czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 22!

I ujrzałam wysokiego mężczyznę. Wystraszyłam się, ale jak tylko zapaliłam lampkę zobaczyłam dobrze znanego mi chłopaka.
-Wystraszyłem cię?-Zapytał podchodząc i dając mi buziaka w policzek.
-Szczerze mówiąc to trochę napędziłeś mi stracha, ale już wiem, że to Ty więc jest ok.-Uśmiechnęłam się do Niego, a On to odwzajemnił.
-A jak z nogą? I ogólnie.-Spytał siadaj na brzegu mojego łózka.
-Z nogą jeśli chodzi o jej wygląd to jest okropnie, a boleć już nic nie czuję. To pewnie dzięki tym znieczuleniom. A tak to głowa trochę mnie pobolewa pewnie z tego stresu i strachu.-Odpowiedziałam. Odkryłam nogę i pokazałam chłopakowi. Widziałam lekkie zdziwienie, ale zaraz się otrząsnął i pocieszył.
-Ale i tak jesteś piękna.
-Teraz ty się podlizujesz?-Spytałam przykrywając ponownie nogę kołdrą.
-Taki zwyczaj.-Puścił mi oczko.
-A jak się tu dostałeś o.-Tu spojrzałam na zegar wiszący na przeciwko mojego łózka.-Jedenastej w nocy? To trochę dziwne.-Podrapał się po karku i odpowiedział.
-Wiesz, ochroniarz ma córkę, która jest naszą fanką. Wiec obiecałem mu, że zaśpiewam dla niej.-Przygryzł dolną wargę i się uśmiechnął.
-Jesteś kretynem.-Stwierdziłam.-Ale kochanym kretynem.-Zaśmialiśmy się i rozmawialiśmy. Najpierw tak normalnie i na każdy temat, ale musiałam coś powiedzieć i zapytać.-Zayn?
-Mhm?-Zagapił się na widok za oknem, który ukazałam wielki księżyc. Uwielbiam takie pogody, gdy niebo jest bez żadnej chmurki i księżyc jest w pełni.
-Nie dziękowałam Ci za uratowanie życia.-Jego wzrok od razu wylądował na mojej twarzy. Patrzył centralnie w moje tęczówki.
-Przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważna.-Powiedział głosem bez emocji nie mrugając. Pokiwałam głową.
-Ale i tak dziękuje, bo pewnie mogłam się wykrwawić czy coś w tym stylu. Chciałam Ci wcześniej podziękować, ale Harry mówił, że gdzieś pojechałeś.-Chciałam wiedzieć po co, ale nie miała odwagi zapytać prosto z mostu.
-Tak musiałem odwieźć Pezz do domu, bo już mnie wkurwiać zaczęła i marudzić.-Nie będę udawać, ale rozśmieszyło mnie to. Przecież wiem, że taka laska jak Ona nie jest dla Niego. Nie zauważył uśmiechu na mojej twarzy, bo w tym czasie wstawał i podszedł do okna.
-Masz zamiar tu zostać? Czy wracasz do domu?-Spytałam. Długo nie otrzymywałam odpowiedzi, a to mnie bardzo denerwuje.
-Nie wiem.-Tylko tyle z siebie wydusił po 5 minutach ciszy. Serio?-A mógłbym zostać?-Teraz spojrzał na mnie. Szczerze? Nie wiem co mam mu powiedzieć. Jeśli się zgodzę to rano może to dziwnie wyglądać jak np. Harry tu wejdzie. A z drugiej strony dzięki Zayn'owi żyję więc.
-Jeśli chcesz to nie ma sprawy.-W tej chwili strasznie mi się zachciało spać. Zaczęłam ziewać i przecierać oczy.-Wiesz ja już mam dość. Chcesz to siedź, rób co chcesz, ale ja muszę się przespać.-Kolejny raz ziewnęłam. Malik podszedł do mnie.
-Śpij, a ja będę tu na krześle by nic Ci się nie stało.-Wskazał na biały stołek stojący obok mojego szpitalnego łoża. Pokiwałam głową i wygodnie się ułożyłam.
-Jeśli chcesz i się zmieścimy możesz położyć się koło mnie.-Powiedziałam już na pół przytomna. Usłyszałam Jego ciche westchniecie i odpowiedź.
-Lepiej nie.-I w tym momencie przekręciłam się na bok tak jak tylko mogłam. Zgasiłam lampkę, bo blask księżyca idealnie rozświetlał pokój. Zamknęłam oczy i jedyne co usłyszałam to.-Dobranoc Kochanie.-Odmruknęłam coś i zasnęłam...
   Nie lobię budzić się wcześnie, ale to było dziś chyba konieczne. Strasznie musiałam iść do toalety. Przetarłam oczy i usiłowałam wstać, ale nie wychodziło mi to. Spojrzałam na śpiącego chłopaka. Był ułożony tak dziwnie na tym krzesełku, że zrobiło mi się go szkoda, bo w końcu został tu dla mnie. A teraz musiał się gnieść na kawałku drewna, które jak mniemam jest katuszą. Kolejna próba wstania udała się. Pomału poczłapałam w stronę wyjścia. Drzwi nie zaskrzypiały więc bez przeszkód i budzenia przyjaciela wyszłam na zewnątrz. Na korytarzu nikogo nie widziałam prócz pielęgniarki siedzącej za biurkiem. Minęłam ją kiwając głową na dzień dobry. Szłam długim jasnym korytarzem na sam koniec. Tam na drzwiach było napisane toaleta. Więc tam weszłam i mówiąc prawdę nie zachwyciłam się. Ale co się dziwić skoro to szpital, a nie mój dom. Weszłam do jednej z kabin i załatwiłam sprawy fizjologiczne. Spłukałam wodę i poszłam umyć ręce. Przepłukałam twarz. W lustrze zobaczyłam nie Jessic'ę, tylko osłabioną, bladą i bezsilną dziewczynę. Jak tylko wyjdę stąd, to biorę się za siebie. Wyszłam i szłam można powiedzieć, że całkiem szybko. Otworzyłam drzwi, ale nie zastałam nikogo. Dziwne. Czyżby Zayn już wstał?  Usiadłam na łóżku i spojrzałam na telefon. Nikt nie napisał, ani nie dzwonił. Więc pewnie za niedługo u mnie będą przyjaciele, albo po prostu śpią, bo jest dopiero 7 rano. Usiadłam na łóżku i nie wiedziałam co z sobą zrobić. Wzięłam i zaczęłam grać w jakąś pieprzoną grę. Przegrałam i wtedy miałam ochotę rzucić telefon o ścianę, ale do pokoju wparował zmachany Malik. Spojrzał na mnie, a następnie się uśmiechnął.
-A ty co, maraton przebiegłeś?-Spytałam na Niego spoglądając.
-Weź nic nie mów. Myślałem, że coś Ci się stało i zacząłem szukać. Więc obleciałem cały szpital w dół i górę.-Mówił ciężko oddychając. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Zaczęłam się śmiać jak głupia.
-Wiesz jesteś głupi, ale dziękuje, że się tak troszczysz.-Wstałam i podeszłam do Niego po czym przytuliłam się mocno do siedzącego chłopaka.
-Nie ma za co. Więc mamy wczesną porę, ja schudłem pewnie z 10 kilogramów tak biegając. A teraz jestem głody ty pewnie też. Udam się po coś do jedzenia. Zaraz wracam.
-I weź coś do picia! A i nie biegaj już. Hahah.-Nie mogłam z Niego. Pewnie trochę zrzucił tak biegając. No przecież ten szpital ma trochę pięter. Jak On mi powie, że był nawet w piwnicy i biegał po schodach, a nie zjeżdżał windą to się załamie. Ponownie usiadłam na łóżku, ale coś mi nie pasowało. A no tak te pierdolone brzydkie ciuchy, które mam na sobie. To jest jakaś biała firanka, która prawie wszystko prześwituje. Nie mam nic na przebranie więc muszę czekać na ciocię. Położyłam się i przykryłam kołdrą by czuć się bardziej komfortowo. Leżałam tak myśląc na wszystkim i niczym, aż w końcu do pokoju wszedł Mulat trzymając w dłoniach jakieś opakowania.
-Proszę śniadanko.-Podał mi jedno opakowanie i butelkę soku pomarańczowego.
-Dziękuje.-Odpowiedziałam zaglądając co mi kupił. Była to drożdżówka, batonik, jabłko i pączek.-To jest śniadanie, czy jakaś bomba kaloryczna?
-Teraz nie musisz przejmować się żadnymi kaloriami i takimi innymi chujami. Teraz masz to ładnie zjeść i nabrać rumieńców na twarzy.-Posłał mi buziaka i usiadł na swoje miejsce. Wyciągnął swoje jedzenia i z tego co widzę to miał podobną bułkę do mojej. Czyli mamy to samo. Z niechęcią wyciągnęłam z torebeczki drożdżówkę i zaczęłam ją gryźć. Zayn posłał mi TO spojrzenie i grymas zniknął z mojej twarzy Lekko się uśmiechnęłam i zaczęłam normalnie przełykać pokarm. Trochę mi to zajęło, ale jak popiłam 100 procentowym sokiem poczułam się lepiej. Lubię takie napoje. Nie miałam ochoty jeść batona i pączka więc zabrałam się za jabłko. Po skończeniu odłożyłam na półkę torebkę z zawartością.
-Wszystko, to wszystko złotko.-Powiedział Malik wyjmując swojego batona.
-Ale ja nie chcę.-Powiedziałam z minką zbitego psa.
-Ale musisz.-Uśmiechnął się głupkowato, ale ja odwróciłam się do niego plecami. Strasznie mnie noga bolała, ale chciałam mu zrobić na złość i nie patrzeć w jego oczy. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i pomału okręca do poprzedniej pozycji.-Teraz lepiej.-Powiedział uśmiechając się i siadając koło mnie.
-Jesteś wredny.-Prychnęłam nie patrząc na Niego. Chciałam jeszcze tupnąć nogą tak jak to robią obrażone, dziewczynki, ale nie mogłam, bo moje nogi zwisały i nie dotykały zbytnio podłogi. Więc było to nie możliwe, a chciałam się pośmiać.
-Dzięki. Zaraz powinni być chłopcy. Bo jest już 8, a wstali pewnie wcześniej i nie pojechali na zajęcia, albo zadzwonili i przeprosili. Z tego co wiem to już nam się to nudzi, ale kara to kara.-Powiedział siadając na swoje krzesło. W tej chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna w białym fartuchu.
-Dzień Dobry Jessica. Jak minęła noc? Jakieś bóle?-Spytał podchodząc do mnie.
-Dobry. Noga teraz trochę boli, a wczoraj głowa. Noc była taka sobie, ale nie najgorsza.
-A jak z apetytem?-Spytał spoglądając na torebkę z jedzeniem leżącą na szafce koło mnie.
-Wie doktor, zjadła tylko małą bułkę i jabłko. Na pana miejscu kazałbym jej jeść więcej, bo wpadnie w anemię.-Wypowiedział się Malik spoglądając na mnie.
-Tak Jess, twój przyjaciel ma rację. Musisz jeść, bo nie wyglądasz najlepiej.
-Ale świetnie się czuje. I nie chcę stracić formy.-Odpowiedziałam pewna siebie.
-Rozumiem, ale lepiej byś przytyła trochę, bo masz niedowagę, a to nie jest za dobre. Ale teraz nie będę cię pouczał, bo powiem to twojej cioci. Więc muszę sprawdzić szwę i będziesz mogła za jakieś 3 godziny wyjść do domu.-Ucieszyłam się. Lekarz usiadł na stołku i zaczął oglądać moją nogę. Trochę się skrzywił, ale po chwili na twarzy pojawił się uśmiech.-Jest dobrze. Przepiszę Ci jakieś maści i tabletki przeciwbólowe. Po wypis niech przyjdzie twoja ciocia, lub ktoś dorosły. Widzimy się za 2 tygodnie. Wtedy ściągniemy szwy.-Powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
-Jesteś okropny. To moja sprawa ile jem i co.-Zezłościłam się na Zayn'a, ale już tak mam. Nic nie odpowiedział tylko zaczął coś przeglądać na telefonie. Nie lubię jak mnie ktoś ignoruje. Ale wolałam się nie kłócić, bo chce mieć dobre kontakty z Malikiem. Jestem ciekawa czy nadal coś do mnie czuje. Bo wtedy wyjaśniliśmy sobie wszystko i zachowujemy się jak przyjaciele. Ale muszę o to zapytać. Teraz, albo nigdy.-Nadal coś do mnie czujesz?-Nie spojrzałam na Jego reakcję, bo wiedziałam jaka będzie. Wolałam patrzeć w ścianę przed siebie. Nie zastałam odpowiedzi tylko ciszę. Chciałam na Niego spojrzeć, ale nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Jednak coś mnie tknęło i odwróciłam głowę w stronę Malika. Tak jak myślałam patrzył się centralnie na mnie. Nie mogłam nic wyczytać z Jego twarzy.
-Rozmawialiśmy o tym. I powiedziałem, że będę walczył, a to znaczy, że tak. Nadal coś do Ciebie czuję i choćby nie wiem jak Perrie się starała to nie wybije mi Ciebie z głowy.-Odpowiedział mierząc mnie wzrokiem.
-Ale wiesz co ja o tym myślę. Mówiłam, że...
-Tak, że kochasz Hazz'ę, ale On to jest On. Owszem jest moim przyjacielem, ale Styles taki jest. Za niedługo coś mu strzeli do głowy i tak po prostu cię, albo zdradzi, albo zostawi. Jest słaby w takich długich związkach. A wiedz, że wtedy będę czekał i będę przy Tobie.-To zdążył powiedzieć i do pomieszczenia wszedł brunet z lokami, a za nim reszta bandy. Spojrzałam na Zayn'a, ale On po prostu się do nich uśmiechnął po czym wstał i oparł się o parapet.
-Cześć skarbie, jak się czujesz?-Spytał mój chłopak podchodząc i całując mnie w usta na przywitanie.
-Hej fajnie, że jesteście. Już jest lepiej za niedługo mogę już wyjść.-Posłałam wszystkim uśmiechy. Napotkałam tylko wzrok Liam'a, który raz był na mnie, a raz na Maliku. On wie dlatego tak na nas patrzy. Zayn tylko pokiwał przecząco głową. Czyli Payne myślał, że między nami coś zaszło. Skubany.
-Twoja ciocia dziś pojechała załatwiać sprawy związane z tym pojebem i nie mogła przyjechać więc dała nam twoje ciuchy na przebranie.-Loczek podał mi reklamówkę z odzieżą i butami. Już chciałam wstać, ale ta koszula nie dawała mi spokoju. Więc wolałam chwilę poczekać.
-Możesz iść się przebrać poczekamy na Ciebie.-Powiedział rozbawiony Niall.
-Chętnie bym poszła, ale musicie się odwrócić, bo ta koszula strasznie prześwituje, a mnie to krępuje.-Wyjaśniłam. Chłopaki się zaśmiali, ale wykonali to o co prosiłam. Wyszłam pomału z łózka i szłam do drzwi. Jeszcze się odwróciłam do chłopaków i jak mogłam się mylić. Wszystkie pary oczu były skierowane na mnie.-Mówiłam coś!-Krzyknęłam na nich ze śmiechem, ale usłyszałam jak się śmieją. Wyszłam zostawiając ich tam samych. Szłam tym samym korytarzem. Tylko teraz było więcej ludzi. Weszłam do wolnej kabiny i nałożyłam wreszcie na siebie swoją bieliznę, a na to moje granatowe luźne dresy, białą bluzkę z rękawem 3/4 i na to zapinaną bluzkę dresową. Ciocia dała mi jeszcze kozaki za kostkę. Ubrałam się i wyszłam. Związałam jeszcze włosy w kucyka i wróciłam do chłopców.-Nie lubię tak pokazywać się ludziom.-Powiedziałam siadając na łózko.
-Czemu? Przecież to normalny strój na wyjście ze znajomymi, albo na jakieś bieganie.-Odpowiedział Liam.
-Wiem, ale. Mniejsza o to i tak nie zrozumiecie.-Posłałam im uśmiech i położyłam się. Oni zaczęli między sobą rozmawiać, ale przerwał im dźwięk telefonu. Każdy spojrzał do swoich kieszeni, ale to był telefon Zayn'a. Odebrał i wyszedł. Zaraz wrócił. Był zdenerwowany, ale wyjaśnił mniej więcej o co chodzi.
-Dzwoniła Perrie, muszę się zwijać. Nara.-Powiedział, a do mnie podszedł i dał buziaka w policzek. Szepnęłam ciche pa, a On wyszedł.
-Ta Perrie też ma wyczucie czasu.-Odezwał się Lou.
   Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Oczywiście ja byłam przytulona do Harr'ego. Tą miła atmosferę przerwała nam pielęgniarka wchodząc i prosząc bym szła po wypis. Ale, że nie jestem pełnoletnia to wysłałam tam Hazz'ę. Jako iż jest ode mnie starszy. Zostałam sama z chłopakami. Pytali mnie jak z nogą więc wszystko im wyjaśniłam. Po paru minutach wrócił Styles. Lou wziął moją torebkę, a Harry pomagał mi iść. Ale tłumaczyłam mu jakieś 10 minut, że dam sobie radę, ale nie. On wie najlepiej. Już byliśmy koło windy, a z niej wyszedł wysoki ciemny blondyn. Rozpoznałam go od razu. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały zaczął do mnie biec, a ja przyśpieszyłam w Jego stronę. Wziął mnie mocno przytulił i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Kiedy tylko odstawił mnie na podłogę złapał moją twarz w swoje dłonie. Dokładnie mi się przyjrzał.
-Jessica jak się martwiłem.-Powiedział Eathan przytulając mnie mocno do siebie.
-Jest już dobrze. Mam trochę poobijaną twarz i szwę na nodze, ale żyje więc ok.-Chciałam go uspokoić co jakoś mi się udało. Ale jak spojrzałam na Styles'a to wiedziałam, że jest zły i mega zazdrosny. Ale nie będę się hamować przy moim przyjacielu. To tylko Eathan, którego traktuję jak brata i znam od dawna.
-Mam nadzieję, że ten cwel dostanie dożywocie, bo słyszałem, że był w ciężkim stanie jak zawieźli go na policję.-Tu spojrzał na chłopaków. Pokiwali głowami.-Widzę, że Harry jest zazdrosny. Przepraszam.-Szepnął tak cicho bym tylko ja mogła usłyszeć. Uśmiechnęłam się do Niego i machnęłam tylko ręką na znak, że trudno i musi się przyzwyczaić do takich widoków. Do widny szłam z Eathan'em. Rozmawialiśmy i się śmieliśmy. Z tyłu chłopaki też coś do nas mówili, ale Styles był cicho. Już wiem, że będę miała z nim sprzeczkę, albo będzie obrażony.
*
-Fajnie, że przyszedłeś. Pozdrów dziewczyny.-Żegnałam się z przyjacielem, który musiał wracać na zajęcia do szkoły, a ja jechałam z chłopakami do ich domu? Nie wiem. Pożegnaliśmy się i ruszyłam z chłopakami w innym kierunku. Mianowicie do ich auta. Kierowcą był Lou, czego osobiście się obawiałam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Usiadłam po między Liam'em, a Harry'm. Niall siedział z przodu jako pasażer. Jechaliśmy tak w ciszy, bo muzyka leciała głośno. Kiedy podjechaliśmy pod ich dom wysiadłam, ale nie chętnie, bo wolałam znaleźć się u siebie w łózko.
-Zaraz cię odwiozę, ale muszę się przebrać.-Powiedział loczek wchodząc do salonu i kierując się na górę. Zostałam sama z trójką przyjaciół. Usiadłam na kanapie i tak sobie siedziałam. Horan włączył jakiś film, a Louis wyszedł do chyba znajomego. No, a Payno poszedł na jakieś zakupy, bo lodówka jest pusta. Siedziałam tak z Niall'em, aż wrócił Harry.-Możemy jechać.-Nie wiem po co się przebierał skoro i tak jedzie tylko do mnie. Wstałam, pożegnałam się z blondynem i wyszłam na dwór. Tam Styles mi pomógł dość po śliskiej powierzchni do samochodu. Jak się wygodnie usadowiłam to ruszyliśmy.
-Jesteś na mnie zły?-Wolałam od razu zapytać niż potem się pokłócić.
-Nie zły, ale zazdrosny.-Wyjaśnił.
-Eathan to mój przyjaciel. Nie musisz się martwić. Przecież wiesz.
-Ale to jest trudne widząc jak przytulasz innego chłopaka. Już nie wspominam o Maliku i innych z zespołu. Bo do tego jakoś się przyzwyczaiłem, ale do innych nigdy nie dam rady.-Powiedział przyśpieszając pojazd. Już wolałam nie poruszać tego tematu.
*
-Tak mówiłam twojemu Ojcu. Powiedział, że sam zamknie tego mężczyznę, bo ma jakieś wtyki.-Właśnie siedziałam w piżamie na kanapie w salonie rozmawiając z ciocią.  Styles odwiózł mnie, ale nie wchodził do domu tylko odprowadził pod drzwi mówiąc, że ma coś ważnego do załatwienia. Więc nie naciskałam tylko pożegnałam się z nim. Jak tylko weszłam to ciocia przyniosła mi piżamę w, którą kazała się ubrać. Zrobiłam to co nakazała, a później usiadłam na kanapie przykrywając się kocem i włączając telewizję. Ciotka zrobiła nam herbatę i tak sobie rozmawiamy już od dobrej godziny. Muszę przyznać, że dziś zapomniałam o wszystkim i gadam z moją ciocią jak za dawnych czasów. Szczerze mówiąc bardzo mi się to podoba. Właśnie zegar wybił godzinę 15, a my nadal siedziałyśmy mimo, że o tej porze Ona powinna zajmować się pracą. Ale jak twierdzi teraz ja jestem ważniejsza. Ale naszą pogawędkę przerwał dzwonek domofonu. Chciałam wstać, lecz kobieta mnie wyprzedziła. Czyli jestem traktowana jak kaleka i niepełnosprawna. Nie lubię tego uczucia.
-Kto przyszedł?-Spytałam. Po chwili wróciła na swoje miejsce, a za nią dwie dobrze znane mi osóbki. Chciałam mocno je przytulić, ale nie mogłam wstać. Podeszły do mnie obie się wtuliły.-Dziewczyny nie wiecie jak się stęskniłam.
-To ja was zostawię.-Ellie i Rose usiadły koło mnie.
-Brakuje nam Ciebie w szkole.-Wyjaśniła Ell.
-Mnie też was brakuje. Ale wiecie jak jest.-Opowiedziałam dziewczynom co konkretnie się stało. Były wystraszone, ale fakt, że tego sukinsyna wsadzili do więzienia ucieszył je. Jeszcze napomniałam historię z Zayn'em, bo nie mówiłam nic im o tym. Były zdziwione, ale zaraz dostała wykład.
-Zayn jest na prawdę przystojnym i wspaniałym chłopakiem. Ale nie zapominaj, że jesteś z Harry'm.-Zaczęła Rose.
-Ej stara, ale Ona o tym wie. Ale z drugiej strony Malik byłby pewnie lepszy.-Zaśmiała się Ell.-Rób co chcesz. Pamiętaj masz zawsze moje wsparcie.-Dopowiedziała.
-Przecież wiem, że mogę na was liczyć. Ale wyjaśniłam wszystko z Zayn'em i myślę, że będzie dobrze. Chociaż mówił coś o zdradzie Styles'a i o tym, że On będzie zawsze o mnie walczył. A i jeszcze coś o tym, że na siłe jest już w tym "chorym" związku z Perrie.-Nie chciałam im tłumaczyć wszystkiego, bo Malik by tego nie chciał, a szanuję go jako przyjaciela. Siedziałyśmy tak rozmawiając. Oczywiście chciałam zrobić im coś do picia, ale same się obsłużyły. Włączyłam jakiś horror. Tytuł polecił mi Niall, a mianowicie "Prom Night". Muszę przyznać, że Horan nie wie co znaczy słowo straszny i horror. Jak go jutro spotkam czy kiedy tam będę szła do szkoły to mu to powiem. W ogóle się nie bałyśmy tylko śmiałyśmy z głupoty aktorów i tego, że jak koleś zaczął zabijać nożem to nie była pokazana ta akcja. Porażka. Wyłączyłyśmy w połowie i postanowiłyśmy oglądnąć komedię. Tym razem "Kac Vegas".
*
-To my lecimy. Jeszcze musimy jakieś lekcje zrobić na jutro.-Teraz wstałam i odprowadziłam laski pod same drzwi. Nie wychodziłam na dwór, bo za bardzo się bałam.
-Ok. To odezwijcie się jutro, albo ja. Jeszcze zobaczymy.-Pożegnałyśmy się i wyszły. Zamknęłam za nimi drzwi na klucz i już szłam do salonu, gdy znów ktoś zadzwonił domofonem.
......................................................
Hej i mamy długo wyczekiwany 22 rozdział! Czekaliście tydzień, a ja dopiero wczoraj zaczęłam pisać ten rozdział i wyszedł mi długi nawet ;> Dziękuje za pozytywne komentarze ; * Owszem dodawać wcześniej chciałabym sama, ale nie mam na to czasu, a jak zacznę to już nie mogę przestać pisać dlatego wychodzą takie długie ; D Ogólnie zaczynam robić zwiastun do opowiadania. Czy to dobry pomysł? Jak myślcie?
Dziękuje za 8 komentarzy i 12946 wyświetleń ! Już dobijacie do 13000!! Mega się cieszę ; ))
Nawiązując do jednego komentarza to rozumiem, że niektórzy nie mają kont, ale mogą komentować z anonima. Wcale się nie pogniewam ;> Ale dziękuje za miłe słowa typu "Wiele osób cię czyta, i masz talent" To wywołało uśmiech na mojej twarzy ; ))
Kolejny rozdział pojawi się chyba za tydzień, bo nie wiem jak będzie z komentarzami i czy znajdę czas, bo mam teraz w sobotę wesele i za tydzień też mam, a przez cały tydzień szukam odpowiedniego makijażu i fryzury ;>
A i jak zauważyliście to zmieniłam trochę dane osobowe, ale spokojnie to nadal ja xdd
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 
7 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ!! 
Pozdrawiam was! ;3 

5 komentarzy:

  1. Cudny :* Czekam na next. (Oby szybko był)
    Loffciam

    OdpowiedzUsuń
  2. super ;* mysle ze z tym zwiastunem do opowiadania to dobry pomysl ale narazie mysl na twoim boskim opowiadaniu ;) czekam na nastepny
    PS: Oby Hazza z nia nie byl.. czekam na Zayna <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz! Czytałam od początku i to jest super! Szacun :3 czekam na next ;* już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też zaczęłam czytac od początku.Cholera!
    Świetn rozdział i wgl cały blog.
    Po prostu wielkie WOW za twoje opowiadanie.Jet cudowne.
    Czekam na kolejny rozdział,pozdrawiam Vicky + zapraszam do siebie
    clockworklove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy