-Ostatni raz złączył nasze usta i zamknął drzwi od pojazdu.
-Widzę, że wszystko się układa.-Usłyszałam od mężczyzny obok. Mój wzrok był na posturze wysokiego szatyna oddalającego się do środka. Zapewne szedł po jakieś swoje rzeczy. Pokiwałam twierdząco głową i zamknęłam oczy. Zasnęłam marząc o najlepszym..... 
.............................................
Witajcie!
Skończyłam rozdział wcześniej, ale ze względu na okoliczności związane z rozdziałem i imprezą zawartą w nim musiałam go dodać akurat dziś czyli w sylwestra i oczywiście by był to ostatni rozdział w tym dla niektórych pięknych dla niektórych mniej wyśmienitym starym roku!  Nie wiem czy wam się podoba czy nie, ale ja jestem bardzo zadowolona z takiego zwrotu akcji. ; ) Według was było to urocze co zrobił nasz Zayn współpracując z Alfiem? *.* Mi bardzo to przypadło do gustu. Rozdział jest długi, bo nie mogłam niczego pisać w skrócie, bo jeszcze Wigilia itd. :>
Jak po świętach? U mnie miło i rodzinnie xd A macie jakieś plany na sylwestra? Ja idę do przyjaciółki. Będzie się działo :)
Nie wiem co napisać, ale jak według was związek Zayn+Jessica? Zostawiam to waszej uwadze : >
A jak muzyka do której zatańczyli? Znalazłam ją w pierwszy dzień świąt jak byłam u taty i od razu mi się spodobała, jest taka po prostu magiczna, : **
Ogólnie każda piosenka w tym rozdziale jest fajna ;D
Chcę wam podziękować za tyle wyświetleń, bo to mega jak dla mnie osiągnięcie oraz za te miłe, dużej ilości komentarze. Wielkie dzięki! ;3
Aaa i bym zapomniała, ale obserwuje mojego bloga 11 osób! Coś niesamowitego! <3 Dla niektórych to mało, ale dla mnie to ogromna liczba jak na moje wypociny :P Następny rozdział już jest w kopiach roboczych więc tylko go zakończę i zacznę nowy i tak będę miała w zapasie jakbym nie mogła pisać :P
No nic to zostało mi wam  życzyć szczęśliwego Nowego Roku, żeby był lepszy niż stary, by więcej rzeczy się wam udało, marzenia niech się spełniają i by wasze postanowienia jeśli macie się sprawdziły! <3
Pozdrawiam i Kocham! ;* 

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 35.

*Oczami Zayn'a*
(muzyka)
-Wstawaj piękniś!-Miałem ciekawy sen. Byłem w rodzinnym miasteczku, odwiedzałem rodzinę, a przy mnie była nie kto inny jak Jessica, która uśmiechała się, a moja rodzina ją pokochała tak bardzo jak ja. Dziwne było to, że Perrie też tam przyjechała, bo musiała ze względu na te wszystkie umowy z Modest. I one we dwie zaczęły normalnie rozmawiać co może nie ucieszyło mnie, lecz już było wszystko dobrze. Właśnie teraz dziewczyny chciały porozmawiać i chyba się pogodzić, lecz nie wyszło i zaczęły się wyzywać. Chciałem jakoś to załagodzić, ale obudził mnie głos mojego przyjaciela. Westchnąłem głośno i po sprawdzeniu godziny wstałem kierując się do łazienki. Właśnie dochodzi 9 rano. A my ten wywiad mamy dopiero o 15 więc nie wiem po co mnie tak wcześnie budzą. Ale podobno Paul coś chciał i kazał się u Niego zjawić, więc chyba musimy tam za niedługo pojechać. Pierwsze co zrobiłem to umyłem zęby. Następnie ułożyłem włosy i się ubrałem. Załatwiłem potrzeby fizjologiczne i wyszedłem do sypialni. Wziąłem telefon z pułki nocnej sprawdzając czy nie ma żadnej nieodebranej wiadomości czy połączenia. Niestety, ale nic nie było więc schowałem go do tylnej kieszeni od spodni i udałem się na dół do przyjaciół. Jak zawsze w salonie napotkałem Lou, który ostro dyskutował na jakiś temat z Liam'em. Nie chciałem im przeszkadzać więc tylko się przywitałem i poszedłem do kuchni. Tam siedział Niall zajadając się jajecznicą i przeglądając gazetę.
-Cześć.-Powiedziałem podchodząc do szafki i wyciągnąłem szklankę do, której nalałem soku, który wypiłem.
-Hej.-Odpowiedział czytając jakiś chyba ważny artykuł, bo się bardzo na nim skupił. Wziąłem miskę i zrobiłem sobie płatki z zimnym mlekiem, po czym zająłem miejsce obok blondyna.
-Co cię tak zaciekawiło?-Spytałem, a on na mnie spojrzał.
-Po prostu sprawdzałem poranną prasę i różne artykuły o gwiazdach i nagle otworzyłem na tej stronie.-Pokazał mi duży nagłówek, który głosił "Wywiad One Direction już dziś o 15! Czy Zayn Malik ogłosi światu, że oświadczył się Perrie Edwards?! Dowiecie się u nas...." I było zamieszczone zdjęcie blondyny z pierścionkiem.
-O kurwa...-Tak to skomentowałem i zacząłem wszystko czytać od początku. Ktoś ma nieźle nasrane w głowie, żeby pisać o takim gównie. Serio?! Mam ogłosić każdemu, że się żenię?! Ciekawe w jaki sposób jak nawet ja o tym nie miałem pojęcia. Co za ludzie, ale co zrobić? Jak jest się sławnym to tylko można znajdować takie jebnięte gazety.
-Uwierz, że ja tak samo zareagowałem. Chyba dobrze, że Jess nie czyta takich gazet.-Tu się z nim zgodziłem. Jesteśmy przyjaciółmi, ale zależy mi bardzo na niej. Z resztą cały czas wierzę, że nam się w jakiś sposób uda.
-Widziałeś dziś Harr'ego?-Spytałem, bo nie wiem czy on wie co śpiewamy dziś w telewizji. Horan pokręcił głową na znak, że nie ma pojęcia gdzie jest Styles. Jak tylko zjadłem to udałem się na górę do sypialni chłopaka. Zapukałem i kiedy usłyszałem "proszę" to wszedłem do środka. Brunet siedział na łóżku i wpatrywał się w okno.-Sory, że przeszkadzam, ale chciałem zapytać czy wiesz co dziś śpiewamy.
-W sumie to nie mam pojęcia.-Odpowiedział.
-Więc mamy zamiar zaśpiewać najpierw "They don't know about us", a następnie "Happily". Tylko jeszcze nie wiemy w jakiej kolejności.
-Yhym..-Chyba jakoś go to nie interesowało więc wolałem się wycofać.-A jakby chcieli byśmy coś zagrali jeszcze?-Zadał pytanie, którego się nie spodziewałem.
-Nie zastanawialiśmy się nad tym, ale jak już to może coś z nowej płyty?-Pokiwał głową, a ja postanowiłem wrócić do chłopaków i ustalić jakby coś się zmieniło i ludzie chcieliby usłyszeć więcej naszych piosenek.
-I co?-Niall siedział z resztą w salonie więc do nich dołączyłem.
-Spytał co zaśpiewamy jeśli będą chcieli usłyszeć więcej naszych piosenek.
-Ja proponuje "Little things".-Odezwał się pierwszy Liam. To dobry pomysł. Zgodziłem się z nim. Niall'owie się to spodobało, a Louis powiedział, że dla fanów zaśpiewa wszystko. Tak więc ustalone już mieliśmy piosenki, a wywiad pewnie Paul nam powie co i jak.
***
-Dobrze, że jesteście wcześniej.-Przywitał nas Paul. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy, aż zacznie gadkę na temat tego wywiadu.-Dobra, więc wiecie macie wywiad. Prowadząca pewnie będzie pytać o wasze życie prywatne, dziewczyny, czas wolny, a Ciebie Harry będzie pytać o Jess.
