sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 42.

**Oczami Zayn'a**
Wszystko się przeciągnęło. Nie zdążyłem nawet zadzwonić do Jess, która jak potem się dowiedziałem miała kolejny atak. Kiedy to usłyszałem nie mogłem nie wsiąść za kółko i jechać jak wariat do swojej ukochanej. W głowie miałem tylko mnóstwo myśli. 
"Przecież mógłbym jej już nie zobaczyć"
"Nie zdążyłbym powiedzieć jej wszystkiego" 
"Jest za młoda na takie cierpienie" 

Na szczęście dojechałem szybko do celu i widziałem Jess całą i zdrową. No to znaczy zdrową w dobrym znaczeniu tego słowo. Bo dobrze wiem, że nie jest wyśmienicie, ale też nie jest najgorzej. Spędziliśmy razem trochę czasu, ale jak dochodziła 17 to dziewczyna musiała wypalić z "chodzeniem" ze sobą. Z jednej strony ma rację. Więc postanowiłem jak najszybciej się zbierać i coś wymyślić. Nie pożegnałem się z nią tylko wybiegłem jak oparzony z domu Milton. Po drodze już wykręciłem numer do Liam'a
-Potrzebuje jakieś kwiatki, muzykę, świece, czekoladki... - Chciałem wymieniać dalej lecz mi przerwał. 
-Chcesz spędzić miły wieczór w wannie czy raczej zapytać się o chodzenie? - Skąd on to zawsze wie? Jakieś medium? Zaczynam się poważnie bać. Własnie włożyłem kluczyki do stacyjki i odpaliłem swoje piękne cacuszko. 
-Raczej to drugie? Czemu sądzisz, że chcę mile spędzić wieczór w wannie? Stary, ja próbuje być romantyczny. 
-Własnie widzę. Malik przecież to musi być coś na prawdę zaskakującego. Więc mam plan, ale musisz przyjechać. Razem coś pokombinujemy - Zakończyłem połączenie i ruszyłem, bo byłem już prawie w połowie. Minąłem kilka świateł i przejść dla pieszych, Musiałem zwalniać. Więc powrót do domu trwał jakieś 25 minut. Ale od razu wpadłem i pobiegłem do Payno. 
-Szybko - Skomentował robiąc głupią minę jak wpadłem i zastałem go w ręczniku. Zrobiło się dziwnie? Nie zazwyczaj tak siebie widujemy. Już się przyzwyczaiłem. Ale poczekałem chwilę jak się ubierze i wróci do mnie.
-Możemy już? 
-Więc myślę, że takie coś wyjdzie mega.... 
Tak się zaczęły 3 najdłuższe godziny w moim życiu. W sumie dowiedziałem się kilku rzeczy, a Liam wydzwaniał do sklepów itd. 
-Czyli będziesz tam z chłopakami i zrobicie to? - Spytałem kierując się z przyjacielem do garażu. Napisaliśmy kilka rzeczy i musieliśmy je porozwozić. 
-Wszystko dla zakochanych, a w dodatku dla przyjaciół - Odpowiedział siadając za kółko. Wszystko miałem już w pamięci. Jeszcze musiałem załatwić jedną osobę i wpaść do domu swojej przyszłej dziewczyny. - Nie stresuj się tak. Wszystko jest w połowie załatwione. Teraz tylko wyluzuj i wracamy do domu, a o 7 pobudka! To nie są jeszcze zaręczyny. A to dopiero będzie ciekawe jak to zrobisz.
-Wiesz podobno już mam narzeczoną - Prychnąłem na to głupie wspomnienie.- Ale wiedz, że moje zaręczyny będą cudowne,bo mi pomożesz z tym. A ja odwdzięczę się tym samym.
-Aj Malik, Malik... 
***
 Tak więc załatwiliśmy wszystko na mieście, a ostatnim miejscem miała być Jess. Najpierw wolałem zadzwonić do Matt'a jej ochroniarza. 
-Słucham - Usłyszałem więc chciałem od razu przejść do rzeczy. 
-Matt tu Zayn Malik. Wiesz może czy Jess śpi? 
-Tak właśnie się wykąpała i poszła do siebie jak mówiła spać. Coś nie tak?
-Zaraz będę mógłbyś mi otworzyć?
-Jasne już czekam - Liam zaparkowałam tam gdzie zawsze ja i poszliśmy nacisnąć przycisk od domofonu. Od razu bramka się otworzyła i dała znak, że możemy wejść. -Co sprowadza was o tak późnej porze? - Przywitaliśmy się męskim uściskiem dłoni. Streściłem mu całą jutrzejszą zabawę i się zgodził.
-To ja pójdę teraz dać tą dużą fioletową kartkę na jej szafce, a obok ta różowa róża - Chłopaki zostali na dole i jeszcze uzgadniali godziny itd. Szedłem na palcach by tylko nie obudzić dziewczyny, bo już byłoby po planie. Ale na szczęście otwierając drzwi usłyszałem ciche chrapanie. Położyłem tak jak mówiłem rzeczy i pomyślałem czy róże nie są banalne, ale mówiła mi kiedyś, że je uwielbia. Tak więc będzie zadowolona. 
Spała tak słodko, że uwałowałem ją w czoło przez co poruszyła się na łóżku odkrywając lewą nogę. Ja nie wiem, że te dziewczyny mają takie kompleksy, a są idealne! Poprawiłem jej okrycie i wyszedłem tak samo cicho jak wszedłem. Odetchnąłem z ulgą jak już schodziłem na dół do chłopaków.
-Załatwione? 
-Tak. Więc my czekamy na twój telefon Matt. A jak coś to obudź ją około 12 - Pokiwał głową i nas odprowadził do drzwi. Myślę, że jakoś go polubię. Ale na szczęście nam pomaga i to się liczy. 
-Teraz do domu i spać Malik, bo nie wstaniesz i nie zdążysz się wyszykować i tego zamieszania.
Liam miał rację. Jutro mam kilka bojowych zadań. Więc czas wszystko Zayn dopinać na ostatni guzik.... 
**Oczami Jessici**
-Wstawaj, bo nie można przespać całego życia! - Usłyszałem nad swoim uchem. Zerwałam się wystraszona i złapałam za poduszkę, którą wycelowała prosto w twarz Matt'a. Jednak zapomniałam, ale on jest moim ochroniarze z dobrą kondycją więc łatwo uniknął tego ciosu. Zdenerwowana zawarczałam jak jakiś pies, ale po chwili przypomniałam sobie 
"Nie denerwuj się!" 
Tak więc ochłonęłam i postanowiłam wstać, bo dochodziła 12. Czy jak zabiję własnego stróża to skażą mnie do pierdla? No przynajmniej nikt więcej by mnie nie denerwował i nie budził. Zgramoliłam się z cieplutkiego łóżeczka na zimne panele. Poprawiłam swoją fioletową pościel i na to położyłam duży granatowy koc. Poduszki- dwa małe jaski, jeden w kształcie serca, a drugi zwykły z naszytym nadrukiem księżniczki. Byłam mała jak go dostałam więc już się przywiązałam. Ale podoba mi się. Ostatni raz spojrzałam na ładnie wyglądające pierwszy raz od dawna łózko i poszłam do szafy. Wyciągnęłam jakieś dresy, ale nagle spojrzałam na swoją szafkę nocną. Duże fioletowe coś przyciągnęło moją uwagę. Podeszłam bliżej i wzięłam do ręki piękną różową róże i karteczkę. Otworzyłam i przeczytałam.

"Kochanie ubierz się ładnie (ale nie za seksownie) I idź do Matt'a, który zawiezie cię w jedno miejsce. Zbieraj wszystkie informacje i dodatkowe prezenty. A potem postępuj zgodnie z innymi karteczkami. Kocham cię Xx Z." 

W co ty ze mną grasz? Ale nic nie mówiąc powąchałam kwiatka. Ładny to muszę przyznać. Odłożyłam bladoróżową roślinkę i podeszłam do szafy. Dresy rzuciłam na krzesło, a z wnętrza mojej "Narni" wyciągnęłam granatowe rurki oraz błękitną koszulę z rękawem 3/4. Jeszcze biały stanik oraz koronkowe figi. Cały zestaw ułożyłam na fotelu i udałam się do łazienki w celu odświeżenia oraz zrobienia jakiegoś makijażu. Zrobiłam sobie mocne kreski czarną kredką. Na powieki nałożyłam jasny cień, a na ustach znalazła się moja nowa krwista szminka. Oczywiście podkład i puder to podstawa więc nimi zajęłam się na samym początku, a na koniec pod tuszowałam rzęsy. Na koniec użyłam perfum Bi-Es " Ti amo Ti amo". Dostałam je dawno temu od cioci, bo gdzieś tam była w delegacji to przywiozła mi kilka kosmetyków. A te dopiero teraz otworzyłam, bo mam mnóstwo innych pięknych zapachów.  Okrągły szklany pojemniczek umieściłam na swojej półce z takimi rzeczami. Teraz wzięłam szczotkę i rozczesałam swoje włosy. Dobrze, że wczoraj je umyłam.
-Jessica! Nie ma przecież czasu! - Zganiał mnie Matt. Więc tylko zdążyłam ułożyć przedziałek i wrócić po torebkę oraz telefon. Nałożyłam czarne botki na koturnie i beżowy, ciepły płaszcz. Gotowa zostałam prawie wyniesiona z własnego domu do samochodu. 
-Kurwa. Matthew! Przecież muszę się jakoś wyszykować. A przez Ciebie nie wzięłam kartki! Tylko zdążyłam wziąć kwiatka - Nakrzyczałam na niego siedząc już zapięta i jadąca do jakiegoś miejsca. 
-Spokojnie mała. Mam dla Ciebie następną, ale dostaniesz ją dopiero w centrum. I będę musiał cię zostawić, ale spokojnie Poradzisz sobie jakby coś było nie tak to od razu dzwoń będę niedaleko - Uśmiechnął się, a ja przypominałam sobie wczorajsze całe zajście i walkę o swoje życie. Niby to nic jak teraz tak wspominam, ale jednak jest to coś ważnego. W końcu wygrałam chwilową walkę. Nie odzywałam się przez resztę drogi. Obserwowałam tylko biały puch znajdujący się już na coraz mniejszych kawałkach ziemi. Mam nadzieję, że w centrum już go nie ma. W okamgnieniu byliśmy już na miejscu. Odpięłam się i czekałam na następną karteczkę. Chłopak włożył rękę do kieszeni i wyciągnął złożoną na pół takiego samego koloru jak ta pierwsza karteczkę.
-Ale najpierw masz mi oddać telefon  -Chciałam zabrać mu kartkę, ale schował ją przede mną. Czekał, aż dostanie telefon. Zabijałam go wzrokiem, ale w końcu oddałam moje kochane maleństwo. Wystawił mi teraz to co chciałam. Wzięłam ją i zaczęłam czytać. 

"Jesteś w centrum jeśli to czytasz. Idź teraz do restauracji o nazwie "Madox". Pewnie nie zdążyłaś nic zjeść. Tam czekaj na wskazówkę Xx Z." 


Nie chce mi się nigdzie chodzić, ale skoro chce się ze mną pobawić w jakieś podchody to stoi. Wysiadłam i udałam się szukając. Szłam i szłam rozglądając się wokół. W końcu natrafiłam na duży ładny budynek o tym własnie logo. Weszłam do środka trzymając karteczkę. Wnętrze było niesamowitego. Tak samo piękne jak te wszystkie pięciu gwiazdkowe restauracje gdzie chodzę z ciocią na różne bankiety. Podeszłam do miło uśmiechającej się kobiety może starszej ode mnie o 3 lata? Stała ona na środku sali i trzymała w ręku kolejną karteczkę dla mnie. Podeszłam bliżej i się miło uśmiechnęłam. 
-Witam. Musi być Pani Jessica? - Przytaknęłam- Twój znajomy dużo mi mówił i uwierz to jest miłe z jego strony. Tak ogólnie jestem Kate. 
-Gdybym wiedziała o co mu chodzi. Kurde. przepraszam, że wplątał Cię w tą szopkę, ale no cóż to Zayn jego trudno ogarnąć. Jessica miło mi- Stwierdziłam obserwują dziewczynę. 
-Nie przejmuj się. Rzadko mam takie zajęcie więc to dla mnie przyjemność. A teraz siadaj proszę tam przy oknie i poczekaj na swoje danie.
-Ale ja..
-Już jest zapłacone i złożono zamówienie -Uprzedzając moją wypowiedź i zniknęła gdzieś za drewnianymi dużymi drzwiami. Idąc na swoje miejsce przyglądałam się wystrojowi. Niby normalny, bo ściany koloru beżowego z dodatkami czerni. Meble brązowe. Zasłony w kolorze bieli oraz beżu. Wszystko ze sobą współgrało. Usiadłam przy oknie oglądając to co się dzieje na zewnątrz. Właśnie wychodziło słońce za warstw tych wszystkich chmur. Swój płaszczyk odwiesiłam na wieszak, a torebka zajęła drugie krzesło. Po około 5 minutach wróciła miło kobieta.
-Proszę oto twoje zamówione już wczoraj jedzenie - Wczoraj? Czy to zaplanowane? 
-Masz może dla mnie jakąś karteczkę? - Spytałam, a ona się zaśmiała.
-Oczywiście, ale mam rozkaz oddania jej dopiero po zjedzeniu deseru -Po tym odeszła w drugą stronę. Ja musiałam zabrać się za jedzenie. Dostałam pysznie wyglądające pancakes'y polane syropem klonowym. Do tego miałam zieloną herbatę o smaku grejpfrutowym.

Wszystko sobie skubany zaplanował tak jak lubię. 


Zjadła wszystkie cztery dobrze wypieczone placki i czekałam na dalszą część tego teatrzyku. Kate wróciła zabierając moje brudne naczynia i stawiając po chwili na tacy pyszny kawałek ciasta czekoladowego. 
-O nie ja już podziękuje. Nie dość, ze tak wyglądam to on jeszcze chce mnie utuczyć - Westchnęłam i chciałam wyjść, ale dziewczyna mi zabroniła.
-Dostałam odpowiednie informację. Więc zostajesz i ładnie to wcinasz. A następnie dostaje to - Wskazała wyjmując z "nerki" znaną mi już kartkę. Zrobiłem minę oburzonego dziecka. Zajęłam się jedzenie i popijałam to pysznym stu procentowym sokiem pomarańczowym. Czułam się obserwowana, ale jak spojrzałam w stronę uliczek nikogo takiego nie widziałam. Moją uwagę przyciągnął jakiś koleś z aparatem, ale miał kaptur, żebym mogła to ocenić. Olałam go i zajęłam się końcówką tej pyszności. Kiedy talerz był pusty ostałam zbożową kawę oraz to po co tu przyszłam. Popijając napój czytałam co on tam nabazgrał. 

"Jeśli to czytasz kochanie to grzecznie wszystko zjadłaś. Kawa jest zbożowa ze względu na twoje problemy. Skoro się najadłaś idź teraz do salonu fryzjerskiego. Budynek jest koloru różowego więc nie przegapisz go! Xx Z." 

Teraz fryzjer? I wszystko niby zapłacone z góry? O co tu chodzi? Kurde jak trudno jest zrozumieć facetów.
-Kate! - Zawołałam dziewczynę. Niosła ze sobą piękną fioletową różyczkę. 
-Zapomniałam o niej, ale kazał dopiero jak będziesz wychodziła - Dostałam śliczną fioletową roślinkę i mogłam już się ubierać. Gotowa z przyzwyczajenia wyciągnęłam portfel.-Zapłacone już jest nawet więcej niż trzeba. 
-Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia! -Pożegnałyśmy się, a ja szłam tą są uliczką szukając budowli wymienionej w wiadomości. Szłam co jakiś czas wyglądając jak zagubione dziecko szukające swojego domu. Coś jak Jaś i Małgosia szukający drogi powrotnej do domu. Wszędzie mijałam mnóstwo ludzi idących, albo do pracy, albo gdzieś się śpieszących. Jedni tylko spacerowali, a inni uprawiali jakieś sporty. Chwile się zamyśliłam, ale nagle dostrzegłam takiego koloru jakiego szukałam na budynku. Na samej górze pisało "Pink" Kto by się domyślił? Wzruszyłam ramionami i weszłam do środka. Od razu uderzyła we mnie woń szamponów, farb, lakierów do włosów oraz inne chemikalia. Stanęłam na środku rozglądając się za kimś kto może być zamieszany w ten cały plan. Ale jednak chwilowo nikt nie patrzył na mnie. Dopiero po chwili podszedł w moją stronę młody, wysoki blondyn z niebieskimi pasemkami. Jego styl ubierania był dość specyficzny? Nie to niestosowna odpowiedź na to. Po prostu miał na sobie obcisłe skórzane rurki, różową koszulkę i sweterek na guziczki. A na nosie spoczywały dużo różowe zerówki. Wyglądał zabawnie. 
-Jessica? - Spytał spoglądając na mnie. 
-Tak.
-Jestem Paul. Teraz złotko zajmę się tobą tak jak kazał twój przyjaciel -Pomógł mi ściągnąć płaszcz i inne duperele. Zabrał torebkę i schował do szafki. Następnie usadził mnie na jednym z krzeseł i zaczął czegoś szukać. W końcu znalazł grzebień.- Mam ci zrobić piękną fryzurę. Jaką byś chciała złotko? Czy chcesz się sprawdzić na wujku Paulu?- Spytał poruszając zabawnie brwiami. 
-Chyba zdam się na wujka, ale proszę bez jakiś fikusów, ani strzyżenia czy coś. Chcę wyglądać ślicznie, ale i elegancko? Coś w tym stylu.
-Kochanie, wiem co chce każda dziewczyna jak i chłopak. Nie martw się. Jesteś pod dobrą opieką. Nie bez powodu własnie jesteś tu, a nie u kogo innego. Dla Ciebie odwołałem sowich klientów i jak widzisz moje koleżanki się zajmują tylko grupą ludzi, a ja czekałem na właśnie Ciebie. 
-To widzę, że Zayn nieźle pokrzyżował Ci plany - Zaśmiałam się zakładając fartuszek na siebie.
-Chodź umyjemy głowę - Rzekł prowadząc mnie pod zlew. Wygodnie usiadłam i czułam jak ciepła woda leje się po moich włosach.-Rzadko robię coś takiego więc zgodziłem się. Mamy duży ruch, ale dla takiej sprawy warto. Gdybyś nie była jego pewnie mógłbym Ci go ukraść - Powiedział poważnie dziko się szczerząc do mnie. No to już wiedziałam, ze jest homoseksualny. Zawsze miałam o takich dobre zdanie. Więc go nawet teraz nie zmieniam. Podoba mi się jego bezpośredniość. Teraz mogłam dokładniej ocenić wystrój wnętrza. Panowało tu dużo żywych kolorów, ale najwięcej było odcieni różu. Co chwilę ktoś wchodził i wychodził. Widać, że jestem na prawdę w drogim lokalu. Ale jeśli to jest część planu to czemu by nie skorzystać? Zwykle z ciocią chodzimy do naszej stałej fryzjerki, ale raz na jakiś czas można coś zmienić. Szczególnie jak spotkasz takiego Paula, który chyba wie co robi. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się  z powrotem na czarnym skórzanym fotelu. Teraz blondyn miał w ręku nożyczki i rozczesał mi włosy w przedziałek. Trochę się obawiałam, ale dał mi gazetę do poczytania. Słyszałam tylko ja nożyczki przecinają powietrze oraz moje kochane włoski. 
-Mam się bać? -Zapytała spoglądając w lusterko.
-Ehh zapomniałem. -Obrócił mnie w drugą stronę. Teraz nie widziałam swojego odbicia tylko innych ludzi chodzących po salonie. 
-Czemu nie mogę tego oglądać? 
-Bo mi zabroniono - Odpowiedział dalej wykonując swoją pracę. - Powiem tyle, ze wyostrzę twoje pocieniowane włosy, a potem zobaczymy co z nich zrobię. Co powiesz na zmianę kolorku? Blond? Czerń? 
-Heh to dobry pomysł, ale może jeszcze nie teraz? Mam ładne włosy, ale pomyślę na bardziej ciemniejszym, albo blond okej? -Pokiwał głową i dalej coś tam ciął za mną. Więc wolałam się nie denerwować tylko przeglądałam fryzury i jakieś modne artykuły. Nagle poczułam gorące powietrze i usłyszała dźwięk suszarki. Chłopak chyba zakręcał mi włosy. Cóż interesowało mnie to co teraz mam na swojej głowie. 
  Po jakichś 30 minutach siedzenia na tyłku nogi mi zdrętwiały. I poczułam ukłucie w głowę. 
-Au!- Krzyknęłam dotykając się w obolałe miejsce. Nagle poczułam coś dużego i chciałam to pomacać, ale dostałam po rękach.-Aaa!
-Nie pozwoliłem jeszcze dotykać.! Jeszcze lakier i parę ładnych kwiatuszków- Zaśpiewał pod nosem i dalej coś przypinał. Tą gazetę przeglądnęłam z jakieś 5 razy? Ale teraz obserwowałam inne fryzjerki zajmujące się starszymi paniami. Nikogo w moim wieku nie zauważyłam jedynie kobiety w wieku może cioci. Ale nagle dostrzegłam tą babę, której tak nie lubię. Czemu akurat musiała przyjść do tego samego miejsca co ja? Jeszcze brakuje tu Ojca, albo tej jej siostrzyczki. Próbowałam się ukryć za gazetą i na razie jakoś mi wychodziło. -Boisz się kogoś kochanie?
-Proszę szybciej. Tam jest moja macocha. Nienawidzę jej-Załkałam i poczułam jak na moich włosach zostaje zapach lakieru, którego teraz użył Paul.
-Gotowa na ratunek i na pokaz? -Pokiwałam energicznie głową i zostałam obrócona. 
-Wow!- Tyle słów opuściło moje usta. Bardzo mi się spodobało.
-Czyli jednak ten koleś ma gust w dobieraniu fryzur, kurdeczka! miałem nic nie mówić-Skarcił się. 
-To Malik wybierał?
-Z moją pomocą. Ale spokojnie sam zaproponował to, a ja tylko ulepszyłem jego formę. Więc to nas obu zasługa- Zaklaskał w dłonie, a ja przyglądałam się  każdemu szczegółowi w tych idealnych włosach.  
-Jessica? -Kurwa zobaczyła mnie.
-Paul teraz pomóż mi się stąd wydostać i to najszybciej jak to możliwe-Wstałam i obserwowałam go. Kazał mi szybko iść za sobą. Powiedział, ze zaraz wróci po moje rzeczy, Szybko opuściłam główną siedzibę. Schowałam się w jednej z kabin toaletowych. Słyszała
m jak wchodzi tu ona i obserwuje kabiny. Niestety będę musiała się z nią przywitać. Kurwa! Kurwa! Spuściłam dla picu wodę i wyszłam. 
-O Monic! -Udałam zaskoczoną. Podeszłam do zlewu i umyłam ręce. Przyglądnęłam się sobie kilka razy i chciałam wyjść.
-Gdzie się tak wyszykowałaś?-Spytała swoim głosikiem, którego używał jak tylko nie było ojca w pobliżu. 
-Do kościoła..-Udałam bardzo poważną, ale zaraz wybuchłam śmiechem.
-Możesz grzeczniej smarkulo!? 
-Nie pozwalaj sobie na takie słownictwo. To, że nie ma z Tobą ojca nie oznacza, że mu nie powiem-Wyśmiałam kobietę, a ta popchnęła mnie na ścianę. To teraz mnie wkurwiła. 
-To ty sobie nie myśl, że jak nagle cie odnalazł to nie wiadomo ile jest dla niego warta! Ach córka od siedmiu boleści! Chora jesteś to przyjeżdża i na odczepnego, żebyś tylko nie zapomniała czasem o niby kochanym ojcu. Spokojnie poczekaj jeszcze z miesiąc i go już nie zobaczysz!-Wykrzyknęłam podchodząc bliżej. Ścisnęło mnie na początku w żołądku, a następnie w klatce piersiowej. Złapałam się tam i próbowałam uspokoić, ale te szmacisko dalej pierdoliło głupoty. 
Spokojnie Jessica, spokojnie. 
Powtarzałam sobie w myślach. 
-Co jakieś masz problemy?! Może CI pomóc? Nie co ja gadam takim smarkulom nigdy nie podam reki pomocnej-Cholernie chciałam ją uderzyć, ale ból się nasilał jeszcze bardziej jak na nią patrzyłam. Błagałam, żeby ktoś tu przyszedł. Kiedy już prawie upadałam na kolana do toalety wszedł Paul.
-Co się tu dzieje? Proszę wyjść stąd natychmiast! 
Wyprowadził Monic, a mi pomógł ochłonąć. Musiałam usiąść i kilka razy wciągnąć porządne hausty powietrza. Dopiero po jakiś 5 minutach się uspokoiłam tak, że nic mnie nie bolało.
-Myślałem, że mi tu zejdziesz. A wiedz, że byłem przygotowany. Bo ja to ten jeden co był wczoraj z Zaynem powiedział? A! Że dziś my czyli Ci co mają karteczki są twoimi aniołami stróżami. Tak więc spokojnie Chicka- Ten jeden? To z kim on tu był? Może Niall? A może Liam? Wszystko jest możliwe z nimi. 
-Jest mi już lepiej, fryzura się trzyma ja też. Więc mogę dostać karteczkę?
-Ależ proszę bardzo. Przeczytaj, a ja potrzymam twoje rzeczy. 

"Poznałaś właśnie Paula. Jak wrażenia? Bo ja go polubiłem. Mam nadzieję, ze wyglądasz niesamowicie. Zresztą zawsze tak jest. Teraz Paul wybierze się z Tobą do sklepu a tam dostaniesz dalszą wskazówkę. Xx Z." 


-Zapomniałabym! Masz tutaj kolejną różę-Pierwszy raz widziałam takiego koloru kwiat. Ta czerń była taka magiczna, że aż chciało się go powąchać. Tak więc też zrobiłam i pachniała ślicznie.  Paul doniósł mi jeszcze te dwa kwiaty, które dostałam w domu i w restauracji. Teraz miałam ich 3. Ciekawe ile jeszcze. Ubrałam się i czekałam na nowo poznanego kolegę.
-To teraz prowadź dalej -Zakomunikowałam. Chłopak wystawił mi ramię bym się złapała. Tak więc zrobiłam i szliśmy sobie przez duży rynek. Szliśmy udając turystów i rozglądając się dookoła. Cóż paru mężczyzn na mnie się gaiło, ale to pewnie przez tą fryzurę. Jednak znowu zobaczyłam tego samego kolesia w kapturze i z aparatem w ręku. To dziwne, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Nagle do Paula zadzwonił telefon.
-Tak idziemy punkt 3 na liście do zrobienia-Oznajmił, a ja byłam pewna, ze to Zayn. Chciałam zabrać telefon, ale Paul mi to uniemożliwił. Więc zrobiłam minę zbitego psa i szłam przed siebie.- Tak, ale kończę, bo zaraz się zgubi. Jessica! Gdzie ty idziesz?!
-Do tego sklepu! -Odkrzyknęłam.
-Ale on jest tu! -Wskazała na budynek po prawej stronie. Uderzyłam się w czoło i musiałam cofać do niego.-Dobrze, że masz wuja Paula w razie czego -Zaśmialiśmy się i udaliśmy do  środka....

___________________________________________
Tralalalala! 
Jestem z nowym rozdziałem! 
Wena mnie nie opuszcza xd 
Właśnie dochodzi 2:20 a ja siedzę i kończę rozdział. Ale wszystko dla was kochani! ; ) 
Według mnie jest to romantyczne co tu się dzieje omnomnom *.* 
Przyjaciółka mi to podpowiedziała więc wiecie jest kochana ;3
Tak ogólnie to przepraszam, ale straciłam rachubę czasu co do dodania rozdziału xd Bo skończyłam ferie i zapomniałam o dacie dodania rozdziału. A staram się dodawać tak co poniedziałek :> A tu dziś patrzę na datę pierwszego komentarza, a tu już 2 tygodnie mijają! I ja takie o kur.... No właśnie ;/ Przepraszam ; * 
Jak myślicie co dalej? Kurde, ale ta Monic jest denerwująca. Ale Paul jest super! A Zayn go lubi ze względu na orientacją, bo nie będzie podwalał się pewnie do Jess hahah faceci xd 
A ten koleś w kapturze? Ja bym się bała, ale potem wyjdzie kto to ^^ 
Jak wam się podoba? Nie jest chyba tak bardzo tragicznie co nie? : ) 
Dziękuje za tyle komentarzy i wyświetleń!! :* 
Kochani jesteście. 
A tu mam kolejną podpowiedź co do nowego opowiadania. Prolog jak wspominałam zakończony. Jeszcze takiego nigdzie nie czytałam wiec się chyba wam spodoba : D Mam nadzieję, że całe opowiadanie wypali tak jak chcę : >
Zdecydowałam o kim ono będzie. O MALIKU *.* Ale obiecuję, że już mam myśli nad następnym. Wiem mam 100 myśli na minutę xd Ale kolejne będzie już o innym chłopaku : )) Bo wiecie jak ja go kocham! ;3 Ale też obiecuję, że nie będę zaniedbywać tego bloga, bo to mój pierwszy więc zakończę go tak jak chyba planuje xd Chociaż moje  plany się zmieniają z dnia na dzień ^^
A czy  ktoś ma ferie? ^^ 
Ja odliczam dni do wakacji xd
Dziś 14 luty, a ja u taty ;/ Może i lepsze to niż siedzenie w łóżku cały dzień z herbatką i smutną muzykę na zmianę z romansidłami xdd Gdzie ten mój książki ; c
A wy jak ten dzień spędziliście? ;* 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 
Pozdrawiam <3
you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com Zapraszam tu za niedługo będzie epilog części 1 ;c 

9 komentarzy:

  1. No, no, no.
    Muszę Ci powiedzieć, że ten rozdział jest jednym z najlepszych.
    Lubię tego wuja Paula, wydaje się być sympatyczny. :)
    Ja spędziłam walentynki na koncercie Margaret i muszę przyznać, że to były najlepsze walentynki na świecie, mimo tego, że nikogo nie mam. :)
    http://secret-harrystyles.blogspot.com/
    zapraszam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu. Zdecydowanie rozdział jeden z najlepszych ;). Zayn jest taki romantyczny. Awww.
    Jestem ciekawa kim jest ta postać z kapturem, ale podejrzewam, że to któryś z chłopców chce uwiecznić tę chwilę :D.
    Już nie mogę się doczekać tego, co wymyślił Malik.
    Pisz dalej kochana :*
    Pozdrawiam.

    Zapraszam do mnie :

    niedostepnamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden z najlepszych rozdzialow :). Ten wujek Paul jest fajoowy xD. Ach, ten Zayn taki romantyczny :* Ciekawe co wymysli dalej :P . Jestes przecudna :* ! Jezeli nie masz nic przeciwko, to chcialabym zaprosic na mojego bloga. Dodalam tam pierwszego posta I bylabym bardzo wdzieczna za odwiedziny na nim -----> http://everybody-wants-to-steal-my-girl.blogspot.com/?m=1 . Z gory dziekuje za wejscie :) ! ~Diana~

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że Cię nie opuszcza, a co za tym idzie, rozdział wyszedł cudownie :) Zayn jak się w to zaangażował, niewiarygodne:) ale czego nie można zrobić dla ukochanej kobiety, prawda :) Cudowny rozdział :*
    Pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Następne cudoo :0 wena cię nie opuszcza ;3 a co do rodziału, należał do romantycznych i ciekawe co Zayn jeszcze wymyśli xd bo narazie jak widać, chce z niej zrobić księżniczkę i zadbać o jej wygląd :) jestem ciekawa co bedzie dalej i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O.o bosssski !! Jeju Zayn taki romantyk ❤ czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszy ❤❤ juz lubie tego paula a ten koles w kapturze mysle ze to ktorys z chlopakow ❤❤❤❤szybko next xx !!! Weny

    OdpowiedzUsuń
  8. omomom *O* KOCHAM ale to romantyczne :* :* czekam na next :* niech cie wena nie opuszcza !!! do następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam wujka Paula!
    Rozdział jest cudowny, taki romantyczny, moje klimaty.
    Uwielbiam Zayna w Twoim opowiadaniu, taki romantyk. :')
    Dużo weny i czekam na nn.

    secret-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy