-Panie nauczycielu proszę wstawać! Bo spóźni się pan na lekcje!-Otworzył szeroko oczy. Na początku był zdziwiony moją obecnością, ale już po chwili wstał i rzucał we mnie poduszkami.
-Milton nie ładnie oglądać pół nagiego nauczyciela! Ale dzięki za obudzenie.-Uśmiechnęłam się i wyszłam. Na przeciwko pokoju Tomlinsona był kolejny. Weszła i spojrzałam na łóżko. Jedynie zobaczyłam wystające blond włosy z pod kołdry.
-Niall wstawaj!-Nie zareagował więc podeszłam bliżej.-Ej mówię serio, bo spóźnisz się na własną lekcję!-Ani drgnął. Hmm.-Ej chodź naleśniki już gotowe!
-Co?! Już wstaję. Czemu wcześniej nie mówiłaś?!-Pędem wstał i pobiegł do łazienki. Zaczęłam się śmiać i wyszłam. Następny nie znany mi pokój należy do Liama, bo wiem, który jest Zayna i Harrego. Zapukałam i usłyszałam "proszę" Czyli nasz Payne już nie śpi. Otworzyłam nie pewnie drzwi i weszłam do środka. Zobaczyłam na środku pokoju stojącego bez koszulki Liama.
-Hej Liam przyszłam cię obudzić, ale widzę, że sam sobie poradziłeś.-Uśmiechnęłam się do niego.
-Hej. Wiesz muszę tak wstawać, bo chłopaków ciężko obudzić. Idź obudź resztę ja zrobię śniadanie, bo Horan pewnie jest głodny.- Wziął bluzkę i nałożył na siebie.
-Tak, a propos Nialla to musiałam jakoś go obudzić więc powiedziałam iż już są naleśniki. Chyba zdenerwuje się na mnie jak zejdzie na dół.-Zaśmialiśmy się. Payne tylko przytaknął i ja wyszłam z pomieszczenia. Zostało mi dwóch śpiochów. Najpierw udałam się do Mulata. Otworzyłam szeroko drzwi. Zobaczyłam jeszcze smacznie śpiącego Zayna więc postanowiłam wskoczyć do niego na łóżko. Wzięłam lekki rozbieg i udało się. Malik od razu otworzył oczy i spojrzał na mnie.
-Przepraszam, że cię tak budzę, ale zaraz będzie trzeba wychodzić.-Obdarował mnie jeszcze całkiem zaspanym uśmiechem.
-To najlepsza pobudka jaką mogłem sobie wymarzyć. Już wstaje daj mi 10 minut i będę na dole.-Przetarł oczy i wstał. Także powstałam z jego łóżka i wyszłam. Czyli została Styles. Weszła i zastałam Harrego śpiącego. Tak jak myślałam, ale z nich wszystkich śpiochy. Podeszłam bliżej i nachyliłam się nad chłopakiem. Chciałam coś krzyknąć, ale ten nie wiem skąd wiedział, że to ja złapał mnie i pociągnął do siebie. Zdziwiłam się.
-Myślałaś, ze nie słyszałem jak budzisz każdego po kolei?-Uśmiechnął się jeszcze trochę zaspany.
-Popsułeś mi taką fajną pobudkę. Miałeś nawet dostać całusa w policzek, ale trudno się mówi.-Próbowałam wstać, ale trzymał mnie za nadgarstek.
-Ale to nic wejdź jeszcze raz i obudź mnie.-Zaśmiałam się na to. Pokiwałam tylko głową i wstałam.
-Masz 10 minut!-Krzyknęłam zamykając za sobą drzwi. Zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam nakładającego na talerz naleśniki Liama. Wzięłam jednego i posmarowałam dżemem. Zjadłam i nalałam soku pomarańczowego do szklanki.
-A jak Ci się u nas spało?-Zapytał siadając koło mnie Liam.
-Bardzo macie wygodne łóżka chyba w każdym pokoju. Ale tak to wyspałam się.-Obdarowałam go szerokim uśmiechem.-Jaką macie dziś pierwszą lekcję?-Zapytałam, gdy do kuchni wszedł Tomlinson.
-Mamy jakieś spotkanie w pokoju nauczycielskim, a potem jakąś matematykę czy coś w tym stylu.-Odpowiedział na moje pytanie Liam.
-To nie za fajnie. Chociaż ja pierwszą mam fizykę.-Zrobiłam smutną minkę.-A do kiedy będziecie u nas w szkole? Bo chyba nie na stałe?-Louis na moje słowa prawie wypluł picie, które wziął do ust.
-Zwariowałaś?! Haha. My i szkoła na stałe?.-Zaczął się śmiać. Jego śmiech jest zaraźliwy, bo ja też się zaczęłam śmiać jak głupia. Do kuchni wszedł Harry i Niall. Blondyn wziął od razu kilka naleśników i zaczął je jeść.-A tak serio będziemy do końca miesiąca, gdyż mamy koncert w USA.-Koncert?! Harry nic mi nie mówił. Najwidoczniej nie chciał, żebym się dowiedziała, bo szturchnął od razu Lou.
-Koncert? To fajnie.-Uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam do salonu. Postanowiłam wrócić po swój plecak do pokoju. Zamyśliłam się przez co niechcący uderzyłam w Malika. Przeprosiłam i poszłam dalej. Spakowałam wszystko i usiadłam na łóżku.Ten koncert to coś normalnego przecież są popularnym zespołem, który pewnie zaraz ruszy w jakąś trasę koncertową. Tylko zastanawia mnie jedno w jaki sposób Harry chciałby być ze mną, gdy on byłby na drugim końcu świata? Takie związki nie zawsze mają szansę na przetrwanie. Do pokoju wszedł Harry.
-Wiesz chciałem Ci o tym powiedzieć, ale jeszcze nie teraz tylko trochę potem.-Spuścił wzrok.
-Kiedy potem? Jak może przywiążę się do Ciebie?-Zapytałam patrząc na niego.
-Może w tedy? Nie mam pojęcia.-Nie podnosiłam wzroku.
-Myślałeś, że w ciągu miesiąca będę zdolna do zakochania się w tobie? A ty pojedziesz na inny kontynent i zostawisz mnie? Takie związki nie mają szans na przetrwanie. Ale mam dobrą wiadomość.-Harry podniósł na mnie wzrok.-Teraz jest to nie ważne. Po prostu mam wyjebane i tyle. A teraz chodź, bo spóźnimy się do szkoły.-Wzięłam swój plecak, torbę i wyszłam na korytarz zostawiając oszołomionego Stylesa samego. Oparłam się plecami o ścianę i na chwilę się zatrzymałam. Pomyślałam o kilku ważnych dla rzeczach. Gdy usłyszałam, że Harry wychodzi z pokoju zbiegłam szybko po schodach na dół. Pewnie mnie słyszał. Cóż każdy mnie słyszał, gdyż mam buty na obcasie, ten pech. Nałożyłam na siebie kurtkę i wyszłam z domu. Pogoda piękna. Stałam tak wpatrując się w niebo, gdy ktoś dotknął mojego ramienia...
*OCZAMI ZAYNA*
Ta pobudka była słodka. Fajnie jest mieć taką.. przyjaciółkę. Tak przyjaciółkę, która budzi cię rano i jeszcze tak słodko. Gdy opuściła mój pokój wstałem i podszedłem do szafy. Wybrałem czarne rurki, białą koszulkę z nadrukiem i czarne Nike. Wszedłem do swojej łazienki i się ubrałem, umyłem zęby i zacząłem układać włosy. Zajęło mi to jakąś chwilę. Gdy wyglądałem dobrze wyszedłem z toalety i kierowałem się do wyjścia. Wziąłem jeszcze plecak i telefon. Zamknąłem drzwi i, gdy byłem już koło schodów zderzyłem się z Jessicą. Nawet nie spojrzała na mnie tylko powiedziała ciche "przepraszam" i poszła dalej do pokoju gościnnego. Coś było nie tak, ale wolałem teraz jej nie przeszkadzać, bo wiem jak to jest, gdy chcesz pobyć sam, a przeszkadzają Ci inni. Kiedy wszedłem do kuchni zastałem kłócących się Hazzę i Lou.-Po co ty to mówiłeś?!-Mówił zdenerwowany Harry.
-Stary przecież nic nie mówiłeś, że ona jeszcze nie wie.-Bronił się Tommo.
-Teraz już po jabłkach. Idę z nią porozmawiać, bo wyglądała na złą. Jeszcze raz dzięki Lou!-Krzyknął na odchodne.-Siema Zayn. Widziałeś Jess?-Zapytał, gdy mijaliśmy się w przejściu.
-Poszła do gościnnego.-Rzuciłem i wszedłem do chłopaków.-O co poszło?-Zapytałem Liam siadając koło niego.
-To skomplikowane, bo mamy za niedługo koncert i Hazza nic nie powiedział o tym Jess, a Lou wygadał się przy niej i teraz ona jest zła na Stylesa, on na Lou, a Lou sam na siebie. Ja tylko słuchałem i zastanawiam się co dalej.-Słuchałem tak Liama i analizowałem każde jego słowo.
-Aha.-Tylko tyle w stanie byłem wypowiedzieć. Wziąłem nalałem sobie soku do szklanki i wypiłem duszkiem.-Lou nie ma co się martwić to Styles jego nie ogarniesz.-Powiedziałem do przyjaciela, który stał zamyślony. Usłyszałem, że ktoś trzaska drzwiami. To pewnie Jessica. Wziąłem plecak i wyszedłem za nią. Stała obrócona do mnie plecami. Wpatrywała się w niebo. Podszedłem bliżej i położyłem rękę na jej ramieniu. Obróciła się i spojrzała mi prosto w oczy. Zobaczyłem w jej tęczówkach strach i za razem złość. Przytuliłem ją mocno do siebie.
-Zayn dlaczego to jest takie posrane?-Zapytała po chwili.
-Nie mam pojęcia, ale to jest życie. Ono zawsze będzie posrane.-Odpowiedziałem. Staliśmy tak chwilę, aż z domu nie zaczęli wychodzić. Gdy Niall wszedł do garażu i wyjechałam autem oderwaliśmy się od siebie. Posłałem jej uśmiech co odwzajemniła. Wsiedliśmy razem do tyłu, a koło nas wcisnął się Tommo. Liam usiadł koło kierowcy, a Hazza musiał wziąć drugi samochód, bo nie zmieścił się do nas. Przez całą drogę opowiadaliśmy sobie jakieś śmieszne historie. Jessice poprawiło to humor. Pod budynek szkoły podjechaliśmy równo o 8.
-To ja idę na lekcje, do zobaczenia może później.-Dziewczyna wysiadła i pobiegła na zajęcia. My poczekaliśmy chwilę na Stylesa i weszliśmy razem do pokoju nauczycielskiego. Tam była jakaś dwójka ludzi. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy się nudzić. Serio nasz menadżer nie ma co robić to wysyła nas na takiego typu szkolenia do różnych szkół. Na szczęście za nie długo mamy koncert i nie będziemy już tu "uczyć".
-Ej Harry nie gniewaj się już tak na mnie. Nie i wiedziałem, że ona nic nie wie.-Odezwał się Tommo.
-Nie no jest już ok. Po prostu zdenerwowałem się na Ciebie, gdyż ona pogniewała się na mnie.-Całe szczęście już się nie kłócą, bo nie lubię takiej atmosfery u nas w zespole.
-To co będziemy teraz robić skoro chyba nie mamy żadnych lekcji dziś?-Zapytałem chłopaków.
-Właśnie nie wiem. To wszystko te papiery, oceny, nauka to nie dla mnie. Wszystko jest takie nudne.-Wypowiedział się Niall na co się zaśmialiśmy.
-Tak dla ciebie zawsze takie rzeczy są nudne.-Odpowiedział Liam.
-A co wolisz to siedzieć niż grać gdzieś koncert dla jakiś super laseczek?- Zapytał Horan.
-No pewnie, że wolę koncert. Tak jak chyb każdy z nas.- Spytał nasz Payno i odwrócił się w naszą stronę.
-Ja tam lubię być tu w szkole.-Odpowiedział poważnym tonem Lou na co zaczęliśmy się z niego śmiać.-Co w tym zabawnego? Każdy uwielbia uczyć innych.-Ten nasz Tommo zawsze potrafi poprawić nam humor. Postanowiliśmy pojechać gdzieś na jakieś zakupy, bo jedzenie się kończy, a nowe jakieś ciuchy też by się przydały..
*OCZAMI JESS*
*
Po lekcjach musiałam jeszcze zostać na świetlicy. Na szczęście została ze mną Ellie. Opowiedziałam jej o wszystkim co się wydarzyło. Na początku była zdziwiona moją opowieścią. Ale już po chwili odpowiedziała.
-Weź to tak wygląda, że Harry jest bardzo o Ciebie zazdrosny. To wyjaśnia to, że zabrał cię od Zayna i to, że nie chce byś była sama z Malikiem w jednym pomieszczeniu.-Zaczęłyśmy się śmiać z tego.-Ale z drugiej strony wiesz nie powiedział Ci o tym koncercie, bo wiedział jak zareagujesz.-Odpowiedziała przyjaciółka po chwili namysłu.-Może i masz rację, ale powiedziałam mu, że mam na to wyjebane i tyle.
-Ale musisz z nim jeszcze porozmawiać. Dogadacie się i będzie dobrze. A co z tą karą dla Ciebie?- Zapytała dziwnie poruszając brwiami.
-Weź przestań. Teraz nie ma mowy chyba o żadnej karze.-Uśmiechnęłam się do niej. Jeszcze rozmawiałyśmy chwilę, ale Ell musiała iść na busa. Ja też zaczęłam się zbierać na autobus. Wyszła ze szkoły i szłam w kierunku przystanku. Przeszłam przez pasy i weszłam na terytorium drugiego budynku. Minęłam się z jakąś grupką osób. Mało mnie to interesowało kto tam szedł. Doszłam na miejsce akurat kiedy podjechał mój transport. Jechałam parę minut. Zatrzymał się tam gdzie zawsze czyli na przystanku blisko mojego domu. Wysiadłam i szłam po woli. Gdy dotarłam pod bramę otworzyłam ją z łatwością i weszłam na moje podwórko. Drzwi były zamknięte. Wyciągnęłam swoje klucze z plecaka i weszłam do domu. Ściągnęłam buty i przeszłam do salonu. Na stole zauważyłam małą białą karteczkę.
Do Jessici : Kochanie musiałam nagle wyjechać w delegację. Wrócę za około 6 dni. Zostawiłam Ci obiad w lodówce. Mam nadzieję, że jak wrócę to będzie już dobrze i nie będzie żadnych kłótni. Twoja ciocia.
Ta jasne będzie normalnie już to widzę. Czemu się nie zdziwiłam, że ona wyjechała? Bo zawsze ucieka od tych naszych "poważnych rozmów". Przez tę liścik ode chciało mi się jeść. Usiadłam, włączyłam muzykę i zaczęłam odrabiać jakieś głupie lekcje. Zrobiłam połowę i ode chciało mi się wszystkiego. Więc ubrałam kurtkę, buty i wyszłam na dwór. Postanowiłam pojechać kupić jakieś znicze i kwiaty na rocznice śmierci mamy. Zadzwoniłam po taksówkę i już po 10 minutach jechałam w wyznaczone miejsce. Zapłaciłam za podwózkę i wysiadłam. Przeszłam kilka metrów i weszłam do sklepu, w którym są takie pogrzebowe przedmioty.
-Dzień dobry.-Przywitała mnie starsza pani.
-Bry.-Odpowiedziałam, wzięłam koszyk i udałam się do półki ze zniczami. Wybrałam dwa małe w kształcie serduszka i jeden najnormalniejszy w ulubionym kolorze mamy czyli czarnym. Przejrzałam kilka rzeczy i podeszłam do wiązanek. Nie spodobała mi się żadna. Dlatego wzięłam bukiet żywych białych róż, które lubiła moja rodzicielka. Podeszłam do kasjerki. Skasowała wszystko, a ja zapłaciłam. Podziękowałam i wyszłam. Ściemniło się już trochę. No w końcu mamy już prawie 17. Przechodziła ulicami i weszłam do jednej z kawiarenek. Usiadłam do stolika i wzięłam od kelnera menu.
-Dzień dobry coś Pani zamawia?-Zapytał młody przystojny chłopak.
-Tylko nie pani. Tak chciałabym gorącą czekoladę i tiramisu.-Uśmiechnęłam się do niego. Zapisał w notesie i odszedł. W czasie czekania na zamówienie przyglądałam się ludziom przechodzącym za szybą. Jedni byli bardzo weseli, inni szli smutni. Jednak moją uwagę zwróciła jedna para ludzi. Jakaś brzydka blondynka i wysoki ciemny brunet. Trzymali się za ręce, a za nimi szło dwóch wysokich gości. Chyba jest to jakaś para cele brytów. Wydawało mi się, że znam tego chłopaka. Po chwili podbiegł do nich jakiś chłopak z aparatem i zaczął pstrykać fotki. Ta dziewczyna od razu pocałowała chłopaka i udawała bardzo szczęśliwą. Kurde co za sucz widać, że leci tylko na sławę tego gościa. Z oglądanie tej żenującej scenki wyrwał mnie głos kelnera.
-Proszę o to twoje zamówienie.-Uśmiechnął się do mnie i odszedł. Zaczęłam jeść pyszne ciasto popijając je ciepłą czekoladą. Siedziałam tak jakąś godzinę. Dostałam SMS od Ell, która pisała, że jutro jej nie będzie, gdyż jej babcia trafiła do szpitala. Odpisałam, że ok i by się trzymała. Gdy zegar w kawiarni wybił 18 zapłaciłam i wyszłam. Już zrobiło się ciemno. Przeszłam przez ulicę i postanowiłam przejść przez jedną z ciemnych uliczek. Na szczęście nikogo tam nie było. Cisze przerwał mój telefon. Spojrzałam na ekran, a tam Harry.
-Halo.-Odebrałam.
-Cześć nie chciałabyś się spotkać i pogadać?-Zapytał.
-W sumie jestem niedaleko was więc czekam pod tym barem blisko waszego domu.-Rozłączyłam się i ruszyłam w tym kierunku. Mój dom od ich willi dzielą może 4 kilometry? Ja mieszkam na uboczach Londynu, a oni w samym środku. Po 5 minutach stałam i czekałam na niego. Minęło 10 minut, a go dalej nie ma. Zaczęłam już iść w stronę taksówek, ale usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię.
-Jessica! Czekaj.-Odwróciłam się i ujrzałam Stylesa.
-No ile można czekać?!-Zapytałam podchodząc do niego.
-Przepraszam, ale jak się rozłączyłaś to nie wiedziałem czy na prawdę dobrze usłyszałem, iż chcesz się ze mną spotkać.-Odpowiedział drapiąc się po głowie. Zrobiło mu się głupio.
-Tak też na początku pomyślałam czy ja naprawdę się zgodziłam? Ale cóż to prawda. Ale to tylko chyba dzięki Ell, bo namówiła mnie do tego. Więc o co chodzi?- Zapytałam siadając na ławce na przeciwko baru.
-Przecież wiesz.-Odpowiedział siadając koło mnie.
-Nie wiem.-Udałam głupią.
-Chciałem porozmawiać o tym koncercie i przeprosić.
-Przecież rozmawialiśmy. Powiedziałam, że mam to w dupie, a przepraszać nie musisz.-Powiedziałam oschle.
-Nie bądź taka.-Powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Taka czyli jaka? Głupia, że Ci zaufałam? Może naiwna?-Zaczęłam wymieniać.
-Nie udawaj, że to cię nie obchodzi, bo widziałem, że zabolało cię to.- Uśmiechnął się zadziornie do mnie.
-Obchodzi?! Boże Styles myśl co mówisz. Mnie nic nie obchodzi. To normalne, że jedziecie gdzieś. Na tym polega wasza praca co nie? Więc daj sobie spokój z takimi bezsensownymi pogaduszkami!-Ostatnie już wykrzyczałam. Ludzie przechodzący koło nas dziwnie się na mnie patrzyli. Wstałam i podniosłam moją reklamówkę i kwiatka.
-Przestań wreszcie udawać! Obchodzi cię to czy zostanę tu czy wyjadę. Wiem to, bo zależy Ci na mnie!- On też wstał.
-Jesteś śmieszny! Nie zależy mi na niczym, a już na pewno nie na tobie!-Krzyczeliśmy do siebie jak jakaś głupia para. Jaki on jest popierdolony, że myśli, iż mi na nim zależy.
-Daj spokój Jessica! Nie udawaj kogoś kim nie jesteś. Zależy Ci na mnie i tego nie zmienisz! Wiem to, bo mi zależy na tobie.- Zbliżył się do mnie.
-Odpierdol się ode mnie! To co mówisz to kłamstwo! Czujesz coś do mnie?! Zabawne! Dajmy sobie już z tym spokój! Najlepiej będzie jak do końca miesiąca nie będę chodziła do szkoły, żeby się z tobą już nigdy nie spotkać!-Powiedziałam to nawet się nie zastanawiając nad tymi słowami.
-Mogę dać Ci spokój, ale nigdy nie przestanie mi na tobie zależeć! I jeśli tak myślisz to jesteś naprawdę głupia!- To słowo może spłynęło by po mnie, gdyby nie powiedział tego Harry. Trochę zabolało.
-Głupia?! Dobrze, że wiem co o mnie myślisz! Teraz już nigdy nie zbliżaj się do mnie!-Miałam łzy w oczach. Odwróciłam się i miałam już iść, ale złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją w stronę po czym namiętnie mnie pocałował..
...
Hej miśki ;* I na reszcie pojawia się nowy rozdział : ) Po pierwsze Dziękuję za 2400 wyświetleń!! Gdy zobaczyłam, że tak dużo osób wchodzi i czyta to byłam bardzo szczęśliwa : ) Tylko szkoda, że tak mało komentarzy ;c Następny rozdział dodam za tydzień w czwartek. Zapraszam do komentowania. Pozdrawiam :>
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
To dla ciebie chwila, a dla motywacja!
:O W czwartek?! Nie wytrzymam tak długo :( Ale kakoś musze dać rade :) Boski rozdział :***
OdpowiedzUsuńPowiadomisz mnie jak będzie następny rozdział? PLis mój adres to : wikitiki225:@gmail.com :* kocham twojego bloga ♥
Tak w czwartek ; ) Dodałabym wcześniej, ale nie wyrobię się z jeszcze jednym rozdziałem na mojego innego bloga :)) Fajnie, że Ci się podoba :* Ok powiadomię cię chyba, że zapomnę to przepraszam, ale nie zapomnę raczej o takim boskim czytelniku : 3
UsuńWow.Harry według mnie głupio się zachowa jakby by był arogancki :c dopiero w czwartek ?:(
UsuńPodasz linka na drugiego bloga ? Plissssssssssssssssss :* Ja boski czytelnik? Nie. Ty boska pisarka? Yes :* Pozdro ♥
OdpowiedzUsuńhttp://you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com/2014/05/rozdzia-3.html
UsuńTo jest link do opowiadania, które piszę z 2 koleżankami. Mam nadzieję, że się spodoba :**
http://imagine-o1d.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html Jesteś nominowana prze ze mnie.Nie ma za co. Zapraszam na bloga
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację :**
UsuńDziękuję za nominację :3
OdpowiedzUsuń