niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 25!

Nie mogłam uwierzyć, że Charlie przywiózł Mia i Piter'a. Jak ciotka powiedziała o niespodziance nie byłam zadowolona. Ale teraz jak widzę moje młodsze rodzeństwo jestem nawet szczęśliwa, że przyjechali. Mia podleciała i rzuciła mi się na ręce. Przytuliłam Ją, a następnie Piter'a. Szczerze mówiąc stęskniłam się za Nimi chociaż znamy się od paru dni.
-Tęskniłam.-Powiedziała cichutko blondynka.
-Ja też.-Odpowiedziałam.-Jesteście sami czy z tatą?-Spytałam.
-Tato przywiózł Nas na chwilę i pojechał coś załatwić.-Wyjaśnił Piter. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam.
-Co u was słychać?-Zagadałam i zaczęliśmy sobie miło rozmawiać. Na reszcie ktoś oprócz Zayn'a poprawił mi humor.
-Jest fajnie ciotka już się wyprowadziła do innego mieszkania, bo znalazła chłopaka.-Powiedziała Mia, a ja się zaśmiałam. Pewnie znalazła nowego sponsora, a nie chłopaka.
-To się cieszę.-Posłałam im uśmiech i usiadłam na łóżku.
-A co u Ciebie?-Zapytał blondyn. Nie wiedziałam co odpowiedź. Zawahałam się, ale wolałam trochę okłamać małych.
-A dobrze. W szkole ok, u Harr'ego jest super i u chłopaków.-Postanowiłam zmienić temat.-A pamiętacie jak wam obiecałam spotkanie chłopaków?-Pokiwali głowami.-Oni jutro wyjeżdżają na parę tygodni, ale jak wrócą to przysięgam, że zabiorę Was do Nich.-Uśmiechnęli się do mnie. Przygryzłam dolną wargę i słuchałam dalej jak opowiadali jak im minął czas odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Prawdę mówiąc nic ciekawego oprócz wyprowadzki Ich ciotki. Jeszcze coś wspominali o ślubie, ale nie zdążyłam zapytać, bo wszedł do sypialni Charlie.
-Cześć Jess.-Powiedział podchodząc.
-Hej.-Odpowiedziałam.
-Dzieciaki zbierajcie się, bo mama czeka w domu z kolacją.-Powiedział i czekał, aż dzieci wyjdą. Pożegnałam się z Nimi. To było coś takiego, że Mia zaczęła płakać i nie chciała odejść ode mnie, a Piter odciągał Ją tłumacząc, że zobaczymy się za niedługo, ale czy to była prawda? Chwilowo nie wybieram sie nigdzie. Kiedy wyszli Charlie powiedział coś co mnie zaskoczyło.-Nie wiem czy dzieci wspominały Ci o ślubie?
-No coś Piter mówił, ale nie zdążyłam zapytać o co chodzi.
-Więc planujemy się pobrać z Monic. Ale to jeszcze nie jest pewne, bo najpierw są urodziny Mia na, które teraz Cię zapraszam.-Powiedział, a ja się zmieszałam.
-Spoko, a urodziny kiedy są?
-Dziś mamy 4 grudzień, a Ona ma 4 stycznia za miesiąc. Jeszcze powiem Ci na którą i gdzie.-Powiedział spoglądając na zegarek.
-Będę mgła przyjść z chłopakiem?-Pokiwał głową po czym się pożegnał i wyszedł. Usłyszałam tylko jak dzieciaki mówią do cioci "Do widzenia" i wyszli. Znów zostałam sama, a dopiero dochodziła 19. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że za dwa dni jest Mikołaj. A to niespodzianka. Postanowiłam zejść do cioci na dół. Tylko przebrałam się w dresy i jakiś luźny sweter, bo chłodno mi się nagle zrobiło. Na dole spotkałam Matt'a, który wchodził do domu. Rozglądnęłam się, ale nigdzie nie zobaczyłam chrzestnej.
-Jeśli szukasz Veronic'i to pojechała z Tom'em po coś do miasta.-Pokiwałam twierdząco głową i postanowiłam coś zjeść, bo od dwóch dni nie miałam nic w ustach oprócz napojów. Zrobiłam kanapki z serem żółtym i szynką, a do tego herbatę. Kiedy wszystko miałam usiadłam przed telewizorem. Włączyłam na stację muzyczną zobaczyć co tam jest ciekawego i natrafiłam na wywiad. Nie z kimś innym jak z One Direction. Ja to mam szczęście. Zaczęłam się wsłuchiwać w pytania i odpowiedzi. To były zwykłe pytania dotyczące Ich koncertu oraz przyszłej trasy koncertowej. Ale w pewnym momencie prowadzący zadał pytanie dotyczące miłości. Wszyscy spojrzeli na Styles'a, a następnie na Zayn'a. Nikt nie wiedział o co chodzi więc głos zabrał Liam.
-Aktualnie ja, Niall i Lou jesteśmy wolni. Nasz Zayn ma swoją... Perrie.-Tu się zaśmiałam, bo widziałam grymas na twarzy Payno, a do tego Lou szturchnął go łokciem by się uspokoił.-A Harry..
-A Harry może sam powiedzieć.-Przerwał mu Styles.-Nie jestem w związku.-Odpowiedział, a ja wyplułam to co miałam w ustach. Czy ja się przesłyszałam?! Ale zdecydowanie nie, gdy Liam zaczął kaszleć, Niall mu pomagał, Lou i Zayn nie wiedzieli jak się zachować i tylko wysyłali sobie jakieś tajne znaki. To przecież jakaś pomyłka. W końcu ja i Harry nie mówiliśmy, że media się o Nas nie dowiedzą, a bynajmniej On ze mną nie uzgadniał związku w sekrecie. Prowadzący się zaśmiał i coś odpowiedział.
-Ktoś próbuje nam wcisnąć jakieś kity. Jeśli twierdzisz, że jesteś wolny to co to są za kobiety z Tobą na dwóch zdjęciach?-Wszystkie pary oczu wraz z moimi zostały skierowane na ekran. Pierwsze zdjęcie było robione jak dzień po rocznicy śmierci mamy nocowałam u chłopaków i wyciągnęłam Styles'a na zewnątrz. Spędziliśmy miło popołudnie, a Oni akurat uchwycili moment w, którym się całowaliśmy. Natomiast drugie zdjęcie nie było już robione ze mną. Była na Nim jakaś niska blondynka, a chłopak obejmował Ją czule ramieniem. Co do kurwy?! Widziałam tylko reakcje chłopaków. Spojrzeli na Niego tak jakby chcieli go zabić. Ten sam nie wierzył co zobaczył.-Więc Harry Nasz podrywaczu kim są te piękności?-Zapytał prezenter unosząc brwi. Nikt nie wiedział co odpowiedzieć. Więc zmienili szybo temat, lecz nie poszło tak szybko. Ten chciała znać odpowiedź. Więc Harry coś wymyślił o przyjaciółkach, ale jedna z Nich jest jego dziewczyną I jak to powiedział widownia zrobiła wielkie "Buuu!", bo chciał Ich okłamać. Ja sama byłam w szoku. Z tego wszystkiego odechciało mi się jeść. Zdążyłam przeżuć jedną kanapkę, a druga wylądowała na stole. Myślałam, że chuj mnie strzeli na miejscu. Jak można być takim palantem i mówić, że się kogoś kocha, a przed kamerami udawać, że jest się wolnym? Kiedy wywiad się zakończył mój telefon rozbrzmiał głośną melodyjką. Odebrałam.
-Halo?
-Oglądałaś?-Zapytał mnie Liam.
-Niestety tak, ale żałuję bardzo, że włączyłam w tym momencie telewizor.-Odpowiedziałam popijając herbatę.
-Przykro mi Jess, ale to jest Harry Jego trudno ogarnąć.-Zaczął tłumaczyć przyjaciela, ale nie chciałam tego słuchać.
-Sory Liam, ale mnie też będzie trudno ogarnąć jeśli jutro nie przyjadę na lotnisko się pożegnać. Po prostu może chwilowo będę zajęta.-Dałam nacisk na słowo "chwilowo". Usłyszałam głośne westchnięcie i czyjeś głosy po drugiej stronie.
-Z kim gadasz?-Zapytał jak mniemam Niall.
-Z Jess.-Odpowiedział Payne.
-Dobra Liam kończę. Może się jutro zobaczymy, ale nie obiecuję.-Rozłączyłam się i poszłam do siebie do pokoju. Teraz mam na Niego wylane. Niech lepiej się tłumaczy i powie kim była ta blondi.  Długo nie musiałam czekać, bo tylko się położyłam i znów musiałam odebrać. Tym razem spojrzałam na wyświetlacz gdzie pisało "Harry". Chciałam nacisnąć czerwoną słuchawkę, ale coś mnie korciło i dałam na zieloną.
-Tak?-Odezwałam się pierwsza.
-Przeprasza, przeprasza zjebałem i to wiem. Wybacz mi.-Błagał. Teraz to musisz się postarać dupku.-Jessica to tylko jedna z fanek. Zrobiłem sobie z Nią zdjęcie, a potem się przeszliśmy. Przepraszam.
-A to, że jesteś singlem to też jakiś napływ emocji? Nie rozumiem Cię. Najpierw się starasz i masz mnie, a następnie chcesz to spierdolić?!-Wydarłam się wycierając już mokre policzki.
-Na prawdę nie chciałem. W ogóle nie zastanawiałem się nad tym co mówię i czy zranię Cię. Myślałem, że nie chcesz by ktoś o Nas wiedział.
-Lepiej nie myśl na przyszłość! Jesteś dupkiem!
-Błagam nie gniewaj się. Proszę porozmawiajmy, jutro na lotnisku.
-Wiesz, przyjadę jutro się pożegnać, ale ze względu na chłopaków, bo za Nimi będę tęsknić. A co do Ciebie to pogadamy może jutro.-Rozłączyłam się i dałam upust moim emocją. Wkurzyłam się i miałam ochotę coś rozwalić. Też tak zrobiłam podeszłam do szafki z książkami i wszystko z Niej wypierdoliłam. Zrezygnowana usiadłam pod ścianą zadzierając kolana pod brodę i tak siedziałam kołysząc się w przód i w tył. Moją samotność przerwał Matthew. Wszedł bez pukania z przerażeniem na twarzy.
-Co się dzieje?-Zapytał, ale olałam to. Nie miałam ochoty z Nim gadać, ani z nikim innym. Przykro mi, ale takie jest teraz moje zachowanie. Najlepiej wszystko mieć w dupie i tyle.-Rozumiem, wróciła Jessica, która wszystko ma gdzieś. Już łapię, tylko wytłumacz mi dlaczego popsułaś tę szafkę? Pokłóciłam się z tym chłopakiem, z którym się widziałaś dziś w knajpce?-Spojrzałam na Niego pytająco. Czemu się tym tak interesuje? Nikt nie płaci mu za to, że porozmawia ze mną. Tylko za to, że siedzi i pilnuje by nikt nie wszedł do domu, i nikt mnie nie skrzywdził ponownie.-A może to wina tego w lokach?
-Co Cię to kurwa interesuje?! Chcę być sama! Muszę pomyśleć, jestem wkurwiona! Nie widać?!-Wydarłam się, a następnie schowałam głowę w dłoniach i się rozkleiłam. Dlaczego? Tego nie wiem. Po prostu tak mam od jakiś dwóch, trzech dni. Porażka. Ten zamiast wyjść, trzasnąć drzwiami, nakrzyczeć na mnie tylko usiadł koło mnie i nic nie mówił. Siedzieliśmy tak z jakieś 15 minut. W końcu nie wytrzymałam.-To wina tego w lokach.-Odpowiedziałam przecierając oczy.
-Trzeba było tak od razu, a nie się wydzierać niepotrzebnie.-Posłał mi lekki uśmiech.
-Wiem, ale przyzwyczaj się skoro masz mnie mieć 24 godziny na dobę.-Uśmiechnęłam się i wstałam. Nagle naszła mnie ochota na pojechanie gdzieś.-Zawieź mnie na cmentarz.-Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.-Ciotka Ci nie mówiła o mojej mamie?-Pokręcił głową, a ja nie byłam pewna czy mu o tym opowiedzieć, lecz przełamałam się i wyjaśniłam w skrócie o co chodzi. Kiedy zakończyłam siedział cicho, ale nagle wstał i kazał iść za sobą. Ubrałam się i wsiedliśmy do samochodu. Po chwili byliśmy pod wejściem na cmentarz. Udaliśmy się razem na grób mamy, bo ja tłumaczyłam Mu, że mogę iść sama, ale to Jego praca i nie słuchał mnie w ogóle. Więc jak tam dotarliśmy usiadłam na ławeczce. Ten natomiast stanął trochę dalej bym się nie krępowała mówić tego co chciałam powiedzieć mamie.-Więc, mamo?-Zawahałam się.-Pewnie widzisz co się dzieje. Nie jest dobrze. Moja psychika wysiada, nie tylko z winy tego.-Zacięłam się. Jak wyrazić słowem Tego pojeba?-Przez tą próbę gwałtu, ale też przez Styles'a i Malik'a. Jak zauważyłaś wszystko było dobrze, aż do momentu kilku słów z ust Zayn'a. Czemu akurat zakochał się we mnie? Tego nie rozumiem, ale też nie kumam o co chodzi Harry'emu. Kocha mnie, a mówi takie rzeczy przed całym światem. Kocham Go, i nie chcę by cierpiał, lecz nie mam pojęcia co zrobić.-Zakończyła i zamknęłam oczy. Liczyłam na jakiś znak od mamy, ale to tylko na filmach. Jeszcze posiedziałam kilka minut, ale zaczął padać śnieg. Postanowiłam wrócić już do domu. Pożegnałam się z mamą i ruszyłam za ochroniarzem do samochodu. Nic nie mówiliśmy tylko pojechaliśmy do domu. Tam już była ciocia i Tom. Nic nie mówiąc poszłam do siebie. Umyłam się na górze po czym postanowiłam położyć się spać...