-Paul, dobrze to wiemy. Dlatego jeśli będzie pytanie, które nas lekko mogą zakłopotać z odpowiedzią to jakoś zmienimy temat.-Całkiem poważnie powiedział Liam. Zgodziliśmy się z nim.
-Ja to wiem Liam, ale jeszcze mam jedną bardzo ważną kwestię co do Zayn'a.-Popatrzyłem się na Niego pytającym wzrokiem.-Na to spotkanie miało się zjawić kilku pracowników Modest, żeby Ci przekazać tą wiadomość, ale niestety ja to muszę zrobić.
-Mów Paul, bo chcę mieć to za sobą.
-Czytałeś poranny magazyn?-Zerknąłem na blondyna, który tak samo zerknął na mnie.- Więc pewnie wiesz co tam było zamieszczone. Chodzi o to, że w tym wywiadzie powiesz, że się żenisz.
-Co kurwa?! Nie zgadzam się na takie pojebane rzeczy!-Wstałem zdenerwowany z miejsca i zacząłem chodzić w kółko. Przecież to nie może być na prawdę.
-Uspokój się Zayn, nie masz nic do powiedzenia od kiedy podpisaliście umowę z Modest. Musisz to zaakceptować i się zgodzić.-Spojrzałem na chłopaków, którzy też byli w lekkim szoku. Nie miałem pojęcia co teraz mogę zrobić, ale wychodzi na to, że nie mam nic do powiedzenia tylko muszę się zgadzać i robić co mi każą.
-Ja jej nie kocham, a co dopiero mówić o jakimś jebanym ślubie!
-Jak na razie nikt nie każe ci się z nią żenić. Masz powiedzieć, że jesteś bardzo szczęśliwy z wybranką swojego życia, Perrie. Jak zapytają Cię kiedy się oświadczyłeś to powiesz, że na mikołajki się spotkaliście.
-Mam okłamywać wszystkich łącznie ze mną?-Spytałem opadając na kanapę z sił.
-Na to wychodzi. Nie przejmuj się wszystko przecież kiedyś się skończy.
-Mam nadzieję, że to dobiegnie końca przed "ślubem".-Wyszedłem z pomieszczenia jako pierwszy, bo chłopaki jeszcze dali listę tych piosenek, które możemy zaśpiewać. Zdenerwowany musiałem wyjść na zewnątrz i zapalić. To w jakiś sposób mnie odstresowało. Właśnie dochodziła 14, a my musimy się zaraz tam zjawić. Ja nie chcę tam być. Zamknąłem oczy i oparłem się o zimną ścianę budynku paląc swojego papierosa. Już widzę siebie i Perrie na pierwszych stronach każdej gazety. A Jessica? Już nie będzie zbyt wesoło. Pierdolone życie w popularności.
***
-Jesteście gotowi?-Spytała po raz ostatni prowadząca. Pokiwaliśmy twierdząco głowami i zaczęło się odliczanie.
-Za, trzy, dwa jeden..-Koleś wskazał na nas, a blondyna zaczęła mówić.
-Witajcie, dziś naszymi gośćmi jest nie kto inne jak zespół One Direction!-W tym momencie przywitaliśmy się do kamer i zaczęliśmy śpiewać pierwszą wybraną piosenkę "Happily".
Dobrze się przy tym bawiliśmy, a po zakończeniu usiedliśmy na sofie i czekaliśmy na pierwsze pytanie.
-Chłopcy tak jak już wiadomo macie przerwę świąteczną. Jak ją spędzacie?
-W sumie to jeszcze nie odpoczywamy.-Zaśmiał się Liam.-Do Wigilii zostało około 5 dni nie licząc dzisiejszego, a mamy już 19 grudnia. A my dopiero od 22 mamy wolne.
-Więc cały czas możecie jechać i zagrać jakiś koncert, albo iść na wywiad jak się nie mylę?
-Masz rację, ale raczej teraz nie mamy nic więcej w planach po dzisiejszym wywiadzie więc te następne dni spędzimy razem w mieście, a potem udamy się na święta do rodzin.-Powiedział Niall.
-Rozumiem już. A tak zmieniając temat od świat co tam ciekawego słychać w waszym prywatnym życiu? Harry?-I się zaczęło tak myśleliśmy, że zacznie od niego więc wszystko sobie poukładaliśmy.
-A jak może być? Jeśli chodzi o Jess to jest dobrze. Przyjaźnimy się, a chwilowo nie mam w planach wiązania się z jakąś dziewczyną.-Odpowiedział patrząc na swoje buty.
-Więc już twoje uczucia do niej ulotniły się?-Ooo chyba zaczęła stąpać po kruchym lodzie.
-Nie. Te uczucia się nie ulotnią, po prostu jest takie powiedzenie "Jeśli kochasz daj Jej odejść." Więc się stosuje do tego.-Uśmiechnął się i spojrzał na mnie dając mi znać bym zmienił temat.
-Tak to prawda.-Zacząłem.-Jasmine, u nas jest tak jak zwykle bardzo dobrze. Jakoś nie widzę zmian.
-A wy jesteście tego samego zdania chłopaki? Wszystko po staremu?
-Nic się nie zmieniło, nie widzę żadnych miłości. Po prostu bardzo się zaprzyjaźniliśmy z Jess i nic innego nie wchodzi w grę.-Uśmiechnął się Lou.
-Właśnie Louis twoje urodziny zbliżają się dużymi krokami. Jak je spędzisz? Z rodziną czy raczej planujesz po świętach zrobić jakieś przyjęcie?-Dobrze, że zmieniono temat.
-Dobre pytanie. Heh mam zamiar spędzić czas z rodziną za, którą niesamowicie tęsknie, a potem może jakaś impreza się uda. Kto wie.-Odpowiedział jak zwykle.
-A teraz mam takie pytanie do Zayn'a. Jak się układa między Tobą, a Perrie?-I musiała zadać to pieprzone pytanie. Zamyśliłem się, ale niestety uśmiechnąłem się i odpowiedziałem.
-Jest genialnie.-Czy tylko ja wiedziałem, że to sarkazm? Najwidoczniej tak.
-Doszły nas słuchy, że planujecie ślub. W tak młodym wieku? To nie za wcześnie?
-To prawda. Jesteśmy tak bardzo w sobie zakochani, że już mamy to w planach. Wiek nie ma nic do znaczenia. Owszem jesteśmy młodzi, ale jeśli wiemy co jest między nami to czemu nie?-Nie mogłem uwierzyć, że to mówię. Przecież to mnie zabija od środka.
-Ślub ślubem, a zaręczyny?
-Już były. 6 grudnia się spotkaliśmy w ciszy i Perrie zgodziła się.-Uśmiechnąłem się i spojrzałem na przyjaciół, których zaniepokoił mój wzrok.
-Czyli wszystko co piszą to prawda?
-Najwidoczniej tak.-Błagałem, żeby zmienili pytania.
-Jasmine, nie zgadniesz, ale Niall też planuje ślub.-Zaczął Liam.
-Niall?-Zeszła już ze mnie, a ja mogłem spokojnie odetchnąć. Poczułem wibracje w kieszeni. Wiedziałem, że to Jess.
-Tak ostatnio myślałem nad ożenieniem się z pizzą. To przecież idealna żona jak dla mnie.-Wszyscy się zaśmiali, a ja chciałem jak najszybciej uciec, a to dopiero początek, bo przed nami jeszcze piosenka. Chyba wyłączyłem się na jakąś chwilę, bo właśnie mieliśmy wstać i iść zaśpiewać "They don't know about us" Tak więc wstałem i podszedłem do swojego mikrofonu. Usłyszałem najpierw Liam'a a zaraz po nim Harr'ego. Wczuwałem się w muzykę i czekałem na swoją kolej, która przyszła chwilę po zakończonej zwrotce Styles'a. Ta piosenka jest jedną z moich ulubionych. Bardzo się w nią wczułem, aż do samego końca.
"But I wanna tell them, I wanna tell the world that your mine girl" 
To była prawda. chciałem powiedzieć wszystkim, że to Jessica jest dla mnie najważniejsza, a nie jakaś Perrie. Chciałem powiedzieć całemu światu, że to Ona jest moją dziewczyną, a nie Edwards.
"They don't about us..." 
Zakończyłem piosenkę wpatrując się w kamerę i myśląc o przyjaciółce. Ukłoniłem się razem z chłopakami.
-Naszymi dzisiejszymi gośćmi byli chłopaki z One Direction! Mam nadzieję, że za niedługo znowu się spotkamy.-Pożegnaliśmy się z Jasmine i jak najszybciej opuściłem to pieprzone studio. Nie chciałem spotkać żadnego fana. Nie miałem na to chwilowo humoru. Zająłem miejsce w samochodzie i czekałem na resztę chłopaków. W między czasie odsłuchałem dwie wiadomości na skrzynce pocztowej, które zostawiła Jessica. Dziś jest już piątek więc nie nachodziła się długo do szkoły, bo ma wolne. Jak chłopaki przyszli to nasz kierowca ruszył w stronę naszego domu. W czasie podróży rozmawialiśmy o tym wszystkim. Jedyne co mnie pocieszyło to fakt, że Edwards nie musiała przyjeżdżać, bo już w ogóle zmarnowany dzień, jak nie całe życie.
Nie wiem jak, ale znalazłem się w swoim pokoju na łóżku. Leżałem wpatrując się w sufit i myśleć o tym wszystkim. Teraz już nie będę miał innego życia oprócz blondyny, której już nienawidzę. Mógłbym umrzeć. Kto by za mną płakał? To głupie myślenie, ale co mogę poradzić na to, że mam popsuty humor. To wszystko przez moją drugą połówkę. Dobrze, że tak tego nie ująłem, bo już w ogóle zwymiotowałbym. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Kurwa, nawet chwili przerwy nie ma...
*Oczami Jess*
(muzyka)
Dziś już piątek i mamy wolne. No nie nachodziłam się za długo, ale przynajmniej spędziłam wigilię z bliskimi. Eathan niestety nie był z nami, bo musiał zostać w szpitalu. Ale po szkole odwiedziłam go z dziewczynami. Mówił, że się trzyma i jak tylko wyjdzie to pójdziemy na imprezę, a On się napije. W domu byłam o godzinie 14:40. Zdążyłam włączyć telewizor na wywiad. Potem żałowałam, że to oglądnęłam. Miało być miło, a tak na prawdę było, źle? Zabolało mnie pytanie do Harr'ego. Wszystko mnie bolało, ale wkurwiłam się przez jedno jebane pytanie do Zayn'a. Jego odpowiedź mnie zamurowała. Wyczułam ten sarkazm w jego głosie, a te zaręczyny w mikołajki to bujdy, bo dobrze pamiętam, że chłopaków wtedy nie było w mieście. Kłamstwa i tylko kłamstwa. Wsłuchiwałam się w słowa piosenki, którą zaśpiewali na końcu. To dziwne, ale czułam jakby Malik śpiewał to wszystko do mnie. Owszem ja też bym chciała by było inaczej, ale to Perrie jest jego dziewczyną, a teraz nawet narzeczoną, a za niedługo pewnie żoną. Jebane życie. Czym ja się przejmuje? Przecież to jest mój przyjaciel. Zawsze nim będzie. Po skończeniu się programu zawołałam Matt'a i kazałam mu zawieźć siebie do domu chłopaków. Byłam tam po jakiś 20 minutach? Chyba tak, bo o tej porze są na mieście korki. Ochroniarz wpuścił mnie bez żadnego "ale". Przywitałam się z Liam'em, który akurat siedział w salonie.
-Jak się masz?
-Serio pytasz? Przecież ten wywiad to jakaś porażka.-Odpowiedziałam.-Jest u siebie?-Pokiwał głową, a ja poszłam do góry. Zapukałam, a po chwili drzwi zostały otworzone. W progu stanął wysoki szatyn wpatrzony we mnie. Zostałam wpuszczona do środka, a On zamknął za mną drzwi. Usiadłam na skraju łóżka czekając aż coś powie.
-Wiem, że nawaliłem, ale to jest w naszej umowie i muszę się do tego podporządkować. Inaczej cały zespół dostanie po dupie.-I się odezwał. Czy aby to chciałam usłyszeć? Oparłam głowę o jego ramię i tak sobie siedziałam zastanawiając się nad odpowiedzią, która nagle przyszła.
-Nie chcę się kłócić. Przyjaźnimy się, a ty masz dziewczynę.
-Tak, ale jej nie kocham. Wiesz kogo kocham i to się nie zmieni.-Pogłaskał mnie po policzku. Przez moje ciało przeszły ciarki.
-Mam o tym pojęcie, ale jak będą Ci kazać to będziesz musiał zaprzestać kontaktów ze mną. A to nie będzie zbyt ciekawym doświadczeniem.
-Nigdy do tego nie dojdzie. Słyszałaś dziś w wywiadzie chłopaków?-Pokiwałam twierdząco głową.-Oni tak samo jak ja uwielbiają spędzać z Tobą czas. Jeśli będzie trzeba wybierać to wybiorą razem ze mną.
-Uspokoiłeś mnie. Ale i tak mam już zjebany dzień, właśnie przez to co tam musiałeś powiedzieć.-Westchnęłam głośno zastanawiając się nad wszystkim.
-Jesteś zazdrosna?-Spytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przecież to nie prawda. Chyba...
-No chyba nie? Pochlebiasz sobie, Malik.-Puściłam mu oczko i wstałam wyprostowując nogi.
-Przecież widzę. Jessica Milton jest zazdrosna!-Wykrzyczał tak, że musiałam zatkać mu usta ręką.
-Ucisz się. Jesteś głupi.

-Głupi i zakochany.-Poruszył zabawnie brwiami, a ja wtuliłam się w jego tors. Napiął mięśnie ze zdziwienia, ale odwzajemnił. Stałam i czułam się, szczęśliwa? Dziś wszystkie uczucia do mnie uderzają. W ciąży raczej nie jestem więc nie wiem czemu tak jest.
-Jedziesz do rodziny na tą przerwę świąteczną?
-Tak, stęskniłem się za nimi. A ty?
-Będę w domu, albo u taty. Chyba, że ciocia chce gdzieś się wybrać. Jeszcze zobaczę.
*
Siedziałam u chłopaków jakieś 3 godziny rozmawiając o wszystkim i oglądając jakieś filmy. Muszę przyznać, że już całkiem zapomniałam o wywiadzie, bo Oni. Ci debile doprowadzili mnie do takiego śmiechu, że płakałam. Uwielbiam ich za to. Własnie skończyliśmy oglądać jeden z moich ulubionych seriali "Supernatural". Cały czas wzdychałam na widok Jensen'a. Było to jedno wielkie "Och jaki on jest przystojny.." I tak w kółko. Malik przewracał tylko oczami, ale nic nie mówił i oglądał razem ze mną odcinek. Cóż nie miał wyjścia, bo prawie na nim leżałam, a on nie protestował. Nawet mu się to podobało. Harry był z nami z jakąś godzinkę, ale umówił się i wyszedł. Muszę przyznać, że rozmawiałam z nim jakoś tak normalnie. Nie krępowałam się, ani nic z takich rzeczy. W głębi serca zawsze będzie dla mnie ważny, ale uczucie, które nas łączyło wygasło, a to miejsce zaczyna zajmować Zayn. Wiem, że jestem zmienna i raz mówię nie, a raz tak. Ja po prostu czuję, że jestem o Niego cholernie zazdrosna, a z drugiej strony nie chcę tego ukazywać, bo to nie jest podobne do mnie. Jak dla mnie to mężczyzna powinien cały czas zabiegać o kobietę. 
-To co zostajesz dziś u nas?-Zapytał Liam. 
-Dzięki, ale powiedziałam cioci, że wrócę do domu na kolację.-Odpowiedziałam. 
-To Zayn cię odwiezie, ale pamiętaj na urodziny Lou widzimy cię u nas na całą noc.-Wskazał na mnie palcem blondyn i zagroził. 
