*Oczami Jess*
Ale nie byłam pewna czy to Harry. Samochód pędził z taką prędkością, że jak zaczął hamować przy nas to z jego opon wydobył się głośny pisk. Mężczyzna, który był już koło mnie obrócił się i spojrzał na bruneta, który w trybie natychmiastowym opuścił auto i trzasnął mocno drzwiami. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i widziałam wściekłość. Jeszcze nigdy go w takim stanie nie widziałam. Po prostu z zielonego pięknego koloru zaczęły stawać się ciemne, podchodziły pod zgniłą zieleń, a do tego zabijały. Chłopak ścisnął dłonie w pięści i podszedł do kolesia w kapturze. Byłam tak wstrząśnięta, że nie wiedziałam co robić. Nie mogłam wstać, a do tego koło mnie stoi gwałciciel.-A ty tu kurwa czego?!-Krzyknął do mojego chłopaka ten w kapturze. Harry nie zareagował dopiero po tych słowach się ocknął.-?! Chcesz ją zaliczyć to w kolejce się ustaw! Bob dobrze Ci radzi.-I stało się. Styles rzucił się na Bob'a? I zaczął go okładać pięściami. Ten się bronił i oddawał lokowatemu, ale mój Harry miał nad nim przewagę. Bałam się cholernie. Jednak po chwili ten świr wyciągnął z kieszeni nożyk, którym rozciął kurtkę brunetowi. Teraz to się wystraszyłam. Wyjęłam z kieszeni od spodni telefon i wykręciłam numer do Zayn'a.
-Z-Zayn! Przyjedź! Potrzebuję pomocy.-Zaczęłam szlochać do słuchawki.
-Kochanie kto dzwoni?-Usłyszałam z drugiej strony słuchawki ten piskliwy głosik blondyny.
-Zamknij się Perrie! Jessica, co się dzieje? Gdzie jesteś?-Uciszył ją i zwrócił się do mnie.
-Pod domem. On ma nóż i Harry.. Bija się.. Zaczyna być dużo krwi.. Szybko.. Boje się..-Zakończył połączenie po tych słowach. Teraz tylko chciałam jak najdalej stąd odejść, ale nie mogłam. Widziałam jak mój chłopak obrywa. Ale wierzyłam w Niego. W pewnej chwili nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczył, że płaczę i wrócił do uderzania przeciwnika pięściami w twarz. -Harry, proszę. Uspokój się!-Próbowałam go jakoś poskromić by czasem nie zrobił czegoś co mogło zaszkodzić jemu w karierze. Już widziałam te nagłówki. "Harry Styles, zabił człowieka dla swojej dziewczyny!". Po prostu świetnie.
Lecz ten mnie w ogóle nie słuchał. Nie mogłam patrzeć jak Bob zamachnął się nożem i zrobił nacięcie na szyi mojego Styles'a. Zakryłam dłonią usta by nie zacząć wrzeszczeć jak małe dziecko. Moje łzy leciały ciurkiem. Na dworze nie dość, że tak zimno to ja leżę cała w łzach na mokrym śniegu. Postanowiłam się oddalić od gościa z niebezpiecznym narzędziem, ale te wstał i po prostu mnie uderzył. Ale nie postał na nogach za długo, bo Harry go przewrócił i siedział na nim okładając pięściami. Co ja temu gościowi zrobiłam? Dlaczego mnie uderzył? Z moich myśli wyrwał mnie pisk opon kolejnego podjeżdżającego samochodu. Spojrzał w tę stronę. Od strony kierowcy wysiadł Zayn, a od kierowcy Liam. Podbiegli obaj do mnie. Malik ukląkł i spojrzał na mój policzek. Wściekł się, po czym wstał i poszedł pomóc Harr'emu. Liam natomiast złapał mnie za ramiona i pomógł wstać.
-Co się stało?-Spytał trzymając mnie pod ramionami i prowadząc do samochodu, którym przyjechał.
-On.. ja.. wracałam. i po prostu..-Płakałam co wyraz i nie mogłam do końca się wysłowić. Co ja pierdole. W ogóle nic nie mogłam powiedzieć. To przez piekący policzek i do tego moje chore kolano.
-Pomału. Jessica, jest już dobrze. Jesteś bezpieczna. Co się stało?-Ponowił pytanie.