*Oczami Harr'ego*
Jesscia przerażała mnie, ale to zrozumiałe po tym co przeszła. I tak była dzielna i kochana. Chciałem Jej pomóc, ale tym wywiadem pogorszyłem sprawę. Kocham Ją, ale to co mówiłem było pod impulsem mediów i tego, że cały świat na mnie patrzył. Może chciałem się popisać? Nie mam pojęcia, ale żałowałem tego. Jak tylko zeszliśmy z przed kamer to zostałem popchany na ścianę przez Mulata.
-Kurwa! Styles co ty odpierdalasz?!-Wydzierał się na mnie.-Czemu gadasz takie coś skoro kochasz Jess?!
-Ogarnij się i mnie puść!-Wyrywałem się, ale to na marne. Mimo, że jestem trochę wyższy to Zayn jest silniejszy.
-Mógłbyś uważać na słowa, które mówisz w telewizji.-Powiedział Liam. Ten też jest przeciwko mnie?!
-Zgadzam się z Nimi Styles, Jessica nie jest z Tobą tak o. Przecież Ona na prawdę Cię Kocha, więc nie spierdol tego, bo możesz nie dostać drugiej szansy.-Teraz odezwał się Nasz blondyn. Malik puścił mnie, a ja poprawiłem swoje ciuchy.
-Ty też jesteś z Nimi?-Zwróciłem się do Lou.
-Tak, ta dziewczyna za dużo przeszła, żebyś jeszcze ty Ją dobijał.-Odpowiedział i opuścili pomieszczenie zostawiając mnie samego sobie. Zaraz ruszyłem za nimi, bo jeszcze by zostawili mnie tu, a sami odjechaliby do domu. Kiedy byliśmy już w mieszkaniu Liam poszedł do kogoś dzwonić. Jak usłyszałem była to Jessica. Więc kiedy skończył ja do Niej zadzwoniłem. Wiedziałem, że mam przejebane, ale musiałem Ją przeprosić. Przecież to nie było specjalnie. Nie wiem co mnie naszło, na taką popierdoloną wypowiedź. Zabolało kiedy powiedziała, że przyjedzie jutro, ale tylko ze względu na chłopaków. Już nie chciałem się z Nią kłócić więc nie kontynuowałem tematu. Sprawa jest jasna muszę ją jutro przeprosić nawet jak będzie trzeba to na kolanach.
*
Nikt nie miał zamiaru mnie obudzić, ani się do mnie odzywać. Więc sam zaniosłem swoje walizki do samochodu i czekałem, aż Oni przyjdą i będziemy mogli już ruszyć. Lecz nasz lot został trochę przesunięty. Czyli do około 16 musimy czekać w domu. Zapowiadało się ciekawie. Kiedy chciałem coś powiedzieć do jednego z chłopaków zlewali mnie, albo udawali, że ktoś do Nich dzwoni. Tak jest zawsze kiedy się pokłócimy. Miałem tego dość więc spróbowałem zadzwonić do Jess, lecz ta nie odbierała. Martwiłem się, ale jak usłyszałem, że rozmawia z Zayn'em trochę się źle poczułem. Bo wcześniej Malik też prawie ukradł mi dziewczynę. Tym razem nie mogę na to pozwolić. Może i jestem taki, że na trasie koncertowej i ogólnie na jakiś koncertach wyrywam panienki, ale tym razem mam zamiar się kontrolować. I myślę, że jakoś mi to wyjdzie. W przeciwnym razie mogę się pożegnać z dziewczyną mojego życia. Czuję, że to jest ta jedyna. Chciałem do Niej pojechać z bukietem kwiatów, ale dochodziła już 15. Nie mogłem się spóźnić na samolot, a u dziewczyny siedziałbym długo zanim ktoś by mnie wpuścił do środka i zanim odezwałaby się choć jednym słowem. Jednak w końcu nastąpił jakiś przełom i Liam się do mnie odezwał.
-Mam nadzieję, że jak przyjdzie Jessica to nie zrobisz czegoś głupiego.-To jest ten Payno jakiego znam. Zawsze się martwi o innych, a nie o samego siebie. Pokiwałem głową i wróciłem do oglądania jakiegoś filmu. Na szczęście szybko się skończył i mogłem ponowne się ubrać na wylot. Ubrałem kurtkę, buty i wyszedłem z chłopakami na dwór. Dom zamknęliśmy, ale klucze oddaliśmy naszej gosposi, która ma przychodzić i sprzątać podczas naszego pobytu w Ameryce. Musieliśmy jechać na dwa samochody. Więc ja byłem w jednym z Lou, a w drugim był Zayn, Liam i Niall. Pewnie uzgadniali jak się zemścić za Jess. Ale nie dziwię się skoro mają z Nią dobry kontakt.
   Dojechaliśmy i weszliśmy z naszymi bagażami. Ochroniarze nie odstępowali Nas na krok, ale to przez to, że przed halą było mnóstwo Naszych fanów. Musieliśmy porozdawać parę autografów i porobić sobie z Nimi zdjęcia. Kiedy wybiła 16 musieliśmy iść na Nasz lot. Ja jednak cały czas czekałem na moją dziewczynę i jak najwolniej kierowałem się do wyjścia. Jednak menadżer pośpieszał Nas i nie mogłem już dłużej czekać. Kiedy wchodziliśmy już na odprawę zobaczyłem w tłumie ludzi dziewczynę z dwoma mężczyznami w garniturze. Miała na sobie kaptur, ale rozpoznałem Ją.
-Jest Jessica.-Powiedziałem do Zayn'a i pobiegłem w Jej kierunku. Ochroniarze na początku krzywo na mnie spojrzeli, lecz pozwolili wziąć Ją w ramiona. Tak też zrobiłem. Nie protestowała. Okręciłem Ją wokół własnej osi i postawiłem na ziemi.-Jednak jesteś.
-Jak mówiłam, przyszłam ze względu na Nich.-Wskazała ręką na zbliżającą się czwórkę. Posmutniałem.-Ale też ze względu na to, że przemyślałam wszystko i wybaczam Ci to co powiedziałeś.-Nie mogłem w to uwierzyć. Jessica Milton wybaczyła mi! Mogłem tam skakać z radości, ale wolałem nie robić z siebie gorszego idioty, więc nie marnując czasu wpiłem się w usta ciemnej blondynki. Odwzajemniła to i całowaliśmy się dopóki ktoś nie poklepał mnie po ramieniu. Oderwałem się od Niej i pozwoliłem chłopakom się pożegnać.
*Oczami Jess*
Rano porozmawiałam z ciocią i ta przekonała mnie bym wybaczyła Harry'emu. Ze względu na Jej argumenty zgodziłam się. Kiedy zadzwonił odrzuciłam celowo połączenia, a odebrałam od  Malik'a. Ten poinformował mnie o przesunięciu się lotu. Podziękowałam mu i dalej siedziałam z ciocią dyskutując na temat serialu, który leciał. Kiedy zegar wybił 15:40 postanowiłam się zwijać. Chciałam trochę się spóźnić i trzymać Ich w napięciu. Jednak kiedy mnie zobaczył lokowaty nie mogłam odmówić by mnie nie przytulił. Wiem, że zmieniam zdanie co chwilę, ale kobieta zmienną jest. Wytłumaczyłam mu wszystko i się pocałowaliśmy. Ale tak jakbyśmy się nie widzieli jakiś miesiąc. Ale taka jest prawda, że nie zobaczymy się przez 3 tygodnie.  Jak ja to wytrzymam?
W końcu się zaczęłam żegnać z chłopakami. Niall mówił coś o imprezie jak tylko wrócą, bo mają być na święta, a Lou ma urodziny więc coś wymyślimy. Natomiast Louis zaczął mnie rozśmieszać i mówić, że się wszystko ułoży. Liam powiedział, że będą dzwonić codziennie i bym się nie martwiła niczym oraz, żebym rozmawiała z ludźmi, a nie siedziała jak odludek. Zgodziłam się na to.
-Będę tęsknił.-Zayn mocno mnie przytulił, a ja odwzajemniłam.-Będę dzwonił, pisał, wiem jak jest i jakoś się ułoży. Przepraszam za to, że jeszcze ja dokładam Ci kłopotów tym, że się zakochałem, ale nie mogę inaczej.-Westchnęłam i jeszcze mocniej się do Niego przytuliłam.-Jak wrócimy to porozmawiamy i pamiętaj będę walczył.-To już powiedział do mojego ucha. Połowy i tak nikt nie mógł usłyszeć, bo było zamieszanie, gdy ludzie chodzili w tą i z powrotem. Pocałowałam Go w policzek i przygryzłam dolną wargę. Ostatni raz spojrzał w moje oczy i oddalił się. Nie mógł patrzeć jak całuje się znowu z Harry'm.  Ale musiałam, ponieważ Styles jest ważny w moim życiu.
-Kocham cię! Nie zapominaj. Zadzwonię i nic głupiego nie zrobię.-Powiedział ostatni raz mnie całują.
-Mam nadzieję. A teraz idźcie, bo nie chcę  byście patrzyli jak tu się rozklejam.-Rozkazałam i widziałam jak się oddalają. Popłakałam się. Kiedy wchodzili do samolotu pomachali mi, a ja mogłam już wracać do domu. Przetarłam oczy i z chłopakami wróciliśmy do Naszego pojazdu.-Kierunek dom.-Powiedziałam kiedy wyczekiwali na jakąś instrukcję dokąd jechać.
*
-Tak kochanie, nie gniewam się. A ja wam minął lot?-Po raz kolejny musiałam zapewnić o tym, że już nie jestem zła. Wiem, że ja to ja i trudno mi przychodzi wybaczanie, ale to jest Harry.
-Lot minął szybko. Zasnęliśmy i obudziliśmy się dopiero jak mieliśmy lądować. A teraz siedzimy w pokoju i szykujemy się na pierwszy koncert, a ty?-Zapytał.
-Idę spać, bo jutro postanowiłam pójść do szkoły. Wiesz Mikołaj jest.-Zaśmiałam się do słuchawki kładąc się do łóżka.
-Już jutro?! Kompletnie zapominałem, ale dostaniesz prezent jak tylko wrócę.
-Dobrze ty też coś dostaniesz, oczywiście jak będziesz grzeczny.-Westchnął cicho, ale nic nie powiedział.-To co, nie przerywam Ci szykowania się.
-Ja już jestem gotowy skarbie. Jeszcze tylko Zayn siedzi w łazience i układa włosy. Wiesz jaki On jest.-Oboje się zaśmialiśmy, a po chwili usłyszałam niezadowolony głos Mulata.
-Ha ha. Bardzo śmieszne. Ja tu próbuje jakoś wyglądać, a nie jak mop.-Powiedział Zayn, a ja już widziałam w oczach loczka te pioruny kierowane na Malik'a. Oj biedacy moi.
-Ja idę spać Harry. Jutro zadzwoń do mnie. Pozdrów chłopaków.-Już miałam się rozłączać, ale czekałam na odpowiedź Styles'a.
-Kocham cię i zadzwonię. No i ty też masz pozdrowienia.-Uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Ustawiłam budzik na 7 rano i przekręciłam się na bok by spróbować zasnąć, ale jakoś nie mogłam. Moje myśli krążyły wokół tej tajemniczej blondynki, która była pokazana we wczorajszym wywiadzie. Muszę przyznać czuje się zazdrosna, ale to chyba normalne uczucie jeśli się ma kogoś takiego na kim mi zależy. Jak ciocia mówiła "Jesteś młodzi i jeszcze się nie dotarliście. Będą kłótnie i nie będzie łatwo, ale musisz mu wybaczyć, bo wiem co On do Ciebie czuje. I wiem, że ty to odwzajemniasz." Moja chrzestna jest bardzo mądrą kobietą no, bo w końcu w pracy musi potrafić przekonać do swojego zdania innych ludzi, a mnie przekonała i to nawet bardzo. Jeszcze ten Malik. To było dziwne kiedy przepraszał za to, że się zakochał, ale nie mogłam mu nic odpowiedzieć, bo nie byłam pewna co. Było dziwne, gdy Perrie nie zjawiła się pożegnać, ale pewnie Zayn nawet nie mówił Jej o wcześniejszym wyjeździe i wcale się mu nie dziwię. Po co komu ta pinda? Jutro czeka mnie ciężki dzień. Więc poprawiłam się i odpłynęłam do krainy Morfeusza..
...............................................
Rozdział miał się pojawić dopiero w sobotę za tydzień, ale ze względu na tyle komentarzy napisałam go wczoraj i dziś dla Was dodaję. Jestem mile zaskoczona 10 komentarzami, jak tylko prosiłam o 5! Wielkie wow!!
Na prawdę się nie spodziewałam. I dziękuje za 15815 wyświetleń! Zbliżamy się do 20000!! Nie wiem co więcej powiedzieć. Może hmm. Jak tam jutro do szkoły i co wy na to? Koniec wakacji, ja chcę jeszcze więcej nawet miesiąc, albo dwa. Stresuje się trochę tak jakoś dziwnie nie widzieć klasy przez 2 miesiące i nagle się widzimy xdd
No cóż nic więcej. Miłego czytania i pozdrawiam ;3
6 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Dacie radę!! 

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 24!

Zobaczyłam tę gębę, której się tak bałam. Jak tylko spojrzałam w jego oczy coś mnie zabolało i momentalnie pociekły łzy. W środku czułam pustkę i samotność. Bałam się. Wszystkie uczucia się we mnie gotowały. Chciałam tam pójść i go zabić, a potem nagle zaczęłam się bać i nie mogłam nawet patrzeć w tamtą stronę. Kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu wystraszyłam się. Ale ujrzałam ciocię, która próbowała zachować dobrą twarz do złej gry.  Widziałam w Jej oczach panikę, ale jakoś, że jest adwokatem to nie pozwala Sobie na chwilę słabości. Rzadko widzę jak płacze, no chyba, że chodzi o jakąś śmierć, albo coś w rodzinie. Jak podszedł do mnie ten sam szatyn co mnie tu wpuścił wzdrygnęłam się, ale jego wypowiedź można powiedzieć, iż poprawiła mi trochę samopoczucie.
-Możesz być spokojna, On cię nie widzi, tylko ty Jego.-Zapewnił. Czyli teraz mogłam choć odrobinę poczuć się bezpieczna. Ten koleś usiadł razem z moim ojcem. Kazali mi postąpić tak samo, ale ja wolałam stać w tym samym miejscu w, którym stałam od początku.
-Więc Jessica, teraz musisz Nam powiedzieć to co się wydarzyło, ale zacznijmy od tego. Czy ten oto mężczyzna wyrządził Ci te krzywdy?-Charlie wskazał na szybę. Spojrzałam w Jego gębę. Zamknęłam oczy i pokiwałam twierdząco głową.-Więc teraz opowiedz nam całą sytuację.-Włączyli dyktafon, a tato zaczął zapisywać to co mówiłam.
Zaczęłam mówić co się stało. Nie szło mi to szybko, ale w ręcz przeciwnie. Zastanawiałam się nad słowami wychodzącymi z moich ust. Na samym początku było najłatwiej, aż do momentu pierwszej próby gwałtu. Płakałam, poczułam dopiero po chwili, że mam mokre policzki.
Ciocia wyciągnęła chusteczki i mi podała paczuszkę. Wytarłam twarz i kontynuowałam. Zajęło m i to jakieś pół godziny. Jak zakończyłam, a mężczyzna wszystko zapisał chciałam szybko opuścić to pomieszczenie. 

-Dziękujemy to było wszystko. Zobaczymy się na sprawie sądowej.-Powiedział szatyn.
-Jessica nie będzie zeznawać w sądzie. Wystarczy, że ta rozmowa została zapisana i nagrana.-Odezwała się ciocia.
-Ale wiesz Veronica, że będzie lepiej jak powie to samo w sądzie.- Zaczął Charlie.
-Czy nie widzisz jak Ona cierpi wspominając o tym? To jest taka sytuacja o,której ciężko zapomnieć, a ty każesz Jej przypominać szczegóły i powtarzać po kilka razy.-I zaczęła się mała kłótnia. Stałam po stronie cioci, bo po pierwsze jest adwokatem i się zna, a po drugie nie mam ochoty tego powtarzać przed innymi i jeszcze Nim.
-Jess może sama podjąć decyzję.-Zwrócił się do mnie Ojciec.
-Nie będę zeznawać. Mogę się zjawić na sprawie i potwierdzić to co jest tu nagrane.-Wskazałam na dyktafon. Pokiwali głowami, a ja wyszłam. Chciałam już tylko iść do swojego pokoju i się położyć. Ciocia nie mogła ze mną wracać, bo coś jeszcze miała do załatwienia więc zadzwoniła po ochroniarzy. Zjawili się po 10 minutach. Coś do mnie mówili, ale nie reagowałam tylko weszłam prosto do samochodu, który ciocia kupiła specjalnie dla nich do wożenia mnie. Usiadłam na tylnym siedzeniu i patrzyłam się w boczną szybę. Poczułam wibrację w kieszeni, a zaraz usłyszałam znaną mi piosenkę. Rozłączyłam połączenie. Telefon położyłam koło siebie. Matt coś do mnie mówił, ale tylko kiwałam głową. Natomiast Tom siedział obok jako pasażer i patrzył się przed siebie. Nie chciałam dziś z nikim rozmawiać, zupełnie z nikim. Więc jak tylko podjechaliśmy pod dom wyszłam zostawiając Ich z tyłu i weszłam ściągając z siebie buty oraz kurtkę. W salonie jak i całym domu było gorąca to dzięki chłopakom, bo zapalili w kominku. Usiadłam tam gdzie wcześniej na kanapie. I włączyłam telewizor. Kiedy nic ciekawego nie znalazłam postanowiłam udać się do sypialni. Zasłoniłam wszystkie okna i położyłam się na łóżku. Włączyłam radio i wsłuchiwałam się w piosenki tam lecące. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam. Czynność powtórzyła się i po chwili do pokoju wszedł Matthew.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale zostawiłaś telefon.-Podszedł podając mi telefon. Nic nie powiedziałam. Ale On stał dalej w miejscu. Spojrzałam na Niego.
-Dzięki?-Zapytałam. Pokręciłam głową i zamknęłam oczy.
-Jakbyś czegoś potrzebowała jesteśmy na dole.-Wyjaśnił wychodząc. Na jakiego chuja mi telefon, skoro cały czas dzwonił? Wzięłam go i sprawdzałam przychodzące połączenie. Dużo nie odebranych połączeń, ale najwięcej było od Zayn'a i Harry'ego. Kilka było od Eathan'a i kilka od Ellie i Rose. Nie oddzwaniałam tylko rzuciłam telefon w bok i przekręciłam się na plecy by zasnąć. Leciała wolna piosenka i do niej zasnęłam..
*
Otworzyłam niechętnie oczy. Wydawało mi się, że ktoś chodzi mi po pokoju. Spojrzałam na wprost, ale nie zobaczyłam niczego, ani nikogo. Wstałam, ubrałam kapcie i postanowiłam zejść na dół. Sprawdziłam telefon i jak zwykle nieodebrane połączenia. Wszystkie o tych samych osób co poprzednio tylko Malik i Styles dobijali połączeniami do 100. Schowałam komórkę do tylnej kieszeni, a na siebie narzuciłam kardigan. Zeszłam pomału na dół, sprawdzając czy ktoś tu jest. Cioci nie zastałam, ale Matt i Tom siedzieli na sofie rozmawiając. Kiedy mnie zobaczyli przerwali i spojrzeli na moją osobę. Nie odezwałam się tylko poszłam do kuchni. Nastawiłam czajnik i postanowiłam zrobić sobie zieloną herbatę. Przyszykowałam wszystko i zalałam wodą. Oparłam się o blat, bo czekałam, aż zaparzy się. Po 3 minutach wzięłam gorący kubek i weszłam do salonu. Usiadłam na narożniku pod oknem po czym włączyłam telewizor. Przełączyłam na kanał muzyczny, ale akurat była reklama, więc włączyłam na HBO leciał jakiś horror więc zostawiłam i oglądałam od połowy. Nie wystraszył mnie tylko zażenował, bo mogę przyznać, że bajki są straszniejsze. Moi body gardzi siedzieli sobie i zerkali na mnie. Chciałam ich zapytać czy nie mają co do roboty, ale moje zamiary przerwał Thomas.
-Może czegoś potrzebujesz?-Zapytał. Czyli On mnie nawet lubi, bo skoro pyta czy coś chcę. Na pierwszy rzut oka wygląda na takiego, który chciałby mnie zabić. Pokręciłam tylko przecząco głową. I dostałam nowego SMS'a. Tym razem go odczytałam.