-Tylko nie bij.-Uniosłam w górę ręce i próbowałam wstać, ale silne ręce mnie przed tym powstrzymywały.-Zayn, możesz już mnie puścić. 
-Muszę?-Zaśmiał się, ale po chwili rozluźnił uścisk i mogłam wstać. Poszłam ubrać buty i kurtkę po czym pożegnałam się z chłopakami. Już mieliśmy wychodzić kiedy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Malik podszedł i je otworzył. Patrzyłam z niedowierzaniem kto tam się znajduje. Dziewczyna cała w skowronkach zawisła na szyi Mulata i zaczęła go całować. Zdezorientowana uniosłam brew w górę, ale tylko zobaczyłam jak na dworze błyska flesz. No to już mają zdjęcie na pierwszą stronę gazet ehhh... Jeden z ochroniarzy natychmiast zamknął drzwi by już nie robiono zdjęć.
-Nie wiesz nawet jak się cieszę! Nie miałam pojęcie, że na prawdę chcesz się ze mną żenić. Ale zawsze wiedziałam, że przyjdzie ten dzień i będziemy razem.-Piszczała tak głośno. Musiałam zatkać sobie uszy by nie słuchać tego biadolenia. Chłopaki zresztą też nie mogli wytrzymać. Zayn starał się odepchnąć od siebie swoją przyszłą żoną, ale jakoś mu to nie wychodziło. Skubana silna jest. Zaśmiałam się co ona od razu zauważyła.-Z czego się cieszysz gówniaro?! Z mojego szczęścia? To patrz i podziwiaj z kim Zayn'owi jest lepiej.
-Nie rozśmieszaj mnie jeszcze bardziej.-Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Wkurzyła się.
-Jesteś nikim dla mnie, zwykła puszczalska szmata. Najpierw Harry, a teraz podbijasz do mojego męża?! Który będzie następny? Liam? A może Niall? Widać jaka to jesteś niewinna.-Tu mnie wkurwiła. Chciałam jej powyrywać włosy, ale powstrzymałam się, bo chciałam by Zayn coś powiedział.
-Perrie! Nie mów tak o Jess. Nie jesteś moją żoną.
-Kochanie już spokojnie. Nie musisz się nią przejmować jesteśmy razem to jest najważniejsze.-Znowu go pocałowała. Czułam się zazdrosna, ale też zbulwersowana faktem, że Zayn nic takiego nie zrobił stając w mojej obronie.-Szczęka Ci opadła suko? To patrz i płacz, bo on należy do mnie.-Jej donośny śmiech rozniósł się po całym mieszkaniu. Już miałam podejść i uderzyć Ją w ten pusty łeb, ale powstrzymały mnie ręce Niall'a. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.-Tylko spróbuj mnie szmato dotknąć!
-Ogarnij się dziewczyno! Nie jestem twój i daj mi spokój.-Na reszcie Malik coś powiedział. Niestety ta nie dawała za wygraną.-Przepraszam Jess.-Usprawiedliwiał się, ale ta pociągnęła go w stronę jego pokoju na piętrze.
-Wszystkie media wiedzą, że jestem u Ciebie kochanie więc nie mogę wyjść dziś, bo co sobie pomyślą? Przecież świętujemy zaręczyny.-Spojrzała na mnie i się wścibsko uśmiechnęła. Miała trochę w tym racji, bo jak ludzie wiedzą to będą pilnować tego o której Ona wyjdzie z domu i w czyim towarzystwie, a jakby to wyglądało, gdyby Malik zamiast zostać z narzeczoną wyszedł z przyjaciółką? Ale nie pozwolę sobie na obrażanie mnie.
-Edwards! Może i jesteś niby narzeczoną Malik'a, ale nie pozwalaj sobie na zbyt dużo. Mów co chcesz, ale nie obrażaj mnie.-Oznajmiłam wciąż opierając się o blondyna.
-Tak, tak szmato.-Uśmiechnęła się. Zayn chciał coś powiedzieć, ale zamknęła Jego usta w pocałunku. Wkurzona uderzyłam pięścią w ścianę.
-Malik kurwa! Zabierz tą dziwkę na górę. A nie stoisz jak debil nie wiedząc co powiedzieć. Myślałem, że zależy Ci na Jess. Zawiozę ją do domu, a ty... Uczcij swoje zaręczyny.-Na to właśnie czekałam, aż ktoś mnie obroni, ale nie sądziłam, że będzie to Liam, a nie Zayn.
-Nie chcę na razie się z Tobą widzieć Malik!-Krzyknęłam i wyszła na zewnątrz. Payne zjawił się zaraz za mną na dworze. Porozmawialiśmy chwilę i zawiózł mnie do domu. Przejęłam się tym wszystkim, ale obiecałam Liam'owi, że porozmawiam na spokojnie z Mulatem i wszystko sobie wyjaśnimy. Brunet powiedział, że wszystko się ułoży. Pożegnaliśmy się i poszłam do domu.
**Wigilia**  
-Moja kochana Jess, życzę Ci wreszcie miłości. Wiesz dobrze o kim mówię. Niech Ci się ułoży, zdrowia dużo, skończ szkołę i znajdź dobrą pracę, żebyś miała z czego żyć tak jak ja. Nie kłóćmy się nigdy, bo mamy tylko siebie.-Przytuliłam ciocią po połamaniu się opłatkiem. To już druga wspólna wigilia. Rok temu wyglądała ona inaczej. Siedziałam w pokoju i słuchałam muzyki nie kontaktując się z nikim. Natomiast w tym roku jest lepiej.
-Tak ciociu ja Tobie też życzę wszystkiego dobrego. Dobrej pracy, miłości, może jakiego nowego wujka? Mniej denerwowania się przez ze mnie. I ogólnie czego sobie zażyczysz.-Złożyłam już życzenia Matt'owi i Tom'owi. Oczywiście dzwoniłam do chłopaków do wszystkich, ale nie do Malika. Przez te kilka dni nie odzywaliśmy się do siebie. Czytałam na necie, że wyjechał do rodzinnego miasteczka razem z narzeczoną. Bolało mnie przez to serce, ale nie chciałam przez to cierpieć jeszcze bardziej niż to się dzieje teraz. W planach miałam udaną zabawę sylwestrową, a kontakt z przyjacielem chwilowo mi się urwał. Wiem, że On też przez to ubolewa, ale jakoś nie zbiera się na zadzwonienie do mnie. Może i dobrze? Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść przygotowane dzień wcześniej przez nas jedzenie. Było dobre, nawet bardzo dobre. Ale cały czas myślami byłam gdzie indziej. Nawet nie zauważyłam kiedy pochlapałam sobie białą koszulę barszczem. Co za pech. Wstałam i ruszyłam do swojego pokoju. Ściągnęłam koszulkę i spódnicę, a założyłam ładną beżową sukienkę. Wyglądałam dobrze więc zeszłam do swoich towarzyszy na dół. Zjadłam resztę swojej kolacji, i mogłam odpocząć już od posiłków. Wszyscy rozmawiali, a ja czekałam, bo tato miał po mnie przyjechać. Obiecałam, że przyjadę do nich też na święta. Pierwszy raz od godziny zadzwonił mój telefon, który odebrałam.
-Halo?
-Cześć, dobrze że odebrałaś.-Usłyszałam głos przyjaciela.
-Co chcesz?-Usłyszałam z oddali u Niego głos tej lafiryndy.
-Nie mogę wytrzymać bez odzywania się do Ciebie. Wiem, że wtedy nic takiego nie zrobiłem, gdy Cię wyzywała, ale nie mogłem Jess. Przepraszam.-Kolejne gadanie od rzeczy.
-Tak, tak coś jeszcze? Czekam na tatę. Są święta i wiesz nie mam na takie rzeczy czasu.-Przygryzłam dolną wargę tak, aż zaczęła lecieć krew. To tylko dlatego by od razu nie wybaczać.
-Rozumiem wszystko. Chciałem tylko usłyszeć twój głos. Wracam do Londynu chyba na sylwestra może się spotkamy? Jeśli nie masz żadnych planów.
-Ja już się umówiłam z Eathan'em i dziewczynami, ale to raczej ja powinnam zapytać czy Pan Malik nie będzie spędzał czasu z przyszłą Panią Malik?-Musiałam to powiedzieć. Leżało mi to na sercu i musiałam się tego wyzbyć. 
-Jesteś nadal wściekła wiem to dobrze, ale zobaczymy się i błagam musisz mi wybaczyć.
-Taa, do zobaczenia.
-Kocham Cię.-Usłyszałam tyle i zakończyłam rozmowę, bo właśnie ktoś zaczął dobijać się domofonem do domu. Byłam prawie pewna, że to Charlie więc się ubrałam w zimowe ubrania typu kurtka i szalik po czym pożegnałam się z wszystkimi i poszłam w stronę bramy....
......................................
Są już święta! Więc i ja też jestem ;P Może znajdziecie czas w czasie tych pięknych chwil spędzanych z rodziną na przeczytanie tego co nabazgrałam xd
Cały rozdział pisało mi się nawet dobrze, ale w pewnym momencie się zgubiłam i zasięgnęłam pomocy u przyjaciółki. Wiecie ona przeczytała wszystko przed premierowo, a następnie powiedziałam jej co chcę napisać i ta na to, że to będzie dobre, ale mogę wam zdradzić, że Anka by chciała pogodzenia się w sposób taki hmmm ostry? Coś w tym stylu jeśli wiecie o co chodzi xd Ale to za wcześnie. Mogę powiedzieć, że to będzie słodko, a za razem niektórzy powiedzą "na reszcie" :)) Tylko tyle wam powiem hahah Taka miła, a zarazem wredna jaaa ; )
Jak wam się podoba? Może i chcecie mnie pobić czy coś, ale nie jest najgorzej w końcu się nie pokłócili. Tzn. nie tak bardzo. Wszystko przez Perrie ehhh... Będzie dobrze, bo ja to wiem to wy też tak musicie myśleć ;P
A jak tam idą przygotowania do świąt? Choinki ubrane? Cista popieczone? U mnie wszystko na ostatnią chwilę i dziś nawet byłam w sklepie z mamą po jakieś pierniczki, mięsa i pierogi. :D
Takie zorganizowanie, a jutro mam zaplanowane chyba z 3 Wigilie, bo w domu u taty i jeszcze u rodziny mojego taty żony xdd Tak się namieszało :P
Lubię tu pisać do was, bo po prostu tak jakoś. Ale nie rozpisuje się dziś, bo mam wenę i idę pisać kolejny rozdział, kto wie może przed sylwestrem go dodam? Bo zdradzam, że będzie się działo na sylwestrze wszystko :)
Czytajcie, komentujcie i czekajcie!
A od siebie życzę wam tak:
Dużo zdrowia, szczęście, dobrych ocen w szkole, po ukończeniu wymarzonej szkoły byście mieli taką pracę o jakiej sobie marzycie. Rodziny, która będzie najszczęśliwsza na świecie, wiecznej przyjaźni, miłości byście znaleźli sobie swoją drugą połówkę. Spełnienia marzeń. Życzę wam spotkania z idolami, i żeby wszystko o co pragniecie się spełniło. By nowy rok przyniósł same dobre rzeczy, może koncert chłopaków u nas? Tego też wam wszystkim życzę. Niech rok 2015 będzie jeszcze lepszy od 2014!
To takie miłe słówka ode mnie dla was. Kocham was i jeszcze raz wesołych świąt! : ***
Muzyka!

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 34!

-Jesteś jakaś dziś nie przytomna.-Po raz setny Eathan szturchnął mnie w bok bym się otrząsnęła po nie przespanej nocy. Cóż to prawda po tym koszmarze nie mogłam usnąć, ale około godziny 5/6 mi się to udało, ale co poradzić na to, że musiałam o 7 wstać? To nie logiczne ehhh...
-Wiem sory, ale już tak mam po zerwanej nocce.-Usprawiedliwiłam się, ale na szczęście szliśmy teraz na w-f, który kiedyś uwielbiałam, ale od kiedy mam zwolnienie od chirurga to nie mogę już ćwiczyć. Więc udałam się do szatni z innymi dziewczynami i tam posiedziałam, aż do dzwonka. W między czasie rozmawiałam o tym pojebanym śnie z Rose i Ell.
-To jest śmieszne.-Ellie wybuchła śmiechem, a Rose zaraz po Niej.
-No co może powiecie, że chłopaki wam się nie podobają?-Spojrzały na siebie i nic nie odpowiedziały.-Wiedziałam..
-Może i są seksowni,ale to tylko znajomi przecież nie utrzymujemy znowu takich kontaktów.
-Wiecie w sumie to możemy pójść gdzieś z chłopakami na piwo.-Co mam do stracenia? W końcu chce szczęścia moich przyjaciółek, ale zobaczę co na to Liam i Lou.
-Tak, a może ty i Eathan to coś na poważnie, a nie tylko przyjaźń?-Rose uniosła dziko w górę brwi i nimi jednoznacznie poruszała. Uderzyłam ją w ramię i wyszłam, bo usłyszałam gwizdek na lekcję. To dopiero 4 godzina w szkole, a ja już mam dość i chcę do domu, żeby położyć się w ciepłym łóżku i tam zostać do końca życia. Nauczyciel sprawdził obecność i weszliśmy na salę. Chłopaki chcieli grać w nogę tak więc zrobili. Ja usiadłam na trybunach i pisałam SMS do Zayn'a.
"Hej, co robisz? Bo ja się kurewsko nudzę na w-f :C" 
Szybko dostałam odpowiedź.
"Właśnie wstałem i chyba idziemy z chłopkami na jakąś pizze :P Ach ty biedactwo haha ; )"
Uśmiechnęłam się, ale i zrobiłam smutną minkę do telefonu. Usłyszałam śmiech dziewczyn, które wiedziały z kim piszę więc wystawiłam im język i dalej korespondowałam z przyjacielem.
"To nie miło jak się ze mnie śmiejesz. Teraz jest mi smutno ;c"
-Milton! Chodź pomożesz mi z tymi piłkami.-Mój pan to chyba uwielbia mnie wykorzystywać. Tak więc musiałam wstać i pomóc mu pozbierać wszystkie piłki, które znajdowały się na sali. Było chyba z 10 od koszykówki, 5 od siatkówki, a dodatkowo jak już wstałam to dał mi miotłę i kazał zamieść mały schowek na sprzęty. A ja ze względu na nudę to zrobiłam. Aż sama się sobie dziwię, że wzięłam do ręki miotłę i wszystko zamiotłam. Chociaż zrobiłam to nie dokładnie, bo po co tu mamy sprzątaczki? No właśnie, jest to Ich praca więc niech się wezmą za nią. Chociaż Pani, która tu sprząta jest na prawdę zajebistą babką, ale no proszę. Po 15 minutach wróciłam na miejsce, a lekcja jeszcze trwała jakieś 10 minut. Więc sprawdziłam co odpisał mi Zayn.
"Ale kochana ja wcale się z Ciebie nie śmieje ;* Co ty na to, żebym przyjechał po Ciebie po lekcjach i pójdziemy wszyscy z chłopakami na jakiś obiad?? " 
Musiałam się chwilę zastanowić, bo skoro dziewczyny chciały poznać bliżej Liam'a i Lou to czemu nie? Ale jeden argument miałam na nie: Harry. Przecież to będzie dla mnie niezręczne. No ale czego się nie robi dla przyjaciół?
"Dobra to bądź za 3 godzinki ^^" 
Wysłałam i usłyszałam krzyki na boisku. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jak Eathan leży i zwija się z bólu. Szybko wstałam i pobiegłam do Niego.
-Co się stało?!-Uklękłam chociaż nie mogę i przyglądałam się chłopakowi.
-Moja kostka. Kurwa jak boli!-Krzyczał w niebo głosy, a ja próbowałam się go uspokoić.
-Ej dzieciaki co się stało?
-Eathan chyba złamał kostkę.-Powiedział Alfie, który zjawił się zaraz po mnie przy przyjacielu. Nauczyciel zadzwonił po karetkę, a ja byłam przy chłopaku.
-Będzie dobrze.-Mówiłam klepiąc Go po plecach.
-Jess, jak ty wytrzymałaś z tym kolanem? Przecież to tak kurewsko boli.-Już się uspokoił i odpowiadał na każde moje pytanie.
-Widzisz jestem chyba silniejsza od Ciebie Brown.-Droczyłam się z Nim, ale po chwili przyszli jacyś kolesie, którzy byli ratownikami medycznymi i zabrali go na noszach do samochodu.
-Chciałbym, żeby Jess pojechała ze mną.-Poprosił chłopak, a ja byłam chętna, ale i zmieszana.
-Tak nie można.-Odpowiedział jeden.
-Stary przecież to Jego dziewczyna więc może z nim pojechać.-Odpowiedział drugi, a ja momentalnie spojrzałam na przyjaciółki, które tak samo jak ja pomyślały o tym jebanym śnie. Nie miałam wyjścia tylko wzięłam plecak i kurtkę po czym poszłam razem z panami do karetki. Tam już ubrałam kurtkę oraz szalik, bo na dworze bardzo zimno. Siedziałam z tyłu razem z tym milszym mężczyzną i z Eathan'em. Trzymałam Go za rękę, bo tego chciał. Ale musiałam napisać ważną wiadomość do Ellie.
"Ellie, bo Malik ma po mnie przyjechać więc weź go z Rose do szpitala Świętego Gabriela. ;c" 
Schowałam komórkę do kieszeni i jechałam przypatrując się chłopakowi, który na mnie patrzył i posyłał blady uśmiech. Widziałam, że się przestraszył, bo bardzo lubi gać i nawet starał się o wejście do jednego z klubów, ale teraz dupa, bo jeśli to złamanie tak poważne na jakie wygląda to na karierę sportowca nie może liczyć. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam pierwsza i czekałam gdzie mam iść. Ratownicy prowadzili, a ja szłam za Ich śladami.
-Musi Pani tu zostać, bo weźmiemy chłopaka na badania kontrolne i zawołamy Panią.-Powiedział doktor, który do Nas dołączył i przejął Eathan'a. Zajęłam jakieś miejsce na korytarzu i czekałam, aż mój przyjaciel wyjdzie i powie, że wszystko z Nim będzie dobrze. No cóż, ale minęło z 15 minut, a z tego pomieszczenia dalej nikt nie wychodził. Ile kurwa można robić zwykłe badania?! No, ale ktoś mnie wysłuchał i w końcu wyszedł koleś w białym fartucha z dziwną miną.
-I co z moim znajomym?-Spytałam kiedy stanął w miejscu i nic nie zamierzał odpowiedzieć.
-Emm.. w sumie to dobrze, ale będziemy musieli nałożyć gips, a złamanie jest dość poważne więc chłopak będzie musiał zostać tu na noc.
-A mogę do Niego pójść?
-Tak, tak chłopak czeka na Panią.-Odpowiedział, a ja weszłam do środka. Jacy Ci niektórzy lekarze są okropni, nie dość, że nie potrafią odpowiednio dobrać słów na pytania zwykłych ludzi to jeszcze olewają wszystko. Ale dobrze, że mój chirurg taki nie jest. Cóż może dlatego, że jest młody? Nie zbyt fajnie było zobaczyć swojego przyjaciela leżącego na łóżku z nogą w górze,ale tak musi być.
-Jak się trzymasz?-Spytałam siadając obok na krzesełku.
-Jak widać żyję więc jest całkiem dobrze.-Posłał mi miły uśmiech i dalej rozmawialiśmy czekając na dziewczyny...
****
-Dziękuje, że ze mną dziś tu przyjechałaś. Bez Ciebie nie byłoby tak miło spędzać czas w czterech ścianach.-Właśnie dochodziła 15 więc Zayn i dziewczyną muszą być za chwilę u Nas.
-Przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi.-Złapał mnie za rękę i złączył nasz palce. Ale spokojnie Jess tak zawsze robimy jako PRZYJACIELE.
-Tak, wiem, wiem tylko przyjaciele.-Widziałam rozczarowanie  na Jego twarzy.-No cóż jeśli mam taką przyjaciółkę to muszę przyznać jest to ciężkie, ale jesteś najlepsza.-Właśnie w tym momencie usłyszałam odchrząknięcie i się odwróciłam. W drzwiach stały chyba na szczęście same dziewczyny.
-Nie przeszkadzamy?-Spytała Ell.
-Zwariowałyście?
-Może.-Zaśmiały się i pogadały chwilę z Eathan'em i wyciągnęły mnie na korytarz tłumacząc ważną kobiecą sprawą. No cóż zgodziłam się stając do nich tyłem.-Ej czy ty lecisz na dwa fronty?
-Pojebało was? Przecież Eathan to mój przyjaciel tak samo jak Alfie.
-Ale jak tak dalej pójdzie to twój sen się spełni.-Tym razem udzieliła się Rose, która spojrzała a mnie i dostrzegła kogoś, bo rozszerzyła oczy. Odwróciłam się i ujrzałam zakłopotanego Malik'a.
-O czym wy gadacie?-Spytał podchodząc do mnie i drapiąc się po głowie.
-A wiesz nie ważne.-Odpowiedziały i poszły do połamańca. Tak więc zostawiły mnie samą bym mogła mu wszystko wyjaśnić. Ehhh ale co tu mam wyjaśniać?
-Tak ogólnie to hej.-Przytuliłam się i dostałam buziaka w policzek.-Dziewczyną chodziło o ten sen, bo zobaczyły mnie z Brown'em i sobie nie wiadomo co pomyślały.
-Nie tłumacz się Jess. Wszystko rozumiem przecież opowiadałaś mi ten koszmar więc jest dobrze.-Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Tak razem weszliśmy do sali gdzie była reszta moich znajomych. Chłopaki się przywitali, ale Malik nie rozluźnił uścisku kiedy tak staliśmy. Wiedziałam, że jest zazdrosny. Chwilę pogadaliśmy, ale umówiliśmy się z resztą zespołu to musieliśmy lecieć, a do Eathan'a i tak przyjechali rodzicie więc woleliśmy Ich zostawić samych.
-To jutro się widzimy, trzymaj się tu jakoś.-Podeszła do Niego pierwsza Rose, a za Nią Ell. Malik uścisnął z Nim dłoń i dał mi się pożegnać. Tak wiec podeszłam i się przytuliłam.
-Zobaczymy się jutro, a tak ogólnie to uważaj, bo w szpitalu podobno mają okropne żarcie.-Posłałam mu oczko.
-To mnie pocieszyłaś.-Zaśmialiśmy się i wyszliśmy wszyscy razem kierując się do wyjścia.
***
Właśnie się zatrzymaliśmy na stacji benzynowej, bo Zayn chciał zatankować samochód i kazał mi wysiąść razem z Nim. Wiedziałam, że chce pogadać na osobności i dziewczyny też to doskonale wiedziały.
-O co chodzi?-Spytałam opierając się o drzwi pojazdu.
-Chcę Cię uprzedzić, bo Harr'ego raczej nie będzie na tym spotkaniu.-Powiedział kończąc tankować i kierował się do pana, któremu wręczył pieniądze. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. W sumie mnie też by tam nie było, gdyby nie to, że moje przyjaciółki mnie namawiały, a ja staram się nie pamiętać już tego wszystkiego.-Powiedział chłopakom, że źle się czuje i bardzo by chciał pójść, ale jednak nie.
-Wiesz, dla mnie to też nie jest takie łatwe na jakie wygląda.-Spojrzałam w bok, żeby tylko się nie popłakać. A było tak miło...-Mi też jest z tym ciężko i ty dobrze o tym wiesz. Najlepiej będzie jak chyba sami tam pojedziecie, a mnie zostaw tu wrócę do domu.-Użyłam bardzo poważnego tonu wracając spojrzeniem na Mulata.
-Jess, to nie miało tak zabrzmieć. Chciałem tylko uprzedzić twoje pytania. Wiem, że nie jest Ci łatwo, ale On też nie skacze ze szczęścia w domu. W końcu mieszkam z nim pod jednym dachem i widzę Go od rano do nocy. Wygląda jak wrak człowieka, który nic nie jest i tylko pije w swoim pokoju.-To było straszne. Harry i ja mieliśmy zostać przyjaciółmi, a jak na razie to słyszę, że jemu idzie to gorzej. Muszę przyznać, że nie siedzę w domu i płaczę, bo tak nie jest. Ale przychodzi taki czas nawet w szkole, wśród przyjaciół, że mam dość i muszę się wypłakać, albo jakoś to z siebie wyrzucić. Takich wspomnień nie da się tak o wypierdolić ze swojego życia. To jest bardzo trudne, a Nasz związek był jak dla mnie prawdziwy. Kurna, nie mogę o tym myśleć, bo właśnie poczułam mokro na policzkach, które szybko przetarłam.
-Właśnie zjebał mi się cały dzień.
-Obiecałem chłopakom, że będziesz. Nie wystawiaj Ich. Przynajmniej na chwilę posiedź z Nami.-Zaproponował chłopak, a ja wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Dziewczyny nic nie mówiły, bo pewnie słyszały większość rozmowy. Malik wsiadł zaraz po mnie i ruszył w ciszy. Jechaliśmy jakieś 5 minut, gdyż był duży korek. Dochodzi 16 więc się nie dziwię. Zaparkowaliśmy w miarę najbliżej wejścia. Wyszłam pierwsza i udałam się do środka, bo zaczął prószyć śnieg. Zobaczyłam chłopaków, którzy byli zawzięcie zagadani i mnie nie zauważyli. Dopiero jak podeszłam to wstali i się ze mną przytulili. Odwzajemniłam wszystkie uciski i zajęłam miejsce na "wylocie". Zaraz dołączyły Rose z Ell, a za nimi mój przyjaciel. Wszyscy zaczęli czytać menu, a ja postanowiłam nic nie jeść. Kiedy złożyliśmy zamówienie, no cóż Niall nie pozwolił mi na wodę więc dobrał mi do tego jakieś frytki i coś jeszcze. Ostrzegam kiedyś Go zabiję. Kelnerka zapisała długą listę, bo jesteśmy z Horanem, a On to On i odeszła w stronę baru. Więc wszyscy zaczęli rozmowę. A ja się zamyśliłam o wprawdzie mówiąc to pomyślałam o starych wspomnieniach.
 -A ty jak sądzisz Jessi?-Zapytał mnie Niall, który najwyraźniej usiłował się nawiązać za mną jakiś kontakt. No cóż musiałam odpowiedzieć.
-Emmm... Sądzę, że nie słuchałam Waszej rozmowy.-Posłałam mu uśmiech i czekałam, aż powtórzy pytanie.
-No, bo zaczęliśmy zadawać głupie pytania i Louis zapytał jak syrenki rodzą dzieci skoro mają ogon. Tak więc teraz mamy taką rozkminę jak one się w ogóle załatwiają.-To mnie zamurowało. Mogłam się po Nich spodziewać wielu innych głupot i tak zawsze jest, ale takiego pytanie nie oczekiwałam nigdy. Serio i Ci kolesie mają po 20 lat?! Ja się pytam w jaki sposób? Wybili mnie z tropu pod tytułem "Jessica dołuje się!" i musiałam odpowiedzieć.
-To dowaliłeś. Skąd mam to wiedzieć? Nie jestem geniuszem z takich rzeczy. Zapytaj Ellie Ona pewnie będzie wiedziała.-Zaśmiałam się, a dziewczyny zaraz po mnie, bo dobrze wiedziałyśmy, że Ell tym bardziej nie będzie znała logicznej odpowiedzi. Tak też dalej prowadzili bardzo inteligentną rozmowę. Barman krzyknął, że mamy przyjść po jedzenie, a Oni co? No pewnie postanowili mnie wysłać.
-No to Nasza buntowniczka może pójdzie?-Payne, mógłbyś dziś dać sobie spokój. Westchnęłam głośno i udałam się w tamtym kierunku mówiąc za sobą ciche.
-Nienawidzę was.-Przeklęci faceci XXI wieku ehhh.. Co poradzić? No własnie nic nie poradzisz. Całe szczęście przy barze stał bardzo miły i przystojny chłopak, którego poprosiłam o pomoc ładnie się uśmiechając. Zgodził się więc ruszyliśmy w stronę stolika przy, którym siedziała szóstka osób.-Nawet nie wiesz jak Ci dziękuje.-Odpowiedziałam całkiem szczerze brunetowi, który się do mnie uśmiechał.
-Wiesz za pomoc mogłabyś mi dać swój numer.-Zaproponował, a ja się zaśmiałam. Wiedziałam, że wszyscy to słyszą włączając w to Zayn'a, ale On nie chciał mi pomóc z tym więc teraz niech sobie pozazdrości.
-Jasne, że Ci dam swój numer. Więc daj telefon zapiszę.-Podał mi swojego iPhone, a ja wystukiwałam powoli cyferki oczywiście to nie był mój numer tylko przypadkowe cyfry. Bo aż tak głupia to nie jestem, ale jak już miałam wpisać ostatnie dwie ktoś wyrwał mi urządzenie.-Ej!-Popatrzyłam na złego Mulata.
-Koleś dzięki za pomoc, ale ta dziewczyna jest z nami.-Przyciągnął mnie i objął ramieniem dając znać brunetowi, że nie może do mnie podbijać. Ale co On sobie myśli? No proszę przecież nie jesteśmy małżeństwem, ani nic w tym podobnego.
-Stary to ty lepiej puść tą piękną kobietę, bo jakoś nikt nie był chętny by Jej pomóc.-Mój pomagier popchnął lekko Malik'a. Poczułam jak Jego mięśnie się napinają i mocniej zacisnął rękę na moim ramieniu. To zabolało. Syknęłam i na szczęście chłopaki zareagowali.
-Dobra, koniec przedstawienie, Tobie podziękujemy.-Powiedział Lou i odprowadził Go pod same drzwi.
-Ty też już wyluzuj Malik, bo Ci żyłka pęknie.-Wziął Go Liam i posadził obok siebie na przeciwko mnie. Ja usiadłam tam gdzie wcześniej, a koło mnie siedziały dziewczyny, które były trochę zszokowane, ale widziałam jak posyłały mi spojrzenia typu "Ale on jest cholernie zazdrosny!" Zrozumiałam o co Im chodzi więc cóż po sekundzie wrócił Louis i wszyscy mogliśmy zacząć jeść zamówione jedzenie. Wszyscy rozmawiali i śmiali się z blondyna, gdyż ubrudził się sosem. Widziałam jak Rose flirtuje z Liam'em, a ja grzebałam po swoim talerzu i popijałam napój, któremu się przyglądałam...
*
-Jesteś na mnie zły?-Spytał Zayn'a wychodząc za nim z baru. Po skończonym posiłku chłopak wstał od stołu i udał się do wyjścia tłumacząc to uzależnieniem zwanym papierosy. Wyszłam zaraz za Nim.
-Chciałabym.-Odpowiedział.-Ale nie potrafię tego zrobić.
-Nie dałabym Mu swojego prawdziwego numeru, lecz wymyślałam na bieżąco. Nie martw się tatuśku.-Zażartowałam i się uśmiechnęłam. Mulat zaciągnął się papierosem i powoli wydmuchiwał dym. Ostatnio nawet ja paliłam, ale postanowiłam rzucić ze względu na ciocię, która tego nienawidzi. Posiedziałam z chłopakiem jakieś 5 minut i zrobiło mi się strasznie zimno. Zayn przytulił mnie, a ja po chwili poczułam jak  z tyłu  ktoś mnie przytula. Po chwili ujrzałam blond czuprynę, a obok Liam'a i Lou. Staliśmy i robiliśmy grupowego misiaczka. Było to takie dziecinne, a zarazem słodkie i nie było mi zimno. Słyszałam jak dziewczyny się śmieją. Kiedy usłyszałam dzwonek mojej komórki musiałam jakoś wyciągnąć ją i odebrać. Nie było to łatwe szczególnie jak na plecach ma się Niall'a, a po bokach innych. Ale jakoś mi się udało.
-Halo?
-Mogę zaraz Cię zabrać?
-W sumie to już skończyliśmy więc jak jesteś w pobliżu to czekam.-Odkleili się wszyscy ode mnie, a dziewczyny dały mi moją kurtkę, którą mi przyniosły. Ubrałam się.
-To jesteś pod tym barem co mówiłaś?
-Yhymm...-Rozłączyłam się i czekałam na Matt'a.-Muszę się zaraz zbierać, nie wiem jak wy.
-My też już jedziemy, bo rano mamy zaśpiewać w porannym programie.-Powiedział Lou.
-Tak, a po nas zaraz przyjedzie taksówka.-Dopowiedziała Rose, które najwidoczniej skończyła rozmawiać przez telefon. Czyli mile spędzony czas jakoś zakończył się nie tak tragicznie jak było na początku. Trochę poprawił mi się humor, ale czy ja wiem? Jestem wśród tych, którzy potrafią podnieść na duchu. Własnie zauważyłam znajomy mi samochód więc pożegnałam się ze wszystkimi i tam poszłam. Wsiadłam i przywitałam się z dwoma chłopakami. Oczywiście musiałam usiąść na tylnym siedzeniu.
-Cześć, jak minął dzień?-Spytał Tom. Więc opowiedziałam mu wszystko od początku, bo czemu nie? Mogę Ich tak zadręczać, a Ci i tak muszą być choć trochę dla mnie "mili".
-Widzę, że ciekawie masz w tej szkole.-Powiedział Matt nie skręcając na tych światłach co trzeba.
-Gdzie jedziemy?
-Twoja ciocia kazała Nam zajechać po jakieś papiery, oraz coś do jedzenia na kolację.
-Jestem za chińszczyzną.-Powiedziałam patrząc w boczną szybę.
-To Tom pójdzie po papiery, a ty ze mną po jedzenie ok?-Mruknęłam "spoko" i zagapiłam się na śnieg...

*Oczami Zayn'a*
-Ej, co było Jess, bo jakoś się dziwnie zachowywała.-Spytał troskliwy Liam.
-Zdołowała się, bo powiedziałem Jej o Styles'ie całą prawdę co robi całymi dniami. A Ona wyrzuciła swoje żale i miała zepsuty dalszy dzień, ale chyba Go trochę naprawiliście.-Odpowiedziałam dźgając Lou w bok. Zaśmialiśmy się, a Niall prowadził. Nie mogłem się doczekać domu i położenia się do łóżka. Więc po dosłownie kilku minutach staliśmy pod posesją i wyszedłem jako pierwszy z samochodu kierując się do wejścia. Rozebrałem się i udałem do salonu siadając na kanapę. Włączyłem telewizję i akurat natrafiłem na program gdzie mówili o Naszym jutrzejszym wywiadzie oraz zaśpiewaniu dwóch piosenek. Własnie musimy jeszcze zdecydować do zaśpiewamy. Więc jak tylko reszta bandy oprócz Harr'ego znalazła się w tym samym pomieszczeniu co ja to zapytałem. -Co jutro śpiewamy?
-Ja bym chciał coś wolniejszego i szybszego.-Zaproponował Lou.
-To dobry pomysł. Ja jestem jeśli chodzi o wolną piosenkę to za "They don't know about us."-Powiedziałem, a chłopaki się ze mną zgodzili. Ale jeśli chodzi o drugą piosenkę to musieliśmy trochę porozmawiać, bo np. jednej to Liam nie znał do koca słów, innej natomiast nie chciało nam się śpiewać. I tak było przez jakieś 10 minut.
-Może "Happily"?-Spytał zrezygnowany Niall siedząc na fotelu i szukając naszych piosenek w sieci.
-Czemu nie? No chyba, że któryś z was nie zna tekstu, albo coś w tym stylu.-Zażartował Lou, ale wszyscy przytaknęli i ustaliliśmy w jakiej kolejności to będzie grane. Po tych trudnych sprawach postanowiłem się pójść położyć, ale najpierw zadzwonić do Jess.
-Tak bardzo się stęskniłeś?-Spytała rozbawiona.
-Widzę, że humor Ci się poprawił.
-Tak, bo jestem z Matt'em w jednej z restauracji i zamawiamy jedzenie na kolację i jakiś alkohol.-Trochę byłem zazdrosny. Jestem zazdrosny o każdego kolesia, który jest blisko Jess, tak samo zareagowałem w tym barze, bo chłopak był podejrzany Nie wiadomo co by zrobił, gdyby dostał ten prawdziwy numer.
-Musisz się dobrze bawić.-Usłyszałem jak mężczyzna coś do Niej mówi, a ta się śmieje.
-Tak, właśnie Matt wyśmiewa się z ludzi, a ja razem z Nim.
-Nie chcę Ci przeszkadzać. Baw się dobrze, nie pij za dużo, jutro obejrzyj nasz wywiad.
-Nigdy nie przeszkadzasz! Obejrzę, bo mam dopiero na 10 do szkoły. Więc do jutro Zayn.
-Tak, do zobaczenia kochana.-Zakończyłem połączenie i zły rzuciłem telefon na łóżko. Udałem się sam do łazienki by wziąć prysznic i zastanowić się nad tym co jutro powiem jeśli dziennikarze zapytają mnie o Jess, albo Perrie...
..............................................
Witajcie moi Kochani! ;3 Ostrzegam, bo rozdział chyba z 3 razy zmieniałam końcówki, aż w końcu się wkurzyłam i wpadłam na pomysł, żeby tak zwyczajnie zakończyć, a nie wymyślać jakieś sprawy, które byłyby smutne. Tego przecież nie chcę ja i Wy pewnie też tego nie chcecie. :> Tak więc rozdział jak dla mnie to taki średni, bo w końcu mogło być zawsze lepiej, ale ja na prawdę nie mam czasu :C Mam bardzo wymagającą panią do historii i się muszę uczyć, a codziennie jak i wy pewnie macie zadania domowe to ja też mam ich mnóstwo, a jak ich nie ma to muszę się uczyć, żeby nie załapać żadnej 1, bo to dla mnie nie za fajne ^^ A i jeszcze muszę się podciągnąć z chemii ehhh... Szkoła jest taka trudna ;/
No, ale dałam radę napisać i jestem : ))
Jak zwykle gify muszą być, bo inaczej rozdział mi się tak, no po prostu z gifami lepiej sobie wyobrazić niektóre sceny^.^
Tak jak ostatnio nie obiecuję kiedy dodam rozdział ;c Bo trudno powiedzieć, ale sądząc po tylu dniach wolnego (normalnie skaczę z radości ^^) To myślę, że dam radę jakoś to nadrobić xdd
Więc czekajcie na następny rozdział ;P
Chciałam wam podziękować za 10 komentarzy! Nie spodziewałam się nawet tylu :D
I wyświetlenia, no cóż nie dałam rady zrobić screena wyświetleń na równym 30,000 :C Ale mam screena jak jest 30,200 i to jest też bardzo miłe tak popatrzeć ;>
Czekam na więcej takich niespodzianek.
Dziękuje za to, że ostatnio parę osób podało mi fajne programy do robienia zwiastunów i muszę przyznać, bo windows movie maker 2.6 jest dobry, ale na moim laptopie nie chce zbytnio działać i się zawiesza ;c
Ale ściągnęłam jakiś inny i myślę, że dam radę zrobić ten cholerny zwiastun, bo by się przydało ;/
Zapraszam na tego bloga! Bardzo Go polecam, bo cóż xdd Muszę, bo też tam piszę rozdziały :D A tak serio to może wam się spodobają chłopcy w takiej odsłonie. Wiecie nielegalne życie, niebezpieczeństwo itd. Więc zaglądajcie i komentujcie :**
you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com
To miłego czytania! Komentujcie i czekajcie! Mogę tylko przyrzec, że dodam przed świętami :)
Pozdrawiam! : 3
Czytasz=komentujesz! 

Obserwatorzy