sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 47.

+18 xd 
**Oczami Zayna**
Już sądziłem, że nie spotkam się dziś z Jess, ale jak zadzwoniłem i powiedziała gdzie jest to nie mogłem usiedzieć długo na tyłku. Przebrałem się i mówiąc Liam'owi, że jadę do miasta wybiegłem do samochodu. Oczywiście nie obyło się od pytań ochroniarzy gdzie to się wybieram, kiedy wrócę i czy nie mają jechać ze mną. Odpowiedziałem na pytania i założyłem kaptur jak odmówiłem im jazdy ze mną. Na prostej rozpędzałem się do ponad setki. Zajechałem do najbliższej kwiaciarni. Wszedłem rozglądając się za czymś, ale nie znam się na tym.
-Dzień dobry, w czymś Panu pomóc? - usłyszałem miły głos kobiety w średnim wieku.
-Witam, proszę o pomoc – odrzekłem idąc do kasy.
-Więc dla kogo, i po co?
-Dla dziewczyny z, którą można powiedzieć lekko się pokłóciłem i jadę z inną dziewczyną na trzy miesiące do pracy. Z czego moja dziewczyna jest zazdrosna i chcę ją udobruchać – opowiedziałem po kolei. Mina kobiety mówiła sama za siebie, że jestem wariatem. Ale wyszła zza kasy idąc do kwiatków.
-Według mnie czerwone róże będą najlepszym wyjściem na problemy, my kobiety je uwielbiamy! - klasnęła w ręce biorąc trzy.
-Niech pani da wszystkie – uśmiechnąłem się, a ta wyjęła całość i zawiązała w ładną kokardkę. Zapłaciłem tyle ile było trzeba i z podziękowaniem wyszedłem. Położyłem bukiet na tylnym siedzeniu. A teraz zastanowiłem się czy nie kupić czegoś Mii, skoro są razem. Tak więc tym otóż przemyśleniem ruszyłem do sklepu z zabawkami. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy o miś wielkości dziewczynki. Po prosiłem o niego i szybko spakowałem zabawkę także na tylne siedzenie. Teraz mogłem spokojnie jechać na spotkanie. Modliłem się tylko, żeby żaden reporter mnie nie namierzył, bo wtedy Modest nie będzie zachwycony tym wszystkim. Co ja mówię przecież ja będę skończony i wyrzucony, a chłopaki? Zniszczę nie tylko sobie karierę, ale i im. Nie będzie zbyt milutko wtedy. W końcu dotarłem pod centrum handlowe. Nałożyłem kaptur i wyjąłem wszystkie rzeczy. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Jessice siedzącą przy oknie i śmiejącą się z czegoś. Pewnie z Mią jest jej dobrze. W końcu są to dwie piękne siostry. Musze przyznać Pan Johnson jednak umie zrobić śliczne córki. Muszę mu przyznać, że ma dobre geny. Mam nadzieję, że moja drużyna dzieci z Jess będzie tak samo piękna jak ona i przystojna jak ja. Tak to prawda marzę o dzieciach z tą dziewczyną. Wiem mam dopiero 22 lata, ale życie biegnie do przodu, a ja wiem co chcę robić. Najpierw będzie to syn, żeby chronił córkę- ja już o to zadbam. Potem będzie córeczka i jeszcze jeden synek, albo córka. W sumie to trójka dzieci widzi mi się bardzo dobrze. Tylko jedynym problemem jest moja kariera, psychiczny związek z Perrie i to, ze Jessica kończy dopiero w tym roku 18 lat. A raczej w tym wieku nie myśli się o dzieciach to dopiero początek życia. A mówią, że to my mężczyźnie nie myślimy o dzieciach, prawda jednak według mnie jest inna i każdy facet marzy i szczęśliwej dużej rodzinie. Tylko jedynym warunkiem jest utrzymanie tej rodziny. W moim przypadku dam radę, bo oszczędności mnóstwo mam poodkładanych w bankach, a Milton? Ona kończy architekturę wnętrz więc będzie miał kto urządzić nam dom, a do tego będzie robiła to co pewnie ją jara.
Ludzie dziwnie na mnie patrzyli, a zakochane pary patrzyły na mnie z pełnym szczęściem i wyrozumiałością. Wszedłem na drugie piętro schodami i udałem się do knajpki w której zauważyłem dziewczyny. Na początku nie mogłem ich znaleźć, ale po chwili rozglądania zauważyłem brunetkę i małą blondynkę. Z uśmiechem tam poszedłem. Mia zapytała czy ten miś jest dla niej więc dałem jej go. Natomiast Jess ociągając się podeszła do mnie. Dałem jej kwiatki, a ta zaczęła się droczyć.
 Więc pocałowałem ją nie zastanawiając się nad tym kto może nas zobaczyć, ale jeśli jest się z osobą, którą się kocha to to nie ma znaczenia. Natomiast ona odepchnęła mnie upominając o to gdzie się znajdujemy i tyko może tu przebywać w tym czasie. Cóż ja w głębi serce wierzyłem, że nikogo takiego dziś nie spotkamy. Dlatego musiałem nałożyć kaptur. Zamówiłem sobie kawę i rozmawialiśmy przy stole. To znaczy mała coś opowiadała, a ja wsłuchiwałem się w jej słowa. Po skończonym jedzeniu i piciu wyszliśmy. Oczywiście ja musiałem nosić przytulankę, gdyż Mia podobno nie miała na to sił. Taaa, ale nie mogłem odmówić w końcu jest to moja szwagierka. Hmmmm to dziwne mieć tak młodą, ale los nie wybiera tylko się spełnia. Kiedy ona zobaczyła budkę na zdjęcia ruszyła tam biegiem krzycząc, żeby iść porobić zdjęcia. No ja się zgodziłem, bo uwielbiam takiego typu zabawy. Natomiast brunetka nie chciała, ale nie miała nic do gadania. Usadowiliśmy się wygodnie i robiliśmy mnóstwo śmiesznych min. Zdjęcia wyszły genialnie. Jessice się nie podobały, ale uświadomiłem ją, że mimo wszystko jest piękna. Młodsza Milton chciała tu jeszcze swego brata więc załatwiła to duża M. Usiedliśmy razem na ławce, a blondynce daliśmy kasę by poszła sobie pograć w gierki. 
Jak Piter się zjawił poszliśmy na automaty. Założyłem się o wygraną z dziewczyną i zaczęliśmy ścigać się na motorach, Muszę przyznać, ze uwielbiam ten sport. A widać było iż Jess jest świeża w tym co robi. Kilka razu uderzała w skały, a nawet raz w przechodnia. Nie mogłem powstrzymać śmiechu szczególnie, że jak wygram to zabieram ją na noc do siebie. Stęskniłem się za jej ciałem koło mnie w łóżka jak i pode mną. Od samego myślenia czułem lekkie podniecenie, ale nie dałem tego po sobie poznać. Kiedy przegrała była wkurzona, bo nie lubi przegrywać, ale jedynym problemem jest to, że ja też uwielbiam wygrywać. Po kilku godzinnej zabawie zeszliśmy na dół gdzie dzieciaki zostały odebrane przez ich matkę, a my zostaliśmy z Panią Veroniką. Jessica uprzedziła kobietę, że wróci jutro przed szkołą. Adwokatka zgodziła się więc ruszyliśmy do domu brunetki po jej rzeczy. Widziałem jak za nami jedzie czarna furgonetka. Próbowałem ją zgubić, ale okazało się, że jest to nie możliwe i mam na ogonie paparazzi.
-Będzie źle – powiedziałem odpalając z nerwów papierosa.
-Co się dzieje? - spytała przerażona.
-Właśnie gonią nas reporterzy, którzy chcą zobaczyć jak to kończy się nasz dzień – prychnąłem zażenowany całą sytuacją, ale jechałem dalej tam gdzie mieliśmy się udać.
-Co?! Jak nas znaleźli?!
-Najwidoczniej byli z nami cały dzień – uderzyłem ręką o kierownicę. Dziewczyna się załamała i zaczęła obgryzać z nerwów paznokcie. - Nie rób tak!- skarciłem ją.
-To sposób na moje nerwy – warknęła. 
-Wysadzę cię, a sam zostanę w samochodzie, żeby nie pisali, że poszliśmy na numerek.
-A potem?
-Po prostu przyjdziesz z torbą i pojedziemy do mnie. Myślę, że nie będą czekać tyle tutaj. Przeciągnij tam w domu tak długo jak tylko możesz- pokiwała głową i na miejscu wysiadła idąc szybko w stronę domu. Postanowiłem zobaczyć czy też tu podjadą. Nie myliłem się. Zjawili się po chwili, ale jak zobaczyli mnie w środku samochodu to zawrócili. Zaśmiałem się i dokończyłem papierosa. Jessica wróciła po 15 minutach. Więc ruszyliśmy do mnie.
**
-To taki pościg jak na filmach? - spytał przejęty Lou. 
-Tak, jeszcze brakowała helikoptera i samochodu na sygnałach – użyła sarkazmu Jess.
-To coś nowego, jeszcze tak długo nie jechali za nami nigdy – stwierdził Liam. On przygotował specjalnie dla nas kolację. Muszę przyznać, że postarał się. Zjedliśmy mile wszyscy razem nawet Harry, który jak widać chyba zaczyna się przyzwyczajać do wszystkiego. Po posiłku poszliśmy na górę od razu do mnie.
-Idę się umyć – powiedziała brunetka idąc z ciuchami do łazienki.
-Możemy oszczędzić wodę i...
-Nie – odpowiedziała zamykając drzwi. Pokręciłem głową, ale postanowiłem wystraszyć dziewczynę i udać się do niej do toalety jak tylko odkręci prysznic. Tak więc stanąłem pod drzwiami nasłuchiwałem co ona tam robi. Potrwało to chwilę, aż w końcu usłyszałem kurek i lejącą się wodę. Przekręciłem pomału klamkę i wszedłem do środka. Na początku mnie nie zobaczyła, ale po chwili stania opartym o półkę na przeciw kabiny chyba się kapnęła. Stała do mnie tyłem więc mogłem oglądać w nieskończoność jej idealny tyłek. Obróciła się i zaczęła piszczeć. Zaśmiałem się głośno, a podszedłem i ją uciszyłem przez co wylądowałem razem z nią w brodziku. 
Taaaa nie dość, że w ciuchach to mokry. 
Najlepsza i tak była moja dziewczyna, która nie wiedziała co zrobić. 
-Zayn! Jak ja cię nienawidzę! Przecież mówiłam Ci, że chcę się... - zamknąłem jej krzyk w pocałunku. Próbowała coś jeszcze powiedzieć, ale poddała się po chwili. Jak tylko oderwałem się od niej spotkała mnie nie miła niespodzianka. Na moje perfekcyjne włosy została wylana cała butelka szamponu.- Więc masz za swoje - wstała i wyszła owijając się ręcznikiem. Głośno się zaśmiała i patrzyła na mnie. 
-Teraz to ty skarbie nie żyjesz- warknąłem spłukując ze swoich włosów żel, który się pienił i nie chciał zejść. Słyszałem tylko jej śmiech i widziałem jak wychodzi się ubrać. Posiedziałem tam chwilę, bo musiałem doprowadzić swoje włosy do porządku. Wyszedłem z mokrą głową do pokoju. Jessica siedziała na łóżku z głową w telefonie i zaciekle odpisywała na coś i się śmiała. Wskoczyłem koło niej i zacząłem się trzepać nad nią. 
-Zayn! Ja już kąpiel mam za sobą! - krzyczała próbując mnie odepchnąć, ale jestem silniejszy i jej nie wyszło. Przytuliłem ją mocno do siebie i pocałowałem zabierając telefon. - Ej! Ja tam prowadzę ważną korespondencję - udała smutną i zabrała telefon z powrotem. 
-Z kim tak zaciekle piszesz? 
-Z Eathan'em - powiedziała dalej pisząc. 
-O nie, wygrałem dziś zakład więc robimy to co chcę- wystawiłem rękę po komórkę, którą oddała mi ze smutną miną. 
-Więc mój geniuszu co będziemy robić? - spytała przekręcając się na brzuch bokiem do mnie. 
-Wiesz mam parę pomysłów w głowie, ale nie masz osiemnastki to nie wiem czy czasem to nie podlega pod gwałt - powiedziałem śmiejąc się głośno, a na co Jess zawtórowała mi.
-Uważaj Malik, bo moja ciocia jest jednym z najlepszych prawników - odezwała się o podniosła by mnie pocałować. 
Więc zabawę można zacząć..   

Wziąłem ja mocno w ramiona nie przestając całować. Po chwili zrobiło się bardzo gorąco. Dziewczyna pozbawiła mnie na pół suchej koszulki i rzuciła nią w kąt wracając do moich ust. Zaczęła się gra wstępna, która była ciekawa. Ponieważ brunetkę łatwo doprowadzić do obłędu. Z ust zszedłem na jej szyję zostawiając tam mnóstwo czerwonych śladów. W tym czasie Milton szeptała moje imię co mnie doprowadzało na skraj. Kiedy przygryzła wargę nie mogłem się powstrzymać i nie przygryźć jej. Mocno za nią pociągnąłem, aż ta syknęła z bólu, ale i rozkoszy. Nasze języki współgrały idealnie, oczywiście ja wygrałem dominacje w tym wszystkim. Natomiast moje ręce z ramion dziewczyny zjechały niżej na jej piersi. Bez wahania ścisnąłem obie tak, że Jess westchnęła z przyjemności. Jej dłonie znajdowały się na moich plechach więc jak zrobiłem jakiś gwałtowny ruch ta swoimi pazurami robiła mi ślady, które bolały po chwili. Z pozycji siedzącej przeniosłem się na brunetkę. Mój kolega w spodniach gotował się do wyjścia na powierzchnię. Widząc to dziewczyna zaśmiała się, ale ściągnęła moje spodnie, a ja pozbyłem się jej piżamy, która i tak nie musiała być potrzebna tu. Wzrokiem zjechałem ją od góry do dołu.
 Wszystko tylko moje. 
Zobaczyłem lekki rumieniec na jej polikach, więc się zaśmiałem i ją pocałowałem. Zacząłem ugniatać jej idealne piersi. Dziewczyna była jak w siódmym niebie. 
-Zayn.... nie baw się ze mną.. - wyszeptała. 
-Ale podoba mi się ta zabawa - Odpowiedziałem, ale ręką zacząłem szukać prezerwatywy. Znalazłem ją w szufladzie i mogłem ściągnąć swoje bokserki. Musiałem odkleić się od Jess i nałożyć zabezpieczenie, bo chwilowo nie chcemy mieć dzieci, szczególnie, że dziewczyna chodzi do szkoły. Znalazłem to co chciałem i mogłem się w to ubrać. Jessica przyglądała się moim poczynaniom i po chwili usadowiłem się przed wejściem do niej. 

-Gotowa? - spytałem na co przytaknęłam głową. Więc wszedłem w nią pomału tak by chciała więcej. Drugi raz już był mocniejszy i pewniejszy. Moje tętno przyśpieszyło, a dziewczyna lekko pokrzykiwała moje imię. 
Kochaliśmy się przez długi czas. Do póki moja miłość już dochodziła. Doszła pierwsza, a ja tuż za nią. Opadłem cały mokry na nią. Prezerwatywę ściągnąłem i rzuciłem gdzieś koło łóżka. Spojrzałem na brunetkę, która na czole miała widoczne krople potu, ale mimo wszystko uśmiechała się do mnie. Podciągnąłem się wyżej by być głową obok jej głowy. 
-Moje serce przyśpieszyło maksymalnie - zaśmiała się szarpiąc moje włosy. 
-No mówiłem, że będzie ciekawie..
-Wiesz, brakowało mi zbliżeń z Tobą - oznajmiła. W sumie mi też brakowało wspólnie spędzania długo czasu i tego wszystkiego, a najgorsze jest to, że już pojutrze moje urodziny, i potem wyjeżdżam. Zmuszono mnie do wzięcia Perrie z czego nie jestem zadowolony. I tak wystarcza jak każą mi do niej raz na jakiś czas jeździć i się uśmiechać do zdjęć,żeby tylko jej piosenki szły i płyty dobrze.- Ziemia do Zayna! 
-Jestem, jestem - otrzepałem się ogarnąłem. 
-Gdzie tam odpłynąłeś? Mówiłam do Ciebie, a ty nic - położyła głowę na moją klatkę piersiową. 
-Po prostu zastanawiam się nad trasą koncertową i naszą rozłąką - wypaliłem nie zastanawiając się nad słowami wypowiadanymi. 
-Nie myślałam o tym teraz, ale to zbliża się dużymi krokami. Jutro piątek i sobota, a w niedzielę pożegnanie.
-Nie mówmy o tym teraz. Przepraszam za zaczęcie tematu - ucałowałem ją w czoło i wstałem idąc do toalety. Założyłem na siebie jakieś czyste bokserki i wróciłem do dziewczyny, która miała już na sobie koszulkę.- Ej, nie kazałem ci się ubierać! - usiadłem obok Jess i zacząłem ją całować, zjechałem niżej i zszedłem ustami na uda zostawiając tam malinki. Przejechałem ustami po jej talii, ale po chwili dziewczyna ociągnęła mi lekko głowę w górę. Uniosłem brew. 

-Wiem jestem głupia, ale zgłodniałam - zrobiłam smutna minkę zbitego psa i oczy kota ze Shreka. 
-Teraz?- przytaknęła głową siadając na przeciw mnie. 
-Dobra chodź zrobię Ci kolację - pociągnąłem ją za rękę. Zeskoczyła z łóżka śmiejąc się i idąc za mną. Dochodziła już północ więc chłopaki mogą spać. Rozejrzałem się po korytarzu. Nie było nikogo więc zeszliśmy po cichu na dół. Zapaliłem światła w salonie i kuchni.- To na co moja księżniczka ma ochotę? 
-Hmm księżniczka zjadłaby tosty z serem! - krzyknęła, a ja zabrałem się za robienie jedzenia, kiedy Jess usiadła na blacie... 
***Oczami Jess***
Jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu. Myślałam, że ten zakład to jakaś ściema i będzie normalnie, ale jednak się myliłam. Dobrze, że przegrałam i jestem tu gdzie jestem. A mianowicie siedzę na blacie i czekam na swoje tosty. Bo głupia zgłodniałam jak Zayn zaczynał mnie drugi raz pieścić. Przypatrywałam się poczynaniom szatyna. Chwilę naszukał się tostera, ale jakoś dał sobie radę. Ja obserwowałam jego ruchy. W końcu zrobił mi jedzenie i poszliśmy na górę. Wziął to na tacę i dołożył sok pomarańczowy. Było to jak śniadanie do łóżka, ale no kolacja do łóżka.. 
-Mam najlepszego chłopaka na świecie! - zapiszczałam siadając na łózko i biorąc sok. No przyznać się muszę, bo po seksie tak mi się cholernie chciało pić. 
-No wiem - zaśmiał się włączając muzykę. 
-A jakbyś mi tak zaśpiewał coś na dobranoc? Bo ja muszę iść chyba jutro do szkoły- przygryzłam dolną wargę patrząc na chłopaka.
-Wiem, że musisz. To najpierw zjedz, a ja potem Ci zaśpiewam coś - pocałował  mnie w policzek i ruszył w stronę półki z laptopem. Wziął go na łóżko i przeglądaliśmy Twittera i inne strony społecznościowe. Skończyłam jeść i muszę przyznać, że jestem pełna. Malik nie był głodny, bo stwierdził, że mną się najadł do syta. Cóż było to dziwne, ale nie pobiło akcji z łazienki. Myślałam, że go zabiję na miejscu. Skompromitowałam się i zawstydziłam. Wiem, że to mój chłopak, ale i tak nie jestem przyzwyczajona do takich spraw. 
-To co chcesz bym Ci zaśpiewał? - baryton wyrwał mnie z transu myślenia. 
-Myślałam, że coś wymyśliłeś. Może nie być z waszego repertuaru. Zaskocz mnie - poszperał coś w necie i po chwili czytania włączył karaoke, które zatrzymał. 
-To szykuj się do snu kochanie - wstałam z miejsca idąc do łazienki umyć zęby. Po pięciu minutach była już gotowa i wróciłam do pokoju. Zgasiłam lampkę i nakryłam się kocem. Zayn chyba zdążył pobrać tą melodię, bo komputer wyłączył i uruchomił tylko wieże z muzyką. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy wsłuchując się w no nieee, to jedna z lepszych piosenek. Nie jest to jakaś moja uwielbiana muzyka, ale po prostu ja bardzo lubię. Tak wiec wsłuchiwałam się w głos Malik'a i zasypiałam na jego torsie. Poczułam tylko na ustach pocałunek i odpłynęłam...
 ________________________
Hej kocurki!! ; > 
Jestem opóźniona, ale no jestem xd 
Dodaję dziś, bo jutro zakuwam na testy gimnazjalne. To będzie maskara ; < Ale no muszę dać sobie radę! 
Tak wiec następny napiszę jakoś na weekend, bo po testach piątek sobie wolny robię więc może coś sobie napiszę. Dobra nie rozpisuje się, bo u taty siedzę, a on by chciał wiedzieć do kogo ja tak "piszę", a jemu nie mówiłam o prowadzeniu bloga, bo jest no nie ważne xd Tak wiec miłej końcówki weekendu mam nadzieję, że was rozdziałem nie zawiodłam czy coś, ale no trudno mi było się zebrać do napisania tego ^^ 
A jak u was? Może też piszecie testy? Boicie się? Ja tak, ale wiem, ze testy nie są brane pod uwagę chyba xdd No ni czekam na miłe słowa i pozdrawiam! 
A tutaj już nowy rozdział! 
Pozdrawiam ! ;3 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ! ; * 








5 komentarzy:

  1. Rozdział boski i cudowny. Zayn taki uroczy i słodki. Miała być druga rundka, a tu nici, bo Jess głodna. Haha.
    Możesz już dzisiaj wstawić kolejny? Hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah,Jess głodna :') smutno mi troszkę, że Perrie musi wyjeżdżać razem z nimi w tą trasę koncertową ;> mam jeszcze nadzieję, żeby Jess zabierze się również z chłopakami. Czekam na next! ;**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy