piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 23!

Wróciłam i spojrzałam na kamerę podłączoną do domofonu. Zauważyłam dobrze znanego mi mężczyznę. Otworzyłam furtkę i czekałam, aż wejdzie. Jak to zrobił przekręciłam z powrotem kluczyk w drzwiach. Oparłam się o ścianę i czekałam. Usłyszałam pukanie i otwarły się drzwi wejściowe. Spojrzałam w Jego niebieskie oczy i się uśmiechnęłam.
-Hej tat..-Nie dokończyłam. Jeszcze za wcześnie.
-Jak dobrze cię widzieć córka.-Podszedł i uniósł mnie w górę przytulając. Wzdrygnęłam się, bo przypomniała mi się ta straszna akcja. To chyba za wcześnie przytulać się do mężczyzn. Lekko go odepchnęłam od siebie. Do korytarza weszła ciocia.
-Jess kto przyszedł.-Spojrzała na nas.-Cześć Charlie.-Odezwała się i zniknęła z powrotem w swoim pokoju.
-Chodź, wejdziesz?-Spytałam.
-Pewnie, chciałem zobaczyć jak się masz.-Zaprowadziłam Ojca na kanapę i usiadłam obok Niego.
-Coś chcesz do picia?
-Nie dziękuje. Jak się czujesz?-Zmienił temat.
-Już jest lepiej. Nic poważnego oprócz poobijanej twarzy i szwy na nodze, a tak jestem cała.-Uśmiechnęłam się.
-Całe szczęście, że przyjechał ten twój chłopak i Ci pomógł, bo nie wiem jak to mogłoby się skończyć.
-Ale żyje i jest dobrze.-Wyjaśniłam, bo Charlie miał już pewnie zamiar dawać mi jakiś wykład na temat bezpieczeństwa, ale kto by pomyślał, że jakiś psychol przyjdzie pod mój dom i będzie chciał mnie zabić i zgwałcić? No właśnie nikt tego się nie spodziewał tym bardziej ja. W końcu przyszła do nas ciocia.
-Więc po co się zjawiłeś Charlie?-Spytała siadając na przeciwko mężczyzny.
-Odwiedzić córkę i sprawdzić jak się trzyma.-Powiedział głosem bez żadnych emocji.
-Jak widzisz jest dobrze. Mam nadzieję, że wsadziłeś już tego drania do więzienia.-Mój ojciec nie odezwał się. Co to może znaczyć?-Zrobiłeś to?-Dopytywała.
-No właśnie Jessica musi zeznać na policji, bo inaczej jutro mogą go wypuścić.-Powiedział niezadowolony.
-Nie mam zamiaru go ponownie oglądać.-Ciężko westchnęłam.-Ale jeśli to zrobię i on pójdzie do więzienia to zgadzam się. Jutro mogę tam pojechać.-Powiedziałam na jednym tchu. Boję się tego spotkania. To co mi zrobił zostanie na zawsze w mojej psychice.
-Będę tam z Tobą kochanie. Nie będziesz sama. Pewnie jeszcze twój chłopak przyjedzie i będziemy cię wspierać.-Przytuliła mnie ciotka.
-Dobrze. Ale teraz przepraszam, ale jestem padnięta i chcę iść się położyć.-Wstałam i skierowałam się na schody.-Do zobaczenia.. tato.-Odezwałam się i pomału ruszyłam na górę. Jeszcze słyszałam kawałek ich rozmowy.
-Teraz tego nie możesz spierdolić Charlie. Zaczęła się do Ciebie przyzwyczajać jako do Ojca więc nie zraź jej do siebie.-To było jedyne co usłyszałam, bo weszłam do pokoju i położyłam się do łózka. Telefon wyłączyłam by nikt mnie nie obudził i tak po chwili zasnęłam..
*Oczami Zayn'a*
Strasznie się martwię o Jess. Po tym co przeszła nie zdziwię się jak zamknie się w sobie. To jest prawdopodobne. Ale nie dopuszczę do tego by się obawiała wyjść z domu. Że też Perrie musiała zadzwonić, a ja byłem zmuszony jechać po Nią. Jak zwykle wyciągnęła mnie na jakieś zakupy, a fotoreporterzy narobili nam mnóstwo zdjęć na, których tylko Ona się szczerzy. Jak ludzie mogą wierzyć w Naszą "miłość" po takich zdjęciach? Widać gołym okiem, że coś mi nie pasuje, ale nie to jest "prawdziwa miłość". Dziwię się, że Nasze fanki też w to wierzą. Najchętniej wykrzyczałbym, że to tylko ustawka, ale nie mogę. Teraz siedzę u siebie w pokoju i rozmyślam o wszystkim co się stało. To musi być straszne takie coś przeżyć. Ale najważniejsze jest to, że Jess ma wsparcie w nas. Jeszcze ja dokładam Jej ciężaru tym, że się w Niej chyba zakochałem. Nic na to nie poradzę. Jak już mówiłem będę o Nią walczył do końca. Do póki nie zwiąże się z Harry'm na zawsze. Mam na myśli ślub i słowo, które wypowie czyli "Tak". Wtedy się poddam i będę miał pewność, że będą razem szczęśliwi, lecz wiem jaki On jest. Są razem nie za długo, a za parę dni wyjeżdżamy na koncert daleko stąd. To oznacza tylko jedno, laski, napalone laski no i zdrada. Jest to nieuniknione. No chyba, że naprawdę Styles kocha Jessic'ę. Tego nie jestem pewny. Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałem siadając na łóżku. Do pomieszczenia wszedł Liam.
-Jak się trzymasz?-Spytał siadając koło mnie.
-A jak mogę? Dziewczyna na, której mi zależy ledwo przeżyła, teraz siedzi w domu i jest przestraszona wyjściem na zewnątrz, a ja jestem tu, bo nie mogę być przy niej.-Odpowiedziałem patrząc w podłogę.
-Możesz, ale to nie będzie wyglądało dobrze.
-Zawsze mogę, ale nie zapominajmy, że Jej chłopakiem jest mój przyjaciel. A to już jest nie fair.-Przygryzłem dolną wargę i czekałem na jakieś słowa pocieszenia ze strony Liam'a.
-Rozumiem, ale pamiętaj zawsze warto walczyć do końca. A teraz nie zamartwiaj się nad sobą tylko zacznij pakować ciuchy, bo wyjeżdżamy za 2 dni.-Mówił to wstając i kierując się do wyjścia.
-Jak to 2 dni? Miał być jeszcze tydzień.
-Ale Paul powiedział, że lepiej będzie jak szybciej pojedziemy i szybciej wrócimy, a jak tak zrobimy to już nie będziemy musieli "uczyć" w tej szkole.-To mnie ucieszyło, ale z drugiej strony zdołowało. Będę tęsknił za widokiem Jess na lekcjach. Taka prawda jestem pojebany, ale na maksa zauroczony tą dziewczyną, która ma mnie tylko za przyjaciela. Jak Payne wyszedł z mojego pokoju wziąłem walizkę i po kolei wkładałem tam ciuchy tak by tylko nie myśleć już o niczym innym. W między czasie nuciłem sobie piosenki, które będziemy śpiewać  na koncercie. Wszystkie pamiętam więc obejdzie się bez czytania tekstu. Ale ile można śpiewać jedno? Tak więc włączyłem telewizor na jakiś kanał muzyczny i akurat natrafiłem na Naszą piosenkę "Little Things". Lubię ją nawet bardzo. Dlatego nuciłem każde słowo wyśpiewane przez każdego z chłopaków.
   Skończyłem się pakować. To znaczy tak mniej więcej, bo jeszcze buty i kilka koszulek, które są w praniu. Zmęczony postanowiłem zejść na dół do chłopaków, bo słyszałem jak się wygłupiają. Nie myliłem się. W połowie schodów zauważyłem Liam'a śmiejącego się z Lou i Hazzy, a Niall jak zwykle coś jadł. Ten widok mnie rozśmieszył. Zszedłem do Nich.
-To co robimy?-Spytałem siadając koło Payno.
-Możemy w coś zagrać, albo oglądnąć film.-Zaproponował blondyn.
-Jestem za komedią.-Powiedziałem i zacząłem wybierać coś co by mnie zaciekawiło. Tak też po 10 minutach szukania znalazłem "Duże dzieci".-To coś dla nas.-Wskazałem na obrazem w laptopie.
-To chyba film o Nas.-Powiedział Lou dając nacisk na słowo "nas". Tak to prawda. Jesteśmy dużymi dziećmi, ale co poradzić? Ściągnąłem szybko film z jednej stronki i włączyłem go na telewizorze. Zaczęło się dość ciekawie, że tek ujmę, ale potem się rozkręciło. Jak to z chłopakami cały czas się śmiałem. Nieważne czy byłą nudna scena. Oni i tak zamieniali ją w coś co po prostu rozbrajało.
   Film skończył się, a ja cały czas trzymałem się za bolący brzuch. Inni tak samo tylko Louis dawał radę, bo to prawie cały czas On coś mówił. Nie wiem jak On to robi, ale Niall i Harry też gadali takie głupoty, że można niezłego łacha cisnąć.
-Dobra, ja idę spać.-Powiedziałem wstając i kierując się z powrotem na górę do swojego pokoju. Wszedłem i od razu udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic po czym wyszedłem w samym ręczniku do pokoju. Tam wziąłem swoje bokserki i ubrałem się w nie. Ręcznik odłożyłem na kosz do prania. Gotowy położyłem się do łóżka. Jeszcze wziąłem do ręki telefon, który był wyciszony. Kilka nieodebranych połączeń od Perrie i kilka wiadomości od Niej. Nie chce mi się odpisywać, ani dzwonić. Chciałem już wykręcić numer do Jess, ale spojrzałem na zegarek 2:25. No to bym Jej sprawił niespodziankę. Włączyłem budzik na 7 rano, odłożyłem telefon na szafkę i zgasiłem światło. Przekręciłem się na bok i mocno przykryłem kołdrą, bo zrobiło się zimno. Leżałem tak jakąś chwilę myśląc co wydarzy się jutro, aż w końcu zasnąłem..
*
-Malik! Podnoś dupę, bo się spóźnimy do szkoły!-Otworzyłem oczy i spojrzałem na telefon. No tak kurwa nie zauważyłem, że był rozładowany. Szybko wstałem i pognałem w stronę szafy. Wyciągnęłam pierwsze lepsze niebieskie rurki i czarną koszulkę z nadrukiem. Wziąłem jeszcze czystą bieliznę i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby i zabrałem się za ubieranie. "Uczesałem" włosy jak to można nazwać uczesaniem, przejechanie dwa razy grzebieniem po tym gnieździe na głowie, ale nie miałem już czasu. Wziąłem jeszcze grubą ciemną bluzę i telefon z ładowarką i pobiegłem na dół. Prawie połamałem nogi, bo postanowiłem z ostatnich 2 schodków skoczyć i skończyło się na złapaniu na poręcz.
-Czemu mnie kurwa wcześniej nie budziliście?!-Zapytałem wpadając do kuchni. Chłopaki spojrzeli na mnie, a potem na siebie.
-Sory, ale też zaspaliśmy, a byliśmy pewnie, że już dawno wstałeś i szykujesz się.-Zaczął tłumaczyć Niall.
-Ale Zayn nie jest tak źle. Twoje włosy są tak samo idealne jak zawsze tylko nie ułożone do góry.
-Tylko jest to a'la grzywka.-Pocieszali mnie, a zarazem się śmiali. Nie mogłem sam się "smucić" też się śmiałem z samego siebie. Zdążyłem wziąć z lodówki jakiś jogurt i go zjadłem. Nałożyłem na siebie grubą kurtkę i ocieplane buty. Jako iż dziś jest kolej na mnie by prowadzić wyszedłem pierwszy z domu i napotkałem zawieruchę. Wiało i prószyło śniegiem. Idealna pogoda na wyjście na zewnątrz i jeszcze do szkoły. Otworzyłem garaż i miałem zamiar wsiąść do swojego samochodu, ale jeden z ochroniarzy mnie powstrzymał.
-Dziś będzie lepiej jak, któryś z nas poprowadzi.-Zaproponował na co niechętnie się zgodziłem. Więc wsiedliśmy do czarnego busa i czekaliśmy na resztę chłopaków. Zjawili się po kilku minutach. Usadowiliśmy się tak jak zawsze na sowich już dobrze znanych miejscach i wyruszyliśmy. Jechaliśmy bardzo wolno, bo na ulicy było istne lodowisko.
-Mogliby zamknąć na dziś szkołę.-Powiedział Tommo, a my wszyscy się z nim zgodziliśmy. Jechaliśmy tak w ciszy, bo ja zasypiałem na siedząco, Niall pisał coś na Twitter'ze, Harry nad czymś myślał, Liam pisał do kogoś wiadomości, a Tommo siedział oparty głową o szybę i chyba spał. Przybliżyłem się do Niego i usłyszałem chrapanie. Dobry jest. Zaśmiałem się i po chwili takiej zamuły wreszcie dotarliśmy. Wysiedliśmy i udaliśmy się do budynku nasi ochroniarze przyjechali za nami i czekali pod szkołą w autach. Wszedłem pierwszy do pokoju nauczycielskiego, a tam jak zwykle o tej porze nikogo nie było. Usiedliśmy na krzesłach i nic nie mówiliśmy.
-Ja już chcę na ten koncert!-Wykrzyczał Louis.
-Zgadzam się, bo już tu nie będzie trzeba wracać.-Poparł go Liam. Zgodziłem się z Nimi, bo te wstawanie rano, gdy mamy wolne jest koszmarne. Do pokoju weszła niska szatynka po jakiś dziennik. Niall zerwał się z krzesła i pognał by Jej go dać. Może nasz Niall upatrzył sobie jakąś dziewczynę. Kto wie. Jak tylko Ona opuściła pomieszczenie wszyscy spojrzeliśmy po sobie, a następnie na Horan'a. Ten tylko wzruszył ramionami i usiadł tam gdzie siedział.
-Mam dość tego siedzenia. Idę gdzieś się przejść po szkole. Może pójdę na jakieś zajęcia się ponudzić.-Powiedziałem i opuściłem pomieszczenie..
*Oczami Jess*
Otworzyłam oczy z krzykiem na moich ustach i łzami w oczach.
 Po raz kolejny tej nocy przebudziłam się wołając o pomoc. To jest jakiś ciągle powtarzający się incydent. Coś potwornego. Moja ciocia już nawet nie wychodziła z mojej sypialni tylko spała na fotelu stojącego niedaleko łóżka. Tak wiem to coś strasznego, ale jak zobaczyłam światło bijące z dworu wreszcie odetchnęłam z ulgą. Wstałam i podeszłam bliżej źródła z, którego dobijałby się promyki. Odsłoniłam prześwitującą firankę i spojrzałam w dół. Nagle wydawało mi się, że kogoś zobaczyłam. Była to postać wysokiego mężczyzny. Automatycznie odskoczyłam od okna i zjechałam plecami po ścianie. Schowałam głowę w dłoniach i trzęsłam się ze strachu. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Wzdrygnęłam się, ale jak uniosłam wzrok ujrzałam przez mgłę postać wysokiej brunetki. Przytuliłam ją mocno i znów zaczęłam szlochać.
-Spokojnie, kochanie jestem tu.-Kobieta gładziła moje plecy i starała się jakoś załagodzić sytuację. Jak zwykle wyszło Jej to.
-Przepraszam.-Powiedziałam "odklejając" się od Niej.
-Nie masz za co.-Sprostowała wstając.-Co takiego zobaczyłaś w oknie?-Spytała podchodząc tam.-Nikogo nie ma.-Nie chciałam ujrzeć czegoś co by mnie przestraszyło więc postanowiłam wziąć jakąś koszulkę i pumpy, po czym poszłam się ubrać do łazienki. Tam wzięłam czystą bieliznę, a piżamę wrzuciłam do pralki. Umyłam jeszcze zęby i związałam włosy w coś co nic nie przypominało, może jakiś kok? Był to totalny nieład. Wyszłam wkładając dłonie do kieszeni. Weszłam do sypialni po mój telefon komórkowy i pomału kierowałam się na dół. Czułam się obserwowana, ale jakoś po chwili to minęło, gdy już stałam na dole z ciocią.
-Postanowiłam wynająć dla Ciebie ochroniarzy.-Powiedziała kładąc dwa kubki z gorącym napojem na stole.
-Nie widzę takiej potrzeby.-Wzięłam swój napój siadając na sofie po turecku. Poparzyłam sobie dłonie, ale po chwili mój dotyk przyzwyczaił się do temperatury herbaty.
-Ale ja ją widzę. Na przykład dziś rano. Podobno kogoś widziałaś więc to już coś wyjaśnia i trzeba zacząć się bardziej pilnować.-Powiedziała upijając łuk czarnej kawy. Nic się nie odezwałam tylko piłam w ciszy ciecz, która parzyła moje kubki smakowe. Ciotka wstała i poszła do kuchni po czym wróciła z talerzem kanapek.
-Nie jestem głodna.-Odmówiłam posiłku włączając telewizję na kanale z muzyką. Na twarzy mojej matki chrzestnej malował się smutek i troska. Zrezygnowana sama wzięła jedną kromkę chleba z szynką i pomidorem. Resztę odniosła tam skąd to wzięła i wróciła do mnie z kocem w ręku. Przykryła mnie nim, a sama chciała gdzieś pójść.-Gdzie idziesz?-Spytałam nie odrywając wzroku od cytryny pływającej w niebieskim kubku. Uwielbiam pić z tego szklanego naczynia, gdyż dostała to kiedyś od mamy. Taka pamiątka.
-Chciałam wyjść z domu do pracy.
-Nie zostawiaj mnie samej.-Poprosiłam patrząc na Nią.
-Nie jesteś sama. Przed domem stoją ochroniarze, którzy jak tylko wyjdę będą siedzieć tu z Tobą.-Odpowiedziała wkładając na swoje ramiona długi brązowy płaszcz. Zapięła się na zamek i wszystkie guziki. Wokół głowy zawiązała długi wełniany szal, a na nogi wcisnęła czarne, ocieplane kozaki.-Będę załatwiać sprawy związane z tym epizodem co się wydarzył. Obiecuję, że wrócę przed 19. Masz do dyspozycji Tom'a i Matt'a. Są młodzi, i to twój ojciec ich polecił.-Podeszłą do mnie chcąc dać mi buziaka w policzek. Pozwoliłam na to, bo jak tylko znikła za dużymi czarnymi drzwiami okryłam się jeszcze szczelniej kocykiem, że nic się nie liczyło. Słuchałam jakiś dołujących melodii, które akurat leciały w telewizji. Po chwili usłyszałam czyjeś głosy. Uniosłam głowę w górę i ujrzałam dwóch wysokich, napakowanych, młodych mężczyzn.
-Dzień dobry.-Powiedział blondyn.-Jestem Matthew, a ty pewnie Jessica?-Pokiwałam głową siadając i podkurczając nogi pod brodę.-Nie musisz się bać, to jest Thomas i jesteśmy wynajęci do pilnowania twojego bezpieczeństwa.-Wyjaśnił, a ja spojrzałam na Tom'a. Wzdrygnęłam się, bo to Jego widziałam rano. Zakryłam dłonią usta, a z oczu wyleciało parę łez.-Ej nie płacz. Nic Ci się nie stanie.-Podszedł do mnie Matt. Nie pozwoliłam mu się zbliżyć bardziej niż na wyciągnięcie mojej ręki. Przystanął tam gdzie mu kazałam i patrzył na mnie. Uspokoiłam się po chwili.
-Dobrze, już jest mi lepiej. Przepraszam, ale po tym co przeszłą mam takie  napady. Jeszcze dziś rano widziałam Ciebie.-Wskazałam głową na bruneta stojącego koło schodów.-Wystraszyłeś mnie i doprowadziłeś do tego samego stanu co przed chwilą.-Wyjaśniłam, a On lekko się speszył.
-Przepraszam.-Wymamrotał. Otarłam jeszcze mokre poliki od łez i wzięłam głęboki oddech.
-Mam nadzieję, że mogę czuć się bezpieczna w waszym towarzystwie.-Powiedziałam i nic więcej nie chciałam mówić. Można tak powiedzieć, że zamknęłam się w sobie. Powróciłam do pozycji leżącej i oglądałam dalej telewizję.
*
Zegar wybił godzinę 17, a ja dalej byłam w tej samej pozycji w tym samym miejscu. Ochroniarze co chwilę wchodzili do pokoju sprawdzać co robię, ale zawsze widzieli to samo. Ja już nawet nie zwracałam na nich uwagi. Tylko słyszałam jak między sobą rozmawiają, ale nie interesowało mnie to. Miałam tylko ochotę tak leżeć do końca. Próbowałam zasnąć, ale bałam się zamknąć na dłużej niż 5 minut oczy. Kiedy widziałam ciemność to ukazywały mi się różne straszne postacie, a to ze snu, a to z życia. Jednak moją samotność przerwał telefon. Nie chciałam podnosić komórki ze stoły, lecz zauważyłam imię osoby, które się wyświetliło. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż zacznie.
-Jess, tu Eathan. Co się dzieje, że nie dajesz znaku życia?-Spytał.
-Po tym wszystkim nie daje sobie rady.-Wyjaśniłam.-Dziękuje, że się troszczysz, ale wszystko mnie przeraża. Dosłownie.
-To jest zrozumiałe, ale nie zapominaj, że masz mnie, Ellie i Rose. A nawet tego palanta Styles'a.-Ostatnie nazwisko powiedział ledwie słyszalnie.
-Ja to wiem.-Opowiedziałam chłopakowi o mojej nie przespanej nocy i o ochroniarzach. Powypytywał mnie kilku rzeczy, a ja nie na wszystko odpowiadałam, bo nie miałam takiej ochoty, ani siły.-Ogólnie widziałeś Harr'ego?-Spytałam pod koniec rozmowy.
-Tak, był dziś na zajęciach, ale był nieobecny duchem.
-Dobra na razie.-Rozłączyłam się odkładając telefon tam gdzie leżał wcześniej. A ja znów wygodnie się ułożyłam na kanapie. Przełączyłam na inny kanał gdzie znalazłam serial o miłości, a jednak bólu. Taki typowy romans kończący się smutkiem i płaczem. Jakoś mnie to nie ruszyło. W końcu postanowiłam wstać i zrobić sobie coś do picia. Weszłam zapalając w kuchni światło, bo już o tej porze zimą robi się szarawo. Wzięłam owocową herbatę i wstawiłam czajnik z wodą. Przygotowałam szklankę oraz moczonkę. Jakoś nie byłam głodna chociaż miałam ochotę coś zjeść. Lecz po chwili to przechodziło. Kiedy zalałam herbatę wróciłam na sofę. Upiłam kilka łyków i po pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Odebrałam.
-Będę za kilka minut pojedziemy na komendę.-Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Nic z tym sobie nie zrobiłam tylko dalej sączył gorący napój. Nie miałam zamiaru się przebierać, a ni malować. Teraz mam wyjebane na swój wygląda. Miałam ogromną ochotę zobaczyć swojego chłopaka, albo Zayn'a. By przytulili mnie i pocieszyli. Jak Charlie mówił tak też się zjawił po 5 minutach znalazł się w salonie z dwójką dobrze mi znanych ochroniarzy.-Gotowa?-Przytaknęłam wstając. Ubrałam buty i jakąś kurtkę po czym wyszłam na zewnątrz za Ojcem. Podtrzymywałam się Go, bo nie do końca mogłam iść sama. W samochodzie panowała kompletna cisza, której nikt z nas nie miał zamiaru zerwać. I może dobrze?
*
Dotarliśmy na komendę po paru minutach. Nałożyłam na głowę kaptur i ruszyłam na postacią mojego taty. Weszliśmy razem udając się do jednego z pokoi gdzie byli ubrani w mundury faceci. Charlie się z Nimi przywitał, a ja nic nie powiedziałam tylko usiadłam na pierwszym lepszy krześle. Nie chętnie ściągnęłam kaptur z głowy. Kilku z mężczyzn mi się przyglądało, ale miałam to głęboko w poważaniu. W końcu z jednej salo wyszedł jakiś typ w kajdankach, a koło Niego po dwóch policjantów. Nie patrzyłam na Niego, bo się bałam.
-Zapraszam.-Powiedział do mnie wysoki szatyn. Weszłam, a za szybą ujrzałam to czego się najbardziej obawiałam..
.............................................
Heeeeej!! Witam was z nowym rozdziałem! Jest moc ; >
Jest mi przykro, bo nie było po 22 7 komentarzy ;C Ale dodaję teraz ze względu na nowe osoby, które komentują i za to, że poprzednim rozdział miał prawie 400 wyświetleń! Więc Wow ! *.* 
Co tam u was? Jak tam z wiadomością, że za tydzień do szkoły? U mnie koszmar. Wolę zostać w domku niż się uczyć, ale jak mus to mus, ostatnia klasa trzeba dalej wybierać szkołę więc będę się miała ; ) 
Nie wiem czy widzieliście nowych bohaterów? Jak wam się podobają? Według mnie są fajni xdd Wiem jestem bardzo skromna ; > Jeszcze mam zamiar dodać dwóch nowych :P Ale ciiiii ; )))
Zwiastun już zrobiła tylko mam problemy z programem, bo nie chce się zapisać : C Więc jak ogarnę jakiś nowy program to wtedy dodam : > Może za kilka dni? A może we wrześniu? Trudno powiedzieć ;< 
Ten rozdział według mnie jest nudnawy. Tak jakoś, może to przez tą smutną atmosferę? Mam nadzieję, że następny będzie fajny *.* 
Widzę, że coraz więcej ludzi, których nigdy nie widziałam, żeby pisali coś to się ujawniają i bardzo się cieszę ; )) Jak wam się podoba opiekuńczość Eathan'a? I Malik? 
Nie przeciągam tylko miłego czytania i Buuuziaki! ;3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ! 

9 komentarzy:

  1. Super. Mam nadzieje że Jess nie zamknie się w sobie i że wyjdzie z tego cało. Rozdział jest boski <3. Nie wiem czemu uważasz że jest inaczej. Życze weny, chociasz wiem że jej nie potrzebujesz. Z niecierpliwiścią czekam na kolejny rozdział <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog wywołuje takie emocje ! Rozdział świetny, choć strasznie boję się że Jess zamnknie się w sobie albo jeden z ochroniarzy jej coś zrobi albo się w niej zakocha ;( Masz mega talent <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki cudowny rozdział ^^ czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Jess ♥ Nie zasłużyła na to ;-;
    Mam ogromną nadzieję, że dziewczyna nie zamknie się w sobie, bo to byłoby okropne ;-;
    Czekam na następny rozdział ♥
    http://city-of-dream-harry-styles-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie okropne przez co musi ona przechodzić ;/ W całej tej sytuacji szkoda mi Zayna, że nic nie może zrobić, pomóc jej ;/ Echh..
    Świetny rozdział i wcale nie jest nudny :)
    Bardzo Ci dziękuję za wszystkie komentarze, które pozostawiłaś na moim blogu <3 Jest mi niezmiernie miło :) Czekam na następny ;) Pozdrawiam i życzę weny :*

    http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster Award
      Więcej informacji na http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
      Gratulacje!

      Usuń
  6. Jeju fajnie ;* daj jak najszybciej nastepny rozdzial, juz jest wystarczajaco kom. Zycze weny i duzo wyswietlen :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Imagin zaje**sty! Pochlonal mnie lepiej niz lektura szkolna :) Zapraszam na mojego bloga my-stories-of-one-direction.blogspot.com
    Niedlugo pojawi sie tam pierwsza czesc imaginu z Louisem :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy