***Oczami Zayn'a***
7
styczeń....
Ta
data będzie obijać się o moje uszy do końca życia tak samo jak
jeden z dni września ja tylko poznałem swoją ukochaną osobę.
Właśnie dziś dziewczyna ok, którą zabiegałem przez tyle
miesięcy jest moja. Nie chodzi z moim przyjacielem, lecz ze mną.
Teraz jestem jednym z tych ludzi co są szczęśliwi i zakochani. Nie
pamiętam kiedy ostatnio byłem w takim stanie.
Po
mile spędzonym dniu musiałem odwieść swoją już dziewczynę do
domu, bo jutro o 7 rano mamy spotkanie z Simonem w sprawie naszej
trasy koncertowej. Podobno za niedługo po moich urodzinach musimy
ruszać w świat. Cieszę się, że spotkam znowu tylu fanów, ale
nie chcę zostawiać Jess. Jeszcze podczas tej choroby. Właśnie
siedzę u siebie w pokoju i przeglądam na laptopie zdjęcia, które
nie kto inny jak Louis zrobił Jess i mi dziś w parku. Ubrał się
na ciemno, kaptur na głowę, okulary i kupił sobie specjalnie
lustrzankę. Nie wiem po co, ale stwierdził, ze będzie się bawił
w fotografa. Tak wiec pozwoliłem mu na to. W głębi duszy bałem
się o to by jakiś prawdziwy paparazzi nie zjawił się i nie zrobił
nam zdjęć do gazet. Wtedy wybuchł by skandal na miarę świata. Co
to by się rozpętało w sieci, wokół fanów, którzy są za
Perrie, a inni twierdzą, że Zerrie to fake. Owszem popieram drugą
grupę, ale nie mogę tego okazywać publicznie. Zrobiłem specjalny
folder ze zdjęciami i wszedłem na twittera. Tam przejrzałem nowe
wpisy, jakieś wiadomości i zajrzałem do dziewczyny na konto. Jakąś
godzinę temu dodała nowy wpis.
"Tak
bardzo cudownie! Dziękuje Tobie ; * Xx.. 7 styczeń.."
Zrobiło
mi się bardzo przyjemnie czytając ten post. Chciałem napisać
podobny, ale to już byłoby podejrzliwe. Więc napisałem coś
innego, ale tak samo ważnego.
"Co
się tu dzieje, 7 styczeń? ; 3 Jeszcze trochę i będę starszy
rok!.. Dziękuje, kocham! <3.."
Niby
coś o moich urodzinach, ale raczej chodziło o tą ważną datę. Od
razu miałem polubione to przez kilka setek osób. Więc wylogowałem
się i położyłem na łóżku wpatrując się w sufit. Przydałoby
się odświeży c ten niebieski kolor na ścianach i może dodać coś
zimniejszego? Czerń, granat. Coś w tym kierunku. Nie znam się na
kolorach, ale wystarczy zapytać dziewczynę.
-Aj
Malik, jesteś idiotą - Powiedziałem sam do siebie wstając i
kierując się do łazienki. Szybki prysznic dobrze mi zrobi. Zlałem
się letnią wodą i umyłem. Jak nowy wyszedłem ubierając jakieś
dresy i koszulkę. Zgasiłem światło i wycierając mokre włosy w
ręcznik opuściłem łazienkę. Stanąłem w miejscu widząc jak na
łóżku siedzi Harry. Miał głowę skierowana na swoje dłonie,
którymi się bawił. Nie wiem czy mnie od razu zauważył, ale po
chwili podniósł na mnie swój zmartwiony wzrok.
-Musimy
chyba pogadać co nie?- Spytał, a ja ruszyłem w jego stronę.
Usiadłem po drugiej stronie łoża i czekałem o czym to on chce ze
mną porozmawiać..- Wiesz co mam na myśli? - Spytał patrząc na
mnie tym wzrokiem kiedy chce być szczerym.
-Chyba
się domyślam - Odpowiedziałem, gdyż już wiem, że chodzi o Jess
i mnie.
-Wiesz,
że jak się w niej zakochałem to ty i chłopaki jako pierwsi o tym
wiedzieliście - Pokiwałem głową przypominając sobie ten dzień
wrześniowy.- Wiedziałeś o wszystkim zawsze. O pocałunku, o
kłótniach, nawet o naszym seksie. A ty nawet nie masz odwagi
powiedzieć mi, że łączy cię coś więcej niż przyjaźń -
Westchnąłem głośno wiedząc, że mimo tylu nie porozumień między
nami to nadal się przyjaźnimy i powinienem mu o tym powiedzieć
prędzej czy później.
-Harry,
ja to nie tak iż nie chciałem byś wiedział czy coś. Tylko bałem
się twojej reakcji. Przecież kochałeś ją..
-Dalej
ją kocham i właśnie chciałem być z Tobą szczery i Ci to
powiedzieć prosto w oczy. Malik, mam nadzieję, że nie popełnisz
takich błędów jak ja i nie stracisz jej - Jego ton głosu był
bardzo poważny jak nigdy.
-Ufam
Ci na słowo. A następnym razem musisz mi to powiedzieć, bo nawet
jak czuje się chujowo to i tak chciałbym wiedzieć – Miałem
swoje powody, żeby mu nie mówić. Ze względu na Jess, ostatnią
akcję na imprezie i jego stan psychiczny po tej wiadomości. Mogłoby
być źle, ale teraz widząc jego reakcję wiem, że prawda nawet
najgorsza jest lepsza niż obrzydliwe kłamstwa.
-Czyli
wiesz już wszystko? Ale skąd? - Spytałem ciekawy zanim Harry
opuścił mój pokój.
-Na
początku myślałem, że tylko ją pocieszasz, te przytulania to
norma u przyjaciół. Ale już później wątpiłem w tą waszą
zwykłą relacje. Aż dowiedziałem się od chłopaków na dole, że
dziś zapytałeś ją o chodzenie – Wyjaśnij blado się
uśmiechając. Oni to jednak nie potrafią trzymać języka za
zębami. Ehh.
-No
nic, oni plotkują gorzej niż baby – dopowiedziałem. Pokiwał
głową i wyszedł z mojego pokoju. Czyli to była ta trudno rozmowa?
Chyba tak, chociaż nie stresowałem się jakoś w szczególny
sposób. Na szczęście między mną a Styles'em jest w porządku.
Więc to lepiej dla naszego zespołu, który powinien żyć w
zgodzie. Bo jak by to wyglądało, gdybyśmy się kłócili i
mieszkali pod jednym dachem? Nie za ciekawie by nam było śpiewać,
jeździć razem, udzielać wywiadów, a co dopiero fani by zrobili?
Dlatego jak jest dobrze to tak będzie. Zegarek wskazywał już 22, a
ja jak zwykle się nie wyśpię na spotkanie. No nic, ustawiłem
budzić na 6, żeby się wyszykować, a sam pogasiłem światła i
położyłem się wygodnie do łóżka. Jeszcze wziąłem na chwilę
telefon i napisałem SMS do swojej dziewczyny.
Właśnie
zasypiam i myślę o Tobie. Jutro mam ciężki dzień, Dobranoc
kochanie! ;*
Przytrzymałem
komórkę przy swojej piersi czekając na odpowiedź.
Mam
podobnie, chcę cię obok ;c Jutro się spotkamy co nie? Śpij
dobrze, Dobranoc!
Teraz
mogłem spokojnie zasnąć z lekkim satysfakcjonującym uśmiechem na
ustach.
**
-Jak
zwykle Zayn spóźniasz się! Miałeś być na dole o 6:45, a jest
już 55! - wykrzyczał Liam wchodząc do mojego pokoju. Właśnie
skończyłem układać włosy i się ubierać. Musiałem tylko wziąć
telefon i zbiegłem razem z chłopakiem na dół. Reszta już
siedziała w odpalonym samochodzie czekając na nas. Wsiedliśmy do
tyłu i ruszyliśmy. Przeze mnie jak zwykle się spóźnimy, ale
Simon powinien chyba się przyzwyczaić, że jak mi każe tak
wcześnie wstać to zawsze nie przyjedziemy na czas. W czasie tej
jazdy każdy był nieobecny. Niall i Louis jeszcze trochę spali na
siedząco, Liam coś robił na telefonie, a Harry był odchylony do
tyłu i miał zamknięte oczy co znaczy, że się nad czymś
zastanawiał. Ja natomiast Wpatrywałem się na to co się dzieje za
oknem. Na szczęście nie było jakiś wielkich korków więc o 7:25
byliśmy już na miejscu. W szybkim tempie wjechaliśmy windą na
odpowiednie piętro i weszliśmy bez pukania do biura naszego
szefunia.
-Jak
zwykle spóźnieni! Co tym razem? Włosy źle się ułożyły, Zayn?
- zwrócił się od razu do mnie.
-No
wiesz..- przeciągnąłem, ale ten machnął ręką uciszając mnie i
zaczął wygłaszać swoje rzeczy.
-Więc
za niedługo wyjeżdżacie w trasę. Wiem, że są urodziny Zayn'a
więc znajcie moją dobroć i wytyczyłem termin dopiero na 14, więc
będziecie mieli dzień na świętowanie, a potem na kaca. Tylko
pamiętajcie! Bez zdjęć na golasa na pierwszych stronach gazet! -
krzyknął patrząc na Lou i Harr'ego. Zaśmialiśmy się, ale to
była prawda. Tylko oni chyba tak umieją.
-Przypilnuje
tych idiotów – oznajmił Liam. Simon się zgodził i dalej gadał,
że nowa płyta dobrze się sprzedaje, bilety już dawno temu zostały
wykupione i jakieś inne brednie, których nie słuchałem. Poczułem
wibracje w swojej kieszeni. Gramoląc się wyciągnąłem komórkę i
chciałem odebrać, ale Simon zwrócił mi uwagę.
-Malik,
jeśli to nie Perrie to nie odbieraj – co oni wszyscy mają z tą
Perrie? Czy każdy z zarządu musi o niej wspominać?
-Czemu
akurat ona?
-Bo, to ty nic jeszcze nie wiesz?
-Powinienem?
-Perrie będzie wam towarzyszyła przez pewien czas w trasie – zakomunikował, a ja się załamałem.
-Powinienem?
-Perrie będzie wam towarzyszyła przez pewien czas w trasie – zakomunikował, a ja się załamałem.
-Przecież
wiesz, że ja nic do niej nie czuje! - lekko uniosłem głos.
-Już miałeś o tym nie
mówić. Umowa to umowa jeszcze się musisz
pomęczyć – powiedziała, a ja rozłączyłem połączenie Jess.
-Ile konkretnie? Bo ja mam
już jej dość i ogólnie całego przedstawienia. Nie mogę
normalnie się zakochać?! - wiem, że to nie jest do końca jego
wina, ale w końcu on się zgodził na taką umowę. Która już
dawno miała się zakończyć, ale ją przedłużono.
-Malik, nie unoś się.
Przecież dali Ci dwa miesiące na znalezienie dziewczyny, którą
pokochasz, a ty nic nie znalazłeś więc wybrali Ci nie kogo innego
jak ją. Ponieważ chcą by Little Mix się wybiło i taka oto
tajemnica – zaklaskał w ręce i poruszał brwiami.
-Kto normalny znajduje na
zawołanie dziewczynę?!
Jessie, jest u Ciebie Zayn?
-Dobra Malik, tak
postanowiła góra, a ty masz spełnić to co oni mówią – uderzył
ręką w biurko. Zdenerwowałem się, bo nie lubię jak ktoś mi każe
coś robić.
-Nie chce mi się już o
tym gadać. Na razie – Wstałem i opuściłem jego biuro w
pośpiechu. Musiałem się odstresować paląc papierosa. Tak
zrobiłem i wyszedłem z budynku idąc jak najdalej z kapturem na
głowie....
***Oczami
Jess***
-Tak, tak,
tak!! Wiedziałam, że tak się ta przyjaźń skończy – zaśmiała
się Ell wychodząc ze mną ze szkoły. Tak wróciłam już na
lekcje, bo mimo moich problemów zdrowotnych zamierzam skończyć
szkołę. Mieliśmy dziś tylko 6 lekcji więc był totalny luzik ze
względu na małą ilość osób w naszej i tak nie zbyt dużej
klasie. Musiałam napisać dziś dwie kartkówki z biologii i
matematyki. Nie były zbyt trudne, bo jak siedziałam w domu nie
miałam odpoczynku od książek, gdyż ciocia cały czas mnie
musztrowała, że mam się uczyć. Ale teraz jestem jej wdzięczna.
Mamy dziś czwartek czyli jeszcze tylko cztery dni do urodzin Malika.
Na szczęście mam już dla niego prezent. Matt mi chyba pomógł w
jakiś sposób, bo kupiłam Zayn'owi ramkę elektroniczną i wgrałam
jakieś zdjęcia, które miałam na telefonie i laptopie. Myślę, że
mu się spodoba, bo trochę czasu spędziłam na szukaniu tego. Rose
zachorowała i nie było jej dziś w szkole jak i podobno cały ten
tydzień. Nic mi nie mówiła, ale jak widać chyba nie chciała.
-No może i
tak, ale nic mi nie mówiłaś – odpowiedziałam przyjaciółce, bo
właśnie jej powiedziałam o moim związku z Malikiem. Szczerze to
była nie zaskoczona lecz bardzo zadowolona.
-To ja lecę do
domu. Odezwij się później – przytuliła mnie bardzo mocno i
ruszyła przed siebie, a ja skręciłam w drugą stronę kierując
się na przystanek gdzie miał czekać na mnie Tom. Chwilę pomarzłam
na powietrzu i zobaczyłam znany mi dobrze ciemny samochód. Wsiadłam
na tylne siedzenie odkładając plecak na siedzenie obok.
-Cześć –
przywitał się jako pierwszy chłopak. Odpowiedziałam tym samym i
zapięłam pasy.- Jak w szkole?
-Nie najgorzej,
ale może być. - Zaczął mi wibrować telefon. Wyciągnęłam go z
kieszeni kurtki i zobaczyłam, że mam SMS. Odblokowałam i weszłam
w skrzynkę odbiorczą, a tam miałam wiadomość od Liam'a.
Jessie, jest u Ciebie Zayn?
Nie
odpisałam tylko od razu do niego wykręciłam.
-O
co chodzi? - spytałam na wejściu.
-Spokojnie,
nie denerwuj się i tylko powiedz czy jest gdzieś tam Malik.
-A
powinien? Liam powiedz co się stało.
-Byliśmy
na spotkaniu z Simonem i Zayn pokłócił się z nim po czym wyszedł.
Teraz go szukamy, bo nie wrócił do domu...
-Zadzwonię
do niego i dam Ci znać- rozłączyłam się szybko i zadzwoniłam do
Mulata.
Jeden
sygnał, drugi... trzeci.. czwarty i poczta! Kurwa...
-Zayn,
dlaczego nie dobierasz? - spytałam samą siebie dzwoniąc jeszcze
raz.
-Coś
się stało ? -spytał Tom wjeżdżając już na nasze podwórko.
-Nie,
chyba nie – odpowiedziałam wbiegając od domu. Ściągnęłam buty
w pośpiechu i wpadłam na ciepły czyjś tors.
-Gdzie
tak biegniesz? Miałaś odpoczywać – usłyszałam głos Derec'a.
-Wiem,
ale to sprawa bardzo ważna – powiedziałam odchodząc od niego i
rzucając plecak na stół.
-Kochanie,
dobrze, że jesteś – usłyszałam przyjemny głos mojej cioci.-
Jak w szkole?
-Dobrze
ciociu. Sprawdziany dobrze mi poszły jeśli o to pytasz – chciałam
iść już na górą, ale jeszcze kontynuowała rozmowę.
-Cieszę
się bardzo. Musimy porozmawiać o czymś bardzo ważnym –
stwierdziła. Westchnęłam i odwróciłam się do niej przodem.
-To
ja was zostawię. Jess, będę wieczorem i zbadamy ciśnienie i kilka
innych pierdoł.
-Okej,
do zobaczenia- pożegnaliśmy się i opuścił nasz dom. - To co się
stało ciociu ?
-Wiem,
że teraz masz problemy ze zdrowiem więc nie chce cię zostawić
tutaj samej.
-Ale
przecież nie jestem sama – stwierdziłam lekko się śmiejąc.
-Wiem,
ale za niedługo muszę wyjechać na dwa tygodnie w delegację i
postanowiłam zabrać cię ze sobą. Tak jest to nie odpowiedzialne
co do szkoły i twoich ocen, ale...
-Ciociu,
nie jestem małą dziewczynką i mogę zostać sama te dwa tygodnie.
Wolę zostać tu i się uczyć, a potem zdać z dobrymi ocenami.
-Jess
to nie jest dobry pomysł.
-To
nie wyjeżdżaj teraz – stwierdziłam opierając się łokciami o
fotel.
-Muszę,
to moja praca. Nie będziemy się kłócić, ale jeśli tutaj
zostaniesz to będziesz miała dodatkową opiekę medyczną –
powiedziała wychodząc z salonu i idąc do swojego biura. Pokręciłam
głową i weszłam do kuchni. Miałam coś zjeść, ale przypomniałam
sobie o szybkim skontaktowaniu się z Zayn'em. Szybkim krokiem szłam
do swojego pokoju. Tam ponownie zadzwoniłam do Mulata, ale po jakiś
10 razach nie odbierania wkurzona napisałam do Liam'a, że nie mam z
nim kontaktu. Payne jak to Payne powiedział, żebym się nie
przejmowała i on go poszuka z chłopkami. Zgodziłam się i zeszłam
na dół coś zjeść. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę.
Wyjęłam jakąś zupę i ją dałam na gaz. Wstawiłam też czajnik
na herbatę. Wszystko przyszykowałam po czym nalałam sobie zupy i
ją zjadłam. Nawet była dobra. Z herbatą udałam się do pokoju
przed telewizor. Jutro w szkole mamy filharmonię więc nie muszę
odrabiać lekcji na dwie pierwsze lekcję, a pięć pozostałych to
w-f, angielski, religia, wychowawcza i chyba biologia. Więc nie jest
tak tragicznie. Włączyłam telewizor i przełączając kanały
natrafiłam na swój serial pamiętniki wampirów. Oglądnęłam
odcinek i poszłam do siebie położyć się do łóżka. Nie miałam
co robić, aż do przyjazdu mojego lekarza. Coś mi się zdaje, że
on nie przyjeżdżał by tu tak często, gdyby nie moja ciocia, ale
cóż to tylko moje wyobrażenia.
*
-Miałaś
się nie denerwować – powiedział badając moje tętno Derec.
Westchnęłam głośno. Przecież to wiem, ale jak Zayn się nie
odzywał jeszcze to nic nie poradzę na mój stan. Co z tego, że
dzwoniłam do niego jakieś 50 razy, co z tego! Przecież wcale nie
trzeba oddzwaniać do mnie, bo po co?! Liam i chłopaki uspokajał
mnie, a Ellie to nawet chciała do mnie przyjechać, żebym tylko
była spokojna i się nie denerwowała. Ale ja powiedziałam jej, że
nie jestem małą dziewczynką i umiem chyb o siebie jakoś zadbać.
Co tego, że było to kłamstwo? Co z tego.
-Jess,
słuchasz nas? - dotarł do mnie głos mojej ciotki.
-Nie.
-Jak
zawsze szczera- zaśmiał się brunet zapisując jakieś cyfry w
książeczce mojego zdrowia czy jakoś tak.- Mówiłem, że jutro
musisz przyjechać do szpitala na badanie krwi.
-Czemu?
Mój stan się nie poprawił?
-W
jakiś sposób coś się zmieniło, ale dalej nie jest dobrze. Więc
jako lekarz chcę cię widzieć jutro w szpitalu o 12, bo wtedy
jestem wolny więc się Tobą zajmę – stwierdził Derec chowając
swój medyczny sprzęt do czarnej teczki.
-Co
mi dokładnie jest? Potrzebny jakiś przeszczep? Czy raczej zawał i
śmierć? - wolę jak ludzie są ze mną szczerzy do bólu, dlatego
też lubię tego doktorka, bo wie co kiedy powiedzieć. Ale tym razem
nie odpowiedział na moje pytanie tylko krzywo się uśmiechnął i
wstał z kanapy.
-Do
jutro – powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą swoim myślą.
Co to może znaczyć? Pewnie nic dobrego, ale aż tak? Powinnam się
obawiać jeszcze bardziej niż teraz? Przygryzłam dolną wargę i
wstałam idąc do swojego pokoju. Dobrze, że już wzięłam prysznic
więc teraz mogłam tylko ubrać swoją ciepłą piżamę i wskoczyć
do łózka spać. Oczywiście jeśli zasnę, bo z tym idiotą w
głowie szczerze w to wątpię. Ale muszę spróbować tak też
położyłam się i trzymałam kurczowo telefon w rękach jakby
jeszcze zadzwonił. Usłyszałam piosenkę i wibracje. Odebrałam nie
patrząc na ekran.
-Zayn?
- spytałam z nadzieją w głosie.
-Przepraszam,
ale nim nie jestem – powiedział dobrze mi znany zachrypnięty
męski głos...
___________________________________
Hej wiem zawaliłam po całości nie dodając tego rozdziału szybciej, ale cóż chyba nie miałam pomysłu co napisać? Tak muszę się przyznać, że nie wiedziałam co dalej tu dopisać. Miałam połowę, ale nad drugą połowę męczyłam się ten tydzień ;/
Jak zwykle straciłam rachubę czasu z terminem i PRZEPRASZAM! ; c
Ale może jakoś dam radę napisać następny rozdział szybciej,ale nie obiecuję, bo to nie jest pewne jak to z tą pieprzoną szkołą ; / Niby dobrze jest, ale męczą nas sprawdzianami niby przygotują nas dobrze tym do tych testów gimnazjalnych, ale o dupę takie coś rozbić jak nas jeszcze bardziej stresują ;c
No nic ; ( A jak u was? Gniewacie się bardzo?
A tak to już jest epilog pierwszej części zapraszam do czytania ; >
Właśnie też pracuje nad pierwszym rozdziałem, bo mi przypadł ;3
No cóż to chyba do zobaczenia za niedługo ^^
Pozdrawiam was gorąco! ; **
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Superrr ❤❤ czyzby byl to hazz ? Aaa ❤❤❤❤❤❤❤❤❤mega szybko mega
OdpowiedzUsuńSuper ;) jezu..niech w końcu ta umowa się zakończy z Perrie..jak przeczytałam że ma z nimi wyjechać w tą trasę to się troszkę wkurzyłam ;/ ciekawe po co zadzwonił Harry do Jess ;3 (pewnie to on xD) nie jestem wkurzona i czekam na next•_•
OdpowiedzUsuńŚwietny ^^
OdpowiedzUsuń+ Zostałaś nominowana do Liebster Award http://my-immortal-ff.blogspot.com/2015/03/liebster-awards.html