środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 56.


-To jest pyszne – wypowiedział ledwie słyszalnie Horan z pełną buzią tutejszego jedzenia. Cały czas mnie rozśmieszali, ale muszę przyznać, że dania, które jemy są bardzo dobre. A co najważniejsze ten bar jest idealnie wystrojony i mamy miejsca na balkonie, który ma duże rozwieszone na werandzie duże światełka w kształcie kulek, a one oświetlają cały taras. My mamy go w połowie dla siebie, gdyż drugą połowę zajmuje jakaś drużyna siatkówki. Bawią się tak samo dobrze jak my, ale moja ekipa jest o wiele lepsza. Kelner co nas dziś obsługuje jest bardzo miły i sam proponuje co można zamówić by nie żałować. Musze przyznać, że dzisiejsza kolacja jest wymarzona. Po jedzeniu mieliśmy iść na plażę i potem do domku. Tak tez zrobimy.
-Jess, co ty na to by jutro wrócić tu na śniadanie? - spytał Niall.
-Moglibyśmy, ale pewnie nie wstaniecie na śniadanie więc zrobię wam naleśniki i będzie musiało wystarczyć – odpowiedziałam wtulając się w Zayna, który wziął mnie na kolana. Cały wieczór spędzamy blisko siebie. Tak bardzo brakowało nam tej bliskości. Chłopaki czasem udają, że rzygają tęczą jak na nas patrzą. Ale robią to dla zabawy, a naprawdę wiedzą jakie to dla nas ważne. Harry próbował szczęścia u tutejszych dziewczyn i jedna dała mu się zaprosić jutro na zabawę. Więc będzie miał towarzyszkę. Natomiast Liam chciał tez spróbować szczęścia, ale no cóż nie za bardzo chciało mu się ruszyć do dziewczyn. Na szczęście jest pewne, że juro wybywają z domu na prawie pół nocy więc cały domek będzie dla mnie i Malika. Wiem iż on coś planuje, bo co jakiś czas szepcze sobie z chłopakami coś na ucho i zabawnie na mnie patrzą. Przecież takie tajemnice są nie do zniesienia, ale jakoś daję radę, bo wiem co mnie może czekać. Zaczęłam ostro ziewać nie mogąc przestać i przetarła ze zmęczenia oczy. Na dworze jest tak bardzo ciepło, lecz też ciemno.
-Chłopaki może już spadamy, bo Jess jest padnięta ja też – powiedział mój chłopak patrząc jak już pasibrzuchy pojadły i odpoczywają. Pokiwali głową i poszli zapłacić – to znaczy Liam poszedł, a reszta odciągała Horana od stołu. Ja tylko stałam z boku i się z tego śmiałam. Biedny prawie płakał. Tak patrząc na niego mam zagwozdkę. Jak on może być taki szczupły jedząc z dziesięć razy więcej ode mnie? ! Jak to możliwe? Jak już pożegnaliśmy kelnera i innych miłych ludzi – tu wszyscy są tacy hmm wyrozumiali i bardzo sympatyczni, to udaliśmy się plażą w stronę naszego domku. Rozmawialiśmy o jutrze. Chłopaki jak zwykle jak to oni musieli zamoczyć nogi. Trochę się bałam, ale po brzegu mogłam postać i poczuć tą świeżą wodę na sowim ciele. Zayn trzymał mnie za rękę i tak sobie szliśmy wzdłuż brzegu za chłopakami. Jednak po chwili zmęczenia wskoczyłam mu na barana. Nie protestował tylko się ucieszył. Zaczęli coś śpiewać i tak miło wróciliśmy do domu. Poszłam do sypialni się umyć i ubrać jakaś przewiewną piżamę – koszulkę i krótkie szory w słodkie krówki. Podsuszyłam suszarką mokre włosy oraz umyłam zęby. Wyszłam, a mój chłopak wszedł by też się odświeżyć. Zajęło mi to chwilę więc napisałam do Ellie, że jest tu mega. W tym momencie zadzwoniła moja ciocia.
-Hej kochanie i jak Ci się tam podoba? - spytała przejęta. 