Nadawca: Harry ;*
Treść:
Kurwa! Jessica, czemu nie odbierasz tego popierdolonego telefonu?! Odbierz...

Następny brzmiał podobnie:

Nadawca: Zayn ; 3
Treść:
Ja pierdole! Dziewczyno, martwie się i chłopaki też. Odbierz! 
I kolejny najnowszy od Styles'a.
Oraz taki od Zayn'a.

Nadawca: Zayn ;3
Treść:
Obraziłaś się? Coś się stało? Błagam Cię odbierz, zadzwoń, daj znak życia. Cholernie się martwię, a Styles odchodzi od zmysłów! Do chuja daj znać, czekam!

Nadawca: Harry :*
Treść:
Jak nie odbierzesz to przyjadę i nawet wejdę przez okno! Nikt mnie nie powstrzyma!
Przeraziło mnie to. Pierwszy, no może drugi raz odkąd znam Harry'ego przestraszyłam się. Rozumiem, że się o mnie boi i martwi, ale jeden dzień czy dwa się nie odzywam to od razu wielka afera. Postanowiłam powiedzieć Matt'owi i Tom'owi, żeby nikogo do mnie nie wpuszczali. Ale ciężko mi było się odezwać do Nich. Mimo, że ciocia im ufa to ja się boję. Ale w końcu jestem Jessica Milton, i dam sobie radę.
-Mam jedną prośbę.-Odezwałam się. Zdziwili się i skomentowali to.
-Czyli jednak masz język w buzi.-Powiedział uśmiechnięty Matt. Nie odwzajemniłam tego gestu i tylko powiedziałam to co miałam.
-Nie wpuszczajcie nikogo. Chcę być sama.-Wstałam i skierowałam się do swojego pokoju.
-Nie możesz wieczność przesiadywać w czterech ścianach bez kontaktu z ludźmi.-Tym razem Thomas wtrącił swoje cztery grosze. Pokręciłam głową i szłam dalej w stronę schodów. Kiedy ten wstał i podszedł do mnie, coś mnie wystraszyło. Cofnęłam się od Niego.
-Nie podchodź do mnie!-Krzyknęłam opierając się o ścianę. W porę zatrzymał go Matt, który zareagował natychmiastowo. Wypchał go z pomieszczenia na korytarz, a sam został ze mną.
-Nie bój się. On chciał tylko dobrze. Ale wiesz, że ma rację. Nie możesz zamykać się w sobie.-Wyjaśnił. Spojrzałam w Jego oczy i mogę uznać, że polubiłam go. Na tyle na ile można kogoś polubić w ciągu niecałego dnia. Ale zaimponował mi tym, że wiedział kiedy przestać, a ten drugi mnie denerwował.
-Jeszcze nie zamknęłam się w sobie. Gdybym to zrobiła to olałabym was i nie siedziała tu, tylko zamknięta u siebie w pokoju i nie odzywając się do Nikogo, ani nic nie robiąc. A wszystkich wokół bym olewała.-Wyjaśniłam mu. Ale chwila ja już tak robię. Olewam chłopaka. przyjaciela, przyjaciółki, Eathan'a oraz rodzinę.
-Rozumiem, nie chcesz o tym myśleć, więc idź do siebie, a ja postaram się nikogo nie wpuszczać.-Odpowiedział i wyszedł. Wtedy mogłam odetchnąć i odejść od ściany. Przetarłam twarz i udałam się do łazienki na dole. Wzięłam długą kąpiel. Leżałam tak kilka minut i  cieszyłam się chwilą, aż znudziło mi się i woda stała się zimna. Owinięta w ręcznik wyszłam i skierowałam się do swojego pokoju. Po drodze minęłam. ochroniarzy, ale olałam Ich wzrok na sobie. W sypialni wzięłam piżamę i się ubrałam. Nałożyłam grube skarpety na nogi i kapcie. Usiadłam przy biurku i zapaliłam laptopa. Weszłam na parę stronek o gwiazdach. Jedno przyciągnęło moją uwagę. Tytuł brzmiał tak: "One Direction? Najnowsza wiadomość!
Treść: Chłopaki za dwa dni wyjeżdżają do Ameryki na koncert na całe 3 tygodnie! To i tak krótko jak na Nich. Ale podobno się cieszą, gdyż praca/nauka w szkole była męcząca. Przyznali, że związali się z kilkoma osobami, a jeden nawet się zachował.." Więcej nie chciałam czytać, bo zobaczyłam swoje zdjęcie z Harry'm. Byłam pewna, że to coś o Nas. Weszłam na twitter'a gdzie miałam mnóstwo wiadomości od chłopaków. Nie odpowiedziałam na nie. Jeszcze weszłam na pewnego bloga, którego czytam, ale nic nowego nikt nie dodał więc wylogowałam się i wyłączyłam laptopa. Wzięłam słuchawki, telefon, położyłam się do łóżka i włączyłam sobie piosenkę " Birdy-Skinny Love". Spodobała mi się. Może dlatego, że jak jestem smutna, zmęczona, zdołowana lubię posłuchać takich piosenek o miłości i bólu? Tak więc leżałam słuchając piosenek i nie myślałam o niczym tylko o tym co teraz się dzieje. Ale tą myśl przerwała inna, a mianowicie koncert. Dlaczego mi nie powiedzieli, że wcześniej jadą? I to na tak długo? Przecież chciałabym być informowana o takich sprawach. Najwidoczniej nikt nie liczy się z moją osobą. No chyba, że Ich wytłumaczenie brzmi tak: Nie powiedzieliśmy Ci, bo nie odzywałaś się przez dwa dni..." Takie coś to mogą sobie nawzajem wkręcać, ale nie mi. Prawie zasnęłam, ale coś usłyszałam na dole. Wstałam i skierowałam się tam niepewnie. Nie myliłam się. Usłyszałam kłótnię. Jedną z kłócących osób był Matt, drugą Tom, a trzecią Harry. Tak to Jego głos. Kiedy usłyszałam szarpanie postanowiłam zejść na dół i zobaczyć co się dzieje. Zerknęłam przez lustro weneckie i zobaczyłam jak moi ochroniarze szarpią się z chłopakiem w lokach. Nie chciałam by cierpiał więc wyszłam do Nich. Spojrzenia chłopaków skierowały się na mnie. Puścili Styles'a, a ten otrzepał się i podszedł do mnie. Odsunęłam się kiedy próbował mnie przytulić. Moje zachowanie zszokowało nawet samą mnie. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nie chciałam, żeby jakiś mężczyzna się do mnie zbliżył. Nawet mój chłopak, ale to nie podobne do mnie. Zszokowana mym zachowaniem schowałam twarz w dłoniach i popłakałam się. Nie mogłam tam stać i widzieć jak mi się przyglądają. Więc weszłam do salonu i tam usiadłam na sofie. Harry wszedł za mną, ale nie usiadł tylko przyglądał mi się z daleka.
-Co się stało?-Zapytał.-Zrobiłem coś?-Dobrze, że nie zaczął mówić o tym dlaczego nie chcieli go wpuścić do mieszkania.
-To nie Twoja wina. Jessica ma problemy.-Odezwał się Tom. Chciałam mu przypierdolić, ale nie mogłam. Nic nie mogłam w tej chwili.
-Moja dziewczyna może sama za siebie mówić.-Odpowiedział Mu Styles. Siedziałam cicho szlochając. Rozmyślałam nad odpowiedzią. I nagle coś powiedziałam.
-Przepraszam. Przepraszam za moje zachowanie.-To wydusiłam z siebie i wstałam podchodząc do loczka. Stanęłam na odległość. Odważyłam się spojrzeć w Jego oczy, ale nie potrwało to długo, bo zostałam złapana za ramiona i przyciągnięta do chłopaka. Rozpłakałam się w nich.

-Ciii.-Gładził mnie po plecach i włosach.-Będzie dobrze. Uspokój się i porozmawiajmy.-Dalej gadał.
-Więc porozmawiajmy.-Odkleiłam się od Niego siadając na fotelu.
-Czemu się nie odzywałaś? Tyle razy ja dzwoniłem i Zayn oraz chłopaki. Martwiliśmy się.
-Nie chciało mi się odebrać, rozmawiać, ani słuchać czyjegoś gadania na temat tego, że będzie dobrze. Jak i tak wiem, że będzie i jest chujowo!-Wykrzyczałam podciągając nogi pod brodę.-Czemu mi nie powiedziałeś o tym, że wyjeżdżacie za 2 dni?!
-Nie wiedziałem o tym. Dowiedziałem się wczoraj wieczorem. Chłopaki też się dopiero dowiedzieli.-Odpowiedział. Może i miał rację, ale mi to obojętne. Nie będzie go przez pierdolone 3 tygodnie, a ja zostanę sama. Może nie zupełnie, ale jednak będzie mi go brakować. Jak i Malik'a.
-Niech Ci będzie.-Siedzieliśmy w ciszy. Nie miałam o czym rozmawiać, a Harry tylko mi się przyglądał.-Coś nie tak?-Zapytałam patrząc w Jego oczy.
-Tak. Nie zachowuj się tak jak na samym początku. Nie możesz wszystkich i wszystkiego olewać. Nie bądź tą złą Jessic'ą.-Powiedział na jednym tchu. Trochę mnie to zabolało, ale co mogłam poradzić skoro to prawda?
-Nie będę taka. Wiesz co przeżyłam i jest źle ok? Tylko tyle.-Tyle powiedziałam i oparłam głowę na kolanach. Tak siedzieliśmy przez parę minut, aż chłopak podszedł i wziął mnie na ręce i posadził u siebie na kolanach.-Co robisz?!-Wykrzyczałam.
-Chcę, aby moja dziewczyna była blisko.-Przytulił mnie, a ja odwzajemniłam.
*
-Tak, obiecuję jutro odbiorę ten pieprzony telefon.-Ostatni raz powiedziałam i pożegnałam się z Harry'm uściskiem . Chciał zostać na noc, ale ja nie była na to gotowa. Kiedy tylko wyszedł udałam się do pokoju i położyłam spać..
    Obudziły mnie głosy dochodzące z dołu. Ubrałam się, umyłam zęby i zeszłam na dół by zobaczyć kto to. To tylko Matt i Tom. Nic nie mówiąc udałam się do kuchni.
-Nie podziękujesz za to, że nie chcieliśmy wpuścić Tego chłopaka?-Zapytał Thomas wchodząc za mną do kuchni. Nie byłam głodna więc tylko zrobiłam sobie herbatę.
-Ta, dzięki.-Odpowiedziałam zabierając napój i siadając na sofie przed telewizorem.
-Dalej jesteś niedostępna?-Tym razem odezwał się Matt.
-Nie już jest lepiej. Nawet chcę wyjść na dwór. Może nawet jutro pójdę do szkoły?-Zażartowałam, ale wiedziałam, że prędzej czy później muszę tam pójść, bo ostatnia klasa i trzeba to jakoś zakończyć.
-Jak będziesz chciała gdzieś jechać daj znać.-Powiedział i wyszedł. Oglądałam serial kiedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto to odebrałam.
-Jess?-Zapytała dobrze mi znany Mulat.
-Nie, księżna Diana.Odpowiedziałam sarkastycznie.
-Czemu nie odbierałaś wczoraj? Bałem się.-Zbył moją odpowiedź.
-Wczoraj olewałam wszystkich i Harry'ego też bym olała, ale przypałętał się do mnie więc tylko z Nim rozmawiałam.-Odpowiedziałam biorąc ostatni łyk herbaty.
-Możemy się spotkać?-Zapytał.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, ale nie mam co robić, a przecież nie chcemy, żebym się zamknęła w sobie!-Ostatnie wykrzyczałam tak by usłyszał Matt.-Więc chętnie się z Tobą zobaczę.
-Dobrze, więc za pół godziny w Starbucks'ie?
-Mhm.-Rozłączyłam się i poszłam się przebrać. Nie malowałam się, bo mój wygląd na chwilę obecną w ogóle mnie nie interesuje. Więc nałożyłam czarne spodnie, granatowy sweterek i związałam włosy w kucyka. Na dole spakowałam portfel i telefon. Ubrałam buty, kurtkę oraz czapkę i wyszłam na zewnątrz.-Zawieźcie mnie do Starbucks'a.-Zażądałam siadając na tylnym siedzeniu. Ci tylko pokiwali głowami i byliśmy w drodze. Ale coś musieli załatwić więc przeciągnęło się. Najpierw musieli zatankować, a potem pójść coś podpisać i do kogoś zadzwonić. Bez sensu. Ale jak tylko dojechaliśmy na miejsce zostali w samochodzie, a ja sama poszłam do środka. Tam już siedział mój przyjaciel. Podeszłam i się przywitałam po przez przytulenie. To był mocny uścisk. Rozebrałam się i zamówiłam kawę.
-Tak więc co chciałeś?-Zapytałam wyciągając na stół telefon.
-Porozmawiać, zobaczyć Cię.-Odpowiedział popijając swoją kawę.
-Fajnie, więc rozmawiajmy. O czym? Bo jak o jutrzejszym wyjeździe to już wiem. I to nie od Styles'a tylko z internetu.-Pierwszy raz od dłuższego czasu się uśmiechnęłam.
-Przepraszam, ale dowiedziałem się przedwczoraj od Liam'a, który też nic nie wiedział. To był taki spontan z wyjazdem. Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Tylko zapytać jak się trzymasz?-Zmienił temat. Dobre posunięcie Malik. Pomyślałam.
-A jak mogę? Okropnie. Wczorajszy dzień po powrocie z komisariatu nie odzywałam się do nikogo, aż do późnej godziny, gdy przyszedł Harry. Czuję się nadal ohydnie i nie wiem czemu, ale mam ochotę wszystko mieć w dupie i każdego. Nawet na to spotkanie nie miałam ochoty, ale chciałam udowodnić ochroniarzowi, że wcale się nie zamykam w sobie.-Wyjaśniłam patrząc na swoje ręce. Stały się nagle takie interesujące, że nie mogłam od nich oderwać wzroku. Czekałam tylko na odpowiedź Mulat'a.
-Rozumiem i się nie dziwię. Ale pamiętaj, że masz Mnie, no i Harry'ego.
-A co do Hazzy wczoraj bałam się przytulić do Niego. Rozumiesz? Wpadłam w taki amok, że nie mogłam się do Nikogo zbliżyć, ani Nikogo dotknąć no oprócz ciotki.-Dodałam. Wiem, że to go zszokuje, ale taka jest prawda, a ja nie będę Go okłamywać. Nie Zayn'a wszystkich, ale przyjaciół nie mogę.
-Masz mnie.-Złapał za moją dłoń i zakrył drugą. Zaczął je masować, a ja przygryzłam dolną wargę.-A pamiętasz o naszych dwóch rozmowach związanych konkretnie z Tobą i Mną?-Znów zmienił temat. Dobry jest.
-Pamiętam wszystko. Ale co z tym jest związane?
-Chcę wiedzieć czy mam jakieś u Ciebie szansę?-To mnie zamurowało. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. Pieprzony Malik musiał zadać takie głupie pytanie? Przecież sam wie w jakim jestem stanie i z kim jestem związana. Ale nie ten brnie do przodu z tym tematem.
-Kurwa, Zayn przecież wiesz jak jest.-Chciałam kontynuować, ale przerwał mi.
-Krótka piłka, tak czy nie? Nie mówię, że teraz, ale czy kiedykolwiek miałbym choć cień szans? Jakaś nadzieja?-Dopytywał, a ja nie wiedziałam co zrobić, ani co odpowiedzieć. Moje emocje wyszły na zewnątrz, jak nigdy nie płakałam przy ludziach nagle coś się zmieniło. Znów się popłakałam.
-Czemu zawsze chłopacy doprowadzają mnie do płaczu?! Wyjaśnij mi dlaczego tak Ci na mnie zależy? Przecież masz Perrie, możesz mieć każdą, a uparłeś się akurat na dziewczynę swojego przyjaciela.-Chwilę się zastanowił na odpowiedzią, a ja wytarłam lecące łzy.
-To idiotyczne pytanie. Zależy mi na Tobie od kiedy się poznaliśmy. Tylko wtedy byłaś przyjaciółką, lecz jak się zbliżyliśmy to coś we mnie znalazło upust i nie mogłem się oprzeć twojego widoku, rozmów z Tobą i wszystkiego co związane z Twoją osobą. Uwierz, że cholernie chcę być z Tobą, a Harry? Owszem jest moim przyjacielem, ale wiem jak traktuje kobiety.-Odpowiedział, a mnie zatkało. Wiedziałam, że mu na mnie zależy, ale nie w taki sposób. Zwykła przyjaźń, ok. Ale miłość? Coś czuję do Niego, ale to jest straszne, żeby się przyznać i skrzywdzić Harry'ego.
-Czemu myślisz, że Harry potraktuje mnie tak samo jak inne kobiety?-Nic nie odpowiedział.-Według mnie ta sytuacja jest idiotyczna i nie na miejscu. Ale tak, wydaje mi się, że masz u mnie jakieś szanse. Ale wiedz, że jestem zajęta.-Odpowiedziałam, a Zayn się uśmiechnął.
-Wiem, ale będę czekał do końca, aż będę mógł być z Tobą. A co do Twojego pytania to nie mogę mieć pewności, ale znam go dłużej od Ciebie, bo w końcu 4 lata więc jest trochę czasu.-Wolałam nie kontynuować tematu.
-Ale teraz dalej się przyjaźnimy tak?-Wolałam mieć pewność niż potem się czegoś obawiać. Pokiwał głową. Czyli będzie dobrze.-A co z Perrie? Czemu jesteś z Nią skoro nic nie czujesz do tej laski?
-Na początku coś czułem, ale stała się natarczywa, pilnowała mnie na każdym kroku, kazała przebywać tylko w swoim towarzystwie, ograniczała mi alkohol, wydawała moje pieniądze, kiedy się spotykaliśmy zawsze był przy nas jakiś paparazzi, która robił zdjęcia, a Ona zawsze mówiła o tym bym pisał coś o Jej zespole. Więc tak robiłem, bo byłem w Nią zapatrzony, ale chciałem to zakończyć, lecz menadżer mi na to nie zezwala.-Zrozumiałam wszystko, ale Malik trochę posmutniał więc zmieniłam temat..
*
-Jutro musisz przyjść się pożegnać na lotnisko.-Powiedział na sam koniec przed kawiarnią Zayn.
-Wiem, ale teraz muszę iść, bo moje goryle siedzą w samochodzie.-Zaśmialiśmy się. Przytuliłam go niepewnie i wyszłam. Wsiadłam do samochodu gdzie prawie zasypiali chłopacy. Obudziłam ich i ruszyliśmy do domu. Miałam o wiele lepszy humor, bo Zayn cały czas żartował i mnie rozśmieszał. Teraz dochodziła 17, a ja się nudziłam i nie wiedziałam co będę robić w domu. Ale trudno. Kiedy podjechaliśmy pod domy robiło się szarawo oraz zimno, więc weszłam do budynku gdzie było ciepło. W środku zastałam ciocię siedzącą i popijającą herbatkę. Przywitałam się i udałam się do pokoju.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Znaczy kilka niespodzianek. Są w pokoju.-Powiedziała, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Udałam się tam, otworzyłam drzwi i zobaczyłam kilka znanych mi osób.... 
.....................................
Hej! Mamy nowy rozdział! Na wstępnie przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale nie miałam pojęcia w jakim kierunku mam iść pisząc każdą z sytuacji, a do tego musiałam wczuć się w muzykę, która nadała mi takiego smaczku na smutne sceny. Ale dałam radę i z rozdziału jestem tak średnio zadowolona no, ale jestem ; > Jak sądzicie, Zayn będzie z Jess? : )  Czy wolicie Hazz'ę? 
Ogólnie dodałam dwóch nowych bohaterów: http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/p/bohaterowie.html
Mam nadzieję, że się spodobają. Chciałam podziękować za 15.051 wyświetleń!! Jestem mega szczęśliwa ze względu na ilość wchodzących na bloga, jak i komentujących! Na prawdę bardzo, ale to bardzo dziękuje za 9 komentarzy!! ; * Uwielbiam was ; 3 Oraz dziękuje za 61 oddanych głosów w ankiecie po prawej stronie! *.* 
Jest jeszcze jedno, jak chcecie czytać coś jeszcze mojego autorstwa to tutaj: you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com  
Jest blog, którego prowadzę z dwiema koleżankami. Może was zaciekawi (jak coś to ja opisuje oczami Abi xdd) Ale myślę, że spodoba wam się fabuła jak i rozdziały. Może nie są idealne, ale staramy się ; )  
Przewiduję napisać za niedługo nową historię ;3 Ale ciii, to tajemnica i niespodzianka xD 
I smutna wiadomość na sam koniec. A mianowicie jak będzie rok szkolny to rozdziały będę dodawać w soboty, i nie wiem czy dam radę co tydzień, bo wiecie nauka, a w końcu ostatnia klasa to nie przelewki, a trzeba jakoś zdać na dobrych ocenach (ja kujon xdd )
A tak z innej beczki, Liam dziś ma urodzinki! 21 lat kończy, oj starość nie radość haha ; *
Nie zapomnijcie mu złożyć życzeń na tt : 3
Proszę o to by nie nominować mnie do LA! Ponieważ nie wyrabiam się z odpowiedziami na zadane mi pytania oraz nie mam tylu blogów by co chwile Je nominować. przepraszam ; *
Więc to tyle pozdrawiam, przesyłam buziaki i Miłego czytania! : * 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ! 
Nowy rozdział zaczęłam już pisać! ;3 

wtorek, 26 sierpnia 2014

Liebster Award. 8

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. 
Zostałam nominowana przez: http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/p/blog-page.html Za co bardzo dziękuje, kochana ;3 Na prawdę to coś być nominowaną przez Ciebie! ; *

Pytania do mnie:
1. Ulub. kraj/miasto?
Odp. Anglia ^^
2. Masz jakąś fobię?
Odp. Jakieś mam. Na pewno: pająki, robaki, ciemność (choć nie zawsze), księża (boje się takich ludzi czasem ; /
3. Od jak dawna piszesz?
Odp. Tego bloga od 2 stycznia tego roku, a kiedyś pisałam pewną historię nie o 1D i to było jakieś 3 lata temu : >
4. Lubisz wyróżniać się z tłumu?
Odp. Czasem tak ;  ))
5. Co cenisz w ludziach?
Odp. Serio? To tak:szczerość, lojalność, dobroć, dobre serce, poczucie humoru, uczciwość, szacunek do mnie i ludzi, tolerancje, silną wolę. I nie wiem co jeszcze ;  >
6. Masz nałogi?
Odp. Chyba nie.
7. Plany na przyszłość?
Odp. To tak. Ogólniak, studia z medycyny, wyjechać z przyjaciółką do Anglii, tam mieć dobrą pracę, znaleźć drugą połówkę (Zayn xdd), ułożyć jakoś sobie życie i być szczęśliwa no i dobrze się bawić *.*
8. Twoja ulubiona książka?
Odp. Cykl domu nocy *.* Na razie jest to moja ulubiona xD
9. Ulubiony zapach perfum?
Odp. Nie potrafię stwierdzić, bo lubię słodkie, czasem ostre, a czasem neutralne ; D
10. Ulubiony artysta?
Odp. Nie wiem ; )
11. Rzecz bez której nie mogłabyś funkcjonować?
Od. Za pewne telefon, komputer, słuchawki ; >

Blogi, które nominuje:
1.http://welcome-to-our-life-with-1d.blogspot.com/
2. http://one-moment-to-my-life-changet.blogspot.com/
3. http://escape-fan-fiction.blogspot.com/
4. http://our-little-secret-baby.blogspot.com/
5. http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/
6. http://clockworklove.blogspot.com/

Pytania:
1. Która teraz klasa?
2. Twoje hobby?
3. Ulubieniec z 1D?
4. Czy warto marzyć?
5. Dlaczego ludzie osądzają kogoś po "okładce"?
6. Jak minęły wakacje?
7. Kim chcesz być w przyszłości?
8. Wymarzona randka?
9. Jaki polecasz wyciskacz łez? (film)
10. Śmierć to początek czy może koniec?
11. Dlaczego piszesz bloga?
Przepraszam, ale zapomniała o pytaniach xdd Już tyle tego mam na głowie, ale nadrobiłam i proszę oraz przepraszam ;3 

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 23!

Wróciłam i spojrzałam na kamerę podłączoną do domofonu. Zauważyłam dobrze znanego mi mężczyznę. Otworzyłam furtkę i czekałam, aż wejdzie. Jak to zrobił przekręciłam z powrotem kluczyk w drzwiach. Oparłam się o ścianę i czekałam. Usłyszałam pukanie i otwarły się drzwi wejściowe. Spojrzałam w Jego niebieskie oczy i się uśmiechnęłam.
-Hej tat..-Nie dokończyłam. Jeszcze za wcześnie.
-Jak dobrze cię widzieć córka.-Podszedł i uniósł mnie w górę przytulając. Wzdrygnęłam się, bo przypomniała mi się ta straszna akcja. To chyba za wcześnie przytulać się do mężczyzn. Lekko go odepchnęłam od siebie. Do korytarza weszła ciocia.
-Jess kto przyszedł.-Spojrzała na nas.-Cześć Charlie.-Odezwała się i zniknęła z powrotem w swoim pokoju.
-Chodź, wejdziesz?-Spytałam.
-Pewnie, chciałem zobaczyć jak się masz.-Zaprowadziłam Ojca na kanapę i usiadłam obok Niego.
-Coś chcesz do picia?
-Nie dziękuje. Jak się czujesz?-Zmienił temat.
-Już jest lepiej. Nic poważnego oprócz poobijanej twarzy i szwy na nodze, a tak jestem cała.-Uśmiechnęłam się.
-Całe szczęście, że przyjechał ten twój chłopak i Ci pomógł, bo nie wiem jak to mogłoby się skończyć.
-Ale żyje i jest dobrze.-Wyjaśniłam, bo Charlie miał już pewnie zamiar dawać mi jakiś wykład na temat bezpieczeństwa, ale kto by pomyślał, że jakiś psychol przyjdzie pod mój dom i będzie chciał mnie zabić i zgwałcić? No właśnie nikt tego się nie spodziewał tym bardziej ja. W końcu przyszła do nas ciocia.
-Więc po co się zjawiłeś Charlie?-Spytała siadając na przeciwko mężczyzny.
-Odwiedzić córkę i sprawdzić jak się trzyma.-Powiedział głosem bez żadnych emocji.
-Jak widzisz jest dobrze. Mam nadzieję, że wsadziłeś już tego drania do więzienia.-Mój ojciec nie odezwał się. Co to może znaczyć?-Zrobiłeś to?-Dopytywała.
-No właśnie Jessica musi zeznać na policji, bo inaczej jutro mogą go wypuścić.-Powiedział niezadowolony.
-Nie mam zamiaru go ponownie oglądać.-Ciężko westchnęłam.-Ale jeśli to zrobię i on pójdzie do więzienia to zgadzam się. Jutro mogę tam pojechać.-Powiedziałam na jednym tchu. Boję się tego spotkania. To co mi zrobił zostanie na zawsze w mojej psychice.
-Będę tam z Tobą kochanie. Nie będziesz sama. Pewnie jeszcze twój chłopak przyjedzie i będziemy cię wspierać.-Przytuliła mnie ciotka.
-Dobrze. Ale teraz przepraszam, ale jestem padnięta i chcę iść się położyć.-Wstałam i skierowałam się na schody.-Do zobaczenia.. tato.-Odezwałam się i pomału ruszyłam na górę. Jeszcze słyszałam kawałek ich rozmowy.
-Teraz tego nie możesz spierdolić Charlie. Zaczęła się do Ciebie przyzwyczajać jako do Ojca więc nie zraź jej do siebie.-To było jedyne co usłyszałam, bo weszłam do pokoju i położyłam się do łózka. Telefon wyłączyłam by nikt mnie nie obudził i tak po chwili zasnęłam..
*Oczami Zayn'a*
Strasznie się martwię o Jess. Po tym co przeszła nie zdziwię się jak zamknie się w sobie. To jest prawdopodobne. Ale nie dopuszczę do tego by się obawiała wyjść z domu. Że też Perrie musiała zadzwonić, a ja byłem zmuszony jechać po Nią. Jak zwykle wyciągnęła mnie na jakieś zakupy, a fotoreporterzy narobili nam mnóstwo zdjęć na, których tylko Ona się szczerzy. Jak ludzie mogą wierzyć w Naszą "miłość" po takich zdjęciach? Widać gołym okiem, że coś mi nie pasuje, ale nie to jest "prawdziwa miłość". Dziwię się, że Nasze fanki też w to wierzą. Najchętniej wykrzyczałbym, że to tylko ustawka, ale nie mogę. Teraz siedzę u siebie w pokoju i rozmyślam o wszystkim co się stało. To musi być straszne takie coś przeżyć. Ale najważniejsze jest to, że Jess ma wsparcie w nas. Jeszcze ja dokładam Jej ciężaru tym, że się w Niej chyba zakochałem. Nic na to nie poradzę. Jak już mówiłem będę o Nią walczył do końca. Do póki nie zwiąże się z Harry'm na zawsze. Mam na myśli ślub i słowo, które wypowie czyli "Tak". Wtedy się poddam i będę miał pewność, że będą razem szczęśliwi, lecz wiem jaki On jest. Są razem nie za długo, a za parę dni wyjeżdżamy na koncert daleko stąd. To oznacza tylko jedno, laski, napalone laski no i zdrada. Jest to nieuniknione. No chyba, że naprawdę Styles kocha Jessic'ę. Tego nie jestem pewny. Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałem siadając na łóżku. Do pomieszczenia wszedł Liam.
-Jak się trzymasz?-Spytał siadając koło mnie.
-A jak mogę? Dziewczyna na, której mi zależy ledwo przeżyła, teraz siedzi w domu i jest przestraszona wyjściem na zewnątrz, a ja jestem tu, bo nie mogę być przy niej.-Odpowiedziałem patrząc w podłogę.
-Możesz, ale to nie będzie wyglądało dobrze.
-Zawsze mogę, ale nie zapominajmy, że Jej chłopakiem jest mój przyjaciel. A to już jest nie fair.-Przygryzłem dolną wargę i czekałem na jakieś słowa pocieszenia ze strony Liam'a.
-Rozumiem, ale pamiętaj zawsze warto walczyć do końca. A teraz nie zamartwiaj się nad sobą tylko zacznij pakować ciuchy, bo wyjeżdżamy za 2 dni.-Mówił to wstając i kierując się do wyjścia.
-Jak to 2 dni? Miał być jeszcze tydzień.
-Ale Paul powiedział, że lepiej będzie jak szybciej pojedziemy i szybciej wrócimy, a jak tak zrobimy to już nie będziemy musieli "uczyć" w tej szkole.-To mnie ucieszyło, ale z drugiej strony zdołowało. Będę tęsknił za widokiem Jess na lekcjach. Taka prawda jestem pojebany, ale na maksa zauroczony tą dziewczyną, która ma mnie tylko za przyjaciela. Jak Payne wyszedł z mojego pokoju wziąłem walizkę i po kolei wkładałem tam ciuchy tak by tylko nie myśleć już o niczym innym. W między czasie nuciłem sobie piosenki, które będziemy śpiewać  na koncercie. Wszystkie pamiętam więc obejdzie się bez czytania tekstu. Ale ile można śpiewać jedno? Tak więc włączyłem telewizor na jakiś kanał muzyczny i akurat natrafiłem na Naszą piosenkę "Little Things". Lubię ją nawet bardzo. Dlatego nuciłem każde słowo wyśpiewane przez każdego z chłopaków.
   Skończyłem się pakować. To znaczy tak mniej więcej, bo jeszcze buty i kilka koszulek, które są w praniu. Zmęczony postanowiłem zejść na dół do chłopaków, bo słyszałem jak się wygłupiają. Nie myliłem się. W połowie schodów zauważyłem Liam'a śmiejącego się z Lou i Hazzy, a Niall jak zwykle coś jadł. Ten widok mnie rozśmieszył. Zszedłem do Nich.
-To co robimy?-Spytałem siadając koło Payno.
-Możemy w coś zagrać, albo oglądnąć film.-Zaproponował blondyn.
-Jestem za komedią.-Powiedziałem i zacząłem wybierać coś co by mnie zaciekawiło. Tak też po 10 minutach szukania znalazłem "Duże dzieci".-To coś dla nas.-Wskazałem na obrazem w laptopie.
-To chyba film o Nas.-Powiedział Lou dając nacisk na słowo "nas". Tak to prawda. Jesteśmy dużymi dziećmi, ale co poradzić? Ściągnąłem szybko film z jednej stronki i włączyłem go na telewizorze. Zaczęło się dość ciekawie, że tek ujmę, ale potem się rozkręciło. Jak to z chłopakami cały czas się śmiałem. Nieważne czy byłą nudna scena. Oni i tak zamieniali ją w coś co po prostu rozbrajało.
   Film skończył się, a ja cały czas trzymałem się za bolący brzuch. Inni tak samo tylko Louis dawał radę, bo to prawie cały czas On coś mówił. Nie wiem jak On to robi, ale Niall i Harry też gadali takie głupoty, że można niezłego łacha cisnąć.
-Dobra, ja idę spać.-Powiedziałem wstając i kierując się z powrotem na górę do swojego pokoju. Wszedłem i od razu udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic po czym wyszedłem w samym ręczniku do pokoju. Tam wziąłem swoje bokserki i ubrałem się w nie. Ręcznik odłożyłem na kosz do prania. Gotowy położyłem się do łóżka. Jeszcze wziąłem do ręki telefon, który był wyciszony. Kilka nieodebranych połączeń od Perrie i kilka wiadomości od Niej. Nie chce mi się odpisywać, ani dzwonić. Chciałem już wykręcić numer do Jess, ale spojrzałem na zegarek 2:25. No to bym Jej sprawił niespodziankę. Włączyłem budzik na 7 rano, odłożyłem telefon na szafkę i zgasiłem światło. Przekręciłem się na bok i mocno przykryłem kołdrą, bo zrobiło się zimno. Leżałem tak jakąś chwilę myśląc co wydarzy się jutro, aż w końcu zasnąłem..
*
-Malik! Podnoś dupę, bo się spóźnimy do szkoły!-Otworzyłem oczy i spojrzałem na telefon. No tak kurwa nie zauważyłem, że był rozładowany. Szybko wstałem i pognałem w stronę szafy. Wyciągnęłam pierwsze lepsze niebieskie rurki i czarną koszulkę z nadrukiem. Wziąłem jeszcze czystą bieliznę i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby i zabrałem się za ubieranie. "Uczesałem" włosy jak to można nazwać uczesaniem, przejechanie dwa razy grzebieniem po tym gnieździe na głowie, ale nie miałem już czasu. Wziąłem jeszcze grubą ciemną bluzę i telefon z ładowarką i pobiegłem na dół. Prawie połamałem nogi, bo postanowiłem z ostatnich 2 schodków skoczyć i skończyło się na złapaniu na poręcz.
-Czemu mnie kurwa wcześniej nie budziliście?!-Zapytałem wpadając do kuchni. Chłopaki spojrzeli na mnie, a potem na siebie.
-Sory, ale też zaspaliśmy, a byliśmy pewnie, że już dawno wstałeś i szykujesz się.-Zaczął tłumaczyć Niall.
-Ale Zayn nie jest tak źle. Twoje włosy są tak samo idealne jak zawsze tylko nie ułożone do góry.
-Tylko jest to a'la grzywka.-Pocieszali mnie, a zarazem się śmiali. Nie mogłem sam się "smucić" też się śmiałem z samego siebie. Zdążyłem wziąć z lodówki jakiś jogurt i go zjadłem. Nałożyłem na siebie grubą kurtkę i ocieplane buty. Jako iż dziś jest kolej na mnie by prowadzić wyszedłem pierwszy z domu i napotkałem zawieruchę. Wiało i prószyło śniegiem. Idealna pogoda na wyjście na zewnątrz i jeszcze do szkoły. Otworzyłem garaż i miałem zamiar wsiąść do swojego samochodu, ale jeden z ochroniarzy mnie powstrzymał.
-Dziś będzie lepiej jak, któryś z nas poprowadzi.-Zaproponował na co niechętnie się zgodziłem. Więc wsiedliśmy do czarnego busa i czekaliśmy na resztę chłopaków. Zjawili się po kilku minutach. Usadowiliśmy się tak jak zawsze na sowich już dobrze znanych miejscach i wyruszyliśmy. Jechaliśmy bardzo wolno, bo na ulicy było istne lodowisko.
-Mogliby zamknąć na dziś szkołę.-Powiedział Tommo, a my wszyscy się z nim zgodziliśmy. Jechaliśmy tak w ciszy, bo ja zasypiałem na siedząco, Niall pisał coś na Twitter'ze, Harry nad czymś myślał, Liam pisał do kogoś wiadomości, a Tommo siedział oparty głową o szybę i chyba spał. Przybliżyłem się do Niego i usłyszałem chrapanie. Dobry jest. Zaśmiałem się i po chwili takiej zamuły wreszcie dotarliśmy. Wysiedliśmy i udaliśmy się do budynku nasi ochroniarze przyjechali za nami i czekali pod szkołą w autach. Wszedłem pierwszy do pokoju nauczycielskiego, a tam jak zwykle o tej porze nikogo nie było. Usiedliśmy na krzesłach i nic nie mówiliśmy.
-Ja już chcę na ten koncert!-Wykrzyczał Louis.
-Zgadzam się, bo już tu nie będzie trzeba wracać.-Poparł go Liam. Zgodziłem się z Nimi, bo te wstawanie rano, gdy mamy wolne jest koszmarne. Do pokoju weszła niska szatynka po jakiś dziennik. Niall zerwał się z krzesła i pognał by Jej go dać. Może nasz Niall upatrzył sobie jakąś dziewczynę. Kto wie. Jak tylko Ona opuściła pomieszczenie wszyscy spojrzeliśmy po sobie, a następnie na Horan'a. Ten tylko wzruszył ramionami i usiadł tam gdzie siedział.
-Mam dość tego siedzenia. Idę gdzieś się przejść po szkole. Może pójdę na jakieś zajęcia się ponudzić.-Powiedziałem i opuściłem pomieszczenie..
*Oczami Jess*
Otworzyłam oczy z krzykiem na moich ustach i łzami w oczach.
 Po raz kolejny tej nocy przebudziłam się wołając o pomoc. To jest jakiś ciągle powtarzający się incydent. Coś potwornego. Moja ciocia już nawet nie wychodziła z mojej sypialni tylko spała na fotelu stojącego niedaleko łóżka. Tak wiem to coś strasznego, ale jak zobaczyłam światło bijące z dworu wreszcie odetchnęłam z ulgą. Wstałam i podeszłam bliżej źródła z, którego dobijałby się promyki. Odsłoniłam prześwitującą firankę i spojrzałam w dół. Nagle wydawało mi się, że kogoś zobaczyłam. Była to postać wysokiego mężczyzny. Automatycznie odskoczyłam od okna i zjechałam plecami po ścianie. Schowałam głowę w dłoniach i trzęsłam się ze strachu. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Wzdrygnęłam się, ale jak uniosłam wzrok ujrzałam przez mgłę postać wysokiej brunetki. Przytuliłam ją mocno i znów zaczęłam szlochać.
-Spokojnie, kochanie jestem tu.-Kobieta gładziła moje plecy i starała się jakoś załagodzić sytuację. Jak zwykle wyszło Jej to.
-Przepraszam.-Powiedziałam "odklejając" się od Niej.
-Nie masz za co.-Sprostowała wstając.-Co takiego zobaczyłaś w oknie?-Spytała podchodząc tam.-Nikogo nie ma.-Nie chciałam ujrzeć czegoś co by mnie przestraszyło więc postanowiłam wziąć jakąś koszulkę i pumpy, po czym poszłam się ubrać do łazienki. Tam wzięłam czystą bieliznę, a piżamę wrzuciłam do pralki. Umyłam jeszcze zęby i związałam włosy w coś co nic nie przypominało, może jakiś kok? Był to totalny nieład. Wyszłam wkładając dłonie do kieszeni. Weszłam do sypialni po mój telefon komórkowy i pomału kierowałam się na dół. Czułam się obserwowana, ale jakoś po chwili to minęło, gdy już stałam na dole z ciocią.
-Postanowiłam wynająć dla Ciebie ochroniarzy.-Powiedziała kładąc dwa kubki z gorącym napojem na stole.
-Nie widzę takiej potrzeby.-Wzięłam swój napój siadając na sofie po turecku. Poparzyłam sobie dłonie, ale po chwili mój dotyk przyzwyczaił się do temperatury herbaty.
-Ale ja ją widzę. Na przykład dziś rano. Podobno kogoś widziałaś więc to już coś wyjaśnia i trzeba zacząć się bardziej pilnować.-Powiedziała upijając łuk czarnej kawy. Nic się nie odezwałam tylko piłam w ciszy ciecz, która parzyła moje kubki smakowe. Ciotka wstała i poszła do kuchni po czym wróciła z talerzem kanapek.
-Nie jestem głodna.-Odmówiłam posiłku włączając telewizję na kanale z muzyką. Na twarzy mojej matki chrzestnej malował się smutek i troska. Zrezygnowana sama wzięła jedną kromkę chleba z szynką i pomidorem. Resztę odniosła tam skąd to wzięła i wróciła do mnie z kocem w ręku. Przykryła mnie nim, a sama chciała gdzieś pójść.-Gdzie idziesz?-Spytałam nie odrywając wzroku od cytryny pływającej w niebieskim kubku. Uwielbiam pić z tego szklanego naczynia, gdyż dostała to kiedyś od mamy. Taka pamiątka.
-Chciałam wyjść z domu do pracy.
-Nie zostawiaj mnie samej.-Poprosiłam patrząc na Nią.
-Nie jesteś sama. Przed domem stoją ochroniarze, którzy jak tylko wyjdę będą siedzieć tu z Tobą.-Odpowiedziała wkładając na swoje ramiona długi brązowy płaszcz. Zapięła się na zamek i wszystkie guziki. Wokół głowy zawiązała długi wełniany szal, a na nogi wcisnęła czarne, ocieplane kozaki.-Będę załatwiać sprawy związane z tym epizodem co się wydarzył. Obiecuję, że wrócę przed 19. Masz do dyspozycji Tom'a i Matt'a. Są młodzi, i to twój ojciec ich polecił.-Podeszłą do mnie chcąc dać mi buziaka w policzek. Pozwoliłam na to, bo jak tylko znikła za dużymi czarnymi drzwiami okryłam się jeszcze szczelniej kocykiem, że nic się nie liczyło. Słuchałam jakiś dołujących melodii, które akurat leciały w telewizji. Po chwili usłyszałam czyjeś głosy. Uniosłam głowę w górę i ujrzałam dwóch wysokich, napakowanych, młodych mężczyzn.
-Dzień dobry.-Powiedział blondyn.-Jestem Matthew, a ty pewnie Jessica?-Pokiwałam głową siadając i podkurczając nogi pod brodę.-Nie musisz się bać, to jest Thomas i jesteśmy wynajęci do pilnowania twojego bezpieczeństwa.-Wyjaśnił, a ja spojrzałam na Tom'a. Wzdrygnęłam się, bo to Jego widziałam rano. Zakryłam dłonią usta, a z oczu wyleciało parę łez.-Ej nie płacz. Nic Ci się nie stanie.-Podszedł do mnie Matt. Nie pozwoliłam mu się zbliżyć bardziej niż na wyciągnięcie mojej ręki. Przystanął tam gdzie mu kazałam i patrzył na mnie. Uspokoiłam się po chwili.
-Dobrze, już jest mi lepiej. Przepraszam, ale po tym co przeszłą mam takie  napady. Jeszcze dziś rano widziałam Ciebie.-Wskazałam głową na bruneta stojącego koło schodów.-Wystraszyłeś mnie i doprowadziłeś do tego samego stanu co przed chwilą.-Wyjaśniłam, a On lekko się speszył.
-Przepraszam.-Wymamrotał. Otarłam jeszcze mokre poliki od łez i wzięłam głęboki oddech.
-Mam nadzieję, że mogę czuć się bezpieczna w waszym towarzystwie.-Powiedziałam i nic więcej nie chciałam mówić. Można tak powiedzieć, że zamknęłam się w sobie. Powróciłam do pozycji leżącej i oglądałam dalej telewizję.
*
Zegar wybił godzinę 17, a ja dalej byłam w tej samej pozycji w tym samym miejscu. Ochroniarze co chwilę wchodzili do pokoju sprawdzać co robię, ale zawsze widzieli to samo. Ja już nawet nie zwracałam na nich uwagi. Tylko słyszałam jak między sobą rozmawiają, ale nie interesowało mnie to. Miałam tylko ochotę tak leżeć do końca. Próbowałam zasnąć, ale bałam się zamknąć na dłużej niż 5 minut oczy. Kiedy widziałam ciemność to ukazywały mi się różne straszne postacie, a to ze snu, a to z życia. Jednak moją samotność przerwał telefon. Nie chciałam podnosić komórki ze stoły, lecz zauważyłam imię osoby, które się wyświetliło. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż zacznie.
-Jess, tu Eathan. Co się dzieje, że nie dajesz znaku życia?-Spytał.
-Po tym wszystkim nie daje sobie rady.-Wyjaśniłam.-Dziękuje, że się troszczysz, ale wszystko mnie przeraża. Dosłownie.
-To jest zrozumiałe, ale nie zapominaj, że masz mnie, Ellie i Rose. A nawet tego palanta Styles'a.-Ostatnie nazwisko powiedział ledwie słyszalnie.
-Ja to wiem.-Opowiedziałam chłopakowi o mojej nie przespanej nocy i o ochroniarzach. Powypytywał mnie kilku rzeczy, a ja nie na wszystko odpowiadałam, bo nie miałam takiej ochoty, ani siły.-Ogólnie widziałeś Harr'ego?-Spytałam pod koniec rozmowy.
-Tak, był dziś na zajęciach, ale był nieobecny duchem.
-Dobra na razie.-Rozłączyłam się odkładając telefon tam gdzie leżał wcześniej. A ja znów wygodnie się ułożyłam na kanapie. Przełączyłam na inny kanał gdzie znalazłam serial o miłości, a jednak bólu. Taki typowy romans kończący się smutkiem i płaczem. Jakoś mnie to nie ruszyło. W końcu postanowiłam wstać i zrobić sobie coś do picia. Weszłam zapalając w kuchni światło, bo już o tej porze zimą robi się szarawo. Wzięłam owocową herbatę i wstawiłam czajnik z wodą. Przygotowałam szklankę oraz moczonkę. Jakoś nie byłam głodna chociaż miałam ochotę coś zjeść. Lecz po chwili to przechodziło. Kiedy zalałam herbatę wróciłam na sofę. Upiłam kilka łyków i po pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Odebrałam.
-Będę za kilka minut pojedziemy na komendę.-Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Nic z tym sobie nie zrobiłam tylko dalej sączył gorący napój. Nie miałam zamiaru się przebierać, a ni malować. Teraz mam wyjebane na swój wygląda. Miałam ogromną ochotę zobaczyć swojego chłopaka, albo Zayn'a. By przytulili mnie i pocieszyli. Jak Charlie mówił tak też się zjawił po 5 minutach znalazł się w salonie z dwójką dobrze mi znanych ochroniarzy.-Gotowa?-Przytaknęłam wstając. Ubrałam buty i jakąś kurtkę po czym wyszłam na zewnątrz za Ojcem. Podtrzymywałam się Go, bo nie do końca mogłam iść sama. W samochodzie panowała kompletna cisza, której nikt z nas nie miał zamiaru zerwać. I może dobrze?
*
Dotarliśmy na komendę po paru minutach. Nałożyłam na głowę kaptur i ruszyłam na postacią mojego taty. Weszliśmy razem udając się do jednego z pokoi gdzie byli ubrani w mundury faceci. Charlie się z Nimi przywitał, a ja nic nie powiedziałam tylko usiadłam na pierwszym lepszy krześle. Nie chętnie ściągnęłam kaptur z głowy. Kilku z mężczyzn mi się przyglądało, ale miałam to głęboko w poważaniu. W końcu z jednej salo wyszedł jakiś typ w kajdankach, a koło Niego po dwóch policjantów. Nie patrzyłam na Niego, bo się bałam.
-Zapraszam.-Powiedział do mnie wysoki szatyn. Weszłam, a za szybą ujrzałam to czego się najbardziej obawiałam..
.............................................
Heeeeej!! Witam was z nowym rozdziałem! Jest moc ; >
Jest mi przykro, bo nie było po 22 7 komentarzy ;C Ale dodaję teraz ze względu na nowe osoby, które komentują i za to, że poprzednim rozdział miał prawie 400 wyświetleń! Więc Wow ! *.* 
Co tam u was? Jak tam z wiadomością, że za tydzień do szkoły? U mnie koszmar. Wolę zostać w domku niż się uczyć, ale jak mus to mus, ostatnia klasa trzeba dalej wybierać szkołę więc będę się miała ; ) 
Nie wiem czy widzieliście nowych bohaterów? Jak wam się podobają? Według mnie są fajni xdd Wiem jestem bardzo skromna ; > Jeszcze mam zamiar dodać dwóch nowych :P Ale ciiiii ; )))
Zwiastun już zrobiła tylko mam problemy z programem, bo nie chce się zapisać : C Więc jak ogarnę jakiś nowy program to wtedy dodam : > Może za kilka dni? A może we wrześniu? Trudno powiedzieć ;< 
Ten rozdział według mnie jest nudnawy. Tak jakoś, może to przez tą smutną atmosferę? Mam nadzieję, że następny będzie fajny *.* 
Widzę, że coraz więcej ludzi, których nigdy nie widziałam, żeby pisali coś to się ujawniają i bardzo się cieszę ; )) Jak wam się podoba opiekuńczość Eathan'a? I Malik? 
Nie przeciągam tylko miłego czytania i Buuuziaki! ;3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ! 

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 22!

I ujrzałam wysokiego mężczyznę. Wystraszyłam się, ale jak tylko zapaliłam lampkę zobaczyłam dobrze znanego mi chłopaka.
-Wystraszyłem cię?-Zapytał podchodząc i dając mi buziaka w policzek.
-Szczerze mówiąc to trochę napędziłeś mi stracha, ale już wiem, że to Ty więc jest ok.-Uśmiechnęłam się do Niego, a On to odwzajemnił.
-A jak z nogą? I ogólnie.-Spytał siadaj na brzegu mojego łózka.
-Z nogą jeśli chodzi o jej wygląd to jest okropnie, a boleć już nic nie czuję. To pewnie dzięki tym znieczuleniom. A tak to głowa trochę mnie pobolewa pewnie z tego stresu i strachu.-Odpowiedziałam. Odkryłam nogę i pokazałam chłopakowi. Widziałam lekkie zdziwienie, ale zaraz się otrząsnął i pocieszył.
-Ale i tak jesteś piękna.
-Teraz ty się podlizujesz?-Spytałam przykrywając ponownie nogę kołdrą.
-Taki zwyczaj.-Puścił mi oczko.
-A jak się tu dostałeś o.-Tu spojrzałam na zegar wiszący na przeciwko mojego łózka.-Jedenastej w nocy? To trochę dziwne.-Podrapał się po karku i odpowiedział.
-Wiesz, ochroniarz ma córkę, która jest naszą fanką. Wiec obiecałem mu, że zaśpiewam dla niej.-Przygryzł dolną wargę i się uśmiechnął.
-Jesteś kretynem.-Stwierdziłam.-Ale kochanym kretynem.-Zaśmialiśmy się i rozmawialiśmy. Najpierw tak normalnie i na każdy temat, ale musiałam coś powiedzieć i zapytać.-Zayn?
-Mhm?-Zagapił się na widok za oknem, który ukazałam wielki księżyc. Uwielbiam takie pogody, gdy niebo jest bez żadnej chmurki i księżyc jest w pełni.
-Nie dziękowałam Ci za uratowanie życia.-Jego wzrok od razu wylądował na mojej twarzy. Patrzył centralnie w moje tęczówki.
-Przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważna.-Powiedział głosem bez emocji nie mrugając. Pokiwałam głową.
-Ale i tak dziękuje, bo pewnie mogłam się wykrwawić czy coś w tym stylu. Chciałam Ci wcześniej podziękować, ale Harry mówił, że gdzieś pojechałeś.-Chciałam wiedzieć po co, ale nie miała odwagi zapytać prosto z mostu.
-Tak musiałem odwieźć Pezz do domu, bo już mnie wkurwiać zaczęła i marudzić.-Nie będę udawać, ale rozśmieszyło mnie to. Przecież wiem, że taka laska jak Ona nie jest dla Niego. Nie zauważył uśmiechu na mojej twarzy, bo w tym czasie wstawał i podszedł do okna.
-Masz zamiar tu zostać? Czy wracasz do domu?-Spytałam. Długo nie otrzymywałam odpowiedzi, a to mnie bardzo denerwuje.
-Nie wiem.-Tylko tyle z siebie wydusił po 5 minutach ciszy. Serio?-A mógłbym zostać?-Teraz spojrzał na mnie. Szczerze? Nie wiem co mam mu powiedzieć. Jeśli się zgodzę to rano może to dziwnie wyglądać jak np. Harry tu wejdzie. A z drugiej strony dzięki Zayn'owi żyję więc.
-Jeśli chcesz to nie ma sprawy.-W tej chwili strasznie mi się zachciało spać. Zaczęłam ziewać i przecierać oczy.-Wiesz ja już mam dość. Chcesz to siedź, rób co chcesz, ale ja muszę się przespać.-Kolejny raz ziewnęłam. Malik podszedł do mnie.
-Śpij, a ja będę tu na krześle by nic Ci się nie stało.-Wskazał na biały stołek stojący obok mojego szpitalnego łoża. Pokiwałam głową i wygodnie się ułożyłam.
-Jeśli chcesz i się zmieścimy możesz położyć się koło mnie.-Powiedziałam już na pół przytomna. Usłyszałam Jego ciche westchniecie i odpowiedź.
-Lepiej nie.-I w tym momencie przekręciłam się na bok tak jak tylko mogłam. Zgasiłam lampkę, bo blask księżyca idealnie rozświetlał pokój. Zamknęłam oczy i jedyne co usłyszałam to.-Dobranoc Kochanie.-Odmruknęłam coś i zasnęłam...
   Nie lobię budzić się wcześnie, ale to było dziś chyba konieczne. Strasznie musiałam iść do toalety. Przetarłam oczy i usiłowałam wstać, ale nie wychodziło mi to. Spojrzałam na śpiącego chłopaka. Był ułożony tak dziwnie na tym krzesełku, że zrobiło mi się go szkoda, bo w końcu został tu dla mnie. A teraz musiał się gnieść na kawałku drewna, które jak mniemam jest katuszą. Kolejna próba wstania udała się. Pomału poczłapałam w stronę wyjścia. Drzwi nie zaskrzypiały więc bez przeszkód i budzenia przyjaciela wyszłam na zewnątrz. Na korytarzu nikogo nie widziałam prócz pielęgniarki siedzącej za biurkiem. Minęłam ją kiwając głową na dzień dobry. Szłam długim jasnym korytarzem na sam koniec. Tam na drzwiach było napisane toaleta. Więc tam weszłam i mówiąc prawdę nie zachwyciłam się. Ale co się dziwić skoro to szpital, a nie mój dom. Weszłam do jednej z kabin i załatwiłam sprawy fizjologiczne. Spłukałam wodę i poszłam umyć ręce. Przepłukałam twarz. W lustrze zobaczyłam nie Jessic'ę, tylko osłabioną, bladą i bezsilną dziewczynę. Jak tylko wyjdę stąd, to biorę się za siebie. Wyszłam i szłam można powiedzieć, że całkiem szybko. Otworzyłam drzwi, ale nie zastałam nikogo. Dziwne. Czyżby Zayn już wstał?  Usiadłam na łóżku i spojrzałam na telefon. Nikt nie napisał, ani nie dzwonił. Więc pewnie za niedługo u mnie będą przyjaciele, albo po prostu śpią, bo jest dopiero 7 rano. Usiadłam na łóżku i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Wzięłam i zaczęłam grać w jakąś pieprzoną grę. Przegrałam i wtedy miałam ochotę rzucić telefon o ścianę, ale do pokoju wparował zmachany Malik. Spojrzał na mnie, a następnie się uśmiechnął.
-A ty co, maraton przebiegłeś?-Spytałam na Niego spoglądając.
-Weź nic nie mów. Myślałem, że coś Ci się stało i zacząłem szukać. Więc obleciałem cały szpital w dół i górę.-Mówił ciężko oddychając. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Zaczęłam się śmiać jak głupia.
-Wiesz jesteś głupi, ale dziękuje, że się tak troszczysz.-Wstałam i podeszłam do Niego po czym przytuliłam się mocno do siedzącego chłopaka.
-Nie ma za co. Więc mamy wczesną porę, ja schudłem pewnie z 10 kilogramów tak biegając. A teraz jestem głody ty pewnie też. Udam się po coś do jedzenia. Zaraz wracam.
-I weź coś do picia! A i nie biegaj już. Hahah.-Nie mogłam z Niego. Pewnie trochę zrzucił tak biegając. No przecież ten szpital ma trochę pięter. Jak On mi powie, że był nawet w piwnicy i biegał po schodach, a nie zjeżdżał windą to się załamie. Ponownie usiadłam na łóżku, ale coś mi nie pasowało. A no tak te pierdolone brzydkie ciuchy, które mam na sobie. To jest jakaś biała firanka, która prawie wszystko prześwituje. Nie mam nic na przebranie więc muszę czekać na ciocię. Położyłam się i przykryłam kołdrą by czuć się bardziej komfortowo. Leżałam tak myśląc na wszystkim i niczym, aż w końcu do pokoju wszedł Mulat trzymając w dłoniach jakieś opakowania.
-Proszę śniadanko.-Podał mi jedno opakowanie i butelkę soku pomarańczowego.
-Dziękuje.-Odpowiedziałam zaglądając co mi kupił. Była to drożdżówka, batonik, jabłko i pączek.-To jest śniadanie, czy jakaś bomba kaloryczna?
-Teraz nie musisz przejmować się żadnymi kaloriami i takimi innymi chujami. Teraz masz to ładnie zjeść i nabrać rumieńców na twarzy.-Posłał mi buziaka i usiadł na swoje miejsce. Wyciągnął swoje jedzenia i z tego co widzę to miał podobną bułkę do mojej. Czyli mamy to samo. Z niechęcią wyciągnęłam z torebeczki drożdżówkę i zaczęłam ją gryźć. Zayn posłał mi TO spojrzenie i grymas zniknął z mojej twarzy Lekko się uśmiechnęłam i zaczęłam normalnie przełykać pokarm. Trochę mi to zajęło, ale jak popiłam 100 procentowym sokiem poczułam się lepiej. Lubię takie napoje. Nie miałam ochoty jeść batona i pączka więc zabrałam się za jabłko. Po skończeniu odłożyłam na półkę torebkę z zawartością.
-Wszystko, to wszystko złotko.-Powiedział Malik wyjmując swojego batona.
-Ale ja nie chcę.-Powiedziałam z minką zbitego psa.
-Ale musisz.-Uśmiechnął się głupkowato, ale ja odwróciłam się do niego plecami. Strasznie mnie noga bolała, ale chciałam mu zrobić na złość i nie patrzeć w jego oczy. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i pomału okręca do poprzedniej pozycji.-Teraz lepiej.-Powiedział uśmiechając się i siadając koło mnie.
-Jesteś wredny.-Prychnęłam nie patrząc na Niego. Chciałam jeszcze tupnąć nogą tak jak to robią obrażone, dziewczynki, ale nie mogłam, bo moje nogi zwisały i nie dotykały zbytnio podłogi. Więc było to nie możliwe, a chciałam się pośmiać.
-Dzięki. Zaraz powinni być chłopcy. Bo jest już 8, a wstali pewnie wcześniej i nie pojechali na zajęcia, albo zadzwonili i przeprosili. Z tego co wiem to już nam się to nudzi, ale kara to kara.-Powiedział siadając na swoje krzesło. W tej chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna w białym fartuchu.
-Dzień Dobry Jessica. Jak minęła noc? Jakieś bóle?-Spytał podchodząc do mnie.
-Dobry. Noga teraz trochę boli, a wczoraj głowa. Noc była taka sobie, ale nie najgorsza.
-A jak z apetytem?-Spytał spoglądając na torebkę z jedzeniem leżącą na szafce koło mnie.
-Wie doktor, zjadła tylko małą bułkę i jabłko. Na pana miejscu kazałbym jej jeść więcej, bo wpadnie w anemię.-Wypowiedział się Malik spoglądając na mnie.
-Tak Jess, twój przyjaciel ma rację. Musisz jeść, bo nie wyglądasz najlepiej.
-Ale świetnie się czuje. I nie chcę stracić formy.-Odpowiedziałam pewna siebie.
-Rozumiem, ale lepiej byś przytyła trochę, bo masz niedowagę, a to nie jest za dobre. Ale teraz nie będę cię pouczał, bo powiem to twojej cioci. Więc muszę sprawdzić szwę i będziesz mogła za jakieś 3 godziny wyjść do domu.-Ucieszyłam się. Lekarz usiadł na stołku i zaczął oglądać moją nogę. Trochę się skrzywił, ale po chwili na twarzy pojawił się uśmiech.-Jest dobrze. Przepiszę Ci jakieś maści i tabletki przeciwbólowe. Po wypis niech przyjdzie twoja ciocia, lub ktoś dorosły. Widzimy się za 2 tygodnie. Wtedy ściągniemy szwy.-Powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
-Jesteś okropny. To moja sprawa ile jem i co.-Zezłościłam się na Zayn'a, ale już tak mam. Nic nie odpowiedział tylko zaczął coś przeglądać na telefonie. Nie lubię jak mnie ktoś ignoruje. Ale wolałam się nie kłócić, bo chce mieć dobre kontakty z Malikiem. Jestem ciekawa czy nadal coś do mnie czuje. Bo wtedy wyjaśniliśmy sobie wszystko i zachowujemy się jak przyjaciele. Ale muszę o to zapytać. Teraz, albo nigdy.-Nadal coś do mnie czujesz?-Nie spojrzałam na Jego reakcję, bo wiedziałam jaka będzie. Wolałam patrzeć w ścianę przed siebie. Nie zastałam odpowiedzi tylko ciszę. Chciałam na Niego spojrzeć, ale nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Jednak coś mnie tknęło i odwróciłam głowę w stronę Malika. Tak jak myślałam patrzył się centralnie na mnie. Nie mogłam nic wyczytać z Jego twarzy.
-Rozmawialiśmy o tym. I powiedziałem, że będę walczył, a to znaczy, że tak. Nadal coś do Ciebie czuję i choćby nie wiem jak Perrie się starała to nie wybije mi Ciebie z głowy.-Odpowiedział mierząc mnie wzrokiem.
-Ale wiesz co ja o tym myślę. Mówiłam, że...
-Tak, że kochasz Hazz'ę, ale On to jest On. Owszem jest moim przyjacielem, ale Styles taki jest. Za niedługo coś mu strzeli do głowy i tak po prostu cię, albo zdradzi, albo zostawi. Jest słaby w takich długich związkach. A wiedz, że wtedy będę czekał i będę przy Tobie.-To zdążył powiedzieć i do pomieszczenia wszedł brunet z lokami, a za nim reszta bandy. Spojrzałam na Zayn'a, ale On po prostu się do nich uśmiechnął po czym wstał i oparł się o parapet.
-Cześć skarbie, jak się czujesz?-Spytał mój chłopak podchodząc i całując mnie w usta na przywitanie.
-Hej fajnie, że jesteście. Już jest lepiej za niedługo mogę już wyjść.-Posłałam wszystkim uśmiechy. Napotkałam tylko wzrok Liam'a, który raz był na mnie, a raz na Maliku. On wie dlatego tak na nas patrzy. Zayn tylko pokiwał przecząco głową. Czyli Payne myślał, że między nami coś zaszło. Skubany.
-Twoja ciocia dziś pojechała załatwiać sprawy związane z tym pojebem i nie mogła przyjechać więc dała nam twoje ciuchy na przebranie.-Loczek podał mi reklamówkę z odzieżą i butami. Już chciałam wstać, ale ta koszula nie dawała mi spokoju. Więc wolałam chwilę poczekać.
-Możesz iść się przebrać poczekamy na Ciebie.-Powiedział rozbawiony Niall.
-Chętnie bym poszła, ale musicie się odwrócić, bo ta koszula strasznie prześwituje, a mnie to krępuje.-Wyjaśniłam. Chłopaki się zaśmiali, ale wykonali to o co prosiłam. Wyszłam pomału z łózka i szłam do drzwi. Jeszcze się odwróciłam do chłopaków i jak mogłam się mylić. Wszystkie pary oczu były skierowane na mnie.-Mówiłam coś!-Krzyknęłam na nich ze śmiechem, ale usłyszałam jak się śmieją. Wyszłam zostawiając ich tam samych. Szłam tym samym korytarzem. Tylko teraz było więcej ludzi. Weszłam do wolnej kabiny i nałożyłam wreszcie na siebie swoją bieliznę, a na to moje granatowe luźne dresy, białą bluzkę z rękawem 3/4 i na to zapinaną bluzkę dresową. Ciocia dała mi jeszcze kozaki za kostkę. Ubrałam się i wyszłam. Związałam jeszcze włosy w kucyka i wróciłam do chłopców.-Nie lubię tak pokazywać się ludziom.-Powiedziałam siadając na łózko.
-Czemu? Przecież to normalny strój na wyjście ze znajomymi, albo na jakieś bieganie.-Odpowiedział Liam.
-Wiem, ale. Mniejsza o to i tak nie zrozumiecie.-Posłałam im uśmiech i położyłam się. Oni zaczęli między sobą rozmawiać, ale przerwał im dźwięk telefonu. Każdy spojrzał do swoich kieszeni, ale to był telefon Zayn'a. Odebrał i wyszedł. Zaraz wrócił. Był zdenerwowany, ale wyjaśnił mniej więcej o co chodzi.
-Dzwoniła Perrie, muszę się zwijać. Nara.-Powiedział, a do mnie podszedł i dał buziaka w policzek. Szepnęłam ciche pa, a On wyszedł.
-Ta Perrie też ma wyczucie czasu.-Odezwał się Lou.
   Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Oczywiście ja byłam przytulona do Harr'ego. Tą miła atmosferę przerwała nam pielęgniarka wchodząc i prosząc bym szła po wypis. Ale, że nie jestem pełnoletnia to wysłałam tam Hazz'ę. Jako iż jest ode mnie starszy. Zostałam sama z chłopakami. Pytali mnie jak z nogą więc wszystko im wyjaśniłam. Po paru minutach wrócił Styles. Lou wziął moją torebkę, a Harry pomagał mi iść. Ale tłumaczyłam mu jakieś 10 minut, że dam sobie radę, ale nie. On wie najlepiej. Już byliśmy koło windy, a z niej wyszedł wysoki ciemny blondyn. Rozpoznałam go od razu. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały zaczął do mnie biec, a ja przyśpieszyłam w Jego stronę. Wziął mnie mocno przytulił i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Kiedy tylko odstawił mnie na podłogę złapał moją twarz w swoje dłonie. Dokładnie mi się przyjrzał.
-Jessica jak się martwiłem.-Powiedział Eathan przytulając mnie mocno do siebie.
-Jest już dobrze. Mam trochę poobijaną twarz i szwę na nodze, ale żyje więc ok.-Chciałam go uspokoić co jakoś mi się udało. Ale jak spojrzałam na Styles'a to wiedziałam, że jest zły i mega zazdrosny. Ale nie będę się hamować przy moim przyjacielu. To tylko Eathan, którego traktuję jak brata i znam od dawna.
-Mam nadzieję, że ten cwel dostanie dożywocie, bo słyszałem, że był w ciężkim stanie jak zawieźli go na policję.-Tu spojrzał na chłopaków. Pokiwali głowami.-Widzę, że Harry jest zazdrosny. Przepraszam.-Szepnął tak cicho bym tylko ja mogła usłyszeć. Uśmiechnęłam się do Niego i machnęłam tylko ręką na znak, że trudno i musi się przyzwyczaić do takich widoków. Do widny szłam z Eathan'em. Rozmawialiśmy i się śmieliśmy. Z tyłu chłopaki też coś do nas mówili, ale Styles był cicho. Już wiem, że będę miała z nim sprzeczkę, albo będzie obrażony.
*
-Fajnie, że przyszedłeś. Pozdrów dziewczyny.-Żegnałam się z przyjacielem, który musiał wracać na zajęcia do szkoły, a ja jechałam z chłopakami do ich domu? Nie wiem. Pożegnaliśmy się i ruszyłam z chłopakami w innym kierunku. Mianowicie do ich auta. Kierowcą był Lou, czego osobiście się obawiałam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Usiadłam po między Liam'em, a Harry'm. Niall siedział z przodu jako pasażer. Jechaliśmy tak w ciszy, bo muzyka leciała głośno. Kiedy podjechaliśmy pod ich dom wysiadłam, ale nie chętnie, bo wolałam znaleźć się u siebie w łózko.
-Zaraz cię odwiozę, ale muszę się przebrać.-Powiedział loczek wchodząc do salonu i kierując się na górę. Zostałam sama z trójką przyjaciół. Usiadłam na kanapie i tak sobie siedziałam. Horan włączył jakiś film, a Louis wyszedł do chyba znajomego. No, a Payno poszedł na jakieś zakupy, bo lodówka jest pusta. Siedziałam tak z Niall'em, aż wrócił Harry.-Możemy jechać.-Nie wiem po co się przebierał skoro i tak jedzie tylko do mnie. Wstałam, pożegnałam się z blondynem i wyszłam na dwór. Tam Styles mi pomógł dość po śliskiej powierzchni do samochodu. Jak się wygodnie usadowiłam to ruszyliśmy.
-Jesteś na mnie zły?-Wolałam od razu zapytać niż potem się pokłócić.
-Nie zły, ale zazdrosny.-Wyjaśnił.
-Eathan to mój przyjaciel. Nie musisz się martwić. Przecież wiesz.
-Ale to jest trudne widząc jak przytulasz innego chłopaka. Już nie wspominam o Maliku i innych z zespołu. Bo do tego jakoś się przyzwyczaiłem, ale do innych nigdy nie dam rady.-Powiedział przyśpieszając pojazd. Już wolałam nie poruszać tego tematu.
*
-Tak mówiłam twojemu Ojcu. Powiedział, że sam zamknie tego mężczyznę, bo ma jakieś wtyki.-Właśnie siedziałam w piżamie na kanapie w salonie rozmawiając z ciocią.  Styles odwiózł mnie, ale nie wchodził do domu tylko odprowadził pod drzwi mówiąc, że ma coś ważnego do załatwienia. Więc nie naciskałam tylko pożegnałam się z nim. Jak tylko weszłam to ciocia przyniosła mi piżamę w, którą kazała się ubrać. Zrobiłam to co nakazała, a później usiadłam na kanapie przykrywając się kocem i włączając telewizję. Ciotka zrobiła nam herbatę i tak sobie rozmawiamy już od dobrej godziny. Muszę przyznać, że dziś zapomniałam o wszystkim i gadam z moją ciocią jak za dawnych czasów. Szczerze mówiąc bardzo mi się to podoba. Właśnie zegar wybił godzinę 15, a my nadal siedziałyśmy mimo, że o tej porze Ona powinna zajmować się pracą. Ale jak twierdzi teraz ja jestem ważniejsza. Ale naszą pogawędkę przerwał dzwonek domofonu. Chciałam wstać, lecz kobieta mnie wyprzedziła. Czyli jestem traktowana jak kaleka i niepełnosprawna. Nie lubię tego uczucia.
-Kto przyszedł?-Spytałam. Po chwili wróciła na swoje miejsce, a za nią dwie dobrze znane mi osóbki. Chciałam mocno je przytulić, ale nie mogłam wstać. Podeszły do mnie obie się wtuliły.-Dziewczyny nie wiecie jak się stęskniłam.
-To ja was zostawię.-Ellie i Rose usiadły koło mnie.
-Brakuje nam Ciebie w szkole.-Wyjaśniła Ell.
-Mnie też was brakuje. Ale wiecie jak jest.-Opowiedziałam dziewczynom co konkretnie się stało. Były wystraszone, ale fakt, że tego sukinsyna wsadzili do więzienia ucieszył je. Jeszcze napomniałam historię z Zayn'em, bo nie mówiłam nic im o tym. Były zdziwione, ale zaraz dostała wykład.
-Zayn jest na prawdę przystojnym i wspaniałym chłopakiem. Ale nie zapominaj, że jesteś z Harry'm.-Zaczęła Rose.
-Ej stara, ale Ona o tym wie. Ale z drugiej strony Malik byłby pewnie lepszy.-Zaśmiała się Ell.-Rób co chcesz. Pamiętaj masz zawsze moje wsparcie.-Dopowiedziała.
-Przecież wiem, że mogę na was liczyć. Ale wyjaśniłam wszystko z Zayn'em i myślę, że będzie dobrze. Chociaż mówił coś o zdradzie Styles'a i o tym, że On będzie zawsze o mnie walczył. A i jeszcze coś o tym, że na siłe jest już w tym "chorym" związku z Perrie.-Nie chciałam im tłumaczyć wszystkiego, bo Malik by tego nie chciał, a szanuję go jako przyjaciela. Siedziałyśmy tak rozmawiając. Oczywiście chciałam zrobić im coś do picia, ale same się obsłużyły. Włączyłam jakiś horror. Tytuł polecił mi Niall, a mianowicie "Prom Night". Muszę przyznać, że Horan nie wie co znaczy słowo straszny i horror. Jak go jutro spotkam czy kiedy tam będę szła do szkoły to mu to powiem. W ogóle się nie bałyśmy tylko śmiałyśmy z głupoty aktorów i tego, że jak koleś zaczął zabijać nożem to nie była pokazana ta akcja. Porażka. Wyłączyłyśmy w połowie i postanowiłyśmy oglądnąć komedię. Tym razem "Kac Vegas".
*
-To my lecimy. Jeszcze musimy jakieś lekcje zrobić na jutro.-Teraz wstałam i odprowadziłam laski pod same drzwi. Nie wychodziłam na dwór, bo za bardzo się bałam.
-Ok. To odezwijcie się jutro, albo ja. Jeszcze zobaczymy.-Pożegnałyśmy się i wyszły. Zamknęłam za nimi drzwi na klucz i już szłam do salonu, gdy znów ktoś zadzwonił domofonem.
......................................................
Hej i mamy długo wyczekiwany 22 rozdział! Czekaliście tydzień, a ja dopiero wczoraj zaczęłam pisać ten rozdział i wyszedł mi długi nawet ;> Dziękuje za pozytywne komentarze ; * Owszem dodawać wcześniej chciałabym sama, ale nie mam na to czasu, a jak zacznę to już nie mogę przestać pisać dlatego wychodzą takie długie ; D Ogólnie zaczynam robić zwiastun do opowiadania. Czy to dobry pomysł? Jak myślcie?
Dziękuje za 8 komentarzy i 12946 wyświetleń ! Już dobijacie do 13000!! Mega się cieszę ; ))
Nawiązując do jednego komentarza to rozumiem, że niektórzy nie mają kont, ale mogą komentować z anonima. Wcale się nie pogniewam ;> Ale dziękuje za miłe słowa typu "Wiele osób cię czyta, i masz talent" To wywołało uśmiech na mojej twarzy ; ))
Kolejny rozdział pojawi się chyba za tydzień, bo nie wiem jak będzie z komentarzami i czy znajdę czas, bo mam teraz w sobotę wesele i za tydzień też mam, a przez cały tydzień szukam odpowiedniego makijażu i fryzury ;>
A i jak zauważyliście to zmieniłam trochę dane osobowe, ale spokojnie to nadal ja xdd
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 
7 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ!! 
Pozdrawiam was! ;3 

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 21!

*Oczami Jess*
Ale nie byłam pewna czy to Harry. Samochód pędził z taką prędkością, że jak zaczął hamować przy nas to z jego opon wydobył się głośny pisk. Mężczyzna, który był już koło mnie obrócił się i spojrzał na bruneta, który w trybie natychmiastowym opuścił auto i trzasnął mocno drzwiami. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i widziałam wściekłość. Jeszcze nigdy go w takim stanie nie widziałam. Po prostu z zielonego pięknego koloru zaczęły stawać się ciemne, podchodziły pod zgniłą zieleń, a do tego zabijały. Chłopak ścisnął dłonie w pięści i podszedł do kolesia w kapturze. Byłam tak wstrząśnięta, że nie wiedziałam co robić. Nie mogłam wstać, a do tego koło mnie stoi gwałciciel.
-A ty tu kurwa czego?!-Krzyknął do mojego chłopaka ten w kapturze. Harry nie zareagował dopiero po tych słowach się ocknął.-?! Chcesz ją zaliczyć to w kolejce się ustaw! Bob dobrze Ci radzi.-I stało się. Styles rzucił się na Bob'a? I zaczął go okładać pięściami. Ten się bronił i oddawał lokowatemu, ale mój Harry miał nad nim przewagę. Bałam się cholernie. Jednak po chwili ten świr wyciągnął z kieszeni nożyk, którym rozciął kurtkę brunetowi. Teraz to się wystraszyłam. Wyjęłam z kieszeni od spodni telefon i wykręciłam numer do Zayn'a.
-Z-Zayn! Przyjedź! Potrzebuję pomocy.-Zaczęłam szlochać do słuchawki.
-Kochanie kto dzwoni?-Usłyszałam z drugiej strony słuchawki ten piskliwy głosik blondyny.
-Zamknij się Perrie! Jessica, co się dzieje? Gdzie jesteś?-Uciszył ją i zwrócił się do mnie.
-Pod domem. On ma nóż i Harry.. Bija się.. Zaczyna być dużo krwi.. Szybko.. Boje się..-Zakończył połączenie po tych słowach. Teraz tylko chciałam jak najdalej stąd odejść, ale nie mogłam. Widziałam jak mój chłopak obrywa. Ale wierzyłam w Niego. W pewnej chwili nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczył, że płaczę i wrócił do uderzania przeciwnika pięściami w twarz. -Harry, proszę. Uspokój się!-Próbowałam go jakoś poskromić by czasem nie zrobił czegoś co mogło zaszkodzić jemu w karierze. Już widziałam te nagłówki. "Harry Styles, zabił człowieka dla swojej dziewczyny!". Po prostu świetnie.
  Lecz ten mnie w ogóle nie słuchał. Nie mogłam patrzeć jak Bob zamachnął się nożem i zrobił nacięcie na szyi mojego Styles'a. Zakryłam dłonią usta by nie zacząć wrzeszczeć jak małe dziecko. Moje łzy leciały ciurkiem. Na dworze nie dość, że tak zimno to ja leżę cała w łzach na mokrym śniegu. Postanowiłam się oddalić od gościa z niebezpiecznym narzędziem, ale te wstał i po prostu mnie uderzył. Ale nie postał na nogach za długo, bo Harry go przewrócił i siedział na nim okładając pięściami. Co ja temu gościowi zrobiłam? Dlaczego mnie uderzył? Z moich myśli wyrwał mnie pisk opon kolejnego podjeżdżającego samochodu. Spojrzał w tę stronę. Od strony kierowcy wysiadł Zayn, a od kierowcy Liam. Podbiegli obaj do mnie. Malik ukląkł i spojrzał na mój policzek. Wściekł się, po czym wstał i poszedł pomóc Harr'emu. Liam natomiast złapał mnie za ramiona i pomógł wstać.
-Co się stało?-Spytał trzymając mnie pod ramionami i prowadząc do samochodu, którym przyjechał.
-On.. ja.. wracałam.  i po prostu..-Płakałam co wyraz i nie mogłam do końca się wysłowić. Co ja pierdole. W ogóle nic nie mogłam powiedzieć. To przez piekący policzek i do tego moje chore kolano.
-Pomału. Jessica, jest już dobrze. Jesteś bezpieczna. Co się stało?-Ponowił pytanie.
-Wracałam ze szkoły, zajrzałam do skrzynki na listy i tam był list bez żadnego adresu, ani niczego. Więc go otworzyłam.-Zrobiłam przerwę na wdech.-Zobaczyłam tam groźbę i zdjęcia moje z dziewczynami.-Przygryzłam dolną wargę i przetarłam oczy, które mnie bardzo szczypały od słonych łez.-Usłyszałam kroki za mną. Odwróciłam się i On tu przylazł. Chciałam uciec, ale miałam nogi z waty. Jak tylko odzyskałam w nich czucie ruszyłam do ucieczki, lecz poślizgnęłam się na lodzie i upadłam na moje kolano.-Skończyłam i spojrzałam na chłopaków. Automatycznie zakryłam dłonią usta.-Liam proszę, powstrzymaj ich. Przecież mogą trafić do więzienia. Błagam.-Zaczęłam tam się zwijać z bólu, który nagle mnie napadł. Payne zerknął na Nich i ruszył by zatrzymać już tę "bójkę". Podszedł i odciągnął Hazz'ę i Malik'a, ale ten koleś się podniósł, splunął krwią i ledwo trzymając się na nogach zaczął iść w moją stronę. Z moich ust wydobył się cichy pisk. A ten tylko się uśmiechnął. Przyśpieszył i był tuż koło mnie.-Dlaczego?-Zapytałam, a ten uderzył mnie i nożykiem rozciął moją nogę ze spodniami. Chciał wziąć się za cięcie twarzy, ale całą trójka odciągnęła go i zaczęła strasznie bić. Nie mogłam wytrzymać. Płakałam i trzymałam się za miejsce z, którego leciała krew. Przed oczami robiło mi się szaro. Muszę jechać do jakiegoś szpitala, bo się wykrwawię.-Harry...Muszę jechać do lekarza.-Wyszeptałam, ale tak by usłyszeli.
-Liam zajmij się Jess!-Rozkazał mój chłopak.
-Nie ma mowy! Nie pozwolę wam go zabić!-Krzyknął i kazał im przestać.
-Przestań pierdolić głupoty! Zabierz ją zanim się wykrwawi! Nie musi oglądać tego zajścia do końca!-Ponownie wydarł się Harry.
-Nie! Kurwa, nie! Dzwonię na policję. Oni się nim zajmą.-Powiedział i wyciągnął telefon, ale Zayn mu go zabrał.
-Pojebało cię?! Zostań tu ze Styles'em, ja z Nią pojadę. Zadzwoń na gliny jak tylko koleś nie będzie mógł mówić.-Powiedział Mulat i podbiegł do mnie.-Spokojnie mała, będzie dobrze.-Wziął mnie na ręce i przeniósł na miejsce pasażera. Ostatnimi siłami zapięłam pasy i obserwowałam poczynania mojego chłopaka. Cały czas płakałam.-Cii..-Uspokajał Zayn.-Słońce, będzie wszystko dobrze. Obiecuję. Ten skurwiel nigdy cię już nie tknie.-Obiecał. Wiedział to, ale nie chciałam, żeby cały zespół miał przeze mnie przesrane.
-Zayn-Przełknęłam ciężko ślinę.-Proszę, zadzwoń na po-policję. Niech się tym zajmą.-Zrobiłam przerwę, bo przed oczami widziałam już tylko mgłę.-Nie możecie zniszczyć sobie kariery.-Moja głowa mimowolnie opadła na bok, a ja? Nie wiem, bo zrobiło się ciemno. Jedyne co usłyszałam to słowa Zayn'a.
-Dobrze. Kochana nie odpływaj. Tylko nie to! Cholera!
*Oczami Zayn'a*
W szkole nie siedziałem za długo. Nie chciało mi się użerać z tymi wszystkimi dziewczynami, które ubierały specjalnie na nasze zajęcia jakieś bluzki z dekoltem do pępka. Zerwałem się kilka godzin wcześniej niż mieliśmy tam wszyscy siedzieć. Ale jak zwykle nic nie szło po mojej myśli. Chciałem odpocząć i zastanowić się nad ważnymi sprawami, ale ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Leniwie podniosłem tyłem i wyjrzałem przez wizjer. Nie chciałem jej wpuszczać. Miałem już zadzwonić do ochroniarzy, żeby ją wyprowadzili, ale Ona zobaczyła moje auto i to nie będzie fajnie. Otworzyłem drzwi i z uśmiechem na twarzy się przywitaliśmy.
-Cześć kochanie!-Ten głos był okropny.
-Cześć, słonko.-Odpowiedziałem i chciałem dać jej buziaka w policzek, ale przekręciła głowę i dostał go w usta. Zmieszałem się, ale nie dałem tego po sobie poznać.
-Co porobimy?-Spytała.
-Nie mam pojęcia chciałem odpocząć, ale się nie da.-Chyba nie zrozumiałą przekazu, który był w tym zdaniu.
-Pooglądajmy jakieś romansidło.-Powiedziała podchodząc do mojej i chłopaków półki z płytami. Mieliśmy połowę filmów na dyskietkach, bo to fajnie wygląda, a inne mieliśmy na komputerach i innych przenośnych dyskach, by podczas trasy oglądać coś na laptopie jakbyśmy się nudzili. Ale nie zawsze mamy na to czas, bo mamy koncert za koncertem. A jak jest kilka dni wolnego to przeważnie odsypiamy.-Oglądnijmy "Notebook" Stare, ale piękne!-Krzyknęła i po chwili włożyła płytę do dvd.
-Niech Ci będzie. Pójdę po picie.-Nic nie odpowiedziała więc udałem się do kuchni. Wziąłem dwie szklanki i sok pomarańczowy. Postawiłem naczynia na stoliku obok sofy na, której mieliśmy oglądać wybrany film. Nalałem pomarańczowej cieczy i usiadłem koło Perrie. Ta włączyła play na pilocie i zaczął się film. Wtuliła się we mnie i tak siedzieliśmy przez cały film. Zrozumiałem wszystko co było zawarte w tym filmie. Może i nie lubię romansów, ale ten jest jednym z romantyczniejszych jakie oglądałem z jakimiś dziewczynami. Pod koniec jak Perrie zaczęła płakać to przytuliłem ją mocno, a ta wpiła się w moje usta. Odwzajemniłem pocałunek, ale ktoś nagle zadzwonił na mój telefon. Zobaczyłem kto i bez zastanowienia odebrałem.
-Z-Zayn! Przyjedź! Potrzebuję pomocy.-Zaczęła szlochać do słuchawki.
-Kochanie kto dzwoni?-Usłyszałem za plecami głos blondynki, która przysunęła się by podsłuchać z kim prowadzę rozmowę
-Zamknij się Perrie! Jessica, co się dzieje? Gdzie jesteś?-Uciszyłem ją i wstałem z kanapy. Jak tylko powiedziała ubrałem buty, kurtkę i wybiegłem z domu, a za mną Perrie.
-Słonko czekaj na mnie!-Krzyknęła, ale w porę pojawili się chłopaki.
-Co jest Malik?-Spytał Niall wychodząc z samochodu.
-Jess ma kłopoty. Liam chodź ze mną, a wy zajmijcie się Nią.-Wskazałem palcem na Edwards próbującą biec do mnie.
-Serio?-Zapytał Tommo, ale jak napotkał moje srogie spojrzenie to nic się nie odezwał tylko podbiegł do Perrie i udawał, że się cieszy iż ją widzi. Horan przewrócił oczami i ruszył w stronę domu, a ja z Payne'm do mojego pojazdu i odjechaliśmy szybko spod domu.
-To co jest grane?-Spytał Liam, gdy byliśmy już w połowie drogi.
-Jessica dzwoniła, że ma kłopoty. Coś mówiła o Harry'm, ale nie słuchałem dłużej, bo chciałem jak najszybciej do niej pojechać.-Wyjaśniłem skręcając w prawo. Światło zaczęło robić się z pomarańczowego na czerwone, ale nie przejąłem się tym i tylko docisnąłem pedał gazu.-Będzie mandat.- Powiedziałem sam do siebie. Payne tylko się zaśmiał, a ja nie zwróciłem na to uwagi. Już dojeżdżaliśmy do celu, gdy z oddali zobaczyłem dwóch chłopaków bijących się, a niedaleko nich leżała bezbronna dziewczyna. Zatrzymałem się gwałtownie i do niej podbiegłem. Kląkłem, ale jak zobaczyłem, że znów została uderzona w policzek coś we mnie uderzyło. To była wściekłość. Wstałem i postanowiłem pomóc Hazz'ie. Dawaliśmy sobie radę, ale Liam nam przerwał odciągając od tego skurwiela. Uspokoiłem się, ale ten chuj wstał i znów podszedł do Jess. Pisnęła i została uderzona, po czym zamachnął się nożem i z Jej nogi zaczęła tryskać krew.
-Zabije go!-Warknął Styles i wraz ze mną podbiegł do Niego. W ostatnim momencie popchaliśmy go jak najdalej od Jess, której już próbował rozciąć twarz. Moja agresja wzrosła o 100 %, gdy ponownie uderzył dziewczynę w twarz. Nie mogłem mu na to pozwolić więc dostawał co chwilę po mordzie, ale usłyszeliśmy jak Jess prosi by zawieźć ją do szpitala, więc Liam miał się tym zająć. Ten jednak się sprzeciwiał i Harry nakrzyczał na Niego, a ten wyciągnął telefon i chciał zadzwonić po pały. Postanowiłem to ja zawieźć dziewczynę do tego szpitala. Więc podszedłem i wziąłem ją na ręce, a następnie posadziłem na miejscu kierowcy. Ja zająłem stanowisko za kółkiem i ruszyłem. Jessica cały czas płakała, a ja próbowałem ją uspokajać, ale nie wychodziło mi to do końca. W końcu jednak ucichła. Spojrzałem na Nią i zobaczyłem, że ma zamknięte oczy i nie kontaktuje.
-Cholera!-Wykrzyknąłem uderzając w kierownicę. Zakręciłem na pierwszym lepszym podwórku i wyjechałem z tej pieprzonej małej uliczki. Jechałem tak szybko jak tylko mogłem. Co chwile zerkałem na Milton czy nigdzie się nie uderzyła i czy jest w jednym kawałku. Po chwili zobaczyłem wielki biały budynek, który zwie się szpitalem. Zaparkowałem na miejscu karetki i opuściłem samochód trzaskając drzwiami. Wyjąłem dziewczynę i pobiegłem w stronę wejścia. Otworzyłem drzwi nogą i wleciałem do recepcji.
-Proszę szybko jej pomóc!-Rozkazałem krzycząc na pielęgniarki, które siedziały i popijały kawę. Wzięły zawołały lekarza i podstawiły mi wózek bym tam położył Jess. Jednak ja wolałem ją trzymać na rękach.
-Co się stało?-Spytał koleś w białym fartuchu. Skróciłem mu całą historyjkę.-Szybko za mną do sali operacyjnej!-Nakazał i zaczął biec, a ja za nim. Znaleźliśmy się w białym pomieszczeniu z niebieskim łóżkiem na środku. Siostra wzięła coś tam pościeliła i kazała położyć Milton na tym miejscu. Zrobiłem tak. Następnie ściągnęli z Niej spodnie. Kiedy zobaczyłem ranę, która była na połowie uda coś za szczypało mnie w oczy. Przetarłem je, a następnie oglądałem postępowania wszystkich w białych fartuchach.
-Proszę wyjść.-Rozkazała pielęgniarka. Nie chciałem, ale wiedziałem, że muszę. Podszedłem do dalej nie przytomnej dziewczyny i dalej jej buziaka w czoło po czym jak najprędzej wyszedłem z sali.
   Stałem cały czas oparty o ścianę na przeciwko drzwi, które kierowały tam, gdzie teraz zszywano nogę mojej przyjaciółki. Postanowiłem zadzwonić do Liam'a i spytać czy zabili już tego kutasa, ale ten nie odbierał tylko napisał mi SMS'a.
"Nie mogę odebrać, bo jesteśmy na komisariacie. Harry pobił go nieźle, ale nie zabił. Powiemy co się stało i dlaczego go zaatakowaliśmy. Potem przyjedziemy do Ciebie."
Nic nie odpisałem tylko czekałem na lekarza, który wyjdzie i powie, że wszystko dobrze z Nią. Błagałem w myślach wszystkie możliwe osoby by tylko w nogę nie wdało się żadne zakażenie. Nie wiadomo skąd On mia ł ten nóż. Może wcześniej zabił kogoś nim i teraz ta krew mogła się dostać do wnętrza dziewczyny. Z przemyśleń wyrwał mnie głos jakiś kobiet biegnących po korytarzu i wchodzących do tego pomieszczenia. Zatrzymałem jedną i zapytałem.
-Co jest grane? Co się dzieje z Jess?-Spytałem, ale ta nic nie odpowiedziała tylko spojrzała i wbiegła do tego pomieszczenia. Zrezygnowały kołem w krzesło, a następnie usiadłem na podłodze pod ścianą chowając głowę między kolana. Usłyszałem kolejny hałas biegnących butów. Podniosłem głowę i zobaczyłem Hazz'ę, Liam'a, Lou, Niall'a, Ciocię Jessic'i i no nie wierzę. Przyprowadzili tu Perrie. Kurwa po co?! Wstałem i do nich podszedłem.
-Po co Ona?-Ściszyłem  głos i powiedziałem do Lou. Ten tylko pokręcił głową i wzruszył ramionami. No tak. Ona jest, aż tak natrętna. Ale trudno. Podbiegłą i mnie przytuliła.
-Co z Jess?-Zapytał Harry.
-Ma zszywaną nogę.-Odpowiedziałem i widziałem jak jej ciocia zaczyna płakać.
-Kurwa!-Krzyknął Hazz, ale zaraz przeprosił panią Veronic'ę za zachowania, ale ta nic sobie z tego nie zorbiłą, bo była zajęta szlochaniem.
*
Siedzieliśmy tak z jakąś godzinę. Nikt nic nie mówił oprócz mojej "idealnej dziewczyny", która zawsze wie jak się zachować. Cały czas trajkotała. Najpierw o tym, że będzie dobrze, a potem zaczęła o swoim zespole, kolorze paznokci, nowej sukience, którą oczywiście ja miałem jej kupić. Potem o jakiś butach i miała zacząć o pieprzyć o fryzurze, ale na szczęście lekarz opuścił salę i skierował się do nas.
-Państwo z rodziny?-Spytał. Veronica wstała, otarła łzy i odpowiedziała.
-Jestem jej ciotką.-Odpowiedziała.
-To dobrze. Pani siostrzenica już jest przytomna, tylko bardzo osłabiona, ponieważ utraciła dużo krwi. Ale z nogą dobrze. Całe szczęście ten młody człowiek.-Wskazał na mnie.-Przywiózł ją na czas, bo mogła się wykrwawić cała i jakieś zakażenie się prawie wdało, ale odkaziliśmy nogę i jest dobrze.
-A kiedy może wyjść?-Zapytała ponownie.
-Jutro, albo dziś. Jeszcze zobaczę jak będzie za jakąś godzinę się czuła.-Odpowiedział i odszedł do swojego gabinetu. Wszyscy chcieliśmy wejść do dziewczyny, ale postanowiliśmy by pierwsza weszła tam ciocia Jess. Zostaliśmy na korytarzu, a ja postanowiłem odesłać Perrie do domu.
-Perrie, może udałabyś się do domu? Na pewno jesteś zmęczona.-Zacząłem, ale Ona mi przerwała.
-Nie kotku. Poczekam z Tobą, bo wiem jak to dla ciebie ważne.-Odpowiedziała, a ja przewróciłem oczami.
-To może Cię odwiozę?-Kontynuowałem.
-Ok.-Uśmiechnęła się. Podeszła do każdego z chłopaków i go przytuliła na pożegnanie. Widziałem na ich twarzach nie smak, ale udawali zadowolonych.
-Ja lecę odwieźć Pezz. Powiedzcie Jess, że później do niej zajrzę, nawet jak będzie późno.-Powiedziałem na odchodne i udałem się z dziewczyną do wyjścia. Wsiedliśmy razem do mojego samochodu i ruszyliśmy w stronę Jej domu...
*Oczami Jess*
Obudziłam się, bo jakiś kretyn świecił mi latarką po oczach.
-Czego?!-Warknęłam, a ten tylko pytał czy wiem kim jestem i czy jest wszystko ok. Odpowiadałam na wszystko. Po chwili spytałam czy Zayn jest tu, a lekarz odpowiedział, że ten młody człowiek, który uratował mi życie jest na korytarzu Zdziwiłam się co On powiedział więc zapytała, a On wszystko mi wyjaśnił, że gdyby Zayn nie przywiózł mnie na czas to mogłoby się wdać zakażenie i mogłam się wykrwawić. Byłam w szoku, ale podziękowałam i kazałam mu przyprowadzić moich bliskich. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na moją nogę. Od razu rzuciło mi się w oczy duża szwa na moim udzie. Dotknęłam jej, ale nic nie poczułam co oznaczało, że znieczulenie jeszcze działa. Z oczu poleciało mi kilka łez. Przetarłam je i do sali weszła moja ciocia.
-Hej kochanie, co się stało?-Spytała płacząc i podchodząc do mnie.
-Ciociu Harry Ci powie. Nie mam na to sił.-Odpowiedziałam.
-Ale kto Ci to zrobił?
-Ten sukinsyn, który próbował mnie zgwałcić. Rozciął mi nogę i teraz mam to.-Powiedziałam wskazując na szew. Kobieta przestraszyła się, a następnie zadała ważne pytanie.
-Czy chłopcy zabili tego kolesia?
-Nie wiem. Daj znać tacie, żeby wiedział, że coś się stało. I proszę powiedz, żeby Zayn tu przyszedł i Harry.-Nakazałam, a kobieta wstała i ruszyła do wyjścia. Po chwili jej miejsce zastąpił mój chłopak.-Gdzie Zayn?-Spytałam, a chłopak lekko się zmieszał, ale odpowiedział.
-Musiał odwieźć Perrie do domu, ale kazał Ci przekazać, że później cię odwiedzi chociaż nie wiadomo jaka będzie pora.-Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
-A jak się czujesz?
-Jest już dobrze, tylko dziwnie to wygląda.-Wskazałam na moją nogę.
-Dla mnie zawsze jesteś piękna.-Odpowiedział.
-Nie podlizuje się Styles!-Zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
-Kochanie ja nigdy się nie podlizuje.-Posłał mi buziaka, a ja się uśmiechnęłam.-.-Co się stało z tym chujem?-Zapytałam, a On skrócił mi historię co się wydarzyło dalej. Na szczęście zabrała go policja, a jutro mają przyjechać i mnie przesłuchać. Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinkę, ale pielęgniarka kazała już mu wyjść. Więc chłopcy jeszcze weszli na chwilę do mnie, a następnie wyszli do domu. Siedziałam tak sama i się nudziłam. Wzięłam telefon i napisałam do moich przyjaciół, że jestem w szpitalu i rozkazałam, że jutro mają u mnie być. Eathan chciał tu od razu się zjawić, ale lekarz by mu nie pozwolić. Czekałam tak na jakiegoś mojego znajomego, albo kogoś z rodziny, ale nikt się nie zjawiał. Więc zamknęłam oczy i chciałam zasnąć, ale coś mnie obudziło. Podniosłam wzrok na drzwi i ujrzałam mężczyznę...
..................................................
Hej miśki!! Mamy 21 rozdział! Wiem, że to leci szybko, ale jest super! <3 z wami ; *
Dziękuje za te 6 komentarzy o, które prosiłam. No i bardzo dziękuje za ponad 11000 wyświetleń!! Jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo mi miło, że takie są fajne komentarze. Jeden mnie nawet rozśmieszył, ten w, którym zostałam porównana do polsatu! xD Hahaha to mnie rozje*ało. xdd
Pozdrawiam tę dziewczynę ,która to napisała ;3
Nie wiem czy za tydzień pojawi się nowy rozdział, bo laptop mi szwankuje i daje go w środę do naprawy, więc nic nie obiecuję, ale jeśli będzie odpowiednia komentarzy to jak zdążę napisać wcześniej, to postaram się go dodać we wtorek ; P Ale nic nie obiecuje, bo jeszcze mam wesela dwa więc nie wiem jak z czasem. Ale jakoś to będzie. Dobra jak zwykle rozpisałam się xdd
Pozdrawiam wszystkich i miłego czytania!! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ! 

Obserwatorzy