wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 39.

**Oczami Zayn'a**
Kiedy dziewczyny poszły do toalety zaczęliśmy rozmawiać o koncertach. Cóż to ciężka praca, ale kochamy naszych fanów i to wszystko robimy dla nich. Po chwili przybiegła do nas wystraszona i zmachana Ellie. Nie widziałem Jess więc od razu zapytałem gdzie ona jest. Jak się okazało, że źle się poczuła pobiegłem pierwszy. Przepychałem się przez ludzi, aż tam się zjawiłem. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na bladą brunetką.
-Zay..-Widziałem jej oczy przepełnione niepokojem. W ostatnim momencie złapałem Jessic'e, bo uderzyłaby się głową o kafelki. Trzymałem ją w takiej pozycji. Do pomieszczenia wpadł Liam, który od razu wykręcił na pogotowie. Louis był następny i kazałem mu zadzwonić do cioci Jess. Chwilę im to zajęło. Kiedy przybiegł Horan z Ell ta się bardzo tym przejęła. Ale okłamała ratowników i pojechała z Jess do szpitala.  
-Stary będzie dobrze, musi być.-Po ramieniu poklepał mnie blondyn. Już po chwili siedzieliśmy w samochodzie i ruszyliśmy do szpitala, który wymienił jeden z pomocy medycznej. Cały byłem w nerwach. Nie mam pojęcia co mogło się stać z dziewczyną. Niby wszystko dobrze, a jednak jak nie urok to sraczka. Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że to coś poważniejszego od zwykłego zasłabnięcia. Ale nie jestem specem, tego dowiemy się dopiero od fachowców w szpitalu. Byliśmy tuż za karetką, która wjechała na parking. Widziałem jak na noszach wiozą Milton do środka. Była z nimi jej przyjaciółka. Kiedy nasz wóz został zaparkowany wybiegłem ile sił w nogach w tamtym kierunku. Musiałem przebiec przez drogę. Zatrzymało mnie trąbienie i samochód, który zatrzymał się w porę przede mną. Wystraszony olałem krzyki kierowcy i biegłem dalej do środka. 
-Przepraszam, gdzie zawieziono dziewczynę, która przyjechała tu z klubu.
-To ta co zemdlała?-Spytała ciemnoskóra pani zza ladą.
-Tak dokładnie ta. 
-Została przewieziona na ostry dyżur. Tędy prosto i potem w prawo tam znajdzie Pan..-Nie dałem jej dokończyć, bo ruszyłem w tą stronę. Chłopaki byli za mną więc nie musiałem się przejmować tym czy zdążą czy też nie. Przed drzwiami stała zapłakana brunetka czekając na nas. Niall przytulił ją do siebie.
-Co z Jess?-Spytałem spoglądając na drzwi gdzie nie można było wchodzić.
-Nic mi nie mówili. Ale słyszałam jak mówili, ze trzeba reanimować, bo sama się nie wybudzi.-W tym momencie sam miałem łzy w oczach, Był już tak świetnie, wszystko się układało. Żałuje, że się trochę z nią posprzeczałem dziś w klubie, ale czasu nie cofnę. A chciałbym, bo nie poszłaby do tej jebanej toalety i może by teraz siedziała u mnie na kolanach i śmiała się z Lou. Z nerwów uderzyłem pięścią w ścianę i zjechałem po niej na samo dno. Siedziałem z podkurczonymi nogami i błagałem, żeby wszystko się udało. 
-Gdzie ona jest?!-Usłyszałem krzyki znajomej mi kobiety.-Chcę zobaczyć swoją siostrzenicę. Kurwa, czy ktoś mi pomoże?!-Pani prawnik używała nie zbyt ładnych słów. Ale to nie ja znam się na prawie. Po chwili widziałem jak wchodzi tu gdzie jesteśmy my.-Ellie, co się dzieje? Kto do mnie dzwonił?-Spytała załamana.
-Proszę się uspokoić. Jestem Louis Tomlinson i to ja panią zawiadomiłem.
-Jak mogę być spokojna skoro nikt nic mi nie mówi.-Chodziła w kółko i czekała na wyjaśnienia. 
-Jessica zemdlała i teraz jest reanimowana.-Dopowiedział brunet.
