sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 46.


Mia wskoczyła na mnie i mocno mnie wyściskała. Zaśmiałam się głośno, ale odwzajemniłam.
-Co ty tu mała robisz? Coś się stało? - spytałam oglądając ją dookoła.
-Jest ok. Mama ma być u pani doktor, a ja przyszłam z nią – odpowiedziała podając mi rękę i idąc w stronę dwóch kobiet dalej ze sobą rozmawiających.
-Witaj Jessica – odezwała się Monic uśmiechając do mnie.
Każdy powinien wiedzieć, że ten uśmiech to kłamstwo..
-Cześć – powiedziałam obojętnie patrząc na swoją małą siostrzyczkę.
-Jess, kochanie może weźmiemy Mię do centrum handlowego jak jej mama się zgodzi – spytała ciocia miło się uśmiechając do blondyny.
-Oczywiście, że się zgadzam. Zdążę na wizytę o chirurga, a do tego potem kosmetyczka i takie tam sprawy załatwię. To odbiorę moją małą księżniczkę wieczorkiem – ucałowała małą i żegnając się z nami pobiegła w stronę schodów.
-Chirurg? - spytałam biorąc siostrę za rękę.
-Chyba plastyczny – powiedziała z ironią ciocia. Zaśmiałam się głośno. Dobrze, że mała jeszcze nie rozumie niektórych rzeczy.
-To co mała może gorąca czekolada? - spytałam wsiadając z na tylne siedzenie wraz z dziewczynami. Bo jesteśmy z chłopakami jeszcze więc musiałyśmy się pomieścić z tyłu we trzy. Małą zapięłam pasem i ruszyliśmy. Wygłupiałam się z nią, bo wstydziła się Matt'a i Tom'a. Ze szpitala do centrum minęło kilka minutek. Zaparkowaliśmy i my wysiadłyśmy z Matt'em, a Tom pojechał załatwić jakieś sprawy na mieście. Miałam napisać SMS do Zayn'a, że jestem teraz w sklepie, ale blondynka chwyciła mnie za rękę i zaczęła biec do wejścia. Schowałam szybko telefon do tylnej kieszeni spodni i biegłam wraz z nią. Wleciałyśmy do środka śmiejąc się głośno i ziając ze zmęczenia.
Chyba nie mogę tak biegać, moja kondycja równa się zero..
Poczekałyśmy na resztę, która wlokła się z tyłu spacerkiem.
-Ile można czekać! - nakrzyczałam na nich, gdy weszli.
-Spokojnie! Mamy cały dzień – zawiadomił Matt i odszedł od nas kierując się do sklepów z ciuchami. Poszedł pewnie sobie coś znaleźć ciekawego.
-To co dziewczynki? Zajmiecie się sobą? Pójdę do punktu z telefonami, żeby mi naprawili telefon – zgodziłam się, ale najpierw wzięłam trochę pieniędzy od niej na nasze zachcianki.
-Chodź pójdziemy coś zjeść, a potem zobaczymy ok? - spytałam Mię, która chętnie się zgodziła. Więc ruszyłyśmy do jakiejś knajpki.
-Ja chcę ciasto! - wykrzyczała stając przed ladą.
-Dobrze, a do tego gorąca czekolada? - pokiwała głową. Ja przeglądnęłam menu i wybrałam sobie też czekoladę oraz mieszankę owoców. Mia poszła zająć nam miejsce do siedzenia, a ja podeszłam tam gdzie się zamawia i poczekałam na miłego młodego chłopaka, który z uśmiechem podszedł do mnie.
-Co dla Ciebie? - spytałam biorąc długopis.
-To tak, dwa razy gorąca czekolada, jakieś dobre ciasto dla małej dziewczynki oraz mieszankę owoców w kubeczku – wyjęłam portfel czekając na cenę.
-Może być krówka?
-Jak będzie jej smakować to zdaje się na znawcę – zaśmialiśmy się, a on coś wpisał na kasę.
-30 funtów – wyjęłam tyle ile trzeba i podałam chłopakowi. - Za około 10 minut przyniosę zamówienie.
-Czekam – odeszłam szukając wzrokiem małej. Przeszłam kawałek i w końcu ją znalazłam. Zajęłam nam miejsca dla czterech osób przy oknie. Dobrze, że jesteśmy na drugim piętrze więc będzie ładny widok. Muszę przyznać, że Mia to wie gdzie usiąść.
-Gdzie moje słodkości? - spytała ze smutną minką zbitego psa. Aż mi się smutno zrobiło. Ten dziecięcy urok.
-Zaraz taki miły pan przyniesie nasze zamówienia – odpowiedziałam siadając obok dziewczynki. Zajęłam miejsce obok okna, żeby lepiej widzieć. Właśnie zadzwonił mój telefon. Odebrałam bez zastanowienia.
-Halo?
-Jesteś w domu ?- spytał dobrze mi znany głos.
-Nieee- przeciągnęłam.
-Kto dzwoni? - spytała blondynka.
-Zayn – powiedziałam, a ona się szeroko uśmiechnęła.
-Gdzie jesteś? Może przyjadę?
-Może przyjechać do nas ? - spytałam siostrę, która po chwili zastanowienia pokiwała energicznie głową na znak, że się zgadza.
-Masz pozwolenie więc czekam w centrum tym koło szpitala Św. Chrzciciela na drugim piętrze – rozłączyłam się, bo akurat dostarczono nasze zamówienia.
-Proszę dla pięknych dziewczyn to co sobie zażyczyły – podał nam wszystko.
-Dziękujemy – powiedziałam za siostrę, która od razu zabrała się za pałaszowanie swojego ciasta. Ja natomiast upiłam łyk gorącej cieczy, która muszę przyznać nie jest ani za słodka, ani za gorzka. Po prostu idealnie smakuje.
-Smakuje ci? - spytałam dziewczynkę.
-No pewnie! A tobie?
-W takim towarzystwie wszystko dobrze smakuje co nie?
-Następnym razem weźmiemy jeszcze naszego brata? Bo zrobi mu się smutno – powiedziała Mia, a ja sobie przypomniałam, że mam jeszcze jego. Kurde, jaka jestem głupia. Przecież Piter poczuje się okropnie. Co teraz zrobić?
-Obiecuje, że weźmiemy go za niedługo. Bo widzisz teraz też mógłby być z nami, ale pewne jest w szkole – jakoś wybrnęłam z tej sytuacji, bo Mia zaciekawiła się mieszaniem w kubku. Zaczęła coś mówić i opowiadać jak to jest ciekawie w domu i ogólnie co porabia przez całe dnie. Zaciekawiło mnie to szczególnie, że mówiła to z takim entuzjazmem. Potakiwałam jej jak o coś pytała. Uniosłam głowę i na wprost w wejściu zobaczyłam szatyna z wielkim misiem w ręce i z kwiatami, a konkretnie czerwonymi różami. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko, ale opuściłam głowę tak, żeby nie zobaczył, że na niego zerkałam.
-Hej dziewczyny – podszedł do nas trzymając za plecami coś, a na widoku była przytulanka.
-O jaa, to dla mnie? - spytała Mia wstając z miejsca.
-A dla kogo innego? - dał jej prezent, a ta przytuliła przytulankę, a następnie wtuliła się w chłopaka. Zszokowany nie wiedział co zrobić, ale w końcu ją też przytulił.- A dla dużej siostry Milton też coś mam – zza pleców wyciągnął ten bukiet. Ociągając się wstałam i do niego podeszłam.
-Próbujesz mnie udobruchać tym? – chciałam się trochę z nim podroczyć, ale od razu przyciągnął mnie do siebie. Nie odwzajemniłam, ale po chwili nachalnego pocałunku musiałam pogłębić, a po chwili odepchnęłam chłopaka ode mnie. 

-Przecież tu są ludzie- wróciłam na swoje miejsce.
-Teraz inni mnie w ogóle nie obchodzą. Nie gniewasz się już? - spytał siadając naprzeciwko nas.
-Nie teraz – pokręciłam głową i popatrzyłam na dziewczynkę, która właśnie zajadała się moimi owocami. Zaśmiałam się, ale pomogłam jej jeść. Zayn zamówił sobie kawę i do nas wrócił. Rozmawialiśmy i się śmialiśmy, szczególnie z Mii, która dogryzała Mulatowi. A ten udawał, ze się tym przejmuje by tylko ta podchodziła i mocno go przytulała.
-Muszę przyznać, że gen Miltonów jest dziedziczny – wyznał Malik. Uderzyłam go w rękę, którą położył na stole. Usłyszałam ten seksowny śmiech i poczułam jak łapie mnie za dłoń i złącza je razem. Spojrzałam na niego już normalnie jak na swojego chłopaka. Obawiałam się, że ktoś nam zrobi zdjęcie i to zniszczy dalszą karierę i trasę chłopaków, a do tego nie chcę dopuścić. Więc puściłam jego dłoń i poprawiłam swoje włosy. Kiedy zjedliśmy i wypiliśmy to mogliśmy iść dalej coś porobić tym razem we trójkę. Wzięłam swoje kwiaty, a Mia chwyciła miśka i ruszyliśmy prosto.
-Jess! Proszę, proszę, proszę! Musimy iść sobie zrobić zdjęcie! - zaczęła krzyczeć młoda od chwili kiedy zobaczyła budkę na zdjęcia.
-Nie, nie lubię zdję..
-Ale to dobry pomysł. Chodźmy – Zayn wziął złapał ją na ręce i pobiegli w stronę budki.
-Nikt mnie nie szanuje ..- zrobiłam smutną minkę, ale musiałam iść za nimi. Kiedy tam weszłam oni już się usadowili. Wzięliśmy blondynkę pośrodku i zaczęliśmy robić głupie miny. Dziubki, uśmiechy, rozszerzanie buzi, wystawianie języka, a nawet ja z chłopakiem pocałowaliśmy Mię w tym samym momencie w policzek. Ostatnie postanowiliśmy, ze wyjdziemy normalnie więc się ustawiliśmy i po 5 minutach opuściliśmy miejsce na zdjęcia z uśmiechami. Moja siostra chwyciła zdjęcia i zaczęła wszystkie po kolei oglądać.
-To jest super! - krzyknęła dając mi je. Malik stanął za mną i oglądaliśmy teraz my naszą głupotę. 

-Wyszłam jak idiota – powiedziałam zrezygnowana spoglądając na siebie i na nich.-Przecież was aparat kocha, a mnie? Nienawidzi – zaskomlałam.
-Ej, mimo wszystko jesteś piękna – rzekł obracając mnie do siebie przodem- i moja- dokończył. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy dalej.
-Jessi, może Piter też niech przyjedzie do nas – poprosiła Mia.
-Jak chcesz to poprosimy kogoś, żeby się przejechał po niego ok? - pokiwała zadowolona głową. Tak więc usiedliśmy na ławce i wykręciłam numer do Tom'a.
-Coś się stało? - przywitał się...
-Mam prośbę..
-Słucham.
-Przywieziesz mi do centrum Pitera? Jest pewnie w domu u Ojca – dopowiedziałam.
-Co ty znowu wymyślasz? Ehhhh, masz szczęście młoda, że jestem prawie tam gdzie mi karzesz być – chciałam coś powiedzieć, ale rozłączył się.
-Za niedługo go przyniesie – uszczęśliwiłam malutką. - To teraz czekamy – Mia nie usiedziała nawet minuty na tyłku tylko od razu wybłagała ode mnie kasę i pobiegła wyciągać jakieś miśki z maszyny. A ja znudzona oparłam swoją głowę na ramieniu swojego chłopaka i tak teraz mogłam sobie odpoczywać. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą prywatności i spokoju.
-Tylko mi nie zasypiaj – wyszeptał chłopak gładząc ręką moje włosy. Zachichotałam, bo ten dotyk jest taki miły, aż zabawny.- Bawi cię moja romantyczność ? Ja się staram.
-Aj, przecież wiem. Ale jestem dalej na Ciebie lekko wkurzona mimo, ze nie okazuje tego.
-Ej, ej, ej. Nie możesz być złą na coś na co nie mam wpływów.
-Nienawidzę tego twojego związku. Jestem ugh.. Zazdrosna... - nie lubię przyznawać się do takich rzeczy. Zakryłam ręką oczy mówiąc to wszystko.
-Moja Jessica Milton jest zazdrosna? No nie wierzę – zaśmiał się. To w nim uwielbiam.
-Tak, jestem. Nic z tym nie zrobię – znowu się zaśmiał, a ja uderzyłam go w ramię i wstałam.- Jak się ze mnie śmieje to ja postoje sobie obok – specjalnie odwróciłam się tyłem i skrzyżowałam ręce.
-Jessi, nie potrafisz się na mnie gniewać – podszedł i złapał mnie za ramiona obracając do siebie. - Wiem, że długo tak nie wytrzymasz.
-Yhhh, czemu musisz mnie w takim stopniu znać?!- tupnęłam nogą, ale zaczęłam się śmiać sama z siebie. Usłyszałam wołanie mojej siostry więc odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam jak ona biegnie z Piterem w naszym kierunku. Wybiegłam im na przód i mocno złapałam dziewczynkę w górę, a chłopak wtulił się w mój tors.
-Jak tam w szkole? -spytałam go idąc w stronę Mulata, który został sam.
-Dobrze, dopiero co zjadłem obiad i przyjechał twój kolega. Nie wiedziałem o co chodzi, ale jak powiedział, że czekacie to tylko się ubrałem i pobiegłem do auta.
-Cześć, Piter – Zayn podał mu rękę.
-Nie wiedziałem, ze będzie tutaj twój kolega – wyszeptał młody.
-Spokojnie, on nie gryzie – musiałam ukucnąć, żeby też szepnąć. Zachichotaliśmy i chwilę się zastanowiliśmy co dalej robić. Po chwili namysłu poszliśmy na automaty z grami. Malik musiał założyć kaptur i ciemne okulary, bo w środku jest mnóstwo dzieciaków, które mogą go rozpoznać. W sumie to każdy może go rozpoznać i nasłać paparazzi na nas. W sumie nie zdziwię się jak już ktoś nam czasem nie zrobił zdjęć. Ale mam nadzieję, że jednak nikogo tu nie ma z aparatem i możemy sobie mile spędzić dzień. Starałam się nie przymilać do niego, ale bardzo trudno znosiłam to, że moja ręką zwisała tak bezwładnie. Chciałam poczuć jego dotyk na swojej skórze, ale no nie mogłam. Życie jest niesprawiedliwe.
-Czym się ta zadręczasz? - usłyszałam koło siebie zmartwiony bas.
-A wiesz, nie ważne. Chodźmy zagrać w coś tam – ruszyłam do przodu idąc w kierunku motorów na pieniążki. Usiadłam na jednym i czekałam, aż ktoś usiądzie na drugim. Najpierw musiałam dać pieniądze dzieciakom.
-Tylko idźcie rozmienić, bo nie mam drobnych – przytaknęli i pobiegli do jakiejś starej baki siedzącej na krześle przy kasie.
-Ścigamy się? - spytał Zayn a ja wrzuciłam swojego pieniążka, a on za mną. - Jeśli wygram to spędzasz dziś u mnie noc i zrobimy to co będę chciał – wystawił do mnie rękę, która miała znaczyć nasz zakład. 
-Hmm, kusząca propozycja Panie Malik. Ale niech będzie, lecz jeśli ja wygram to zrobisz to co Ci rozkaże – uniósł brew w górę i przygryzł dolną wargę.
-Dobra – uścisnęliśmy sobie ręce jak dobrzy kumple. Usadowiłam się wygodnie na motorze i zaczekałam na zielone światełko i dźwięk „start”. Przy gazowałam jak to można tak było nazwać i po chwili ruszyliśmy. Wykładałam się na zakrętach jak tylko mogłam. W sumie jazda na motorze to dla mnie lekko mówiąc nowość, bo nie jestem wielką fanką tego sportu. A z tego co wywnioskowałam z opowieści Malika on jest fascynatem tego sportu. Więc mam marne szanse na wygrana, ale ten zakład jest bardzo imponujący.
-Wo!- uderzyłam w trakcie jazdy w jakiś kamień. Ale mój kierowca pozbierał się i ruszyłam dalej.
-Oj, kochanie słabo coś idzie – wyśmiał mnie, ale olałam to i jechałam dalej. Jeszcze kilka razy się wywróciłam, a do tego bardzo się denerwowałam. Nienawidzę przegrywać! Ale to było nieuniknione. Widziałam jak Zayn przejeżdża przez linię mety, a na ekranie u mnie pojawił się napis Game Over. Uderzyłam w kierownicę i zeszłam z tej machiny.
-To czeka Cię miła noc – puścił mi oczko. Nie zważając na niego poszłam do dzieciaków, które grały w jakieś bijatyki i strzelaninki.
-A wy nie jesteście za mali na takie gry? - spytałam zabierając małemu pistolet.
-Ej! To moja kolej – oburzył się Piter.
-Wiem, ale nadrabiam czasy dzieciństwa z wami. Więc daj się pobawić – w sumie to w krótkim czasie nadrobienia straconych lat byłoby fajnym doświadczeniem. Szczególnie z dzieciakami.
-Nie rób tak, bo zacznę mówić, że mam dość starszej siostry jak niektórzy u mnie w klasie – powiedział Pit wyrywając mi zabawkę i strzelając do jakiego typka.-Musisz być czujna jak grasz w czyjąś grę by nie przegrać.
-Dobra graj sobie – podeszłam do Mii, która teraz skakała na grze tanecznej.-Jak byłam malutka też lubiłam w to grać.
-To czemu teraz nie grasz? - spytała przerywając tańczenie.
-Nie wiem czy umiem i nie za bardzo mogę – słabo się uśmiechnęłam.
-Ale możemy spróbować – pociągnęła mnie do siebie za rękę i wrzuciła kolejne dwie monety. Wybrałyśmy muzykę i poziom oczywiście najłatwiejszy.- Tego się nie zapomina – upomniała blondynka.
-Wiem, umiem tańczyć. W końcu w szkole miałam takie zajęcia przez pewien czas – odpowiedziałam jej i zaczęłyśmy tańczyć. Na początku nie łapałam kroków, ale po chwili jakoś się udało i świetnie się bawiliśmy.
**
-To co dzieciaki, widzimy się za niedługo, na jakiś lodach – pożegnaliśmy się, bo już przyjechała Monic. Oczywiście udawałam dla niej milutką tak samo Malik. Mia nie chciała mnie puścić, ale obiecałam, że spotkamy się wkrótce tylko we trójkę. Bo niestety mój chłopak jedzie w trasę.
-Pa miśki! - krzyknęłam machając do niech jeszcze zanim zniknęli na dworze. Moja ciocia jakąś godzinę temu skończyła zakupy i siedziała w kawiarence uzupełniając papiery i czekając na mnie.
-Dzień dobry – przywitał się z nią Mulat. Odwzajemniła to i dalej zanurzyła nos w papiery.
-Jak się czujesz Jess?
-Jest dobrze. Wiesz pojadę dziś na noc do chłopaków i jutro rano przed szkołą wrócę po książki – bardziej chciałam zapytać, ale wyszło jak wyszło.
-Dobra to jedźcie ja zaraz też jadę, bo mam dość na dziś ludzi- pożegnaliśmy się i we dwójkę poszliśmy na parking. Malik zaparkował na tyłach gdzie nie było nikogo innego. Wsiedliśmy i z piskiem opon odjechaliśmy w stronę mojego domu po jakieś ciuchy i kosmetyki na jutro.
-To szybko się sprężaj to zdążymy na kolację, którą Liam robi.
-Liam dziś gotuje? - dobrze, że nie Lou. Bo kuchnia by spłonęła.
-Napisałem mu, że będziesz więc wziął się za gotowanie, a chłopaków wygonił sprzątać. Bo wiesz nasz dom nie wygląda najlepiej.
-A twoje urodziny za niedługo i co będzie trzeba sprzątać co nie? Bo jutro już 10 więc...
-Więc mam dwa dni na ogarnięcie wszystkiego. Kurde, dobrze, że mi pomożesz- rzekł uwodzicielsko się do mnie uśmiechając.
-Tak, będziemy sprzątać itd. Ale teraz jedźmy po moje rzeczy.
...............................................................
Hej ! ; > jestem z nowym rozdziałek, który jak dla mnie jest wesoły, a nie smutny. Wiecie trudny jakoś mija i trzeba iść dalej. Więc Nasz Malik jest zawsze w moim serduszku! <3 
A co do rozdziału. Co tam? Jak się podoba? Zakłady eh zakłady. Muszę powiedzieć, że będzie chyba ciekawie xd Ale już za niedługo urodzinki Zayn'a, które też będą bardzo hmmm interesujące? Chyba tak, bo mam plany co do nich xd 
Trasa koncertowa będzie trochę długa ; c 
Ale może wszystko się poukłada? Może xx Wieczna niepewność.
No nic są święta więc życzę wszystkiego dobre, mokrego dyngusa, smacznego jajka i nie wiem co się życzy na Wielkanoc xd 
Złapałam wenę i jutro wieczorkiem zabieram się za następny rozdział ; > 
A wiecie co jest fajne? Mam 4 rozdziały na nowe ff tylko jeszcze muszę wybrać tytuł xd 
Mam kilka propozycji, ale przyjaciółka mi pomoże ^^ 
-------->  tutaj już niebawem nowy pierwszy rozdział nowej części, która zaskoczy nie tyle co czytelników, ale tyle co i nas te, które piszą historię trójki przyjaciółek. Będzie ciekawie.  A co do tego opowiadania to zastanawiałam się ostatnio nad zakończeniem i nie wiem czy będzie happy ;/ Ale to moja tajemnica. A ja podoba wam się dzień spędzony z rodzeństwem? 
Kocham was! ;3 
I pozdrawiam gorąco!! <3 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 






6 komentarzy:

  1. Czekam na nexta :) Wesolych swiat :* Pozdrawiam :** (PS. moze Harry znalazlby sobie jakas przyjaciolke bo jak czytam jego wypowiedzi to mi tak jakos dziwnie smutno :( i wgl.. a ta przyjaciolka moglaby miec na imie Diana-tak jak ja :). Jezeli moge to prosze o dedykacje dla mn przy kolejnym rozdziale :*) Pozdrawiam Cie kochana i zycze zeba ta wena Ci sie nigdy nie skonczyla, bo nie bede miala co czytac xD. All the love. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słów T~T
    Pewne jest, że to jest świetne :D
    Mokrego poniedziałku ;)
    /Nikita

    OdpowiedzUsuń
  3. Super 😊ciekawe co będzie w tym zakładzie 😂 fajnie jest jak te rozdziały są wesołe a nie smutne 😉 mam nadzieje ze będzie happy end💟 czekam na next^^ kiedy będzie 2 cześć epilogu na blogu którego prowadzisz z koleżankami? Bo długo nie dodajecie 😣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie drugiej części epilogu tylko zaczynamy już dodawać pierwszy rozdział drugiej części opowiadania xd Będą trzy części więc jeszcze się naczytasz : **
      Dziś dodaj pierwszy rozdział ^^

      Usuń
  4. Świetnie
    Swietnie!
    Czekam na kolejny rozdziałek i zapraszam do siebie!
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy