Mia wskoczyła
na mnie i mocno mnie wyściskała. Zaśmiałam się głośno, ale
odwzajemniłam.
-Co ty tu mała
robisz? Coś się stało? - spytałam oglądając ją dookoła.
-Jest ok. Mama
ma być u pani doktor, a ja przyszłam z nią – odpowiedziała
podając mi rękę i idąc w stronę dwóch kobiet dalej ze sobą
rozmawiających.
-Witaj Jessica
– odezwała się Monic uśmiechając do mnie.
Każdy
powinien wiedzieć, że ten uśmiech to kłamstwo..
-Cześć
– powiedziałam obojętnie patrząc na swoją małą siostrzyczkę.
-Jess,
kochanie może weźmiemy Mię do centrum handlowego jak jej mama się
zgodzi – spytała ciocia miło się uśmiechając do blondyny.
-Oczywiście,
że się zgadzam. Zdążę na wizytę o chirurga, a do tego potem
kosmetyczka i takie tam sprawy załatwię. To odbiorę moją małą
księżniczkę wieczorkiem – ucałowała małą i żegnając się z
nami pobiegła w stronę schodów.
-Chirurg?
- spytałam biorąc siostrę za rękę.
-Chyba
plastyczny – powiedziała z ironią ciocia. Zaśmiałam się
głośno. Dobrze, że mała jeszcze nie rozumie niektórych rzeczy.
-To
co mała może gorąca czekolada? - spytałam wsiadając z na tylne
siedzenie wraz z dziewczynami. Bo jesteśmy z chłopakami jeszcze
więc musiałyśmy się pomieścić z tyłu we trzy. Małą zapięłam
pasem i ruszyliśmy. Wygłupiałam się z nią, bo wstydziła się
Matt'a i Tom'a. Ze szpitala do centrum minęło kilka minutek.
Zaparkowaliśmy i my wysiadłyśmy z Matt'em, a Tom pojechał
załatwić jakieś sprawy na mieście. Miałam napisać SMS do
Zayn'a, że jestem teraz w sklepie, ale blondynka chwyciła mnie za
rękę i zaczęła biec do wejścia. Schowałam szybko telefon do
tylnej kieszeni spodni i biegłam wraz z nią. Wleciałyśmy do
środka śmiejąc się głośno i ziając ze zmęczenia.
Chyba nie
mogę tak biegać, moja kondycja równa się zero..
Poczekałyśmy na resztę, która wlokła się z tyłu
spacerkiem.
-Ile można czekać! - nakrzyczałam na nich, gdy
weszli.
-Spokojnie! Mamy cały dzień – zawiadomił Matt i
odszedł od nas kierując się do sklepów z ciuchami. Poszedł
pewnie sobie coś znaleźć ciekawego.
-To co dziewczynki? Zajmiecie się sobą? Pójdę do
punktu z telefonami, żeby mi naprawili telefon – zgodziłam się,
ale najpierw wzięłam trochę pieniędzy od niej na nasze
zachcianki.
-Chodź pójdziemy coś zjeść, a potem zobaczymy ok? -
spytałam Mię, która chętnie się zgodziła. Więc ruszyłyśmy do
jakiejś knajpki.
-Ja chcę ciasto! - wykrzyczała stając przed ladą.
-Dobrze, a do tego gorąca czekolada? - pokiwała głową.
Ja przeglądnęłam menu i wybrałam sobie też czekoladę oraz
mieszankę owoców. Mia poszła zająć nam miejsce do siedzenia, a
ja podeszłam tam gdzie się zamawia i poczekałam na miłego
młodego chłopaka, który z uśmiechem podszedł do mnie.
-Co dla Ciebie? - spytałam biorąc długopis.
-To tak, dwa razy gorąca czekolada, jakieś dobre
ciasto dla małej dziewczynki oraz mieszankę owoców w kubeczku –
wyjęłam portfel czekając na cenę.
-Może być krówka?
-Jak będzie jej smakować to zdaje się na znawcę –
zaśmialiśmy się, a on coś wpisał na kasę.
-30 funtów – wyjęłam tyle ile trzeba i podałam
chłopakowi. - Za około 10 minut przyniosę zamówienie.
-Czekam – odeszłam szukając wzrokiem małej.
Przeszłam kawałek i w końcu ją znalazłam. Zajęłam nam miejsca
dla czterech osób przy oknie. Dobrze, że jesteśmy na drugim
piętrze więc będzie ładny widok. Muszę przyznać, że Mia to wie
gdzie usiąść.
-Gdzie moje słodkości? - spytała ze smutną minką
zbitego psa. Aż mi się smutno zrobiło. Ten dziecięcy urok.
-Zaraz taki miły pan przyniesie nasze zamówienia –
odpowiedziałam siadając obok dziewczynki. Zajęłam miejsce obok
okna, żeby lepiej widzieć. Właśnie zadzwonił mój telefon.
Odebrałam bez zastanowienia.
-Halo?
-Jesteś w domu ?- spytał dobrze mi znany głos.
-Nieee- przeciągnęłam.
-Kto dzwoni? - spytała blondynka.
-Zayn – powiedziałam, a ona się szeroko uśmiechnęła.
-Gdzie jesteś? Może przyjadę?
-Może przyjechać do nas ? - spytałam siostrę, która
po chwili zastanowienia pokiwała energicznie głową na znak, że
się zgadza.
-Masz pozwolenie więc czekam w centrum tym koło
szpitala Św. Chrzciciela na drugim piętrze – rozłączyłam się,
bo akurat dostarczono nasze zamówienia.
-Proszę dla pięknych dziewczyn to co sobie zażyczyły
– podał nam wszystko.
-Dziękujemy – powiedziałam za siostrę, która od
razu zabrała się za pałaszowanie swojego ciasta. Ja natomiast
upiłam łyk gorącej cieczy, która muszę przyznać nie jest ani za
słodka, ani za gorzka. Po prostu idealnie smakuje.
-Smakuje ci? - spytałam dziewczynkę.
-No pewnie! A tobie?
-W takim towarzystwie wszystko dobrze smakuje co nie?
-Następnym razem weźmiemy jeszcze naszego brata? Bo
zrobi mu się smutno – powiedziała Mia, a ja sobie przypomniałam,
że mam jeszcze jego. Kurde, jaka jestem głupia. Przecież Piter
poczuje się okropnie. Co teraz zrobić?
-Obiecuje, że weźmiemy go za niedługo. Bo widzisz
teraz też mógłby być z nami, ale pewne jest w szkole – jakoś
wybrnęłam z tej sytuacji, bo Mia zaciekawiła się mieszaniem w
kubku. Zaczęła coś mówić i opowiadać jak to jest ciekawie w
domu i ogólnie co porabia przez całe dnie. Zaciekawiło mnie to
szczególnie, że mówiła to z takim entuzjazmem. Potakiwałam jej
jak o coś pytała. Uniosłam głowę i na wprost w wejściu
zobaczyłam szatyna z wielkim misiem w ręce i z kwiatami, a
konkretnie czerwonymi różami. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko,
ale opuściłam głowę tak, żeby nie zobaczył, że na niego
zerkałam.
-Hej dziewczyny – podszedł do nas trzymając za
plecami coś, a na widoku była przytulanka.
-O jaa, to dla mnie? - spytała Mia wstając z miejsca.
-A dla kogo innego? - dał jej prezent, a ta przytuliła
przytulankę, a następnie wtuliła się w chłopaka. Zszokowany nie
wiedział co zrobić, ale w końcu ją też przytulił.- A dla dużej
siostry Milton też coś mam – zza pleców wyciągnął ten bukiet.
Ociągając się wstałam i do niego podeszłam.
-Próbujesz mnie udobruchać tym? – chciałam się
trochę z nim podroczyć, ale od razu przyciągnął mnie do siebie.
Nie odwzajemniłam, ale po chwili nachalnego pocałunku musiałam
pogłębić, a po chwili odepchnęłam chłopaka ode mnie.
-Przecież tu są ludzie- wróciłam na swoje miejsce.
-Teraz inni mnie w ogóle nie obchodzą. Nie gniewasz
się już? - spytał siadając naprzeciwko nas.
-Nie teraz – pokręciłam głową i popatrzyłam na
dziewczynkę, która właśnie zajadała się moimi owocami.
Zaśmiałam się, ale pomogłam jej jeść. Zayn zamówił sobie kawę
i do nas wrócił. Rozmawialiśmy i się śmialiśmy, szczególnie z
Mii, która dogryzała Mulatowi. A ten udawał, ze się tym przejmuje
by tylko ta podchodziła i mocno go przytulała.
-Muszę przyznać, że gen Miltonów jest dziedziczny –
wyznał Malik. Uderzyłam go w rękę, którą położył na stole.
Usłyszałam ten seksowny śmiech i poczułam jak łapie mnie za dłoń
i złącza je razem. Spojrzałam na niego już normalnie jak na
swojego chłopaka. Obawiałam się, że ktoś nam zrobi zdjęcie i to
zniszczy dalszą karierę i trasę chłopaków, a do tego nie chcę
dopuścić. Więc puściłam jego dłoń i poprawiłam swoje włosy.
Kiedy zjedliśmy i wypiliśmy to mogliśmy iść dalej coś porobić
tym razem we trójkę. Wzięłam swoje kwiaty, a Mia chwyciła miśka
i ruszyliśmy prosto.
-Jess! Proszę, proszę, proszę! Musimy iść sobie
zrobić zdjęcie! - zaczęła krzyczeć młoda od chwili kiedy
zobaczyła budkę na zdjęcia.
-Nie, nie lubię zdję..
-Ale to dobry pomysł. Chodźmy – Zayn wziął złapał
ją na ręce i pobiegli w stronę budki.
-Nikt mnie nie szanuje ..- zrobiłam smutną minkę, ale
musiałam iść za nimi. Kiedy tam weszłam oni już się usadowili.
Wzięliśmy blondynkę pośrodku i zaczęliśmy robić głupie miny.
Dziubki, uśmiechy, rozszerzanie buzi, wystawianie języka, a nawet
ja z chłopakiem pocałowaliśmy Mię w tym samym momencie w
policzek. Ostatnie postanowiliśmy, ze wyjdziemy normalnie więc się
ustawiliśmy i po 5 minutach opuściliśmy miejsce na zdjęcia z
uśmiechami. Moja siostra chwyciła zdjęcia i zaczęła wszystkie po
kolei oglądać.
-To jest super! - krzyknęła dając mi je. Malik stanął
za mną i oglądaliśmy teraz my naszą głupotę.
-Wyszłam jak idiota – powiedziałam zrezygnowana
spoglądając na siebie i na nich.-Przecież was aparat kocha, a
mnie? Nienawidzi – zaskomlałam.
-Ej, mimo wszystko jesteś piękna – rzekł obracając
mnie do siebie przodem- i moja- dokończył. Uśmiechnęłam się i
ruszyliśmy dalej.
-Jessi, może Piter też niech przyjedzie do nas –
poprosiła Mia.
-Jak chcesz to poprosimy kogoś, żeby się przejechał
po niego ok? - pokiwała zadowolona głową. Tak więc usiedliśmy na
ławce i wykręciłam numer do Tom'a.
-Coś się stało? - przywitał się...
-Mam prośbę..
-Słucham.
-Przywieziesz mi do centrum Pitera? Jest pewnie w domu u
Ojca – dopowiedziałam.
-Co ty znowu wymyślasz? Ehhhh, masz szczęście młoda,
że jestem prawie tam gdzie mi karzesz być – chciałam coś
powiedzieć, ale rozłączył się.
-Za niedługo go przyniesie – uszczęśliwiłam
malutką. - To teraz czekamy – Mia nie usiedziała nawet minuty na
tyłku tylko od razu wybłagała ode mnie kasę i pobiegła wyciągać
jakieś miśki z maszyny. A ja znudzona oparłam swoją głowę na
ramieniu swojego chłopaka i tak teraz mogłam sobie odpoczywać.
Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą prywatności i
spokoju.
-Tylko mi nie zasypiaj – wyszeptał chłopak gładząc
ręką moje włosy. Zachichotałam, bo ten dotyk jest taki miły, aż
zabawny.- Bawi cię moja romantyczność ? Ja się staram.
-Aj, przecież wiem. Ale jestem dalej na Ciebie lekko
wkurzona mimo, ze nie okazuje tego.
-Ej, ej, ej. Nie możesz być złą na coś na co nie
mam wpływów.
-Nienawidzę tego twojego związku. Jestem ugh..
Zazdrosna... - nie lubię przyznawać się do takich rzeczy. Zakryłam
ręką oczy mówiąc to wszystko.
-Moja Jessica Milton jest zazdrosna? No nie wierzę –
zaśmiał się. To w nim uwielbiam.
-Tak, jestem. Nic z tym nie zrobię – znowu się
zaśmiał, a ja uderzyłam go w ramię i wstałam.- Jak się ze mnie
śmieje to ja postoje sobie obok – specjalnie odwróciłam się
tyłem i skrzyżowałam ręce.
-Jessi, nie potrafisz się na mnie gniewać – podszedł
i złapał mnie za ramiona obracając do siebie. - Wiem, że długo
tak nie wytrzymasz.
-Yhhh, czemu musisz mnie w takim stopniu znać?!-
tupnęłam nogą, ale zaczęłam się śmiać sama z siebie.
Usłyszałam wołanie mojej siostry więc odwróciłam się w tamtą
stronę i zobaczyłam jak ona biegnie z Piterem w naszym kierunku.
Wybiegłam im na przód i mocno złapałam dziewczynkę w górę, a
chłopak wtulił się w mój tors.
-Jak tam w szkole? -spytałam go idąc w stronę Mulata,
który został sam.
-Dobrze, dopiero co zjadłem obiad i przyjechał twój
kolega. Nie wiedziałem o co chodzi, ale jak powiedział, że
czekacie to tylko się ubrałem i pobiegłem do auta.
-Cześć, Piter – Zayn podał mu rękę.
-Nie wiedziałem, ze będzie tutaj twój kolega –
wyszeptał młody.
-Spokojnie, on nie gryzie – musiałam ukucnąć, żeby
też szepnąć. Zachichotaliśmy i chwilę się zastanowiliśmy co
dalej robić. Po chwili namysłu poszliśmy na automaty z grami.
Malik musiał założyć kaptur i ciemne okulary, bo w środku jest
mnóstwo dzieciaków, które mogą go rozpoznać. W sumie to każdy
może go rozpoznać i nasłać paparazzi na nas. W sumie nie zdziwię
się jak już ktoś nam czasem nie zrobił zdjęć. Ale mam nadzieję,
że jednak nikogo tu nie ma z aparatem i możemy sobie mile spędzić
dzień. Starałam się nie przymilać do niego, ale bardzo trudno
znosiłam to, że moja ręką zwisała tak bezwładnie. Chciałam
poczuć jego dotyk na swojej skórze, ale no nie mogłam. Życie jest
niesprawiedliwe.
-Czym się ta zadręczasz? - usłyszałam koło siebie
zmartwiony bas.
-A wiesz, nie ważne. Chodźmy zagrać w coś tam –
ruszyłam do przodu idąc w kierunku motorów na pieniążki.
Usiadłam na jednym i czekałam, aż ktoś usiądzie na drugim.
Najpierw musiałam dać pieniądze dzieciakom.
-Tylko idźcie rozmienić, bo nie mam drobnych –
przytaknęli i pobiegli do jakiejś starej baki siedzącej na krześle
przy kasie.
-Ścigamy się? - spytał Zayn a ja wrzuciłam swojego
pieniążka, a on za mną. - Jeśli wygram to spędzasz dziś u mnie noc i zrobimy
to co będę chciał – wystawił do mnie rękę, która miała
znaczyć nasz zakład.
-Hmm, kusząca propozycja Panie Malik. Ale niech będzie,
lecz jeśli ja wygram to zrobisz to co Ci rozkaże – uniósł brew
w górę i przygryzł dolną wargę.
-Dobra – uścisnęliśmy sobie ręce jak dobrzy
kumple. Usadowiłam się wygodnie na motorze i zaczekałam na zielone
światełko i dźwięk „start”. Przy gazowałam jak to można tak
było nazwać i po chwili ruszyliśmy. Wykładałam się na zakrętach
jak tylko mogłam. W sumie jazda na motorze to dla mnie lekko mówiąc
nowość, bo nie jestem wielką fanką tego sportu. A z tego co
wywnioskowałam z opowieści Malika on jest fascynatem tego sportu.
Więc mam marne szanse na wygrana, ale ten zakład jest bardzo
imponujący.
-Wo!- uderzyłam w trakcie jazdy w jakiś kamień. Ale
mój kierowca pozbierał się i ruszyłam dalej.
-Oj, kochanie słabo coś idzie – wyśmiał mnie, ale
olałam to i jechałam dalej. Jeszcze kilka razy się wywróciłam, a
do tego bardzo się denerwowałam. Nienawidzę przegrywać! Ale to
było nieuniknione. Widziałam jak Zayn przejeżdża przez linię
mety, a na ekranie u mnie pojawił się napis Game Over. Uderzyłam
w kierownicę i zeszłam z tej machiny.
-To czeka Cię miła noc – puścił mi oczko. Nie
zważając na niego poszłam do dzieciaków, które grały w jakieś
bijatyki i strzelaninki.
-A wy nie jesteście za mali na takie gry? - spytałam
zabierając małemu pistolet.
-Ej! To moja kolej – oburzył się Piter.
-Wiem, ale nadrabiam czasy dzieciństwa z wami. Więc
daj się pobawić – w sumie to w krótkim czasie nadrobienia
straconych lat byłoby fajnym doświadczeniem. Szczególnie z
dzieciakami.
-Nie rób tak, bo zacznę mówić, że mam dość
starszej siostry jak niektórzy u mnie w klasie – powiedział Pit
wyrywając mi zabawkę i strzelając do jakiego typka.-Musisz być
czujna jak grasz w czyjąś grę by nie przegrać.
-Dobra graj sobie – podeszłam do Mii, która teraz
skakała na grze tanecznej.-Jak byłam malutka też lubiłam w to
grać.
-To czemu teraz nie grasz? - spytała przerywając
tańczenie.
-Nie wiem czy umiem i nie za bardzo mogę – słabo się
uśmiechnęłam.
-Ale możemy spróbować – pociągnęła mnie do
siebie za rękę i wrzuciła kolejne dwie monety. Wybrałyśmy muzykę
i poziom oczywiście najłatwiejszy.- Tego się nie zapomina –
upomniała blondynka.
-Wiem, umiem tańczyć. W końcu w szkole miałam takie
zajęcia przez pewien czas – odpowiedziałam jej i zaczęłyśmy
tańczyć. Na początku nie łapałam kroków, ale po chwili jakoś
się udało i świetnie się bawiliśmy.
**
-To co dzieciaki, widzimy się za niedługo, na jakiś
lodach – pożegnaliśmy się, bo już przyjechała Monic.
Oczywiście udawałam dla niej milutką tak samo Malik. Mia nie
chciała mnie puścić, ale obiecałam, że spotkamy się wkrótce
tylko we trójkę. Bo niestety mój chłopak jedzie w trasę.
-Pa miśki! - krzyknęłam machając do niech jeszcze
zanim zniknęli na dworze. Moja ciocia jakąś godzinę temu
skończyła zakupy i siedziała w kawiarence uzupełniając papiery i
czekając na mnie.
-Dzień dobry – przywitał się z nią Mulat.
Odwzajemniła to i dalej zanurzyła nos w papiery.
-Jak się czujesz Jess?
-Jest dobrze. Wiesz pojadę dziś na noc do chłopaków
i jutro rano przed szkołą wrócę po książki – bardziej
chciałam zapytać, ale wyszło jak wyszło.
-Dobra to jedźcie ja zaraz też jadę, bo mam dość na
dziś ludzi- pożegnaliśmy się i we dwójkę poszliśmy na parking.
Malik zaparkował na tyłach gdzie nie było nikogo innego.
Wsiedliśmy i z piskiem opon odjechaliśmy w stronę mojego domu po
jakieś ciuchy i kosmetyki na jutro.
-To szybko się sprężaj to zdążymy na kolację,
którą Liam robi.
-Liam dziś gotuje? - dobrze, że nie Lou. Bo kuchnia by
spłonęła.
-Napisałem mu, że będziesz więc wziął się za
gotowanie, a chłopaków wygonił sprzątać. Bo wiesz nasz dom nie
wygląda najlepiej.
-A twoje urodziny za niedługo i co będzie trzeba
sprzątać co nie? Bo jutro już 10 więc...
-Więc mam dwa dni na ogarnięcie wszystkiego. Kurde,
dobrze, że mi pomożesz- rzekł uwodzicielsko się do mnie
uśmiechając.
-Tak, będziemy sprzątać itd. Ale teraz jedźmy po
moje rzeczy.
...............................................................
Hej ! ; > jestem z nowym rozdziałek, który jak dla mnie jest wesoły, a nie smutny. Wiecie trudny jakoś mija i trzeba iść dalej. Więc Nasz Malik jest zawsze w moim serduszku! <3
A co do rozdziału. Co tam? Jak się podoba? Zakłady eh zakłady. Muszę powiedzieć, że będzie chyba ciekawie xd Ale już za niedługo urodzinki Zayn'a, które też będą bardzo hmmm interesujące? Chyba tak, bo mam plany co do nich xd
Trasa koncertowa będzie trochę długa ; c
Ale może wszystko się poukłada? Może xx Wieczna niepewność.
No nic są święta więc życzę wszystkiego dobre, mokrego dyngusa, smacznego jajka i nie wiem co się życzy na Wielkanoc xd
Złapałam wenę i jutro wieczorkiem zabieram się za następny rozdział ; >
A wiecie co jest fajne? Mam 4 rozdziały na nowe ff tylko jeszcze muszę wybrać tytuł xd
Mam kilka propozycji, ale przyjaciółka mi pomoże ^^
--------> tutaj już niebawem nowy pierwszy rozdział nowej części, która zaskoczy nie tyle co czytelników, ale tyle co i nas te, które piszą historię trójki przyjaciółek. Będzie ciekawie. A co do tego opowiadania to zastanawiałam się ostatnio nad zakończeniem i nie wiem czy będzie happy ;/ Ale to moja tajemnica. A ja podoba wam się dzień spędzony z rodzeństwem?
Kocham was! ;3
I pozdrawiam gorąco!! <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Czekam na nexta :) Wesolych swiat :* Pozdrawiam :** (PS. moze Harry znalazlby sobie jakas przyjaciolke bo jak czytam jego wypowiedzi to mi tak jakos dziwnie smutno :( i wgl.. a ta przyjaciolka moglaby miec na imie Diana-tak jak ja :). Jezeli moge to prosze o dedykacje dla mn przy kolejnym rozdziale :*) Pozdrawiam Cie kochana i zycze zeba ta wena Ci sie nigdy nie skonczyla, bo nie bede miala co czytac xD. All the love. xx
OdpowiedzUsuńBrak słów T~T
OdpowiedzUsuńPewne jest, że to jest świetne :D
Mokrego poniedziałku ;)
/Nikita
Super 😊ciekawe co będzie w tym zakładzie 😂 fajnie jest jak te rozdziały są wesołe a nie smutne 😉 mam nadzieje ze będzie happy end💟 czekam na next^^ kiedy będzie 2 cześć epilogu na blogu którego prowadzisz z koleżankami? Bo długo nie dodajecie 😣
OdpowiedzUsuńNie będzie drugiej części epilogu tylko zaczynamy już dodawać pierwszy rozdział drugiej części opowiadania xd Będą trzy części więc jeszcze się naczytasz : **
UsuńDziś dodaj pierwszy rozdział ^^
Next !!!! ❤
OdpowiedzUsuńŚwietnie
OdpowiedzUsuńSwietnie!
Czekam na kolejny rozdziałek i zapraszam do siebie!
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com