-Jak to możliwe?! Proszę, wyjaśnijcie mi wszystko po kolei.-Zażądała. Tym teraz zajął się Liam, gdyż nic nie pił i mógł spokojnie porozmawiać z kobietą. W między czasie słyszałem jak Ellie wydzwania do Rose. Zjawiła się błyskawicznie na miejscu z chłopakiem..
-Co z nią?1-Spytał na wejściu Eathan.-Malik powiedz co się dzieje.-Skierował to pytanie do mnie. Nie miałem sił na to. Wszystko mnie rozwalało od wewnątrz. Ale musiałem zebrać ostatnie siły i im wszystko powiedzieć.
-Byliśmy w klubu. Dziewczyny poszły do toalety. Jessic'a źle się poczuła więc Ellie przybiegła byśmy poszli zobaczyć co się dzieje. Zdążyłem tylko ją złapać za nim upadła na podłogę. Potem przyjechała karetka i jesteśmy tu, bo reanimują ją. 
-Nie, nie, nie, nie, nie..-Powtarzał sobie chłopak. Rose płakała wtulając się w Ellie, która tak samo nie mogła powstrzymać łez. Chłopaki nie wiedzieli co robić więc próbowali podtrzymywać mnie na duchu. To nie pomagało. Pani Veronica już nie była sama, bo dołączył Matt oraz Tom. Byli tym tak samo zszokowani. Nie mogłem się ogarnąć. Po mojej głowie chodziły złe myśli. Oparłem się o ścianę i obserwowałem drzwi, które w każdej chwili mogły się otworzyć i z nich mógł wyjść lekarz mówiąc co się dzieje z naszą kochaną dziewczyną. Przecież ile można czekać. Nagle się otworzyły, ale była to pielęgniarka biegnąca po coś. Wróciła po chwili z jakimś mężczyzną. Bałem się jak cholera. Zaczepiłem ją.
-Może mi pani powiedzieć co się dzieje.
-Kim państwo są.
-Jestem Jej ciotką.
-Nie mogę nic jeszcze stwierdzić, ale dziewczyna ma problem jak sądzi ordynator z sercem.-Zamurowało mnie. Serce? To wielkie, które mimo wszystko bije dla każdego? To nie możliwe. Teraz to dopiero się tu zaczęło. Szlochy, krzyki, uderzanie o ścianę. Harry jedyny nic nie mówił tylko siedział ze schowaną głową. Liam trzymał Rosalie w objęciach, Niall Ellie, Louis stał koło mnie i mówił do siebie, że się ułoży. Ja natomiast nie mogłem teraz ustać na miejscu. Chodziłem w tą i tamtą. Chłopaki zaczynali płakać ja już dawno się popłakałem. Może jestem twardy, ale jeśli chodzi o tak bardzo ważną osobę dla mnie to łzy są najmniejszym powodem do przejmowania się. 
-Malik, będzie dobrze.-Podszedł i poklepał mnie Eathan, którego tak nie lubię. Wiem, że się przyjaźni z moją małą Jessi, ale nie mogłam go nigdy zaakceptować. 
-Chcę w to wierzyć, ale jakoś mi nie wychodzi.-Odpowiedziałem. On też miał już czerwone oczy. Przecierał je rękawem co chwile lecz widziałem, że nie dawał sobie rady. Rose odeszła od Payno i przytuliła go. Widziałem, że tak samo się przyjaźnią. Liam to zrozumiał, bo teraz stał koło mnie. Tak bardzo potrzebowałem takiego wsparcia właśnie z jego strony. On zawsze mnie rozumie i wie co powiedzieć, lecz teraz nic nie mówił tylko stał wpatrując się w sufit. 
   Minęła już godzina, a stamtąd wychodzi osoba, a wraca z kilkoma innymi. Tak samo jak wyjdzie kilka to wraca jedna i nic nam nie mówią. Cały czas tylko coś pod nosem, że trzeba przynieś to i tamto. Kurwa ile jeszcze będziemy musieli czekać w napięciu?! Przecież to nie jebana telenowela. Po minie pani adwokat było widać, że nie może wytrzymać. Co chwile odrzucała jakieś połączenia, a jak już odbierała to krzyczała, żeby dzwonili do sekretarki. I tak w kółko. Na reszcie otworzyły się drzwi, a w nich stanął wysoki, ciemny blondyn, miał może z 35 lat. Wyglądał dość dobrze. Najważniejsze, że był lekarzem. I to chyba jakimś ważnym. 
-Państwo są od Jessici Milton?-Zapytał nas podchodząc.
-Jestem jej ciotką. Co się dzieje z małą?
-Proszę już odetchnąć. Co chwilowo najgorsze to już za nami. Dziewczyna jest w śpiączce farmakologicznej, więc spokojnie już ją wybudzałem. Musi dojść do siebie oraz  odpocząć. Chwilowo jest jeszcze nie przytomna, ale to nie powinno trwać zbyt długo.
-Mógłby pan wyjaśnić co się takiego stało?-Spytała Veronica.
-Jak jej siostra wspomniała był to ból kolana, potem była blada i zemdlała. Ale to nie jest przyczyna. Wystąpił problem z dobrą pracą serca. Mogło dojść do zawału, ale daliśmy sobie radę. Przeprowadziliśmy dodatkowo jedną operację. Mogą państwo odwiedzić dzielną pacjentkę, która nieźle mnie wystraszyła.
-Zawał?
-Wiem, że nie brzmi to dobrze, ale opanowaliśmy sytuację. Proszę zgłosić się jak pacjentka dojdzie do siebie. Wtedy wszystko wyjaśnię, leczenie i będzie dobrze.-Pani Milton była wystraszona, ale podziękowała mężczyźnie i pobiegła dalej, a ja za nią. Było tam tyle drzwi. Na końcu znaleźliśmy te, na których nam tak bardzo zależało. Na łóżku była brunetka, blada, spocona, podłączona do jakichś urządzeń. Pielęgniarki miały jeszcze trochę krwi na swoich fartuchach, ale co się dziwić skoro pomagały lekarzowi w chyba operacji. W końcu taka ich praca. Moja najukochańsza Jess wyglądała ta bardzo niewinnie. Czemu to się jej przytrafiło? Zawał? Przecież to kurwa musi być jakaś ukryta kamera, a nie prawdziwe życie.
-Kochanie musisz dać sobie radę-powiedziałem do niej, gdy usiadłem na krześle.-Jesteśmy tutaj dla Ciebie, a ty musisz tu wrócić-załkałem.
***
-Nie spodziewałem się czegoś takiego Liam.-Musieliśmy już wyjść i zostawić ją samą z ciotką, gdyż tylko rodzina mogła zostać. Jechaliśmy w ciszy do domu. Nikt nie chciał się odezwać. 
-Ja też nie stary. Uwierz, że to coś masakrycznego.-Stwierdził wjeżdżając pod budynek naszej willi. Kazaliśmy zaparkować jednemu z ochroniarzy, a sami poszliśmy jak najszybciej do pokoi. Miałem dość wrażeń jak na jeden dzień. Umyłem się i leżałem w łóżku jak już zegar wybił 3 w nocy. Od 9 można przyjść i odwiedzać chorych więc będę tam już od rana. Musiałem tylko zasnąć nie martwić się o stan mojej kochanej. A chciałbym by leżała teraz przytulona do mnie. I mówiła, że jestem szalony, bo ją tak bardzo kocham. Niestety nie usnąłem, bo komuś się kurwa nudzi i do mnie wydzwania. Musiałem odebrać.
-Czego?!-Warknąłem. Po drugiej stornie usłyszałem płaczącą dziewczynę.
-Kochanie, słyszałam co się stało tej twojej znajomej. Media szaleją. Masz moje wsparcie..-Ona udaje czy jak? Kurde, przecież nie można być tak bardzo skrzywdzonym i nie posiadać mózgu.
-Perrie, mogłabyś się ogarnąć!? Nie potrzebuje niczego wsparcia. Potrzebuje tylko Jess.
-Tak, tak sobie wmawiaj. Kocham cię i jutro spotkamy się w szpitalu, bo chcą by nas zobaczyli kiedy razem tam wchodzimy.-Teraz usłyszałem jak się śmieje. Ona nie ma sumienia, ani serca.
-Czego oni jeszcze nie wymyślą? Mam cię zabrać na jakiś pogrzeb?! Przecież to byłoby śmieszne!-Nie chcę jej widzieć w szpitalu przy łóżku Jess. Te pierdolone media już wszystko wywęszą i zrobią z tego mega aferę na cały świat jak będzie taka potrzeba i dużo się im zapłaci.
-Kotek oni mogą wszystko. Uważaj, bo będę musiała im powiedzieć o tym, że nie spędzasz ze mną nocy. A to jest bardzo przykre.-Zaszlochała udając smutną.
-Powinnaś się leczyć.
-Już widzę tytuły artykułów "Żona Zayn'a Malik'a została zmuszona do leczenia!" Jak to będzie brzmieć kochanie?
-Nie mów tak do mnie! Meczy mnie ta rozmowa. Nara!
-Do zobaczenia kotku!-Zakończyłem połączenie i zrezygnowany szybkim ruchem wstałem z łóżka. Nagle moje ciało obeszło chłodem. Włączyłem lampkę i usiadłem sobie na parapecie zapalając papierosa z tych nerwów. Przecież ona mnie tak denerwuje, że nie mógłbym czasem jej słuchać. Dlaczego ja popełniłem wtedy ten błąd i się z nią związałem? Teraz byłoby już zupełnie inaczej. A tak nikt nie może dowiedzieć się o mnie o Jess. Przez cały czas kiedy paliłem swoje uzależnienie zerkałem na okno.  raczej na ten jebany śnieg tam się znajdujący. Dopiero teraz sobie przypomniałem, że 12 mam urodziny. Niech prezentem będzie to, że z dziewczyną będzie dobrze. Niech tak się stanie..
**Oczami Rose** 
Siedziałam sobie spokojnie w pokoju czytając książkę. Nienawidzę lektur, ale tą pokochałam, bo nie jest moją lekturą. Jest powieścią, która ukazała się jako film. Oglądnęłam premierę, a za książkę zabrałam się około tydzień po oglądnięciu. No cóż nie mogłam dokończyć, bo zadzwoniła zapłakana Ell.
-Co się dzieje?-Zerwałam się z łóżku zbiegając na dół i się ubierając. 
-Jess jest w szpitalu. Przyjedź z Eathan'em. Nie mam sił już do nikogo dzwonić.-Rozłączyła się, a ja nie wiedziałam od czego zacząć? Wykręciłam numer przyjaciela.
-Co chcesz?-Spytał jak zwykle bardzo miło.
-Zaraz przyjadę po Ciebie taksówką?
-Na jakiego chuja? Chcesz mi coś zrobić?-Teraz to do mnie dotarło. Moja przyjaciółka leży w szpitalu. Zaszlochałam.-Ej. Rosie żartowałem.
-To chodzi o Jess matole.
-Co z nią?!
-Leży w szpitalu. Nic więcej nie wiem. Zaraz będę.-Narzuciłam na siebie kurtkę i wybiegłam dzwoniąc po taksówkę, która była po chwili pod moim domem. Ruszyliśmy szybko do domu chłopaka. Czekał już na dworze. Podjechaliśmy i odjechaliśmy do szpitala. Przez całą drogę
 płakałam nie mając pojęcia co takiego się tam wydarzyło. Pod budynkiem zaczęliśmy biec i szukać znajomych twarzy. Po chwili znalazłam Ellie i chłopaków. Widziałam Zayn'a skulonego pod ścianą nic nie mówił. Nawet na nas nie spojrzał. Musiał przeżywać w tej chwili istny dramat. Zresztą co się dziwić? Skoro ją tak kocha? Oczywiście, że wiedziałam o tym co między nimi zaszło, bo Jess opowiedziała Ellie a ta mi. Tak to zazwyczaj działa. Nasza poczta przyjacielska. Eathan wystartował z pyskiem od razu do biednego Malika. Ten natomiast odpowiedział to o czym nie chcieliśmy nawet myśleć. Eathan załamał się, a ja wtuliłam się w przyjaciółkę, która również płakała. Teraz czekaliśmy tylko na tego jednego ważnego lekarza. 
  W czasie pobytu tam zbliżyłam się Liam'a co jest bardzo dziwne. Kolegujemy się jeszcze od czasów nauki w szkole. Ale jakoś nie utrzymywaliśmy większych kontaktów. Bo wiem, że taki chłopak może mieć każdą inną dziewczynę, a ja nie potrzebuje potem cierpieć. Już i tak wystarczy, że Ell zadurzyła się w jednym z nich, a Jess? Najpierw jeden przez, którego płakała. A teraz drugi z, którym jest szczęśliwa chwilowo. 
  Tak sobie siedzieliśmy zamyśleni, zasmuceni, nawet chłopaki zaczęli płakać. Nie dziwie się im skoro są tak blisko z brunetką. Nagle wyszedł lekarz, który był przystojny jak na swój wiek. Pasowałby do Pani Veronici. Ale ciii. Opowiedział co się stało. Nie mogliśmy pojąć tego jak to możliwe. Z sercem dziewczyny nigdy nie było problemów. Przecież się układało. A tu nagle takie coś się dzieje. Jednak dobrze, że lekarzom udało się wszystko załatwić. Operacja i ten pierdolony zawał. To nie brzmiało ani przez chwilę jak na filmach. Teraz już wiedziałam jak to aktorzy mogą mieć łatwo grając to tylko przed kamerami, a my widzowie przed telewizorami ryczymy jak głupi. Lecz w życiu jest inaczej. Gorzej jest przyjąć taką wiadomość o naszej bliskiej i ważnej dla nas osobie. Podczas odwiedzin u Jessici w pomieszczeniu gdzie teraz leży nikt się nie odzywał. Każdy był zajęty tą kruchą dziewczyną, która nawet nie wiedziała, że my tu jesteśmy, bo była w śpiączce. Oglądałam dużo przypadków, że z takiego stanu można czasem człowieka nie wybudzić i wtedy na prawdę będzie w śpiączce. Wtedy będzie mogła umrzeć. Przecież to nie do pomyślenia. Jutro możemy przyjść. Jeśli moje nerwy i uczucia pozwolą to zjawię się tu jak najszybciej. Jestem za słaba na takie oglądanie cierpienia moich znajomych i nieprzytomnej przyjaciółki... 
**Oczami Eathan'a**
Myślisz, że jest dobrze, a jeden telefon może zniszczyć tą pieprzoną rzeczywistość. Jess jest dla mnie najważniejszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałem. Nie wyobrażam sobie życia bez jej. Ta chamska, wredna, sukowata, a zarazem miła, opiekuńcza, pomagająca, przyjacielska i szczera. Mógłbym tak wymieniać i wymieć. Ma mnóstwo wad, ale zalet też ma mnóstwo. Mimo tego wszystkie ukrywa w sobie prawdziwe emocje, które nie przed byle kim obnaży. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że kręci z nią Malik. W sumie to nie bałem się o nią przy nim. Gdyż wiem, że jest to porządny facet jak dla takiej dziewczyny, która potrzebuje miłości. I wreszcie ją dostanie. W szpitalu byłem roztrzęsiony. Siedziałem tam i nic nie mówiłem. Zamknąłem się momentalnie w sobie czekając na jakiś tekst typu: " Ha! Jesteście w ukrytej kamerze!" I zdrową oraz przede wszystkim chciałbym zobaczyć Jess, która uśmiecha się tym swoim takim jedynym w swym rodzaju uśmiechu. On mówiłby wszystko za nią. Potem byłoby dużo darcia się, ale Zayn nigdy nie pozwoliłby jej odejść choć na kawałeczek od niego. Byłaby bezpieczna. A wszystko wrócić mogło do starych dobrych czasów. Niestety nic takiego się nie chciało wydarzyć. Słowa tego pojebanego lekarza nie poprawiły mi samopoczucia, bo ona nadal nie mogła nic powiedzieć, ani dać znaku życia, bo była  w jebanej śpiączce! No kurwa! Tak bardzo nienawidzę lekarzy, a co dopiero tutaj. Przecież to pewnie idioci. Nie zapomnę tego jak mój stary znajomy miał operację to coś źle zrobili i do końca sowich dni musi jeździć na wózku. Niestety z tego wszystkiego wyprowadził się jak najdalej stąd. W sumie nie dziwie mu się. Przecież wszyscy go tu znali i by się użalali nad nim, a tego chyba nikt nie chce. Po zobaczeniu bidulki na łóżku szpitalnym chciałem ją przytulić i powiedzieć: "Kurwa czas wstawać. Ile można?" Ale musiałem to jakoś przyjąć, być miłym nawet dla Zayn'a, który to bardzo przeżywał. Z tego zamieszania zapomniałem, że obiecałem zapierdolić w twarz Styles'owi za to co zrobił Jej. Kiedy może tak zrobię, ale teraz wracałem na piechotę do domu. Musiałem się przewietrzyć, a dziewczyny chciały mnie zabrać ze sobą, ale odmówiłem. Wiem, że im też jest ciężko. Niestety jako mężczyzna jestem wrażliwy na sprawy dotyczące tak bardzo ważnych dla mnie ludzi. Nic na to nie poradzę. Przepraszam kurwa! Przepraszam!
**Oczami Zayn'a**
Zegarek wybił 8 rano. Wstałem i szybko się ubrałem. Umyłem zęby i nic więcej nie robiąc chciałem jechać do szpitala i czekać tam na jakąś wiadomość. Ale na dole już siedzieli zaspani, wykończeni, z widocznymi worami pod oczami chłopaki. Całą czwórka.
-Jak się trzymasz?-Spytał Liam obok, którego zasiadłem na kanapie.
-Chujowo.-Rzekłem, a ten mnie poklepał po plecach na otuchę. 
-Nie jesteś jedyny. Nie mogłem spać, a teraz nawet nie mogę nic przełknąć.-Odezwał się ziewający blondyn. Nie poznawałem ich dziś. Nie byli wystrojeni zresztą jak ja. Włosy były w nieładzie u każdego z osobna. Zawsze przejmowałem się tym co tam mam za gniazdo, ale teraz jest to najmniejszy problem. 
-Tak to prawda, też nic nie spałem. Odeszła mi ochota na uśmiechanie się i żartowanie. To jest na prawdę straszne.-Tym razem Louis udzielił odpowiedzi zamykając oczy i je przecierając. Wyglądali okropnie-mówiąc krótko. Jedynie Harry się nie odzywał. Ten to już w ogóle wrak człowieka jak ja. Wszyscy byliśmy w podobnej sytuacji. Jess jest dla nas bardzo ważna pod wieloma względami. 
-Możemy już jechać?-Spytał Styles. Pokiwałem głową i wyszedłem pierwszy biorąc tylko kluczyki i kurtkę. Musiałem złożyć czapkę, żeby może nikt mnie nie rozpoznał? Błagałem, żeby ta dziwka tu nie przyszła. Bo to dopiero będzie. Chłopaki tak jak ja nie są w humorze to rozmawiania z osobą, która bardzo nas irytuje. Na szczęście nikogo nie było. Więc Payno ruszył w drogę do szpitala. Cały czas myślałem o swojej najukochańszej dziewczynie. 
Ujrzałem znajmy mi już parking więc wybiegłem jak tam się zjawiliśmy. Mówiąc wybiegłem mówię, że ruszyłem szybkim krokiem jako pierwszy do wejścia. Udałem się tak gdzie wczoraj leżała dziewczyna. Niestety roiło się od paparazzi oraz tej blondyny, którą myślałem, że zabije. W porę się cofnąłem i uciekłem w drugą stronę łapiąc chłopaków.
-Co jest?-Spytał Lou.
-Edwards przylazła z fotografami. Teraz nie będę mógł normalnie się zachowywać przy nich.
-To się da załatwić. Zgłoszę to do ochroniarza, który nie pozwala na takie rzeczy w miejscu dla chorych ludzi.-Liam tak powiedział i zrobił. Już po chwili widziałem jak zostają wyprowadzenie z budynku, ale bez tej żmii. Musiałem tam pójść, bo nie mogłem już dłużej. 
-Na reszcie kochanie! Nie martw się zrobią nam zdjęcie jak wyjdziemy.-Cmoknęła mnie w policzek. 
-Perrie, mogłabyś się odpierdolić na dziś? Nie widzisz, że ta sytuacja jest poważna i wymaga ode mnie czegoś więcej? Daj spokój.-Poprosiłem już zażenowany. 
-Dobra, ale muszę się popłakać i odprowadź mnie do samochodu.-Musiałem to zrobić. To jest dla dobra wszystkich nas, oraz dla mnie będzie to jakieś wyjście. Kolejna wielka gra, w którą mimo, że nie chcesz to jesteś zmuszany do gry. Chłopaki powiedzieli, że będą tu czekać. Więc ta się popłakała i rozmazała sobie makijaż. Przed wyjściem przytuliła się i ryczała. A ja udawałem , ze ją pocieszam. Robiłem to tak sztucznie, że małe dziecko kapło by się, że to ustawka. Wsiadła do samochodu i mnie pocałowała w usta. Powiedziała do jednego z gości, że jest tym wszystkim załamana i musi jechać do domu. Natomiast jak wróciłem tam jak najszybciej. Na reszcie mogłem wejść do swojej miłości...
________________________________
Jest mi smutno czytając ten rozdział chyba z 3 raz ;c
Nie wierzę, że to napisałam. Miało być już szczęśliwie itd. Ale niestety kurde. No. Ale nic nie poradzę na to, że mam wene. A jak ona przychodzi to tylko włączam sobie jakąś czystą kartę i zaczynam pisać w wordzie czy gdziekolwiek, a nawet tu w roboczych. I tak piszę to co mi akurat przyjdzie na myśl.
Nie jestem jeszcze specjalistką w sprawach medycznych. Ale jeszcze, podkreślam xd Bo kiedyś będę panią doktor :P I pisze to co wyczytałam w necie, albo coś czasem podkoloryzuje, ale nie obrazicie się co nie? Bo nie znam się na wszystkich rypanych chorobach, ani problemach zdrowotnych ;/
Ale myślę, że wam się podoba ; )
W tym rozdziale chciałam własnie przybliżyć wam trochę Rose i Eathan;'a. Może uważacie, że to nie potrzebne, ale ich emocje co do Jess są ważne i własnie zależy mi na tym byście w jakiś chociaż najmniejszy sposób to odczuli.
Tak więc macie jakieś miłe komentarze dla mnie? ; D \Bardzo je lubię ; *
A co słychać w szkole? Wiem, pewnie do dupy ;// Ale ja akurat mam już ferie od tego pięknego piąteczku! Ha uwielbiam to! ; >  Ale niestety potem szkoła, nauka, testy gimnazjalne i dalej w życie. Czy tylko ja mam czasem ochotę wrócić do przedszkola? Do tego, że nic mnie nie interesowało? Wygląd, ciuchy, znajomi, komputer, muzyka? Kurde noo ;c I był Kubuś Puchatek ;3
Ale cóż to już za mną ;c
Rozdział 40 jest już napisany w połowie właśnie go kończę i zabieram się za 41 ^^
Ale takie pytanie do was. Planuje drugie ff.. Czy to drugie opowiadanie też mogłoby być o Zaynie? Nie znudzi wam się? 
Pozdrawiam! ; *
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 

9 komentarzy:

  1. Boskiii boze najlepszyyy ❤❤❤❤ z Zaynem ❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział smutny ale mam nadzieje ze nastepny bedzie wesoly i fajny. Niech ta glupia umowa sie skonczy z Modest ;C moze byc o Zaynie nastepny rozdzial, nie jest nudny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest boski !! Szkoda że tak się stało ;c niech te nieszczęście się skączą i ten Modest niech da sobie spokuj !! Ja bym wolała żeby kolejny był o Niallu ❤❤ ale decyzja należy do Ciebie ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. No no, jak zawsze rozdzial fantastyczny ;3 niech wkoncu ta umowa z Modest sie zakonczy ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuper!! Jacy oni sa zakochani aww ;3 najwazniejsze zeby ona byla cala i zdrowa! Ale co z sercem? Wtf? Jak kolano to rozumiem ale z sercem? :0 niech wraca do zdrowia ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutne rozdziały mają to coś w sobie co odczuwa się dwa razy mocniej, przynajmniej ja tak miałam :) Zayn, jest silniejszy niż mogłoby się wydawać, idealny chłopak :) Jess, mam nadzieję, że będzie z nią wszystko w porządku i będzie cała i zdrowa ;*
    Nowe FF? Brzmi całkiem nieźle i o Zaynie? No dziewczyno, cudowna informacja. Ja się na to piszę <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutne ale zarazem cudowne nie moge się doczekać next <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy