środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 57.


Po tej upojnej nocy zasnęłam około piątej nad ranem. Słyszałam jak chłopaki wrócili napici i poszli spać. Na drugi dzień nie ja zrobiłam śniadanie tylko kochany chłopak. Zjedliśmy we dwójkę na tarasie, a potem udaliśmy się na spacer po plaży. Oczywiście Zayn musiał dwa razy zatrzymać się i zrobić zdjęcie z małymi dziewczynkami, które były urocze prosząc go o to. Przy okazji mnie przytuliły i życzyły powrotu do zdrowia co było miłe, ale dziwne. Tak teraz cały świat wie, że dziewczyna piosenkarza ze sławnego zespołu umiera. Widzę już nagłówki po mojej śmierci „Kto pocieszy Zayna Malik?” Taaa ja im już dam.
-Kochanie..- zaprzestałam myśleć o śmierci i skupiłam się na chłopaku.- Podoba Ci się tutaj?
-Oczywiście, jestem na najlepszych i ostatnich wakacjach – powiedziałam i ugryzłam się w język. On tylko mnie spiorunował wzrokiem, ale nic nie odpowiedział na to.
-Obiecaj, że zapamiętasz te wakacje do końca życia – odezwał się mocniej ściskając moją rękę. Przecież koniec życia mam za jakiś miesiąc? Może więcej? Nigdy nic nie wiadomo kiedy przyjdzie taki pstryczek i bum czas na Ciebie. Ale jest pewne, że zapamiętam to co tutaj się działa i będzie działo przez jeszcze parę dni. Rozmawialiśmy o obiedzie, który dziś zamówił Liam specjalnie z jakiejś pobliskiej knajpki. A do tego dziś wieczorem mamy zaproszenia na koncert zespołu Dominikańskiego. Podobno fajnie grają jak na nasze klimaty. Czasem wydaje mi się, że oni zaplanowali każdy dzień na coś niesamowitego co musi się wydarzyć. Słyszałam, że jutro mamy iść do wesołego miasteczka i pływać łodzią po oceanie. Zapowiada się coraz lepiej z dnia na dzień. Po długim spacerze zebraliśmy się do domu gdzie już siedzieli nieprzytomni chłopcy no oprócz Payne, który nie pił zbyt wiele jak sądzę po jego wesołej minie.
-Jak się imprezowało? - spytałam siadając na kolanach Zayna.
-Nic nie mów, tutejsi ludzie umieją się dobrze bawić – odpowiedział Lou kładąc głowę na stole. Zaśmiałam się widząc jak nie wiedzą co ze sobą zrobić. 


-A jak wam minęła kolacja bez nas? - spytał Liam wstając z miejsca. Spojrzałam na Malika, a on na mnie. Zaczerwieniłam się przygryzając dolną wargę.
-Było... ciekawie – powiedział za mnie Mulat. Wszyscy spojrzeli po sobie i wybuchnęli śmiechem.
-Chyba upojnie- odezwał się Horan i zarechotał. Nie mogłam go zwyzywać, bo za bardzo ich wszystkich kocham. Więc zaczęli nam dokuczać, a my słuchaliśmy i śmialiśmy się z ich parodii dotyczącej naszego seksu. Najlepszą rzeczą było widzieć Louisa leżącego na stole i udającego, że uprawia seks mówiąc co chwilę” O Jess!” „O Malik!” zaczął mnie bolec brzuch już w połowie tych wygłupów tak samo miał mój chłopak. Postanowiłam nie denerwować się podczas naszych wspólnych i ostatnich chwil. Dlatego nie przeszkadzało mi ich zachowanie. Lecz w końcu Harry oprzytomniał i pobiegł do łazienki jak sądzę zwymiotować to co zjadł. Payne poszedł sprawdzić czy żyje, a my udaliśmy się przyszykować na obiad, a potem od razu na koncert. Czyli jakaś sukienka i wygodne klapki...
**Oczami Zayna**
Seks z tą kobietą to najlepsza rzecz jaka mogła mnie spotkać. Że też świat jest tak okropny i nie da nam być ze sobą do końca naszego żywota. Jednak ja chcę żyć chwilą, bo po przyjeździe pewnie będę musiał iść do lekarze i pogadać z rodziną oraz znajomymi. Ale nie teraz o tym prawda?
Udałem się z Jess na górę ubrać jakieś wygodne ciuchy i iść na obiad, a potem na występ jakiegoś zespołu. Chłopaki też jakoś zaczęli się szykować co jednak musiało być dla nich ciężkie szczególnie po imprezie. Obserwowałem jak brunetka ściąga z siebie jedne ciuchy i zakłada inne. Widziałem jak jej ciało jest wychudzone i blade. To mnie bolało. Boli jak widzi się cierpienie kogoś kogo się kocha i jeszcze te miliony tabletek jakie musi łykać codziennie. Dobrze, że pilnujemy tego i ona też nie sprzeciwia się. Zostały na 4 dni cudnego życia na Dominikanie bez tych wszystkich ludzi, którzy coś chcą, bez telewizji, internetu, telefonu, pracy. Najważniejsze to ona i przyjaciele, którzy są i tak musi być zawsze.
**
-Wiecie, że wyróżniamy się z tłumu? - spytała Jessica oglądając każdego kto przyszedł na koncert. Wszyscy byli dobrze opaleni oraz mieli jakieś podobne do siebie ciuchy, a mężczyźni byli tylko w spodenkach bez koszulek. Więc my też się ich pozbyliśmy, a Jess w tej sukience i tak wyglądała cudownie więc nic nie musiała robić. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie ze względu na kontakty. Dawno nie uczestniczyłem na czyimś koncercie. Więc to dla mnie też taka miła niespodzianka. Czekaliśmy aż wyjdą na scenę i wtedy zaczęły się krzyki oraz oklaski, ale znacznie mniejsze od tych co występują u nas podczas naszego wyjścia. Lecz muzyka jaką grali była godna słuchania. Nadawał się do tańczenia co inni robili. Więc i ja porwałem w taniec moją dziewczynę, która tęskniła za ruszaniem się. Pamiętam jak kazała mi tańczyć. Myślałem, że ją zabije za to, lecz w końcu ją poznałem bliżej i muszę przyznać uwielbiam taniec dzięki niej. Chłopaki też tańczyli koło nas, a potem razem sobie podskakiwaliśmy i dobrze bawiliśmy. Patrzyłem z miłością na brunetkę, która śmiała się w nieskończoność, a uśmiech z jej twarzy nie schodził nawet na sekundę. To jest ten obraz, który chcę zapamiętać. Dlaczego musimy się rozłączyć? Czemu zawsze Ci zakochani cierpią? Moje serce krwawi jak myślę o dniu kiedy już nie spojrzę w jej ozy – a będzie robił to ktoś inny. Kiedy nie będę jej całował i pieścił, a będzie to robił inny. Nie będę mógł mieć z nią dziecka o którym marzę, tak samo ślubu. Nigdy nie spotka nas ta uroczystość zawarcia naszej miłości przed całym światem. Zawsze jest jakiś jebany problem, który ciągnie miliony malutkich za sobą. Najgorsze będzie proszenie jednej znienawidzonej przeze mnie osoby o opiekę. To będzie żenująca sytuacja w moim życiu, ale warta tego co chcę zrobić. Jeśli on się nie zgodzi to innego planu nie mam.
-Zayn! - próbowała przekrzyczeć całą muzykę by zwrócić moją uwagę.
-Kocham cie Jess! - odkrzyknąłem, a ona poszerzyła swój nieskazitelny uśmiech. Będę to powtarzał co chwilę by nie zapomnieć o tym silnym uczuciu.
-Ja ciebie też, ale nie to chciałam … - pocałowałem ją i mocno przytuliłem. Chciałem by czuła moją miłość, którą jej przekazuje.
-Coś się stało? - spytała odchodząc i patrząc mi w oczy. Zaszkliły mi się oczy więc odwróciłem wzrok patrząc na scenę. Złapała mnie za ramię, a ja wpadłe na wspaniały pomysł. Wyszedłem za barierki i wdrapałem się na scenę. 

-Tam nie można! - krzyknął do mnie jeden z ochroniarzy, ale jak pokazałem mu kim jestem to nic nie powiedział.
-Czy mogę coś zaśpiewać i powiedzieć dziewczynie? - spytałem piosenkarza, który podszedł do mnie.
-Jeśli to miłość to śmiało – podał mi mikrofon więc wyszedłem śmiałym krokiem przed mały tłumik ludzi. Nie wiem co planowałem zrobić, ale to tylko i wyłącznie dla mojej dziewczyny. Spytałem chłopaków, którzy grali na instrumentach czy znają jedną piosenkę Ed'a Sheeran'a. Na początku byli zmieszani, ale w po chwili jeden powiedział, że grał to kiedyś więc oni się podpasują jak on zacznie.
-Malik co ty robisz? - przyszedł do mnie Laim pytając czy nie pomóc.
-Śpiewam dla Jess,a potem dawaj zaśpiewamy coś naszego – oznajmiłem, a on poszedł dowiedzieć się czy możemy wykonać swoją piosenkę. Kiedy dowiedzieli się kim jesteśmy to od razu nam pozwolili. Payne zszedł po resztę, a Jess stała i patrzyła na moje poczynania.
-Witam wszystkich i przepraszam za przerwanie koncertu, ale chciałbym coś zaśpiewać dla dziewczyny, która jest dla mnie całym życiem. To nie są oświadczyny, a chciałbym – tłum lekko się zaśmiał, lecz dalej słuchał.- Więc zaśpiewam coś dal niej, a potem z przyjaciółki zagramy nasz utwór! - ucieszyli się więc dałem znać zespołowi by zaczęli grać.
When your legs don't work like they used to before
And I can't sweep you off of your feet
Will your mouth still remember the taste of my love
Will your eyes still smile from your cheeks
Podczas śpiewania podszedłem na samą krawędź sceny by być jeszcze bliżej osoby do, której śpiewam. Widziałem jak nie może oderwać ode mnie wzroku. Tak bardzo nie chce jej stracić..

And darling I will be loving you 'til we're 70
And baby my heart could still fall as hard at 23
And I'm thinking 'bout how
People fall in love in mysterious ways
Maybe just the touch of a hand
Oh me I fall in love with you every single day
And I just wanna tell you I am

Ostatnie podkreśliłem patrząc w jej oczy. Zwróciłem uwagę na inne kochające się pary. Mężczyźni wzięli w ramiona swoje kobiety po czym w rytm muzyki zaczęli się kołysać. Moje spojrzenie wróciło tam gdzie powinno czyli na te piękne tęczówki, które są tylko moje i ja mogę w nie patrzeć tak jak to robię teraz.
So honey now
Take me into your loving arms
Kiss me under the light of a thousand stars
Place your head on my beating heart
I'm thinking out loud
And maybe we found love right where we are
Wolną rękę trzymałem na sercu i gestykulując wskazywałem raz na nią raz w niebo i tak w kółko. Uśmiechałem się patrząc jak ma łzy w oczach, ale nie przestaje się do mnie cieszyć.
When my hair's all but gone and my memory fades
And the crowds don't remember my name
When my hands don't play the strings the same way, mhm
I know you will still love me the same

'Cause honey your soul
Can never grow old, it's evergreen
Baby your smile's
Forever in my mind and memory


Powtórzyłem jeszcze raz refren i wskazałem na nią. Łzy leciały jej po policzkach jak małe strumyki rzeki. Ludzie zaczęli klaskać, a kiedy ucichli musiałem coś powiedzieć.
-Kocham Jessice Milton! Czy ona mnie też? - spytałem patrząc wymownie na nią.
-Kocham Cię! - wykrzyczała z tłumy na co wszyscy gwizdali i się cieszyli naszym szczęście. Ludzie tutaj są naprawdę bardzo życzliwi. Usłyszałem dźwięk naszej piosenki „Kiss you” więc zacząłem śpiewać i dobrze się bawić z chłopakami. Biegaliśmy oraz się przepychaliśmy próbując tańczyć. Zbiegłem ze sceny do Jessici by wziąć ją za rękę i wrócić na scenę. Nie chciała, ale po pocałunku zmieniła zdanie. Moje kwestie kierowałem do Jess, która tańczyła i nie wierzyła. Niall objął ją ramieniem i też jej zaśpiewał swoją zwrotkę czochrając brunetce włosy. Obdarowywałem ją pocałunkami na słowach „kiss you, kiss you” i tak w kółko, aż musiałem zacząć śpiewać refren. Wszyscy się wspaniale bawiliśmy tak samo tłum z którym utrzymywaliśmy na zmianę kontakt. Ostatnie słowa zabrzmiały przez Harrego i razem się ukłoniliśmy. Dostaliśmy gromkie brawa.
-To jest ta kobieta co zawróciła w mojej głowie! – krzyknąłem pokazując na Jess, zarumieniła się patrząc przed siebie. Zeszliśmy na swoje miejsca dziękując chłopakom, którzy z nami zagrali oraz wokaliście, bo siedział i nas słuchał. Jednak nie był zły tylko szczęśliwy, że mógł nas posłuchać na żywo i pomóc mi z dziewczyną. Następną piosenkę zadedykował nam więc wspaniale się bawiliśmy przez resztę wieczoru...
**Oczami Jess**
-Zayn, jesteś lekko wstawiony – zaśmiałam się mocno trzymając chłopaka za rękę z jednej strony, a z drugiej stał Liam. Po niesamowitym koncercie, który był jednym z najlepszych na jakim byłam zostaliśmy zaproszeni na kilka drinków. Zgodziliśmy się, bo i tak nie mieliśmy nic w planach.
Ten wieczór był najlepszy. Zayn zrobił dla mnie coś takiego co nie wiem jak opisać uczuciami. Czułam wtedy wszystko naraz od szczęście do smutku. Nie mogłam hamować łez, lecących z moich oczy co chwilę, gdy śpiewał piosenkę Ed'a. A potem dobrze się bawiłam jak cała piątka wpadła i zaczęłam śpiewać „Kiss you”. Bawiłam się wspaniale jak wszyscy wkoło mnie. Jeśli chodzi o picie alkoholu to mieszanie go z tabletkami, które biorę codziennie rano to nie byłoby zbyt mądre połączenie. Więc wypiłam tylko trzy lampki czerwonego wina i jeden kolorowy drink, który zaproponował mi Liam. On też nie pił dużo, można powiedzieć, że nawzajem się pilnowaliśmy i piliśmy to samo. Jednak nie mogę tego powiedzieć o Maliku, który jednak trochę sobie zabalował. Co ja mówię trochę to mało powiedziane. Ten chłopak wskoczył na stół i zaczął jak to nazwać hmm według niego seksownie wywijać lecz ja to bym nazwała ruszaniem się jak połamany koleś. Centralnie on tak wyglądał, a my musieliśmy jakoś go ujarzmiać, bo ludzie się z nas śmiali. Na szczęście po paru głębszych już nic nie robił tylko gadał od rzeczy o jakiś bajkach, piosenkach, miłości.
Po północy wyszliśmy z baru idąc do domku. Harry też się lekko wstawił, ale przynajmniej szedł o własnych siłach. Po drodze Malik zaliczył cztery gleby w czym raz upadł centralnie na mnie co bolało. Nie tyle tyłek na, który upadłam lecz moja klatka piersiowa kiedy uderzył w nią swoją głową. Dzięki Bogu Payne szybko go zabrał, a Horan pomógł mi się podnieść za co byłam mu wdzięczna, bo nie wstałabym o własnych siłach. Dlatego teraz blondyn zajął moje miejsce przy Mulacie, a ja szłam z tyłu z Tommo masując obolałe miejsce. Przeklinałam pod nosem jak chłopak zaliczył kolejny mocny upadek tym razem na pośladki co musiało boleć. Ale już po ostatnim upadku jakoś się trzymał i szliśmy spokojnie do domu. Co zajęło nam jakąś godzinę, a w dzień trwało to z 25 minut. Musiałam otworzyć kluczem drzwi i wpuścić ich przodem by zaprowadzili go na górę do łóżka. Ja w tym czasie poszłam do łazienki szukać dla niego miski jakby się obudził i chciał z siebie wyrzucić alkohol lub jedzenie.
-Kocham cię Jess! - krzyknął z pokoju na co pokręciłam głową. Dobrze, że go też kocham. To co mówił przez drogę powrotną rozwaliło mnie od środka. Powtarzał, że nie da sobie rady jak mnie straci, nie żyć beze mnie, odda dla mnie wszystko itd. Nie mogłam nic mówić, bo bym się popłakała i nie byłoby idealnie. Zauważyłam w kącie fioletową miskę. Podeszłam tam i kucnęłam by ją wziąć. Lecz coś mnie zakuło i podtrzymując się szafki uklękłam z bólu kurczowo trzymając się za bolące miejsce. Nie teraz! Głęboko oddychałam i zaciskałam z bólu oczy.
-Jess, bo on będzie wymio.. Co się kurwa dzieje?! - Horan podbiegł do mnie upadając na kolana.
-Boli – odpowiedziałam pokazując mu na klatkę.
-Tabletki Ci pomogą? - spytał patrząc na mnie i wstając. Pokiwałam lekko głową, a on wybiegł z pomieszczenia. Czekałam i zaczynałam płakać. Zamiast niego przyleciał Lou z wodą bym wypiła, a zaraz za nim wpadł blondyn i reszta chłopaków oprócz Zayn'a, który chyba już spał.
-Masz połknij i pojedziemy do szpitala – odezwał się Payne sprawdzając wszystko. Zrobiłam jak powiedzieli i po chwili siedzenia w ciszy poczułam ulgę.
-Jest lepiej, a co z nim? - odetchnęłam opierając głowę i szafkę za mną.
-Zasnął – powiedział Harry.

-Zadzwonię do Derec'a, a ty powinnaś się położyć. Chyba, że mamy jechać do szpitala? - pokiwałam przecząco głową, bo nie mam zamiaru leżeć na sali czekając na lekarzy i na swój wyrok. Wiem, że jest źle, ale jak ma być gorzej to tylko wśród przyjaciół i Zayn'a. Więc pomogli mi się położyć i z tego ci wiem to mają zaglądać co jakiś czas. Byłam im tak cholernie wdzięczna. Na pocieszenie mój Malik przytulił się do mnie i mogłam bezpiecznie zasnąć w jego ramionach... 

..............
Hej misiaki! Przepraszam, że tak długo, ale no wakacje ; c  Już się kończą, a ja ostatnio miałam ogniska, wyjazdy do rodziny i inne takie sprawy. Ktoś się cieszy, że to zaraz szkoła? ;/ Ja nie za bardzo ; < 
Rozdział miałam napisany tylko zakończyć go dziś musiałam więc tak zrobiłam słuchając Drag Me Down ; * Uwielbiam ten kawałek ^^ 
Dziękuje za komentarze i dalej o nie proszę! ;3 To mnie motywuje szczególnie jak ktoś napisze, że rozdział mu się podoba itd ; P To jest mega dla mnie : ^ 
Jeszcze tylko 3/4 rozdziały o żegnamy się z OPDM ; C Bardzo się smucę z tego powodu ;/ Ale spokojnie zacznę drugie ff i będzie chyba dobrze ; 3 
Nie zanudzam więcej tylko życzę miłych ostatnich dni wakacji ;/ I do następnego!! ; ** 
CZYTASZ= KOMENTUJESZ! 

3 komentarze:

  1. O jejku, Zayn jaki słodziak *_*
    Ta piosenka i te słowa... awwww
    Ale dlaczego ona musi umrzeć ?;c
    Niech przyleci do niej w nocy wróżka i magiczną różdżką sprawi, że ona wyzdrowieje ! :D ( tak, wiem, jestem geniuszem ^_* )
    Czekam na kolejny i życzę weny :*

    PS. Kocham to ff ! :D ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny kochana! Uwielbiam tego bloga , jest najlepszy. Domyślam sie , że Zayn będzie chcial oddać jej serce :/// dlaczego ona jest chora kurdee no!



    Czekam na następny! !

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper *.* strasznie mi się podoba rozdział <3 jezu jak ja nie chce aby ktoś umierał z nich ;/przecież ja będę miała załamkę..taki fajny blog i smutne zakończenie ;CC oby nie..ale z niego romantyk *-* aww... czekam na next♡

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy