piątek, 28 lutego 2014

3 Rozdział !

     Całą koszulę mu zalałam. Trzymał mnie i patrzył na mnie lekko się uśmiechając. Tak wiem co za wstyd, a za razem pech. Po chwili puścił mnie i mogłam już sama stać.
-Przepraszam cię za to.-Podeszłam do blatu kuchennego i wyjęłam z niego ręcznik papierowy, którym próbowałam wytrzeć koszulę Hazzy.
-Haha... nie no spoko nie musisz mi czyścić bluzki nic się nie stało. -Zaczął się śmiać. Nie wiem z czego. Odłożyłam ręcznik na blat i zapytałam.
-No, a co cię tak śmieszy? Moja niezdarność?!-Lekko się zdenerwowałam. On nic nie odpowiedział tylko podszedł do blatu i oparł się o niego tak, ze przodem stał nadal do mnie.
-To nie chodzi o to, że jesteś niezdarna, bo to już wiem.Ale drugi raz się spotykamy w takiej samej sytuacji. Czy to nie jest wystarczający powód? Nie złość się, bo złość piękności szkodzi.- Uśmiechnął się łobuzersko na co ja tylko przewróciłam oczyma.- A teraz chodź ze mną do łazienki pomożesz mi przeprać koszulę.
Nie miałam na to ochoty, ale jak oblałam go piwem to byłam mu to winna. Chyba nie wiedział gdzie iść więc ruszyłam pierwsza. Przeszliśmy przez salon gdzie połowa ludzi tańczyła, a połowa już spała. Ell też już pomału zasypiała. Nie dziwie się  jej chyba wypiła z 5 piw, a do tego z 2 drinki taa... Szłam pomału po schodach,a on tuż za mną. Czułam jego wzrok na moim tyłku. To chyba normalne u chłopaków. Jak już byliśmy na górze to zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
-Wiesz Harry rozumiem, że cię oblałam tym piwem itd. Ale mógłbyś mi się nie patrzeć na tyłek? Tak jakoś nie zbyt komfortowo się czuję.
Nie czekałam na odpowiedź tylko ruszyłam dalej. Łazienka była pierwsza po lewej stronie. Weszłam, a on zamknął drzwi na klucz. Spojrzałam w lustro. Boże jak ja wyglądam? Harry zaczął rozpinać koszulę na co ja  nie wiedziałam co zrobić więc tylko odwróciłam się do niego tyłem. Słyszałam jak zaczyna się ze mnie śmiać. Już miałam mu coś powiedzieć, ale uprzedził mnie.
-Nie musisz się odwracać. Spokojnie tylko ściągam koszulę to chyba nic takiego.-Uśmiechnął się ukazując tym swoje słodkie dołeczki. Słodkie? Co ja gadam. Spuściłam tylko wzrok w dół i oblałam się rumieńcem. Już dawno się tak nie zawstydziłam. Co jest ze mną ? 
Pozbył się koszuli i podał mi ją. Wzięłam od razu ją pod kran z ciepłą wodą. Posypałam jakimś proszkiem do prania i lekko przecierałam. On tylko usiadł na pralce i patrzył na moje poczynania. Co jakiś czas zerkałam na jego umięśniony tors. Pełno tatuaży. Bardzo mi się spodobał jego brzuch. Taki trochę inny niż widziałam u moich znajomych czy rodziny. Gdy tylko patrzył na mnie odwracał wzrok od jego torsu i przenosiłam na koszulę. Po chwili była już CHYBA przeprana. Wykręciłam ją porządnie i powiesiłam na kaloryfer.
-To co teraz mam chodzić bez koszulki?- Zapytał zeskakując z pralki.
-Może coś znajdę u rodziców Rose. Czekaj zaraz wrócę.- Otworzyłam drzwi i byłam już na korytarzu, gdy usłyszałam jego odpowiedź.
-I tak nie mam innego wyjścia.
Przewróciła oczami i zaczęłam dopasowywać klucz do pokoju rodziców Rosalie. Już za drugim zarazem udało się. Znalazłam się w środku. Zapaliłam światła i zamknęłam za sobą drzwi. Ten pokój był drugim największym w całym domu. Na środku stało wielkie brązowe łóżku~te na którym wcześniej ta dwójka uprawiała sex. Poprawiłam kołdrę i poduszki by nic nie było widać, ze ktoś tam coś robił. Ściany były kolorowe. Trochę zieleni, niebieskiego, czerwieni, ale także dużo tapet. Były też drzwi na balkon, dużo całe ze szkła tylko oblamówka była czarno. Dwa okna, dwie wielkie szafy koloru beżowo-czarnego i jakieś małe półeczki. Otworzyłam pierwszą lepszą szufladę, a w niej dużo bielizny. Zamknęłam i podeszłam do jednej z szaf. Lekko uchyliłam i wyjęłam pierwszą lepszą czarną koszulkę taty Rose. Zamknęłam za sobą szafę, zgasiłam światło i zakluczyłam drzwi po czym klucz schowałam tam gdzie wcześniej. Weszłam do toalety, ale tam go nie było. Gdzie on znowu poszedł?
                                      

                                 *Oczami Harrego*

Kurwa ktoś wylał na mnie całe piwo. Widziałem jak dziewczyna się potyka o kogoś śpiącego na podłodze i nie miałem innego wyjścia tylko ją złapać. Na początku nie widziałem kto to jest. Ale już po chwili, gdy miałem Ją w ramionach wiedziałem, ze to ta sama dziewczyna co rano. Jessica. Tak to ona. Byłem cały mokry, ale nie mogłem pozwoli by coś jej się stało. Chwilę trzymałem ją i obserwowałem jak się zachowa. Po jej spojrzeniu nie byłem pewny czy było jej wstyd czy może lekko się przestraszyła. Postawiłem ją, a sam stałem i obserwowałem jak zaczyna się tłumaczyć. Jednak nie zapowiadało się na jakieś wyjaśnienia po prostu przeprosiła i wzięła ręcznik papierowy, którym zaczynała mnie wycierać. To było zabawne. Nie mogłem pohamować śmiechu. Nie dlatego, że zaczęła mnie wycierać tylko, że drugi raz tego samego dnia tak samo się spotkaliśmy. Oczywiście wcześniej widziałem ją jak stała na schodach, ale nie chciałem się narzucać więc czekałem, aż zejdzie do mnie. Lekko się zawstydziła, ale już po chwili prowadziła mnie do łazienki. Przez przypadek zerknąłem na jej tyłek.Całkiem ładny, ale ona chyba to zauważyła to i powiedział co o tym sądzi. Nie wiedziałem co zrobić więc tylko spuściła wzrok i dalej szedłem za nią. Zamknąłem za nami drzwi i zacząłem rozpinać koszulę. Widziałem, że lekko się zarumieniła. Schlebiało mi to więc tylko powiedziałem, że nie musi się odwracać, bo nic takiego. Po chwili podałem jej ją, a sam usiadłem na pralkę. Co jakiś czas jej wzrok lądował na moim torsie. To było urocze, ale gdy tylko na nią zerkałem odwracał wzrok i znów tylko patrzyła na koszulę, którą miała w rękach. Po przepraniu powiesiła ją na koszulę. Nie chciałem chodzić z beż koszuli więc poprosiłem by coś znalazła. Wyszła, a ja po chwili zacząłem się nudzić więc postanowiłam jej poszukać. Wyszła z jednego z pokoi i kierowała się w stronę łazienki. Była zaskoczona, gdy mnie tam nie spotkała. Podszedłem do niej pomału. Nachyliłem się i szepnąłem jej do ucha.
-Spokojnie nudziło mi się więc postanowiłem cię poszukać. Ale już jestem.
                                   

                                 *Oczami Jess*

Chciałam już iść na dół, złe ktoś zaczął szeptać mi do ucha. Wzdrygnęłam się na ten męski, lekko zachrypnięty głos. Tak to był on. Odwróciłam się w jego stronę. Staliśmy w bardzo niebezpiecznej odległości od siebie. Nasze usta dzieliło parę centymetrów. Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu czarną koszulkę.
-Idź się przebierz, a ja idę do reszty na dół. Jeszcze nie jestem dość pijana by zakończyć imprezę.
Odwróciłam się i szłam już po schodach, gdy zadzwonił mój telefon. To była ciocia, a kto inny? Odrzuciłam połączenie i szlam dalej. Dopiero dochodziła 24, a już połowa ludzi zasypiała. Tym razem nie chciałam na nikogo wylać piwa więc pomału i odwróciłam, rozejrzałam i dopiero mogłam wyjść bezpiecznie z kuchni. Usiadłam koło zasypiającej przyjaciółki i postanowiłam kazać jej iść spać do pokoju Rose. Coś zaczęła bełkotać, ale po chwili postanowiła wstać. Po pierwszej próbie się nie udało, po drugiej też. Cały czas, gdy wstawała to lądował z powrotem na kanapie. Postanowiłam jej pomóc. Wypiłam duszkiem resztę piwa i wzięłam ją pod ramię.
-Kurdę Ell nie dam rady sama tam z tobą pójść czekaj pójdę po kogoś.
Przyłożyła mi palca do ust i zaczęła coś bełkotać.
-Ciii... Bo wystraszysz smerfy.
-Kurwa co ty pierdolisz?! Jakie smerfy?! Już chyba starczy ci alkoholu na jakiś czas.
-Dobrze mamusiu.
Jeszcze coś bełkotała, ale pomogłam jej usiąść na kanapie, a sama poszłam szukać tego idioty Harrego. Spodziewałam się, że zastane go z jakąś laską. Myślałam, że tylko z jedną, a nie z dziesięcioma!
-Ej Harry sory, że przeszkadzam, ale potrzebuję cię na chwilę.
-Co się stało?- Podszedł bliżej zostawiając smutną blondynkę, która chyba ma na niego chrapkę.
-Nie mam siły by zanieść koleżankę do łóżka. Więc pomożesz mi?
-A poprosisz ładnie?- Uśmiechnął się łobuzersko.
Uniosłam lekko jedną brew po czym podeszłam do niego bliżej i odpowiedziałam.
-Ani mi się śni. Spytam kogoś innego.
Chciałam już odchodzić, ale złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie na niebezpieczną odległość.
-Chciałem sprawdzić czy łatwo cię złamać, ale jak widzę masz charakterek. Pomogę Ci.- Szepnął cicho, lecz tak bym go usłyszała.
-Chodź za mną.
Odwróciłam się, a Harry szedł koło mnie tym razem. Podeszliśmy do kanapy, na której zostawiłam przyjaciółkę. Wskazałam na nią palce, a Harry nic nie mówiąc wziął ją na ręce. Szłam tuż za nimi. Styles widocznie nie wiedział, który to jej pokój więc się zatrzymał i spojrzał na mnie. Wskazałam drzwi od pokoju Rose. Otworzyłam mu je i weszliśmy razem do środka.
-Czekaj jeszcze ją potrzymaj, a ja poprawię łózko.
-Tylko pośpiesz się, bo chyba jest jej nie dobrze.
Spojrzałam na bełkoczącą przyjaciółkę. Zaraz zwymiotuje. Szybko poprawiłam kołdrę i kazałam mu ją tam położyć. Już kładł Ell do łóżka, gdy ona nie wytrzymała i puściła na niego pawia. Mi też się zrobiło nie dobrze, lecz powstrzymałam się.
-Japierdole! Znowu muszę się przebrać. Co za smród!
-Dobra nie drzyj się tak. Idę po miskę dla niej, a ty nie wiem poczekaj czy coś.
Wyszłam z pokoju udając się do łazienki. Szukałam chwilę miski, która stała ta kiblem. Wychodząc z łazienki spojrzałam co się dzieje na dole. Dochodzi już 1 więc połowa już się zmyła. To nawet lepiej. Udałam się do pokoju Rose. Harry siedział na fotelu i próbował coś zrobić na telefonie. Postawiłam miskę na półce nocnej przy głowie Ellie.
-Co tam tak szukasz na tym telefonie?
-Za dużo wypiłem i nie mogę znaleźć numeru do Liama.-Ze zrezygnowaniem położył telefon na swoim udzie i zrobił smutną minkę.
-A kto to jest?
-To jest daddy.-Przewróciłam oczami i dalej go wypytywałam.
-A może tak jaśniej? Jakiś kolega?
-No raczej. Jest jednym z chłopaków z zespołu.
-Trzeba było tak od razu. Daj telefon zadzwonię do niego, ale za to chcę byś poszedł na dół i przyniósł moją drugą koleżankę, która śpi chyba pod stołem.
-Niech będzie.
Wyszedł z pokoju w tych brudnych ciuchach. Współczuję mu. No, ale nikt nie zauważy skoro pewnie są nieźle wstawieni. Oparłam się o parapet i zaczęłam szukać numeru do.. Liama? Chyba tak. Ile on ma kontaktów? Boże. Wpisałam po prostu Liam. Wyskoczył tylko jeden z dopiskiem Daddy. To chyba on. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam. Nie odbiera. Spróbowałam jeszcze raz. Nareszcie.
-Halo Styles gdzie ty się podziewasz?
-Cześć tu Jessica znajomy Harrego. On jest u mnie na imprezie i trochę popił. Więc bardzo chciał byś po niego przyjechał.
-Dobrze będę tam tylko wyślij mi zaraz wiadomość z adresem.
-A przy okazji proszę weź jakieś jego ciuchy.
-Dlaczego? Coś się stało?
-Koleżanka go obrzygała, a ja wylałam na niego piwo.
-To nie przyjemnie. Dobra dziękuję, że zadzwoniłaś. Postaram się być do 30 minut.
-Dobra czekam na razie.
Rozłączyłam się.Wpisałam adres i wysłałam. Odłożyłam telefon na parapet koło mnie i czekałam na Harrego z Rose. Przyszli po chwili tym razem ona była tak śpiąca, że jak tylko ją tylko odłożył to zasnęła. Usiadł z powrotem na fotel. I chyba trochę zasypiał.

                               *Oczami Harrego*

Najpierw ta z tym piwem, a potem ta z tymi wymiocinami. Chciałem zadzwonić do Liama by po mnie przyjechał, ale rozmazywał mi się ekran i nic nie widziałem. Dlatego poprosiłem Jess, żeby zadzwoniła do niego, a ja w zamian poszedłem po jej koleżankę. Tak jak mówiła znalazłem ją śpiącą pod stołem.
-Ej dziewczyno wstawaj czas iść spać.- Nie reagowała. Nachyliłem się nad nią i znowu próbowałem ją obudzić.- Ej złotko no już rusz się.
-Jeszcze nie czas..
Zaczęła pieprzyć głupoty. Nie miałem wyjścia wiec pomału odsunąłem stół i wziąłem ją na ręce. Trochę ciężka, ale dam radę. Pomału ominąłem jeszcze kilka osób, które tańczyły na parkiecie. Szedłem po schodach bardzo wolno by się nie przewrócić z nią. No i stało się zapomniałem, który to był ten pokój. Po kolei wchodziłem do każdego, który był otwarty. To łazienka, to jakaś garderoba, schowek na jakieś przedmioty, łazienka. Aż wreszcie cały zmachany otworzyłem te drzwi. Tak to ten pokój. Jessica stała i opierała się o parapet pisząc coś na moim telefonie. Pewnie do Liama. Tak zaraz tu będzie i sprawi mi kazanie. Odłożyłem dziewczynę i usiadłem z powrotem na fotel. Dziewczyna, która przyniosłem przewróciła się na bok i zasnęła. Przynajmniej ta nic mi nie zrobiła. Pomału powieki mi się same zamykały. Cóż mogę się chwilę przespać, bo zanim on przyjedzie to trochę minie. Widziałem tylko jak Jess podchodzi do dziewczyn i przykrywa je kołdrą po czym wzięła koc i nakryła mnie nim. Zasnąłem...

                                  *Oczami Liama*

Gdy tylko ta dziewczyna się rozłączyła zacząłem się ubierać. Poszedłem do pokoju Hazzy i wzięłam pierwsze lepsze spodnie i koszulkę. W tym samym czasie dostałem wiadomość z adresem. Zszedłem na dół, a tam siedzieli chłopcy i oglądali jakiś film.     
-Ej gdzie idziesz Liam?-Zapytał mnie wstający z kanapy Zayn.
-Dzwoniła do mnie Jessica koleżanka Hazzy i kazała mi po niego przyjechać, bo nieźle się wstawił,a przy okazji ona go oblała piwem, a jej koleżanka go obrzygała.
-No to udała mu się impreza. To co jechać z tobą?- Tym razem zapytał Lou.
-Nie dam sobie radę. Tylko weźcie przyszykujcie mu miskę koło łóżka i jakieś tabletki plus z dwie butelki wody mineralnej.
-Tak jest!- Niall wstał i poszedł do kuchni po tabletki i wodę. Zayn udał się po miskę, a Lou poszedł chyba przyszykować łóżko.
-Ej Zayn chodź może ze mną, bo nie wiem czy jest tam dużo ludzi i czy dam radę go sam wynieść.
-Spoko już się zbieram.
Poszedł do łazienki. Przebrał się i zszedł na dół. Założyliśmy buty i kurtki. Już po chwili byliśmy u mnie w aucie. Szybko tam dojechaliśmy. Jeszcze raz sprawdziłem numer domu. Tak to ten. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem z nadzieją, że ktoś mi otworzy.
                                                       

                                  *Oczami Jess*

Ktoś dzwonił do drzwi. Zostawiłam ich samych i szybko zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi, a tam stało dwóch przystojnych chłopaków.
-Cześć ty jesteś Liam?- Zapytałam Mulata z ciemnymi włosami.
-Cześć nie ja jestem Zayn, a to jest Liam.-Wskazał na chłopaka stojącego koło niego.
-Ja jestem Jessica. To ja prosiłam byś przyjechał po kolegę. A mam prośbę jak jesteście całkiem trzeźwi to mógłby, któryś z was wygonić wszystkich, bo nie mam na to siły.
-Ta nie ma sprawy ja się tym zajmę, a ty weź Zayna zaprowadź tam gdzie jest Harry.
 Tak zrobiłam szłam na górę, a koło mnie szedł Zayn. Jest on wyższy ode mnie, ma ciemne włosy, lekki zarost, który dodaje mu uroku. A no i jak mogłabym zapomnieć opisać te piękne tęczówki. Ciemno brązowe. Cudne. Otworzyłam drzwi i wskazałam na chłopaka śpiącego na fotelu.
-Nie spodziewałem się, że on będzie, aż w takim stanie no, ale cóż to Hazza.
Zayn podszedł do chłopaka i podniósł go. Po chwili tego pożałował.
-Ej odłóż go, bo trochę jest brudny.
-Tak kurwa zauważyłem już to. Ubrudziłem się jakimiś wymiocinami. Mogłabyś dać mi jakiś ręcznik czy coś?
-Ta zaraz przyniosę.
Wyszłam z pokoju udając się do łazienki. Wzięłam pierwszy lepszy ręcznik i tam wróciłam. Na miejscu już był Liam, który próbował obudzić Harrego.
-Masz ten ręcznik.- Podałam go Zaynowi, a ten od razu zaczął się wycierać po czym wytarł Harrego.- Macie te ciuchu? Bo chyba w takim stanie go nie zaniesiecie do samochodu?
-Tak mamy tylko mogłabyś nam pomóc go przebrać?-Zapytał mnie Liam.
-Dobra. To dajcie to co macie.
Podał mi spodnie i koszulkę. Zdjęłam najpierw obrzyganą koszulkę, po czym kazałam chłopakom go jakoś przytrzymać bym mogła go ubrać. Potem przyszedł czas na spodnie. Zdjęłam je szybko, a chłopaki podnieśli go tak, że szybko nałożyłam na niego nowe. Nie mogłam oderwać wzroku od tej dwójki. Fajnie, że ich trochę poznałam. Nareszcie mogli już iść.
-Ej a wygoniłeś wszystkich Liam?- Zapytał łapiąc chłopaka na ramię by spojrzał na mnie.
-Tak jest okej. Nikogo już nie ma.- Powiedział patrząc mi w oczy.
-To dobrze. Odprowadzę was i trochę posprzątam.
Zeszłam z nimi na dół. Salon nie był, aż tak w tragicznym stanie.
-To co do poniedziałku?- Zapytał mnie Zayn.
-Tak zobaczymy się w szkole. Pa.
Zamknęłam drzwi po czym zaczęłam trochę sprzątać. Ale chciało mi się tak spać, że położyłam się na kanapie i zasnęłam.










                              

                     .....
No i mamy 3 : D Mam nadzieję, że się podoba. Jak tak to zostawcie jakiś komentarz.



2 komentarze:

Obserwatorzy