Rozdział
58!
-Dlaczego mnie
nie obudziliście?! - zerwałam się z łóżka na równe nogi
słysząc krzyki dobiegające z dołu. Przetarłam oczy oraz się
wyciągnęłam. Poczułam się trochę lepiej, ale jednak boli.
Dlaczego musi boleć jak mam jeszcze parę miesięcy? Wstałam z
łóżka ubierając klapki i podeszłam do drzwi by lepiej słyszeć
o co im chodzi.
-Mieliśmy cię
obudzić kompletnie zalanego ?! I co byś zrobił? Wstał i nam
pomógł? - odezwał się Liam z tego co słyszę to jest trochę
zdenerwowany, a to u niego rzadkość.
-Nie wiem
kurwa, a co jakby jej się coś stało, a ja bym to przespał?! Nie
pomyśleliście o tym – odpowiedział, a ja poczułam jak coś mnie
zakuło oraz moje poliki zaczęły być mokre od łez.- Nie mógłbym
się nawet pożegnać – ledwo to dosłyszałam i zalałam się
łzami. Usłyszałam czyjeś kroki więc pognałam do łóżka.
Położyłam się na boku, tyłem do drzwi. Drzwi się otworzyły.
Któryś z chłopaków wszedł i szedł w moją stronę. Jak zawiał
wiatr poczułam dobrze mi znane perfumy. Kiedyś mu je kupiła i
dalej ich używa? To był Harry. Zamknęłam oczy, żeby nie zobaczył
moich łez. Usłyszałam jak stanął w miejscu i pewnie na mnie
patrzył. Korciło mnie by się odwrócić i zobaczyć. Otworzyłam
oczy i spojrzałam na niego. Miał zaczerwienione oczy, a gdy ujrzał
moje tęczówki blado się uśmiechnął.
-Jak się
czujesz? - spytałam podchodząc i siadając na krawędzi łóżka.
Otarłam poliki unosząc ciało do pozycji siedzącej co jednak było
dobrym pomysłem. Odetchnęłam świeżym powietrzem i dopiero teraz
zobaczyłam, że na Dominikanie pierwszy raz odkąd tu jesteśmy pada
i jest chłodniej niż zwykle.
-Wiesz bywało
lepiej – odpowiedziałam po czym lekko zakaszlałam. No pięknie i
jeszcze jakaś choroba mnie dopadła, nie no mam jakiś magnes na
pecha ?
-Widzę
właśnie, może podać Ci jakiś koc? - pokiwałam głową na co
chłopak wstał rozglądając się za tą konkretną rzeczą.
Dostrzegł ją po chwili pod moimi ciuchami na fotelu. Wygrzebał
milutki kocyk, który mi podał. Przykryłam się nim i o wiele
cieplej się zrobiło.
-Dzięki –
mruknęłam patrząc jak cały czas mnie obserwuje. - Coś się
stało? Jesteś jakiś taki hmm nie jesteś sobą?
-Tak się
dzieje ze mną jak ktoś bliski cierpi. Ja też cierpię – odparł
patrząc mi w oczy. Zrobiło mi się smutno, ale nie mogę tego
naprawić w jakiś magiczny sposób by wszystko było pięknie,
wspaniale i w ogóle. Nie ja chciałam mieć problem z sercem i
jeszcze potrzebować nowego! To już jest kosmos. Niestety pogodziłam
się jakoś z myślą opuszczenia tego świata pod jednym względem,
bo zobaczę znów swoją mamę, która pewnie nie będzie zadowolona,
że odeszłam tak szybko. Ale przynajmniej będę pochowana razem z
nią.
-Nie chcę,
żeby ktoś z moich bliskich cierpiał przeze mnie – powiedziałam
przygryzając dolną wargę i patrząc za okno.
-A my nie
chcemy cię tracić – szepnął wstając i wychodząc.
-Harry? -
odwrócił się na chwilę do mnie. - Też nie chcę się żegnać –
załkałam zamykając oczy, a raczej zaciskając je bardzo mocno.
Westchnął głośno po czym wyszedł nic nie robiąc za co chyba mu
dziękuje, bo nie chce płakać. Szczególnie w ostatnie dni wakacji
na, których miałam odpoczywać. Siedziałam rozmyślając nad
sensem tego życia. Bo i tak jest tak jak w jakiejś układance.
Każdy element do czegoś pasuj. Takie samo jest życie. Każda osoba
pasuje do kogoś. Albo jest początek, bo się rodzimy, a także
koniec gdyż umieramy. Nie ważne kiedy odejdziemy, lecz w jaki
sposób się to stanie. Niestety nie wszyscy zostawią po sobie nowe
pokolenie, ale rodzina będzie o nich pamiętać. Może Zayn znajdzie
sobie odpowiednią dziewczynę, z którą będzie miał dziecko. Kto
wie może nawet opowie kiedyś swojemu synkowi lub córeczce jaką to
miał wspaniałą ciocię, która była dla niego wszystkim. A może
nie poruszy nigdy mojego tematu już z nikim tylko będzie przysyłał
kwiaty na mój grób. Kto to wie? No właśnie.. Nikt nie wie co się
stanie jak Cię nie będzie. Świat lubi nam płatać figle.
Usłyszałam ciche pukanie więc się otrząsnęłam patrząc kto
wchodzi. Uśmiechnęłam się szeroko na widok Niall'a, Lou i Liam'a.
Byli lekko przerażeni patrząc na mnie, ale odwzajemnili uśmiech.
-Jak się... -
zaczął Lou.
-Mam się
dobrze – uprzedziłam pytanie na co się zaśmiał. - A wy?
-Oprócz
nieprzespanej nocy to ujdzie – odezwał się Payno.
-Widać –
zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę, która jak dla mnie była
zbyt dziwna jeśli chodzi o rozmowy na temat wczorajszego
wydarzenia.- Zrobicie coś dla mnie? - pokiwali głowami.-Nie mówmy
o mojej chorobie. Chcę przeżyć ostatnie chwile nie martwiąc się
o koniec ..
-Jess, dla
Ciebie co tylko chcesz, ale ehhh spróbujemy – blondyn miał
podpuchnięte oczy co oznaczało płacz i zmęczenie. Biedny mój
Horan. Chłopaki chwile stali nie wiedząc co powiedzieć, ale w
końcu jakoś rozluźnili się i rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu.
Oczywiście mieliśmy w planach jakiś rejs statkiem, ale zmienili
plany na pójście do lodziarni, a potem na na bieżąco się coś
wymyśli. Jednak ja chciałam płynąc, ale jak nie to nie i tak
dobrze, że nie wracamy chwilowo do domu. Chociaż jeszcze nie
rozmawiałam z Zaynem, który pewnie jest innego zdania, znając
życie będziemy się zaraz pakować. Poczułam się rozluźniona i
szczęśliwa, dlatego chłopaki wyszli robić mi śniadanie, a ja
ubrałam się oraz umyłam w tym czasie. Zajęło mi to dłuższą
chwilę. Stałam pod prysznicem nago nie myśląc o niczym tylko i
gorącej wodzie lejącej się ze słuchawki. Najlepszy sposób na
pozbycie się stresu akurat w moim przypadku działa. Z uśmiechem na
ustach opuściłam kabinę zawijając swoje ciało w gruby bawełniany
ręcznik wiszący na wieszaku. Podeszła do lustra patrząc na swoje
odbicie.
-Nie jest
najgorzej jak na umierającą – powiedziałam śmiejąc się i
wyciągając szczoteczkę by umyć swoje zęby. W międzyczasie
wyszłam po ciuchy do sypialni. Wzięłam boyfriendy oraz sweter w
kolorze granatowym. Do tego bielizna i skarpetki z misiami po bokach.
Urocze były jak je dostałam od Ellie i teraz mam zamiar je nałożyć
chociaż raz w życiu, bo jak znalazły się w moich rękach to
niestety przechodziłam przez zły czas w moim życiu i nosiłam same
ciemne, „smutne” i pozbawione szczęścia ciuchy. Niestety każdy
chyba takie coś przeżywał chociaż przez chwilę w życiu. Ja tak
miałam ostatnio, ale zmieniło się wszystko za co jestem wdzięczna
każdemu kto był i jest przy mnie. Wypłukałam dokładnie buzię
wypluwając resztę piany. Odłożyłam szczoteczkę i zaczęłam się
ubierać. Szybko się uwinęłam więc mogłam ubrać trampki. Włosy
rozczesałam zostawiając w nieładzie. Najlepiej się tak teraz
czułam – tak na luzie. Opuściłam pokój idąc na dół. Czułam
zapach naleśników co wywołało jeszcze większy uśmiech na moich
ustach. Zeszłam od razu kierując się do kuchni. Stali tam moi
przyjaciele rozmawiając i słuchając radia.
-Gdzie jest
Zayn? - spytałam Liam'a, który nakładał na talerz kopkę
naleśników.
-Na tarasie –
odpowiedział dziko poruszając się z patelnią w rytm muzyki.
Uwielbiam go jako tancerza zawsze mu to chyba najlepiej wychodziło.
-A teraz dla
was kochani mamy nowy kawałek Demi Lovato „ Cool for the summer”
- powiedział koleś z radia na co się ucieszyłam. Miałam
wychodzić, ale ta piosenka mnie zmusiła do zostanie. Od jakiegoś
czasu słucham Demi, a ta piosenka bardzo mi się podoba. Dlatego
ruszałam się w rytm razem z Payne, który starał się smażyć
naleśniki. Na refren skakałam jak głupia razem z Lou, który się
dołączył. Horan wziął banana do którego zaczął śpiewać i
„seksownie” się ruszać. Wybuchłam śmiechem widząc ich
wyczyny, ale dopasowałam się do ich podniecających ruchów. Cóż
wyglądaliśmy okropnie, ale na tym polega zabawa. Niall wszedł na
stołek i śpiewał tak jak Demi.
Got
my mind on your body
And your body on my mind
Got a taste for the cherry
I just need to take a bite
And your body on my mind
Got a taste for the cherry
I just need to take a bite
Postanowiłam
mu pomóc i przejęłam drugą część zwrotki.
Don't
tell your mother
Kiss one another
Die for each other
We're cool for the summer
Kiss one another
Die for each other
We're cool for the summer
Podskoczyłam w
górę, a biedny Horan zjebał się na tyłek. Nie mogłam ze śmiechu
szczególnie jak widziałam ból na jego twarzy, a ten dalej próbował
się wyginać w rytm. Pomogłam mu wstać, a ten pokazał, że nic mu
nie jest i z ledwością wrócił do gibania się. Pokręciłam tylko
głową i dalej się wygłupiałam. Dołączył do nas Liam niosąc
talerz ze śniadaniem na stół. Zaczął się moment gdzie każdy
przyłożył palec do ust i cóż nie da się opisać jak to się
dalej potoczyło, że Louis leżał na stole machając jak pies
nogami i rękoma, a Horan trzymając się za tyłem skacząc. Wzięłam
sobie naleśnika i wyszłam z kuchni idąc na taras gdzie podobno
znajduje się mój chłopak. Owszem napotkałam go tam stojącego
tyłek i palącego papierosa. Podeszłam zakrywając mu oczy.
-Witam się z
chłopakiem – odpowiedziałam przytulając się do niego. Wyrzucił
fajkę i mocno mnie przyciągnął do swojego ciała. Tak bardzo
chciałam poczuć jego bliskość.
-Nie pytam o
to, bo to jak najbardziej mi odpowiada – powiedział w moje włosy,
które na wietrze jeszcze bardziej żyły swoim własnym życiem.
-To o co?
-Widziałem jak
bawisz się w kuchni. Przecież mogłaś się przewrócić, albo
przekręcić kolano – zaczął swoje zamartwienia na co westchnęłam
głośno.
-Kochanie, ja
staram się żyć chwilą. Proszę żyj razem ze mną –
odpowiedziałam nie puszczając go ze swoich objęć.
-Kocham cię i
martwię się. Bo wczoraj jakby Ci się coś stało to nie wiem co
bym sobie zrobił – powiedział na jednym tchu.
-Też cie
kocham więc nie mówmy o tym – uśmiechnęłam się do niego już
stając przed nim. Zrobiło się chłodno więc pociągnęłam
chłopaka do środka. Tam poszliśmy coś zjeść, bo w końcu Liam
smażył naleśniki specjalnie dla mnie.
**
-To nie jest
konieczne, żeby wracać do Londynu – wyszeptałam kurczowo kucając
przy szafce w salonie. Po śniadaniu poszliśmy tak jak planowaliśmy
na spacer i pozwiedzać. Jednak jak już mieliśmy wychodzić z baru
coś mi się stało i tym sposobem teraz klęczę z bólu w swojej
sypialni patrząc jak Malik pakuje nasze ciuchy do walizek, a Payne
chodzi dzwoniąc o 6 biletów do Anglii na teraz.
-Nie wkurwiaj
mnie Jessica – warknął Mulat wrzucając byle jak końcówkę z
mojej garderoby. Nie byłam na ziemi sama, bo Niall siedział i
trzymał mnie ostrożnie obserwując każdy mój ruch. No tak
zapomniałam dziś rano połknąć tabletki. Brawo Jess chcesz chyba
szybciej umrzeć. Jak mogłam być taka bezmyślna? Przecież o mały
włos nie wkopałam się sama do grobu. A zapowiadał się piękny
dzień. Postanowiłam się podnieść i przenieś na łóżko lub
zejść na dół gdzie nie będzie wściekłego Zayn'a.
-Chcę wstać –
powiedziałam do Niall'a, który podniósł się i złapał mnie za
rękę pomagając wstać. Stałam w miejscu obserwując co się
dzieje. Te tabletki chyba mi pomagały hmm na wszystko? Nie mogę się
teraz uspokoić, boli mnie serce, mam jakiś skurcz żołądka, głowa
mnie napierdala i jakaś masakra chyba się psuje do reszty.
-Chodź
zejdziemy na dół – Horan podparł mnie ramieniem kierując do
wyjścia. Ostatni raz spojrzałam na zdenerwowanego Zayn'a
zapinającego walizki i wyszłam z pokoju. To było piękne miejsce
gdzie chciałabym wrócić, ale ehh. Na korytarzu biegał Louis z
torbami na dół, a Harry pakował wszystkich dając Tommo torby. Po
schodach szłam na nogach z waty, ale na szczęście miałam po
jednej stronie blondyna, a po drugiej poręcz. Doszłam do sofy gdzie
usiadłam. Niall dostał najgorsze zadanie – pilnowanie mnie.
Współczuje mu, że musi mnie mieć na oku przez ten cały czas.
-Mamy bilety na
za 30 minut więc się szykujcie -zbiegł Liam wykręcając dalej do
kogoś. - Tak już lecimy.. Do szpitala? Tak od razu? - spojrzał na
mnie z współczuciem. - Będziemy – rozłączył się i już
wiedziałam, ze rozmawiał albo z moją ciocią, albo z doktorem.
Więc koniec życia czas na białe ściany jej! Jestem po prostu w
siódmym niebie.
-Masz tabletki,
Derec powiedział, ze mogą jeszcze pomóc i mam dobrą wiadomość–
podał mi je Lou wraz ze szklanką wody. Od razu wszystkie popiłam i
zamknęłam oczy.-Liam właśnie mi powiedział, że masz dawcę! -
wykrzyczał na co podskoczyłam. Byłam zaskoczona chociaż to coś
znaczy. Może będę mogła żyć?
-I tak nic nie
jest pewnie, przeszczep może nie wypalić i..
-Nie bądź
pesymistką tylko myśl, że będzie dobrze – powiedział, a mi
zachciało się spać tak więc oparłam się na ramieniu przyjaciela
i pomału zasypiałam..
**Oczami
Zayn'a**
Jak mogliśmy
zapomnieć o tabletkach?! Przecież to one jej pomagają przeżyć, a
my tak po prostu poszliśmy sobie na miasto i zapomnieliśmy o
najważniejszym. Jestem tak wkurwiony nie na dziewczynę, ale na
samego siebie, bo rano martwiłem się, a potem zapomniałem jak
wszystko dobrze szło. Mogłem sobie gdzieś zapisać, ale nie, bo po
co? Kurwa mać! Nie dość, że Jess wygląda strasznie blado to
jeszcze wszystko ją boli i nie może zostać sama. Dobrze, że Horan
się nią zajmuje. Spakowałem już wszystko i wystawiłem na
korytarz by Lou, który się zajmuje znoszeniem rzeczy wziął i to
na dół do samochodu. Ostatni raz sprawdziłem pokój i jak okazało
się, że nic nie ma oprócz bluzy dla dziewczyny oraz mojego
telefonu to zgasiłem światło wychodząc. Wszyscy coś robili
dlatego szybko się uwinęliśmy. Na dole zastałem śpiąca na
Niall'u dziewczynę. Kiedy już wszystko zabraliśmy wziąłem ją na
ręce i wyszedłem do samochodu, który na nas czekał. Nałożyłem
jej bluzę by nie zmarzła, bo w końcu mamy już zimną noc.
Chłopaki dołączyli do nas i ruszyliśmy na lotnisko. Dobrze, że
Liam załatwił dla nas bilety na ostatnią chwilę, bo następny lot
mielibyśmy jutro popołudniu, a kto wie co może się stać do
jutra. Na miejscu ma czekać już jej ciocia, a także przyjaciele do
których zadzwoniłem. Muszę z nimi pogadać a raczej z Eathanem, bo
mam ważną sprawę do niego chociaż nie wierzę, że mu to powiem.
Po 5 minutach już czekaliśmy w kolejce z innymi ludźmi. Cały
czasem trzymałem moją kobietę w ramionach. Ludzie z obsługi
pytali co się stało, ale Liam wszystko wyjaśniał, że dziewczyna
jest chora i szybko musimy wracać na operację. No tak oni też nie
wiedzą. Będę musiał im też powiedzieć, bo w końcu są moimi
przyjaciółmi odkąd nas połączono w jeden wielki zespół.
**
-Gdzie ja
jestem? - spytała budząc się na moich kolanach.
-Właśnie
jedziemy do szpitala skarbie – odpowiedziałem całując ją w
czoło.
-Tak szybko?
-Trwało to
parę godzin, ale spałaś więc minęło Ci szybko – odezwał się
śpiący Liam, który jednak przez cały lot tak samo jak ja czuwał
kiedy chłopaki spali. Jednak się im nie dziwię, bo byli padnięci
po całym dniu chodzenia i jeszcze na szybko wszystko robiliśmy, a
do tego martwią się tak jak ja o Jess. Jej ciocia dzwoniła co
chwilę jak lecieliśmy i pytała co z nią. Myślałem, ze prze
teleportuje się do samolotu by zobaczyć swoją chrześnice śpiącą
obok mnie na siedzeniu. Rozdzieliliśmy się teraz, bo Harry i Louis
pojechali odwieźć nasze bagaże i zaraz do nas wrócą, Niall
pojechał po Ellie i Rose, a Liam cały czas jest ze mną. Kierowca
jechał bardzo szybko, bo co chwilę powtarzałem, ze musimy tam być
za chwilę. W radiu leciały wolne piosenki, a godzina wybiła równo
5 nad ranem. Już się robiło szarawo, a ja chciałem spać. Ale nie
mogłem wiedząc, że najważniejsza osoba dla mnie jest tutaj przy
mnie. W końcu samochód się zatrzymał a ja pomogłem dziewczynie
wysiąść. Zaatakowała nas jej ciocia z lekarzami. Liam zapłacił
za podwózkę i dołączył do nas.
-Boże
dziewczyno jak ja się bałam – mówiła płacząc pani Veronica.
-Jeszcze żyje
– odezwała się cicho brunetka.
-Sala już na
ciebie czeka, tam odpoczniesz, a w południe czeka cię operacja –
spojrzał wymownie w moją stronę. Wziąłem ją na ręce i niosłem
do środka. Wtulała się mocno we mnie tak jakby nie chciała mnie
już nigdy puszczać. Czułem dokładnie to damo mając ją przy
mnie. Dotarliśmy szybko na odpowiednie piętro i do odpowiedniej
sali. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Była
padnięta mimo że spała tyle godzin. Na stole czekało na nią 10
tabletek i szklanka wody.
-Musisz
wszystko połknąć, a wy idźcie spać. Natomiast Zayn chodź ze mną
– powiedział lekarz i wyszedł.
-Czemu musisz
iść? - spytała z zamkniętymi oczami.
-Posiedź z
ciocią ja zaraz wrócę, kocham cię.
-Ja ciebie też
– ziewnęłam biorąc tabletki do ręki. Payne wyszedł za mną i
postanowił pójść po kawy. Na korytarzu stał Derec patrząc na
swoje papiery.
-Powiedziałeś
już wszystkim?
-Nie, ale zaraz
im powiem. To znaczy najpierw im, a na końcu jej.
-Zadzwoń też
do szefa, niech wie. To co zrobisz jest nagradzane – poklepał mnie
po ramieniu odchodząc w głąb korytarza. Zostałem sam opierając
się o ścianę. Zjechałem po niej zakrywając oczy. Zacząłem
płakać z tej bezsilności.
-Przepraszam,
czy mogę prosić o autograf? - usłyszałem koło siebie cichutki
głosik dziecka. Otarłem szybko łzy i spojrzałem na nią. To była
malutka brunetka z chustą na głowie.
-Jasne, jak się
nazywasz? - spytałem wstając i podchodząc do niej.
-Jessica –
odpowiedziałam, a ja stanąłem w bezruchu.
-Jak moja
dziewczyna – wziąłem kartkę i zacząłem pisać dla niej
dedykację.
-Wiem, bardzo
ją lubię. Sama jestem chora i wiem jak to jest. Ale najważniejsze
to mieć bliskie osoby obok siebie – dopowiedziała, a ja się
uśmiechnąłem do niej.
-Jesteś bardzo
mądra – przytuliła mnie bez słowa, a ja odwzajemniłem. Była
taka urocza i malutka jak na dziecko.
-Dlaczego
płakałeś? To przez chorobę Jess? -Pokiwałem głową.- Masz moje
wsparcie.
-Kochana
jesteś.
-I szczęśliwa,
bo spotkałam jednego z idoli przed zobaczeniem was na koncercie –
patrzyła na kartkę papieru, którą dostała ode mnie.
-Nie wiem czy
będę na koncercie, wiesz tu chodzi o Jessice – odpowiedziałem
nie mówiąc całkowitej prawdy. Zasmuciła się, ale przyszedł w
porę Liam i dał jej swój autograf, a następnie dziewczynka
zawołana przez swoją mamę pomachała nam i odeszła. Upiłem kilka
gorących łyków ciemnej cieczy i można powiedzieć, że poczułem
się lepiej. Muszę mu powiedzieć, ale lepiej będzie jak wszyscy
się zjawią. Nie mogę tyle czekać.
-Muszę Ci coś
powiedzieć – zacząłem nie pewnie.
-Mów –
spojrzał na mnie wyczekująco. Miałem już powiedzieć, ale na
korytarz wpadła zapłakana Ellie i wraz z nią reszta naszych
bliskich.
-Dokończę
potem – wstałem kierując się w stronę Eathan'a.-Musimy
pogadać.- wskazałem na niego i ruszyłem do windy. Szedł za mną
zdziwiony moim zachowaniem. Tą przemowę układałem sobie kilka
razy w głowie, ale nie wiem czy cokolwiek uda mi się wypowiedzieć
na głos. Przecież to horror mówić takie słowa.
-O czym chcesz
pogadać, aż tutaj? - wskazał na pusty korytarz prowadzący na
dach.
-Chodzi o
Jess - ciężko zacząłem opowiadać..
............
Hej! ; **
Tak znowu spóźniona itd xdd Ale no co mam na swoja obronę? No tak nowa szkoła i brak czasu ; / Tak teraz niestety będzie, bo liceum to chwilowo nowość dla mnie, ale jebać szkołę i tak będę robić to co kocham ^^
A jak u was? Bo mi już zadanie domowe dają :/
A tak serio to rozdział mi ciężko pisać i myśleć, że zaraz epilog i koniec.. ;c To jest najcięższa część pisania opowiadań ; <
Co do piosenki, która tutaj "występuje" to polecam! ; > Uwielbiam Demi, a sama jestem Lovatic xoxo
Teraz coś miłego ^^ Tutaj klik mamy już 1 rozdział! ; > Będzie epicko jak zajrzycie i powiecie co sądzicie ; * Jak to skończę to tam będę na bieżąco więc luzik hahah
Dobra to tyle kocham was bardzo! ; 3
Tak znowu spóźniona itd xdd Ale no co mam na swoja obronę? No tak nowa szkoła i brak czasu ; / Tak teraz niestety będzie, bo liceum to chwilowo nowość dla mnie, ale jebać szkołę i tak będę robić to co kocham ^^
A jak u was? Bo mi już zadanie domowe dają :/
A tak serio to rozdział mi ciężko pisać i myśleć, że zaraz epilog i koniec.. ;c To jest najcięższa część pisania opowiadań ; <
Co do piosenki, która tutaj "występuje" to polecam! ; > Uwielbiam Demi, a sama jestem Lovatic xoxo
Teraz coś miłego ^^ Tutaj klik mamy już 1 rozdział! ; > Będzie epicko jak zajrzycie i powiecie co sądzicie ; * Jak to skończę to tam będę na bieżąco więc luzik hahah
Dobra to tyle kocham was bardzo! ; 3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ; *
Do następnego ; 3
Jak możesz uśmiercać Zayn'a? ;c ;c ;c Płaczę, nie wiem czy dam radę przeczytać następną część. ;c
OdpowiedzUsuńWiedziałam
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam
Cudowne
Ale przypomniało mi sie opowiadanie "Silence"
Takie samo zkończenie
Więc idk czy dam radę przeczytać kolejny rodział, bo wiem co będzie
Matko... Nie wiem, czy dam radę przeczytać kolejny rozdział...
OdpowiedzUsuńCudowny...
Czekam na next
Boże *..* boski...ile się naplakalam :"( teraz będzie tak ze poprosi Eathan'a żeby pilnował Jess i zawsze był kolo niej. A reszcie powie i jej ze on jest dawca. Wiem ze to romantyczne i wgl ale czm ma umrzeć?;cc nie może wyzdrowiec i żeby był happy end? Żeby żyli długo i szczęśliwie?;/ załamka. ..proszę nie rób tego.. czekam na next ♡
OdpowiedzUsuń