-Wracałam ze szkoły, zajrzałam do skrzynki na listy i tam był list bez żadnego adresu, ani niczego. Więc go otworzyłam.-Zrobiłam przerwę na wdech.-Zobaczyłam tam groźbę i zdjęcia moje z dziewczynami.-Przygryzłam dolną wargę i przetarłam oczy, które mnie bardzo szczypały od słonych łez.-Usłyszałam kroki za mną. Odwróciłam się i On tu przylazł. Chciałam uciec, ale miałam nogi z waty. Jak tylko odzyskałam w nich czucie ruszyłam do ucieczki, lecz poślizgnęłam się na lodzie i upadłam na moje kolano.-Skończyłam i spojrzałam na chłopaków. Automatycznie zakryłam dłonią usta.-Liam proszę, powstrzymaj ich. Przecież mogą trafić do więzienia. Błagam.-Zaczęłam tam się zwijać z bólu, który nagle mnie napadł. Payne zerknął na Nich i ruszył by zatrzymać już tę "bójkę". Podszedł i odciągnął Hazz'ę i Malik'a, ale ten koleś się podniósł, splunął krwią i ledwo trzymając się na nogach zaczął iść w moją stronę. Z moich ust wydobył się cichy pisk. A ten tylko się uśmiechnął. Przyśpieszył i był tuż koło mnie.-Dlaczego?-Zapytałam, a ten uderzył mnie i nożykiem rozciął moją nogę ze spodniami. Chciał wziąć się za cięcie twarzy, ale całą trójka odciągnęła go i zaczęła strasznie bić. Nie mogłam wytrzymać. Płakałam i trzymałam się za miejsce z, którego leciała krew. Przed oczami robiło mi się szaro. Muszę jechać do jakiegoś szpitala, bo się wykrwawię.-Harry...Muszę jechać do lekarza.-Wyszeptałam, ale tak by usłyszeli.
-Liam zajmij się Jess!-Rozkazał mój chłopak.
-Nie ma mowy! Nie pozwolę wam go zabić!-Krzyknął i kazał im przestać.
-Przestań pierdolić głupoty! Zabierz ją zanim się wykrwawi! Nie musi oglądać tego zajścia do końca!-Ponownie wydarł się Harry.
-Nie! Kurwa, nie! Dzwonię na policję. Oni się nim zajmą.-Powiedział i wyciągnął telefon, ale Zayn mu go zabrał.
-Pojebało cię?! Zostań tu ze Styles'em, ja z Nią pojadę. Zadzwoń na gliny jak tylko koleś nie będzie mógł mówić.-Powiedział Mulat i podbiegł do mnie.-Spokojnie mała, będzie dobrze.-Wziął mnie na ręce i przeniósł na miejsce pasażera. Ostatnimi siłami zapięłam pasy i obserwowałam poczynania mojego chłopaka. Cały czas płakałam.-Cii..-Uspokajał Zayn.-Słońce, będzie wszystko dobrze. Obiecuję. Ten skurwiel nigdy cię już nie tknie.-Obiecał. Wiedział to, ale nie chciałam, żeby cały zespół miał przeze mnie przesrane.
-Zayn-Przełknęłam ciężko ślinę.-Proszę, zadzwoń na po-policję. Niech się tym zajmą.-Zrobiłam przerwę, bo przed oczami widziałam już tylko mgłę.-Nie możecie zniszczyć sobie kariery.-Moja głowa mimowolnie opadła na bok, a ja? Nie wiem, bo zrobiło się ciemno. Jedyne co usłyszałam to słowa Zayn'a.
-Dobrze. Kochana nie odpływaj. Tylko nie to! Cholera!
*Oczami Zayn'a*
W szkole nie siedziałem za długo. Nie chciało mi się użerać z tymi wszystkimi dziewczynami, które ubierały specjalnie na nasze zajęcia jakieś bluzki z dekoltem do pępka. Zerwałem się kilka godzin wcześniej niż mieliśmy tam wszyscy siedzieć. Ale jak zwykle nic nie szło po mojej myśli. Chciałem odpocząć i zastanowić się nad ważnymi sprawami, ale ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Leniwie podniosłem tyłem i wyjrzałem przez wizjer. Nie chciałem jej wpuszczać. Miałem już zadzwonić do ochroniarzy, żeby ją wyprowadzili, ale Ona zobaczyła moje auto i to nie będzie fajnie. Otworzyłem drzwi i z uśmiechem na twarzy się przywitaliśmy.-Cześć kochanie!-Ten głos był okropny.
-Cześć, słonko.-Odpowiedziałem i chciałem dać jej buziaka w policzek, ale przekręciła głowę i dostał go w usta. Zmieszałem się, ale nie dałem tego po sobie poznać.
-Co porobimy?-Spytała.
-Nie mam pojęcia chciałem odpocząć, ale się nie da.-Chyba nie zrozumiałą przekazu, który był w tym zdaniu.
-Pooglądajmy jakieś romansidło.-Powiedziała podchodząc do mojej i chłopaków półki z płytami. Mieliśmy połowę filmów na dyskietkach, bo to fajnie wygląda, a inne mieliśmy na komputerach i innych przenośnych dyskach, by podczas trasy oglądać coś na laptopie jakbyśmy się nudzili. Ale nie zawsze mamy na to czas, bo mamy koncert za koncertem. A jak jest kilka dni wolnego to przeważnie odsypiamy.-Oglądnijmy "Notebook" Stare, ale piękne!-Krzyknęła i po chwili włożyła płytę do dvd.
-Niech Ci będzie. Pójdę po picie.-Nic nie odpowiedziała więc udałem się do kuchni. Wziąłem dwie szklanki i sok pomarańczowy. Postawiłem naczynia na stoliku obok sofy na, której mieliśmy oglądać wybrany film. Nalałem pomarańczowej cieczy i usiadłem koło Perrie. Ta włączyła play na pilocie i zaczął się film. Wtuliła się we mnie i tak siedzieliśmy przez cały film. Zrozumiałem wszystko co było zawarte w tym filmie. Może i nie lubię romansów, ale ten jest jednym z romantyczniejszych jakie oglądałem z jakimiś dziewczynami. Pod koniec jak Perrie zaczęła płakać to przytuliłem ją mocno, a ta wpiła się w moje usta. Odwzajemniłem pocałunek, ale ktoś nagle zadzwonił na mój telefon. Zobaczyłem kto i bez zastanowienia odebrałem.
-Z-Zayn! Przyjedź! Potrzebuję pomocy.-Zaczęła szlochać do słuchawki.
-Kochanie kto dzwoni?-Usłyszałem za plecami głos blondynki, która przysunęła się by podsłuchać z kim prowadzę rozmowę
-Zamknij się Perrie! Jessica, co się dzieje? Gdzie jesteś?-Uciszyłem ją i wstałem z kanapy. Jak tylko powiedziała ubrałem buty, kurtkę i wybiegłem z domu, a za mną Perrie.
-Słonko czekaj na mnie!-Krzyknęła, ale w porę pojawili się chłopaki.
-Co jest Malik?-Spytał Niall wychodząc z samochodu.
-Jess ma kłopoty. Liam chodź ze mną, a wy zajmijcie się Nią.-Wskazałem palcem na Edwards próbującą biec do mnie.
-Serio?-Zapytał Tommo, ale jak napotkał moje srogie spojrzenie to nic się nie odezwał tylko podbiegł do Perrie i udawał, że się cieszy iż ją widzi. Horan przewrócił oczami i ruszył w stronę domu, a ja z Payne'm do mojego pojazdu i odjechaliśmy szybko spod domu.
-To co jest grane?-Spytał Liam, gdy byliśmy już w połowie drogi.
-Jessica dzwoniła, że ma kłopoty. Coś mówiła o Harry'm, ale nie słuchałem dłużej, bo chciałem jak najszybciej do niej pojechać.-Wyjaśniłem skręcając w prawo. Światło zaczęło robić się z pomarańczowego na czerwone, ale nie przejąłem się tym i tylko docisnąłem pedał gazu.-Będzie mandat.- Powiedziałem sam do siebie. Payne tylko się zaśmiał, a ja nie zwróciłem na to uwagi. Już dojeżdżaliśmy do celu, gdy z oddali zobaczyłem dwóch chłopaków bijących się, a niedaleko nich leżała bezbronna dziewczyna. Zatrzymałem się gwałtownie i do niej podbiegłem. Kląkłem, ale jak zobaczyłem, że znów została uderzona w policzek coś we mnie uderzyło. To była wściekłość. Wstałem i postanowiłem pomóc Hazz'ie. Dawaliśmy sobie radę, ale Liam nam przerwał odciągając od tego skurwiela. Uspokoiłem się, ale ten chuj wstał i znów podszedł do Jess. Pisnęła i została uderzona, po czym zamachnął się nożem i z Jej nogi zaczęła tryskać krew.
-Zabije go!-Warknął Styles i wraz ze mną podbiegł do Niego. W ostatnim momencie popchaliśmy go jak najdalej od Jess, której już próbował rozciąć twarz. Moja agresja wzrosła o 100 %, gdy ponownie uderzył dziewczynę w twarz. Nie mogłem mu na to pozwolić więc dostawał co chwilę po mordzie, ale usłyszeliśmy jak Jess prosi by zawieźć ją do szpitala, więc Liam miał się tym zająć. Ten jednak się sprzeciwiał i Harry nakrzyczał na Niego, a ten wyciągnął telefon i chciał zadzwonić po pały. Postanowiłem to ja zawieźć dziewczynę do tego szpitala. Więc podszedłem i wziąłem ją na ręce, a następnie posadziłem na miejscu kierowcy. Ja zająłem stanowisko za kółkiem i ruszyłem. Jessica cały czas płakała, a ja próbowałem ją uspokajać, ale nie wychodziło mi to do końca. W końcu jednak ucichła. Spojrzałem na Nią i zobaczyłem, że ma zamknięte oczy i nie kontaktuje.
-Cholera!-Wykrzyknąłem uderzając w kierownicę. Zakręciłem na pierwszym lepszym podwórku i wyjechałem z tej pieprzonej małej uliczki. Jechałem tak szybko jak tylko mogłem. Co chwile zerkałem na Milton czy nigdzie się nie uderzyła i czy jest w jednym kawałku. Po chwili zobaczyłem wielki biały budynek, który zwie się szpitalem. Zaparkowałem na miejscu karetki i opuściłem samochód trzaskając drzwiami. Wyjąłem dziewczynę i pobiegłem w stronę wejścia. Otworzyłem drzwi nogą i wleciałem do recepcji.
-Proszę szybko jej pomóc!-Rozkazałem krzycząc na pielęgniarki, które siedziały i popijały kawę. Wzięły zawołały lekarza i podstawiły mi wózek bym tam położył Jess. Jednak ja wolałem ją trzymać na rękach.
-Co się stało?-Spytał koleś w białym fartuchu. Skróciłem mu całą historyjkę.-Szybko za mną do sali operacyjnej!-Nakazał i zaczął biec, a ja za nim. Znaleźliśmy się w białym pomieszczeniu z niebieskim łóżkiem na środku. Siostra wzięła coś tam pościeliła i kazała położyć Milton na tym miejscu. Zrobiłem tak. Następnie ściągnęli z Niej spodnie. Kiedy zobaczyłem ranę, która była na połowie uda coś za szczypało mnie w oczy. Przetarłem je, a następnie oglądałem postępowania wszystkich w białych fartuchach.
-Proszę wyjść.-Rozkazała pielęgniarka. Nie chciałem, ale wiedziałem, że muszę. Podszedłem do dalej nie przytomnej dziewczyny i dalej jej buziaka w czoło po czym jak najprędzej wyszedłem z sali.
Stałem cały czas oparty o ścianę na przeciwko drzwi, które kierowały tam, gdzie teraz zszywano nogę mojej przyjaciółki. Postanowiłem zadzwonić do Liam'a i spytać czy zabili już tego kutasa, ale ten nie odbierał tylko napisał mi SMS'a.
"Nie mogę odebrać, bo jesteśmy na komisariacie. Harry pobił go nieźle, ale nie zabił. Powiemy co się stało i dlaczego go zaatakowaliśmy. Potem przyjedziemy do Ciebie."
Nic nie odpisałem tylko czekałem na lekarza, który wyjdzie i powie, że wszystko dobrze z Nią. Błagałem w myślach wszystkie możliwe osoby by tylko w nogę nie wdało się żadne zakażenie. Nie wiadomo skąd On mia ł ten nóż. Może wcześniej zabił kogoś nim i teraz ta krew mogła się dostać do wnętrza dziewczyny. Z przemyśleń wyrwał mnie głos jakiś kobiet biegnących po korytarzu i wchodzących do tego pomieszczenia. Zatrzymałem jedną i zapytałem.-Co jest grane? Co się dzieje z Jess?-Spytałem, ale ta nic nie odpowiedziała tylko spojrzała i wbiegła do tego pomieszczenia. Zrezygnowały kołem w krzesło, a następnie usiadłem na podłodze pod ścianą chowając głowę między kolana. Usłyszałem kolejny hałas biegnących butów. Podniosłem głowę i zobaczyłem Hazz'ę, Liam'a, Lou, Niall'a, Ciocię Jessic'i i no nie wierzę. Przyprowadzili tu Perrie. Kurwa po co?! Wstałem i do nich podszedłem.
-Po co Ona?-Ściszyłem głos i powiedziałem do Lou. Ten tylko pokręcił głową i wzruszył ramionami. No tak. Ona jest, aż tak natrętna. Ale trudno. Podbiegłą i mnie przytuliła.
-Co z Jess?-Zapytał Harry.
-Ma zszywaną nogę.-Odpowiedziałem i widziałem jak jej ciocia zaczyna płakać.
-Kurwa!-Krzyknął Hazz, ale zaraz przeprosił panią Veronic'ę za zachowania, ale ta nic sobie z tego nie zorbiłą, bo była zajęta szlochaniem.
*
Siedzieliśmy tak z jakąś godzinę. Nikt nic nie mówił oprócz mojej "idealnej dziewczyny", która zawsze wie jak się zachować. Cały czas trajkotała. Najpierw o tym, że będzie dobrze, a potem zaczęła o swoim zespole, kolorze paznokci, nowej sukience, którą oczywiście ja miałem jej kupić. Potem o jakiś butach i miała zacząć o pieprzyć o fryzurze, ale na szczęście lekarz opuścił salę i skierował się do nas.-Państwo z rodziny?-Spytał. Veronica wstała, otarła łzy i odpowiedziała.
-Jestem jej ciotką.-Odpowiedziała.
-To dobrze. Pani siostrzenica już jest przytomna, tylko bardzo osłabiona, ponieważ utraciła dużo krwi. Ale z nogą dobrze. Całe szczęście ten młody człowiek.-Wskazał na mnie.-Przywiózł ją na czas, bo mogła się wykrwawić cała i jakieś zakażenie się prawie wdało, ale odkaziliśmy nogę i jest dobrze.
-A kiedy może wyjść?-Zapytała ponownie.
-Jutro, albo dziś. Jeszcze zobaczę jak będzie za jakąś godzinę się czuła.-Odpowiedział i odszedł do swojego gabinetu. Wszyscy chcieliśmy wejść do dziewczyny, ale postanowiliśmy by pierwsza weszła tam ciocia Jess. Zostaliśmy na korytarzu, a ja postanowiłem odesłać Perrie do domu.
-Perrie, może udałabyś się do domu? Na pewno jesteś zmęczona.-Zacząłem, ale Ona mi przerwała.
-Nie kotku. Poczekam z Tobą, bo wiem jak to dla ciebie ważne.-Odpowiedziała, a ja przewróciłem oczami.
-To może Cię odwiozę?-Kontynuowałem.
-Ok.-Uśmiechnęła się. Podeszła do każdego z chłopaków i go przytuliła na pożegnanie. Widziałem na ich twarzach nie smak, ale udawali zadowolonych.
-Ja lecę odwieźć Pezz. Powiedzcie Jess, że później do niej zajrzę, nawet jak będzie późno.-Powiedziałem na odchodne i udałem się z dziewczyną do wyjścia. Wsiedliśmy razem do mojego samochodu i ruszyliśmy w stronę Jej domu...
*Oczami Jess*
Obudziłam się, bo jakiś kretyn świecił mi latarką po oczach.-Czego?!-Warknęłam, a ten tylko pytał czy wiem kim jestem i czy jest wszystko ok. Odpowiadałam na wszystko. Po chwili spytałam czy Zayn jest tu, a lekarz odpowiedział, że ten młody człowiek, który uratował mi życie jest na korytarzu Zdziwiłam się co On powiedział więc zapytała, a On wszystko mi wyjaśnił, że gdyby Zayn nie przywiózł mnie na czas to mogłoby się wdać zakażenie i mogłam się wykrwawić. Byłam w szoku, ale podziękowałam i kazałam mu przyprowadzić moich bliskich. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na moją nogę. Od razu rzuciło mi się w oczy duża szwa na moim udzie. Dotknęłam jej, ale nic nie poczułam co oznaczało, że znieczulenie jeszcze działa. Z oczu poleciało mi kilka łez. Przetarłam je i do sali weszła moja ciocia.
-Hej kochanie, co się stało?-Spytała płacząc i podchodząc do mnie.
-Ciociu Harry Ci powie. Nie mam na to sił.-Odpowiedziałam.
-Ale kto Ci to zrobił?
-Ten sukinsyn, który próbował mnie zgwałcić. Rozciął mi nogę i teraz mam to.-Powiedziałam wskazując na szew. Kobieta przestraszyła się, a następnie zadała ważne pytanie.
-Czy chłopcy zabili tego kolesia?
-Nie wiem. Daj znać tacie, żeby wiedział, że coś się stało. I proszę powiedz, żeby Zayn tu przyszedł i Harry.-Nakazałam, a kobieta wstała i ruszyła do wyjścia. Po chwili jej miejsce zastąpił mój chłopak.-Gdzie Zayn?-Spytałam, a chłopak lekko się zmieszał, ale odpowiedział.
-Musiał odwieźć Perrie do domu, ale kazał Ci przekazać, że później cię odwiedzi chociaż nie wiadomo jaka będzie pora.-Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
-A jak się czujesz?
-Jest już dobrze, tylko dziwnie to wygląda.-Wskazałam na moją nogę.
-Dla mnie zawsze jesteś piękna.-Odpowiedział.
-Nie podlizuje się Styles!-Zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
-Kochanie ja nigdy się nie podlizuje.-Posłał mi buziaka, a ja się uśmiechnęłam.-.-Co się stało z tym chujem?-Zapytałam, a On skrócił mi historię co się wydarzyło dalej. Na szczęście zabrała go policja, a jutro mają przyjechać i mnie przesłuchać. Rozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinkę, ale pielęgniarka kazała już mu wyjść. Więc chłopcy jeszcze weszli na chwilę do mnie, a następnie wyszli do domu. Siedziałam tak sama i się nudziłam. Wzięłam telefon i napisałam do moich przyjaciół, że jestem w szpitalu i rozkazałam, że jutro mają u mnie być. Eathan chciał tu od razu się zjawić, ale lekarz by mu nie pozwolić. Czekałam tak na jakiegoś mojego znajomego, albo kogoś z rodziny, ale nikt się nie zjawiał. Więc zamknęłam oczy i chciałam zasnąć, ale coś mnie obudziło. Podniosłam wzrok na drzwi i ujrzałam mężczyznę...
..................................................
Hej miśki!! Mamy 21 rozdział! Wiem, że to leci szybko, ale jest super! <3 z wami ; *
Dziękuje za te 6 komentarzy o, które prosiłam. No i bardzo dziękuje za ponad 11000 wyświetleń!! Jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo mi miło, że takie są fajne komentarze. Jeden mnie nawet rozśmieszył, ten w, którym zostałam porównana do polsatu! xD Hahaha to mnie rozje*ało. xdd
Pozdrawiam tę dziewczynę ,która to napisała ;3
Nie wiem czy za tydzień pojawi się nowy rozdział, bo laptop mi szwankuje i daje go w środę do naprawy, więc nic nie obiecuję, ale jeśli będzie odpowiednia komentarzy to jak zdążę napisać wcześniej, to postaram się go dodać we wtorek ; P Ale nic nie obiecuje, bo jeszcze mam wesela dwa więc nie wiem jak z czasem. Ale jakoś to będzie. Dobra jak zwykle rozpisałam się xdd
Pozdrawiam wszystkich i miłego czytania!! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
Cudowne <3 Przepięknie piszesz. Czekam na next. Loffciam.
OdpowiedzUsuńSuper. O mały woł się popłakałam. Cudny, boski, boski, boski!!!!!! Czekam na kolejny!!! ;)
OdpowiedzUsuńGratulację! Zostałaś nominowana do nagrody Libster Awards! Szczegóły znajdziesz tutaj --->http://horanpaulina69.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWspaniały, czekam na nexta ^^
OdpowiedzUsuńBoskiii <333 Love it !!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :3 czekam na następny :)))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mniehttp://invisible-zaynmalik.blogspot.com/ mam nadzieje że wpadniesz i pozostawisz po sobie ślad :D
pozdrawiam
Boski rozdział. Pisz nexta szybciutko!
OdpowiedzUsuńU mnie też pojawiło się coś nowego, mam nadzieję, że wpadniesz o ile cie jeszcze nie zanudziłam tym moim opowiadaniem http://turn-back-time-zayn-malik-ff.blogspot.com/
bosko piszesz, dziewczyno masz talent! <3 tylko szkoda , ze Jessica nie jest z Zaynem..on szuka milosci co rzadko natrafi a Harry ciagle kogos innego moze miec.. musisz szybciej i czesciej dodawac rozdzialy, poniewaz ja i wszyscy nie mozemy sie doczekac dalszej akcji itp. ;* Ps: Nie komentuje tak duzo ludzi, bo nie maja kont ;) ale uwierz ze duzo osob cie czyta ;D jak bys mogla to napisz ten rozdzial jak najszybciej np. od przyjaciolki badz telefonu.. Zycze milego dnia i weny ;)
OdpowiedzUsuń