czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 14!

Ważna notka pod rozdziałem!
*Oczami Jess*
Wstałam około 12. Nie ubierałam się w nic, bo nie mam na to sił. Zawędrowałam do łazienki o kulach. Tam umyłam zęby i spięłam włosy w luźnego wysokiego kucyka. Spojrzałam na schody.
-No to moje dzisiejsze wyzwanie czas zacząć.-Powiedziała  szeptem sama do siebie. Pomału stawiałam jedną kulę potem drugą i nogi. Na początku szło ciężko, ale po czasie jakoś już załapałam ten sam schemat i poradziłam sobie. Na dole czekało na mnie śniadanko. Naleśniki z dżemem i ciepła zielona herbatka, a koło tego była mała biała karteczka. Przeczytałam i uśmiechnęłam się mimowolnie.
Treść:
Kochanie twój chłopak poprosił mnie o zrobienie takiego posiłku i napisaniu karteczki dokładnie o tej porze. Mam nadzieję, że się nie pomylił i jedzenie Ci nie wystygnie. Jak wracam jutro, ale Harry za proponował, że spędzi dziś u Ciebie noc. Pamiętaj o zabezpieczeniu. Kocham cię Ciocia.
Ps. On też Cię Kocha.
 
Odłożyłam liścik i zabrałam się za jedzenie. Chciałam odnieść talerze, ale jakoś nie mogłam ustać na jednej kuli. Pieprzone problemy zdrowotne. Usiadłam i włączyłam telewizor, i przełączyłam na swój ulubiony serial The Vampire Diaries. Skupiłam się na nim, a na sam koniec popłakałam. Czemu to już koniec sezon?! Łzy leciały jak strumienie, ale po chwili wyciszenia przeszło mi. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Harr'ego. Nie odbierał. Spróbowałam jeszcze 4 razy, ale nic. Więc wykręciłam numer do Zayn'a.
-Hej Jess.-Odebrał od razu.
-Cześć. Nie ma z Tobą Harr'ego?-Zapytałam z nadzieją w głosie.
-Wiesz teraz go nie ma. Pojechał gdzieś, bo pokłócił się z Panią dyrektor.-Odpowiedział zmartwiony.
-O co poszło?
-O Ciebie.-Te słowa dziwnie zabolały. Czy Harry przeze mną będzie miał problemy?-Ale nie martw się. Już wszystko dobrze tylko nie możecie się całować na terenie szkoły.-Dopowiedział.
-Co?! Przecież to jakieś popierdolone zasady!-Wkurzyłam się.
-Ej spokojnie. Jak Harry będzie to powiem, żeby oddzwonił do Ciebie.-Zgodziłam się na to i rozłączyłam. No to zapowiada się bardzo nudny dzień. Przełączyłam na inny kanał, ale tam nic ciekawego nie było więc włączyłam na kanał muzyczny i zamyśliłam się. Leciała wolna piosenka, która skojarzyła mi się ze mną i Harry'm. Wzięłam telefon i jeszcze raz próbowałam się dodzwonić do niego, ale nie odbierał.
*Oczami Harr'ego*
  Po wyjściu z gabinetu Pani dyrektor wybiegłem ze szkoły i odjechałem z piskiem opon. Postanowiłem udać się do jakiego pobliskiego baru na coś mocnego. Na parkingu nie było żywej duszy. Zaparkowałem niedaleko wejścia by szybko stamtąd wyjść, gdyby jacyś fotoreporterzy się przypałętało. Wszedłem, a w środku uderzyła we mnie woń dymu papierosowego i alkoholu. Udałem się do baru, za którym stała niska ładna szatynka.
-Dwa razy czystą.-Poprosiłem, a ona wykonała moją prośbę. Wypiłem na raz. Chciałem jeszcze 2 więc ona zrobiła nic nie mówiąc. Wziąłem telefon i napisałem do znanego mi kolesia, który zajmuje się narkotykami i takimi różnymi. Kazałem mu tu przyjść i przynieść mi jakiegoś joint'a. Po jakiś 10 minutach koło mnie usiadł średniego wzrostu mężczyzna. Wyciągnął w moją stronę pudełko z papierosami. Wyciągnąłem jednego i przekazałem mu kasę za niego. Kiwnęliśmy sobie głowami i koleś opuścił lokal. Odpaliłem skręta i mocno się zaciągnąłem. Wypaliłem całego i udałem się do łazienki. Zapaliłem światło w kabinie i podszedłem do lustra wiszącego nad zlewem. Spojrzałem na swoje odbicie. Moje źrenice przykuły moją uwagę. Były trochę rozszerzone. Przepłukałem twarz wodą i opuściłem pomieszczenie. Wróciłem na krzesło koło baru. Poprosiłem o jeszcze jedną czystą. Wypiłem duszkiem, a kieliszek mało co nie rozbiłem.
-Dziewczyna cię rozstawiła czy co?-Zagadnęła mnie szatynka.
-Jeszcze nie. Ale może się to zmienić.-Posłałem jej lekki uśmiech co odwzajemniła.
-Wiesz też bym zostawiła chłopaka, gdyby narajał się i napił, a potem wróci do domu.-Odpowiedziała sprzątając wszystkie moje kieliszki.
-Może Ona tego nie zrobi. Jestem Harry.-Podałem jej rękę, którą delikatnie uścisnęła.
-Molly.-Odpowiedziała.
-Dobra Molly ja się zwijam muszę zajechać do domu po ciuchy. Wyciągnąłem z kieszeni ciemne okulary i nałożyłem je.
-Teraz lepiej.-Powiedziała, a ja zapłaciłem i się oddaliłem. Tak jak przeczuwałem, gdy wyszedłem napadła mnie garstka fotografów. Zrobili kilka zdjęć i chcieli jakiś wywiad przeprowadzić, ale odmówiłem i szybko wsiadłem do samochodu. Szybko wyjechałem z tego parkingu i kierowałem się w stronę domu. Auto zostawiłem pod bramą wjazdową, bo nie chciałem wjeżdżać, gdyż zaraz wychodzę. Chłopaki już wrócili, bo drzwi od domu były otwarte. Wszedłem nie ściągając okularów i udałem się od razu do swojej sypialni. Nikogo nie było w salonie więc zrzuciłem z siebie czarne okulary i szedłem po schodach na górę. Niestety po drodze napotkałem dziewczynę Zayn'a.
-Cześć Harry.-Powiedziała i badawczo mi się przyglądała.
-Hej.-Zauważyła, że coś jest ze mną nie tak, bo jak tylko wszedłem do swojego pokoju i zacząłem się pakować to w drzwiach stanął Zayn, a za nim Liam.-Co jest?-Zapytałem nie spoglądając na nich by nie zauważyli.
-Ćpałeś?-Zapytał prosto z mostu Payno.
-Nie!-Krzyknąłem.
-To czemu masz rozszerzone źrenice i jesteś agresywny?!-Wykrzyczał Zayn.
-Nie wasza sprawa!-Odkrzyknąłem.
-Nasza! Styles czy ty wiesz co zrobiłeś?!-Zapytał Liam siadając na moje łóżko. Do pomieszczenia jeszcze przybiegł Niall, a za nim Lou.
-Jeszcze was tu brakowało!-Pokręciłem głową i dalej się pakowałem.-Jak już to nie ćpałem tylko jarałem joint'a.
-Wow! Gratuluję Ci.-Powiedział sarkastycznie Lou.
-A gdzie się teraz wybierasz?-Zapytał Niall podchodząc i patrząc na moje ciuchy w torbie.
-Do Jess.-Odpowiedziałem krótko.
-Chyba cię pojebało, że w takim stanie puścimy cię do niej!-Krzyknął na mnie Malik.
-Niby czemu?!-Wkurwili mnie wszyscy.
-Bo możesz jej coś zrobić!-Powiedział Liam, a ja nie wytrzymałem i zrzuciłem z szafki nocnej lampkę. Chłopaki tylko spojrzeli po sobie i pokiwali głowami.
-Chuj was to obchodzi!-Wykrzyknąłem.
-Chyba, że ona jemu coś zrobi.-Zaśmiał się Niall. Skarciłem go spojrzeniem i wróciłem do pakowania.
-Harry zrozum, że ona i tak ma problemy z nogą, a jak pokłócicie się i coś jej zrobisz?-Ta gadka ala psycholog Payno. Taaa.
-Nie zrobię jej nic. Nie rozumiecie, że tylko ona się teraz liczy?-Spytałem i usiadłem na łóżku.
-Stary wiem co to znaczy jak Ci na kimś zależy. Ja mam Perrie i nie chciałbym jej skrzywdzić. Tak samo ty nie chcesz zrobić czegoś Jess, ale jesteś na tzw. Haju i wszystko może się wydarzyć.-Dopowiedział Zayn.
-Jak nagle skoczy Ci agresja i ją uderzysz?-Zapytał Lou.
-To wtedy zrobię chyba sobie coś.-Odpowiedziałem i kierowałem się z torbą do wyjścia. Chłopaki jeszcze krzyczeli, ale olałem ich. Na dole nałożyłem czyjeś okulary i opuściłem dom. Wsiadłem do swojego pojazdu i odjechałem zanim oni wybiegli z domu. W lusterkach widziałem jak Liam z Zayn'em stoją na drodze i patrzą jak się oddalam. Niech się pierdolą. Pod domem dziewczyny byłem już po 20 minutach. Zostawiłem auto pod bramą i wszedłem na podwórko. Napisałem jej, że zaraz będę, a przy okazji zobaczyłem, że dzwoniła z 5 razy do mnie. No to będę miał opieprz. Wszedłem do domu, ściągnąłem buty i udałem się do salonu. Rzuciłem swoje rzeczy na podłogę i udałem się w poszukiwaniu dziewczyny. Nie musiałem długa szukać, bo była w kuchni i ktoś do niej dzwonił, ale w porę wszedłem do środka, a ona odrzuciła połączenie. Stała o kulach tak bezbronnie wyglądając.
-Cześć kochanie.-Powiedziałem przybliżając się do niej. Chciałem ją pocałować, ale odepchnęła mnie.-Coś nie tak?-Spytałem nie ściągając okularów.
-Ty się jeszcze pytasz?! Dzwoniłam kilka razy, a ty nie odbierałeś. Martwiłam się. Nawet Zayn nie wiedział gdzie jesteś!-Krzyczała na mnie, a ja stałem i wysłuchiwałem jej skarg.
-Ale już jestem. Nic mi nie jest, a jak z twoją nogą?-Zmieniłem temat.
-Już lepiej. Po co Ci te okulary?-Spytała, a ja zastanawiałem się co odpowiedzieć.
-Tak o.-Odpowiedziałem bez namysłu. Podeszła bliżej do mnie i ściągnęła moje okulary. Zachwiała się, bo kula jej upadła i narobiła hałasu. Podniosłem ją i podałem Jess'ice. Spojrzała w moje oczy i chyba się wkurzyła.
*Oczami Jess*
Cały dzień się nudziłam i gadałam nawet z Ellie. Chciałam jeszcze dłużej z nią rozmawiać, ale musiała iść coś odrobić. Więc poprosiłam by zadzwoniła potem do mnie. Gdy dostałam wiadomość od Harr'ego byłam akurat w kuchni. Odczytałam, ale nie odpisałam. Usłyszałam jak chodzi do domu, a w tym czasie mój telefon zaczął dzwonić jak szalony. Na ekranie pojawił się napis Zayn. Chciałam odebrać, ale wszedł Harry więc odrzuciłam połączenie. Nakrzyczałam na niego i myślałam, że będzie dobrze, lecz kiedy ściągnęłam mu te okulary zobaczyłam jego większe niż do tej pory źrenice.
-Co ty zrobiłeś?!-Wykrzyknęłam.
-Spokojnie. Już chłopaki dali mi wycisk w domu.-Zaczął się bronić.
-Ćpałeś?!
-Nie! Tylko jarałem skręta.-Wytłumaczył.
-A tak co za ulga.-Wypowiedziałam to z sarkazmem.-Nie spodziewałam się tego po tobie. Rozumiem ja kiedyś tam paliłam skręty, ale ty?!
-Co w tym złego?! Byłem wściekły więc postanowiłem się rozerwać.
-Ale w taki sposób?!-Nie chciałam już się z nim kłócić więc wzięłam telefon i wykręciłam do Zayn'a.-Halo.
-Cześć Jess dzwoniłem by cię ostrzec, bo Styles jest bardziej agresywny, bo jarał joint'a.-Wyjaśnił mi Mulat.
-Tak Zayn już wiem. Pokłóciliśmy się przez to.-Spojrzałam na lokowatego i pokiwałam głową.-Wiesz jakby coś się działo to zadzwonię. Rozłączyłam się.
-Już Ci przeszło?-Zapytał chłopak podchodząc i próbując mnie pocałować.
-Nie.-Odsunęłam się i poszłam do salonu. Usłyszałam jak On uderza pięcie w ścianę, ale jakoś to mnie nie zaskoczyło. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś serial. Siedziałam i czekałam na Styles'a. Zjawił się koło mnie po chwili. Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się. Złapał mnie mocno za nadgarstek i przytrzymał.-Puść mnie!-Zażądałam.-Harry to boli!-Wyrywałam się, ale to na marne, bo jestem za słaba. Ręce zaczęły mnie boleć i parę łez pociekło. Gdy to zobaczył puścił mnie i odwrócił się plecami do mnie.
-Przepraszam.-Wypowiedział prawie niesłyszalnie.
-Widzisz co robisz!?-Zapytałam ocierając łzy. Pokiwał głową.-No właśnie. Więc teraz już uspokój się, a ja idę na górę się położyć i zadzwonić do kogoś.-Powiedziałam wstając.
-Do kogo?!-Zerwał się na równe nogi.
-Do Ell.-Odpowiedziałam biorąc drugą kulę i kierując się w stronę schodów.
-Jasne.-Prychnął.
-O co Ci teraz chodzi?-Zapytałam lecz nic nie odpowiedział.-Nie chcę się z tobą kłócić. Nie widzisz tego, że zależy mi na Tobie?
-Przepraszam.-Powiedział i przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk.-Kocham cię.-Pogłaskał mnie po plecach.
-Ja ciebie też. Ale teraz muszę iść na górę, bo miałam zadzwonić do Ell. Chcesz to coś zjedz i przyjdź.-Na reszcie dał sobie spokój i poszedł do kuchni. Ja natomiast skierowałam się na górę. Zajęło mi to z 5 minut. Jak już doszłam do pokoju usiadłam na łóżku i wykręciłam numer do Ell.
-Hej.-Powiedziała jak odebrała.
-Hej. Nie uwierzysz jak coś Ci powiem.-Zaczęłam historię od wstania, aż do przyjazdu chłopaka. Ellie zamurowało.
-Ej przecież to jest Harry. Jak on.. I, że kłótnia?-Przerywała co chwilę.
-Tak, mi też jest przykro uwierz.-Odpowiedziałam.
-Nie mogę w to uwierzyć. Kurwa nie spodziewałam się. A teraz takie pytanie z innej beczki jak się czujesz?
-Wiesz z nogą lepiej, ale z psychiką gorzej to przez tę kłótnie i strach przed tym, że on coś może mi zrobić.-Ostatnie słowo wypowiedziałam prawie szeptem.
-Nie martw się kochana. Jak coś dzwoń do mnie, albo do chłopaków.-Powiedziała.
-Wiem mogę zawsze na was liczyć. Dzięki, a teraz idę umyć zęby i spać. Jutro się odezwę. Pa.-Rozłączyłam się. Wstałam z łóżka podpierając się. Spróbowałam wyprostować nogę i udało mi się, ale nie do końca. Wzięłam jedną kulę i jakoś sobie poradziłam. W łazience umyłam zęby, posmarowałam twarz kremem i tonikiem. Gotowa wróciłam do sypialni przebrać się w piżamę. Dziś ubrałam niebieską bluzkę sięgającą mi do kolan z długim rękawem i krótkie szory pod spód. Położyłam się do łóżka i czekałam na Harr'ego. Przekręcałam się z boku na bok, a go dalej nie było. W końcu postanowiłam zawołać.
-Harry!-Krzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Pewnie zasnął na sofie. Jego strata. Położyłam się na lewym boku i już zasypiałam, gdy poczułam jak łóżko się ugina, a koło mnie kładzie się jakaś osoba. Spojrzałam w tą stronę i ujrzałam Styles'a.
-Już jestem.-Powiedział i cmoknął mnie w policzek.
-To dobrze.-Odpowiedziałam. Przytulił mnie do siebie.-Ostrożnie z moją nogą.-Wyjaśniłam i trochę się oddaliłam. Gotowi już zasnęliśmy..
*Oczami Zayn'a*
Kiedy Styles opuścił naszą posesję byłem wkurwiony na niego i na samego siebie, że nie zatrzymaliśmy go. Wszedłem do salonu i uderzyłem z całych sił pięścią w ścianę. Perrie próbowała mnie uspokoić, ale nie wyszło jej to. Pokłóciliśmy się, a ona wyszła trzaskając jak zawsze drzwiami.
-Kurwa!-Wydarłem się na cały dom.
-Zayn co jest?!-Zapytał Niall zbiegając po schodach.
-To przez Harr'ego i przy okazji pokłóciłem się z Perrie.-Wyżaliłem się kumplowi.
-Będzie dobrze. Styles jak tylko wróci dostanie od nas, a jeśli chodzi o twoją dziewczyną to wróci. Ona zawsze wraca.-Wypowiedział, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Dobra idę do siebie zadzwonię do Jess sprawdzę czy coś się stało.-Wyjaśniłem i udałem się na górę do swojego pokoju. Wykręciłem do niej numer, ale odrzuciłam połączenie. Postanowiłem na razie im nie przeszkadzać. Więc poszedłem do łazienki się umyć. Zajęło mi to jakieś 10 minut. Ubrany w spodnie dresowe wróciłem do sypialni. Położyłem się na łóżku i czekałem na jakiś znak od Jessici. I doczekałem się. Powiedziała, że już wie co ten dupek zrobił i ,że się pokłócili. Chciałem jeszcze z nią porozmawiać, ale Styles mógłby być zazdrosny i coś jej zrobić. Postanowiłem jutro z rana do niej zadzwonić i wypytać czy jest wszystko dobrze. Jednak nie mogłem czekać. Coś nie dawało mi spokoju więc zamiast zadzwonić do Milton wykręciłem do Perrie.
-Halo.-Usłyszałem jej zapłakany głos.
-Cześć. Słuchaj przepraszam za ten wybuch agresji, ale tak już mam.-Próbowałem jakoś wyjaśnić tę naszą nie potrzebną kłótnię.
-Rozumiem, ale tobie zależy na tej dziewczynie.-Powiedziała zwięźle i na temat.
-Co ty gadasz?
-Przecież to widać jak się o nią troszczysz i martwisz.-Odpowiedziała i pociągnęła nosem.
-Przestań. Jessica jest moją przyjaciółką i dziewczyną mojego przyjaciela. To normalne, że się o nią martwię. To tak samo jakbym się o Ciebie bał.-Przerwałem łapiąc oddech.-Przecież wiesz, że ja Ciebie.. No wiesz.-Nie mogłem powiedzieć tego słowa. Tak jakoś nie chciało mi przejść przez gardło.
-Może i wiem, ale zaczynam w to wątpić i myśleć, że jestem tą, która odciąga cię od niej.-Teraz ona przerwała i chyba się zastanawiała nad czymś.-Ale jeśli chcesz być dalej ze mną, a chcesz i musisz to zapomnijmy o tej kłótni.
-To dobrze, że już się nie gniewasz.-Wypowiedziałem te słowa, a do mojej sypialni wszedł Liam.-Wiesz muszę kończyć. Jutro się odezwę. Dobranoc.-Rozłączyłem się i czekałem, aż przyjaciel się odezwie.
-Słyszałem rozmowę z Perrie. Ona myśli to co ja.-Stwierdził siadając koło mnie na łóżko.
-Podajcie sobie dłonie w takim razie. Nie rozumiem was. Jess to przyjaciółka. Czaisz? Jest ważna nawet bardzo ważna.-Zatrzymałem się i zastanowiłem nad jedną rzeczą. Potrząsnąłem szybko głową i kontynuowałem.-Więc nie wiem jaki widzisz problem w opiekowaniu się dziewczyną przyjaciela.
-Ja nie widzę żadnego problemu. Tylko widzę jak czasem cierpisz. Wiesz teraz nie zamęczam cię, ale kiedyś powiesz, że miałem rację i będziesz prosił o pomoc. Zobaczysz.-Powiedział i wyszedł z mojego królestwa. Czy oni wszyscy zwariowali?! Położyłem się i włączyłem na fula muzykę na słuchawkach. To mnie uspokoiło. Zgasiłem lampkę nocną i zamknąłem oczy.
*
Obudziłem się o 5 nad ranem. Chciałem jeszcze spać, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju. Wziąłem telefon i bez namysły wykręciłem numer do Jess. Odebrała.
-Halo.-Wypowiedziała te słowa zaspanym głosem.
-Hej Jess sory, że tak wcześnie czy późno dzwonie, ale jedno nie daje mis pokoju. Czy wszystko u Ciebie dobrze?-Zapytałem z troską w głosie.
-Wiesz słodko, że się martwisz. Już jest dobrze. Pokłóciliśmy się, Harry trochę za mocno mnie złapał za nadgarstki, ale już mu przeszło i śpi koło mnie.-Gdy usłyszałem, że on trzymał ją mocno za dłonie miałem ochotę coś rozwalić, ale powstrzymałem się.
-To bardzo się cieszę, że nic Ci poważniejszego nie zrobił. Śpij dalej jutro się odezwę, albo przyjadę.
-Dobrze Pa Zayn.-Rozłączyła się. Odłożyłem komórkę na szafkę nocną i wróciłem do pozycji leżącej. Jak dobrze było usłyszeć, że jej nic nie jest. Uśmiechnąłem się. Przykryłem się kołdrą i znów zasnąłem.
_______________________________________________________
Hej miśki i mamy nowy rozdział : *
Dziękuję za 5656 wyświetleń. Ale przykro mi z powodu tylko 3 komentarzy ;C Tyle osób tu wchodzi, a tylko 3 rozstawiają komentarz ;/ Wasze zdanie jest bardzo ważne dla mnie.
5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

Obserwatorzy