-Hej ciociu. Spokojnie, tutaj jest niesamowicie. Ludzie bardzo mili, pogoda piękna, a nasz domek jest prawie jak willa chłopaków – zaśmiałam się czekając na jej odpowiedź.
-To dobrze. U nas śniegu już nie ma. Słońce wyszło na chwilę i jest dobrze. A ja się czujesz? Nic cię nie boli? 
-Odpocznę tu i spędzę wspaniały czas tak coś myślę. A jutro będę miała czas tylko i wyłącznie dla Zayna, bo chłopaki idą pod wieczór na imprezę. I nic mi nie jest.– zachowywałam się jak dziecko, które się czymś tak bardzo ekscytuje. Ale to prawda, byłam przejęta tym, że jutro mamy tylko siebie.
-Odpoczywaj i rób co tylko możesz tak jakby to był ostatni raz. Pamiętaj raz tylko żyjesz – usłyszałam jak zaczyna płakać. Nie mogła mi tego teraz zrobić. Nie chce mieć złego humoru przez nią. Kurde..
-Nie płacz, bo ja nie chcę się smucić. Będzie dobrze kocham cię jutro dam znać.
-Też cie kocham – rozłączyłam się i popatrzyła nad siebie. W progu drzwi stał Malik w krótkich spodenkach z mokrymi włosami. Wpatrywał się we mnie. Przygryzłam mocno dolną wargę by nie uronić żadnej łzy. Poczułam smak krwi więc ją puściłam i wstałam z łóżka. Chłopak szybko się koło mnie zjawił bym mogła się w niego wtulić. Tak stałam i cieszyłam się jego ciepłem przy mnie. Gładził swoją dłonią moje plecy. Po chwili pocałowaliśmy się i mogłam wrócić na łóżko. On zgasił światło zostawiając zapalone na balkonie małe lampeczki. Było klimatycznie i uroczo. Położyliśmy się koło siebie nie przykrywając się kołdrą, gdyż temperatura nawet nocą dopisuje. Jedynie przytuliłam się do niego więc było mi ciepło. Jeździłam ręką po jego klatce piersiowej, a on pocałował mnie w czoło i sunął rękę wzdłuż mojego ramienia. Po chwili zamknęłam oczy i zasnęłam....
**
Siedziałam z albumem zdjęć w ręce na fotelu w jakimś salonie. Przeglądałam wszystko i się śmiałam. Nikogo nie było przy mnie tylko ja i zdjęcia. Wszystko było jak za mgłą, ale zdjęcia były wyraźne. Szczególnie twarze moich przyjaciół. Podświadomość kazała mi się rozglądnąć i byłam hmmm to nie mój dom, ani chłopaków. To nie dom, podeszłam do okna i zobaczyłam serio chmury z bliska. Wystraszona zaczęłam szukać telefonu, ale nie ma go nigdzie.
-Zajebiście! - załamana usiadłam na fotel i zamknęłam oczy usiłując sobie coś przypomnieć.
-Nie nadwyrężaj mózgu – usłyszałam głos mężczyzny więc spojrzałam w jego stronę. Siedział na blacie kuchennym z czarnej bluzie i gryzł czerwone jabłko.
-Kim jesteś? Co ja tu robię? - zaczęłam pytać patrząc na niego uważnie. Nie znam go i pierwszy raz widzę taką bladą osobę.
-Mówią na mnie różnie, ale lubię ksywę śmierć – zaśmiał się ironicznie. Przestraszyłam się jego śmiechu, który obijał się o moją głowę.
-Ś-śmierć? Jak to? - wyszeptałam lustrując swoje ręce, które zanikały przed moimi oczami. Wystraszona wstałam i podążyłam szukać lustra. Spojrzałam w nie zaniepokojona. Znikałam to się działo ze mną. 

-Umarłaś złotko. Przede mną nie da się uciec nawet na Dominikanę – znowu ten rechot, który był z chwili na chwilę głośniejszy.
-Czyli już po mnie.. A co z Zaynem? A moja ciocia? Czy oni ..
-Są smutni, ale ty wybrałaś taką drogę. Mogłaś tego uniknąć chcąc pomocy. Podejdź pokażę Ci coś – ruszyłam w jego kierunku, a on złapał mnie za ramię przenosząc w inne miejsce. Widziałam grób. Po chwili dostrzegłam, że to grób mojej mamy i teraz mój. Wokół niego byli moi przyjaciele, którzy płakali. Ellie wyrywała się Horanowi z uścisku, Harry kucał przy drzewie płakał, Louis stał zakrywając twarz koło Liama, który płakał patrząc na mój grób, ale starał się być blisko Malika, który uderzał na siedząco w mokrą od deszczu ziemię. Nie mogłam długo patrzeć na jego cierpienie więc spojrzałam na ciocię, która krzycząc uderzała w klatkę piersiową Derec'a. Także był mój tato, który stał na uboczu i nie mógł nic z siebie wydusić oprócz szlochu. Nie chciałam na nich patrzeć, nie mogłam po prostu widzieć ich wszystkich w takim stanie i jeszcze Matt, kóry powstrzymywał Eathan'a od rozwaleniem czegoś w tym transie. Odwróciłam się płacząc do mężczyzny, który opierał się o pień drzewa patrząc z grymasem na to co się właśnie tam dzieje. Upadła z bezsilności na ziemię płacząc.
-Spokojnie, na pocieszenie to się jeszcze nie wydarzyło – powiedział podchodząc i kucając patrząc w moje zapłakane tęczówki.
-Co?! Dlaczego mi każesz na to patrzeć skoro to nie prawda?!
-Bo to jest jedna opcja, a druga jest taka – złapał mnie za rękę i widziałam inny cmentarz i samą siebie płaczącą nad grobem. Chciałam zobaczyć kto tam leży, ale poczułam szarpnie.
-Spotkamy się kiedyś...- usłyszałam i się obudziłam.
-Jessica?! Obudź się! - krzyczał Zayn trzęsąc moim ciałem. Kiedy go zobaczyłam ujrzałam strach w jego brązowych oczach. Przytuliła go płacząc.
-Miałam koszmar – szlochałam nie puszczając go.
-Jesteś bezpieczna. Jestem koło ciebie. - uspokajał mnie. Spojrzałam na okno gdzie już było słońce. Nie zasnę więc czas wstać i wrócić do normalności.
-Wiem, kocham cię tak bardzo – pocałowałam go najmocniej jak tylko mogłam. Leżałam w jego ramionach dobre 30 minut. Zayn cały czas trzymał mnie za rękę i nucił mi pod nosem jedną z piosenek na ukojenie nerwów, które mną telepały. Spojrzałam na zegarem wiszący naprzeciwko mnie i tam widniała godzina 8. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że wszyscy smacznie śpią.
-Kochanie, pójdę na dół wypić gorąca herbatę. Śpij już jest dobrze – ucałowałam go w policzek wstając. 

-Jak coś krzycz będę przy tobie po chwili – uśmiechnął się zamykając oczy i przekręcając się na bok. Wyglądał bardzo słodko jak spał. Chwile postałam patrząc jak zasypia i się uśmiecha blado. Nie przebierając się znalazłam klapki i wyszłam na korytarz zostawiając uchylone drzwi. Odetchnęłam głośno schodząc po schodach. Usłyszałam chrapanie z dwóch pokoi więc humor mi się poprawił. Postanowiłam zrobić sobie picie i udać się na plażę posiedzieć i pomyśleć. Na szczęście wzięłam ze sobą zieloną moją ulubioną z dodatkiem cytryny. Wstawiłam wodę na gaz, a sama wzięłam z szafki tabletki. Brałam po jednej popijając każdą zimną mineralną wodą z lodówki. Kiedy wszystkie znalazły się już w moim żołądku zalałam ciepły napój. Wzięłam go wychodząc z kuchni. Otworzyłam drzwi na taras, które zostawiłam już otwarte. Plaże mam jakieś 30 metrów od zejścia po schodach w dół. Nie było nikogo więc mogłam odpocząć i popatrzeć na wodę, która była piękna. Czego chcieć o 8 rano? No właśnie. Jak dobrze, że to był tylko sen. Ale był tak realny jak jeszcze nigdy. Przestraszyłam się samej scenerii, a ten koleś? Owszem wyglądał jak śmierć szczególnie ze swoją blada karnacją. Popijając każdy łyk zastanawiałam się o tym wszystkim. Jednak kiedy skończyła mi się herbata wyluzowana wróciłam do domu zabierając się za śniadanie dla moich pasibrzuszków. Tak więc radio włączone i mogłam robić..
*
-Tak Jess są pyszne – powiedział Horan zjadając już z 10 naleśnika.
-A nie mówiłam, ze będą dobre? - zaśmiałam się zjadając kolejnego z masłem orzechowym.
-Może po śniadaniu pójdziemy do basenu popływać? - zaproponował Lou pijąc kakao.
-To super pomysł, ale ja muszę coś załatwić. Dołączę do was za jakąś godzinkę – powiedział Malik całując mnie i wychodząc. Dziwne. Chłopaki zjedli i posprzątali, gdy ja siedziałam kończąc pić moją czwartą herbatę z rzędu. Uspakajała mnie jakoś i nie myślałam o tym co zaszło rano. Po wypiciu odłożyłam swój kubek idąc do pokoju ubrać się w strój. Cały czas byłam w piżamie przez co Louis mnie wyśmiał przez te krówki, ale jak zobaczyłam jego bokserki, które na kroczu miały marchewkę sama nie mogłam ze śmiechu. Weszłam powoli na górę zamykając drzwi za sobą. Wygrzebałam z walizki fioletowy strój, który ciocia mi kupiła na zeszłe wakacje. Był śliczny i mój ulubiony. Przebrałam się związując włosy w wysoki kucyk. Gotowa zeszłam na dół gdzie usłyszałam krzyki dobiegające z basenu. Poszłam zobaczyć i jak się okazało oni już szaleli w wodzie. Wskoczyłam na bombę z rozpędu do nich i tak zaczęła się nasza zabawa. Pływaliśmy, podtapialiśmy się, ganialiśmy i różne inne głupie rzeczy. Po prostu bawiłam się wyśmienicie. Payne wymyślił zawody, żebym weszła na barana Lou, Niall na Liam'a, a Hazz będzie sędzią i zobaczymy kto pierwsze zrzuci drugiego zawodnika do wody. Byłam zdeterminowana jak Louis.
-Już po was! - przybiłam sobie piątkę z Tommo po czym on zanurkował, a ja mogłam wejść mu na barana.
-Chyba po was – odpowiedział blondyn usadawiając się na barkach Li. Kiedy zielonooki zagwizdał to zaczęliśmy się spychać i „walczyć”. Widziałam jak Ci na dole próbowali się rozśmieszać i łaskotać. Jednak w końcu zaatakowałam blondyna tak jak trzeba, lecz nie po mojej dobrej myśli. Miałam w planach go zrzucić, a skończyło się na tym, że chłopak złapał mnie za rękę i razem wpadliśmy do wody -ja piszczałam, a on się śmiał jak debil. Po wynurzeniu głowy z wody nie mogłam go nie zacząć ganiać i chlapać. Pływał tak szybko, że ledwo nadążałam, ale szybko się zmęczył. W końcu go dorwałam i podtopiłam. Niall wziął mnie na ręce i też zanurzył kilka razy, ale nie na długo. Usłyszeliśmy głośne klaskanie więc spojrzeliśmy w tamtą stronę.

-Ładnie się bawicie beze mnie – zaśmiał się Mulat i podszedł do krawędzi basenu. Spojrzałam na chłopaków i uśmiechnęłam się jednoznacznie. Pokiwali tylko głowami i Harry wyszedł niby się otrzeć, a ja podpłynęłam by pocałować go na powitanie. Chłopaki byli zaraz obok by mi pomóc.
-Gdzie tak długo byłeś kochanie? - spytałam, a on nachylił się robiąc największy błąd w swoim życiu. Owszem pocałowaliśmy się, ale potem chwyciłam za jego rękę i ciągnęłam do basenu. Jednak wyrywał się. Chłopaki pociągnęli za nogi, a Styles go wepchnął. Zaczął się topić więc spanikowałam, ale chłopaki mu pomogli i ja cały czas byłam przy nim. Na szczęście ja w porównaniu do niego umiem pływać więc jest dobrze. Byliśmy blisko siebie i wspólnie „pływaliśmy” jak można tak to nazwać. Najważniejsze jest to, że reszta w końcu wyszła i zaczęli się szykować na wyjście. Więc ja mogłam iść i się wysuszyć i czekać jak się potoczy dzisiejszy wieczór.
-Kotek, mam niespodziankę więc możesz ubrać sukienkę – posłał mi oczko Zayn i wszedł do domu. Nie wspominał nic o moim koszmarze więc była mu wdzięczna za to. Tak więc sukienka. Poszłam na górę zostawiając za sobą mokre ślady.
-Wow można cię znaleźć Małgosiu po tych okruszkach – zaśmiał się Lou patrząc na mokrą podłogę za mną. Nie odgryzłam się tylko zaśmiałam i weszłam do pokoju. Zdjęłam strój owijając się w ręcznik. Poszperałam chwilę w szafie i w końcu znalazłam sukienkę, która chyba spakowałam? A może nie? Nie pamiętam, ale postanowiłam ja włożyć, bo jej przewiewna i wygodna, a zarazem bardzo odpowiednia. Znalazłam bieliznę oczywiście czarne figi oraz tego samego koloru biustonosz. Odłożyłam wszystko i poszłam szybko się umyć. Musiałam się ogolić i byłam gotowa na ciuchy. Na wszystko narzuciłam granatową sukienkę do połowy uda rozkloszowaną bez pleców. Włosy postanowiłam po prostu lekko podkręcić i zostawić przedziałem na prawą stronę. Makijaż zrobiłam powoli dokładnie obserwując każdy kosmetyk. Byłam gotowa jakoś po godzinie. Usłyszałam jak chłopaki wychodzą więc zeszłam na dół gdzie były na mojej drodze rozsypane płatki kwiatów oraz postawione zapalone świece. Z uśmiechem szłam do przodu by znaleźć pięknie przystrojony stół na tarasie i koło niego mojego chłopaka z bukietem.
-Czy pozwoli Pani? - spytał podchodząc i biorąc mnie pod ramię.
-Ależ oczywiście, proszę prowadzić – złapałam się go i szliśmy do krzeseł. Najpierw dał mi bukiet, a następnie odsunął krzesło bym mogła usiąść. Sam zajął miejsce naprzeciwko. Po chwili podeszła do nas młoda dziewczyna z tacą w ręce.
-Proszę to dla Pani oraz Pana – rozdała nam kolację i odeszła w głąb domku.
-Hmm więc tyle mnie ominęło miłych chwil – zaśmiałam się patrząc na pysznie wyglądające jedzenie.

-Jeszcze wiele przed Tobą złotko – zaczęliśmy jeść to co nam przygotowano. W międzyczasie Zayn tłumaczył jak załatwił to tak szybko i okazało się, że miał to gotowe od kilku dni. Byłam zaskoczona, ale spodziewałam się czegoś takiego po moim chłopaku, który lubi mieć takie sprawy przygotowane do perfekcji.
-Nie przyszło Ci do głowy pytanie, gdzie są dziennikarze? Dlaczego nie śledzą was tutaj? - spytałam rozglądając się po tarasie.
-Skarbie oni są wszędzie, ale ich nie widać. A teraz jak pojadłaś zapraszam na plażę na zachód słońca za dokładne 5 minut – wstaliśmy i ruszyliśmy na plaże. Czy mówiłam, że Zayn miał na sobie koszulę z krótkim rękawem oraz czarne spodenki, ale te bardziej elegancie? Więc tak to jego strój na dziś. Nie dziwię się, bo ta pogoda na garnitur nie jest odpowiednia. Rozglądałam się dookoła by dojrzeć kogoś aparatem, ale nie dojrzałam nikogo takiego. Może są ukryci na drzewach ja w filmach? Nigdy nic nie wiadomo. Doszliśmy na brzeg i zamoczyliśmy nogi patrząc na słońce. Malik wyciągnął telefon i zaczął robić na selfie. Było idealnie, bo byliśmy razem. Posiedzieliśmy wspólnie, aż zrobiło się ciemno. Wróciliśmy przytuleni na taras gdzie czekał na nas mini deser w postaci lodów i mnóstwa owoców.
-To jest początek deseru reszta będzie w pokoju – szepnął przygryzając mój płatek ucha. Zarumieniłam się, ale zjadłam szybko owoce i trochę lodów. Dochodziła już 10 więc Mulat szarmancko wstał wystawiając do mnie rękę i razem udaliśmy się w stronę schodów. Dalej tam były te płatki oraz świece. Wszystko idealnie, ale teraz było ich więcej i prowadziły tuż do naszej sypialni. Weszłam i zobaczyłam na łóżku wielkie serce z czerwonych róż. To co on dziś zrobił było perfekcyjne.
-Kocham cie tak bardzo! - odwróciłam się by pocałować mojego najlepszego na siwcie chłopaka. Tak więc się zaczęło. Wziął mnie na ręce i zatrzasnął drzwi nogą idąc w stronę naszego łózka. Położył mnie delikatnie na materacu i ściągnął swoją koszulę. Patrzyłam jak to robi i wrócił do mnie. Po chwili moja sukienka wylądowała na drugim końcu pokoju. Widziałam żar w jego oczach, gdy lustrował moje ciało wzrokiem. Przygryzłam specjalnie wargę i wtedy znów zaczął mnie całować. Czułam jego przyjaciele na swoim udzie. Pomogłam mu z spodniami, a on z moim biustonoszem. Zostałam w samych majtkach jak i on w bokserkach. Najpierw zaczął pieścić moje piersi. Pierwszy raz takie coś ze mną wyprawiał. Ugniatał je i przygryzał sutki, które stawały się pod jego dotykiem twarde. Podobało mu się to, że byłam w obłędzie i tylko szeptałam jego imię. Po chwili zabawy zerwał moje śliczne majteczki i rzucił nimi na bok. A następnie dwoma palcami znalazł się we mnie. Oderwałam głowę z materacu i z rozkoszy zapiszczałam. Bawił się i obserwował moje reakcje. Wbijałam paznokcie w pościel pode mną i wydawałam głośne odgłosy.
-Zayn – wysapałam. - Proszę wejdź we mnie – widziałam jak jego oczy zabłysnęły na chwilę. Więc wyszedł palcami powoli i ściągnął bokserki uwalniając go na zewnątrz. Nałożył prezerwatywę, którą miał przygotowaną na szafce – sprytnie. A następnie wrócił i popatrzył na mnie. Pokiwałam głową ochoczo.
-Będzie mocno – ostrzegł rozsuwając moje nogi i wchodząc we mnie z całą siłą.
-Aa! - wykrzyczałam i normowałam oddech, gdy chłopak przyśpieszał tempo. Tym razem jedną rękę miałam złączoną z nim, a druga była na jego plecach i jak sądzę zostaną bolesne ślady. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja z niego. Było mi tak bardzo dobrze, że po dłuższej chwili doszłam krzycząc jego imię, a on po jeszcze kilku pchnięciach zrobił to samo lądując na mnie. Czułam jego pot na sobie. Wstał całując mnie i poszedł do łazienki pozbyć się gumki. Leżałam zmęczona oddychając szybko.
-I jak Ci smakował deser? - spytał wracając do mnie.
-Był pyszne, ale zabrakło mi wisienki na torcie – zaśmiałam się przytulając do chłopaka.
-Mamy jeszcze długą noc przed nami – odpowiedział.- Ubierz coś na siebie pójdziemy na balkon się przewietrzyć i wypić po lampce wina. Narzuciłam na siebie jego koszulę i wyszłam siadając na krzesło. Malik podszedł i podał mi czerwone wino, które wypiłam duszkiem. Taaa przez seks zachciało mi się pić i to bardzo. Zapadła między nami miła cisza, bo obserwowaliśmy gwiazdy jak pięknie świeciły.
-Kocham cie – powiedziałam patrząc na niego.
-Ja też i wiedz, że wszystko co robię to tylko z miłości do Ciebie – odpowiedział wypijając i nalewając nam jeszcze po jednym kieliszeczku. Wypiliśmy siedząc i dyskutując o tym ile osób musiało słyszeć mój orgazm nie było to przyjemnie, bo dużo domków jest obok nas. Zayn się śmiał, a ja z nim.
-To co gotowa na tą wisienkę? - pokiwałam głową i ruszyliśmy do sypialni znowu się dobrze bawić...

________________
Cześć kochani ^^ 
Rozdział pisał mi się nie długo, ale chcę by ostatnie rozdziały były piękne i na prawdę przemyślane. Tak też jest z tym i następnymi, które dodam ; > A jak myślicie co będzie z epilogiem? Kurna będę płakać z każdym zdaniem xd 
Jak wam się podoba? Mi się podoba xdd Nie zapomnijcie zostawić komentarz! ; ** 
A teraz zapraszam was na mojego drugiego bloga, albo już trzeciego? Pojawił się tam prolog oraz zwiastun ^^ 
http://you-are-my-destiny-one-direction.blogspot.com/
Zapraszam! ; 3 
I życzę wam udanej końcówki wakacji, bo za niedługo ehhh nie chcę myśleć o tym xd 
                          CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 

4 komentarze:

  1. Na grobie było napisane "Zayn Malik"
    Ja to wiem. Ona będzie potrzebowała serca. On jej odda i gdy dowie się o tym wyjedzie. Będzie załamana.
    Nie martw się. Jestem janowidzem. Haha
    Rozdział jest taki jsjxusns. Słodki. I wkońcu sie pieprzyli

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper ;o czekam na next ♡ jezu nie chce żeby nikt umierał ;C ja chcę happy end ;"(

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny ! :*
    Chciałam Cię poinformować o tym, że zostałaś nominowana do LBA, więcej informacji znajdziesz tutaj : http://i-lived-and-died-for-you.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-d.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Chciałam poinformować, że jest już nowy rozdział. Pozdrawiam :* http://strayinlove-lp-fanfiction.blogspot.com/2015/08/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy