środa, 22 lipca 2015

Rozdział 55.


**Oczami Zayna**
-Liam, zabukowałeś już bilety? - spytałem po raz setny tego dnia. Payne potakiwał mimo wszystko i coś szukał w internecie. Zarezerwowaliśmy sobie domek na Dominikanie niedaleko plaży. To będą jej najlepsze wakacje z nami. Spakowałem się już wczoraj jak wróciłem od dziewczyny, bo dziś dokładnie za 20 minut jadę do szpitala na badania. Chłopaki sądzą, ze jadę po coś do jedzenia, ale się mylą. Niestety już rano o 7 miałem nieprzyjemną pogawędkę z naszym menadżerem o moim występie w telewizji bez uprzedzenie. Powiedział, ze moje być, albo nie być w zespole już nie zależy od niego tylko do tych wyżej posadzonych ludzi. Powiedziałem, że mi to już wszystko zwisa, najważniejsze już powiedziałem i jestem szczęśliwy.
-Kup mi marchewki jak będziesz wracał. Tak z 5 kg – rozszerzyłem oczy, ale no czego mogę się spodziewać po Lou? Ubrałem kurtkę i klucze od samochodu po czym wyszedłem z budynku idąc do samochodu, którym ochroniarz wyjechał mi przed dom. Wsiadłem do niego i ruszyłem w głąb miasta. Zapiąłem w międzyczasie pasy oraz odpaliłem papierosa. Uchyliłem szybę. Poczułem od razu zimne powietrze wpływające do wnętrza mojego pojazdu. Ale co się dziwić jak mamy już prawie prawie marzec. I właśnie przez trasę i inne duperele nic nie kupiłem Jess na walentynki, które były jakoś dwa tygodnie temu. Składaliśmy sobie „życzenia”, ale to nie to samo. Dlatego jak wylądujemy na wyspie to zaplanowałem już dla niej romantyczną kolację, a potem cudowną noc spędzoną aktywnie ze mną. Zamyśliłem się, ale dojechałem na miejsce. Zgasiłem kiepa, wysiadłem trzaskając drzwiami. Uzbroiłem alarm w pojeździe po czym oddaliłem się prawie, że biegiem do wejścia. Nie chciałem by prasy o mnie pisały „Zayn Malik w szpitalu! Czy on też ma problemy ze zdrowiem?!” „Zayn Malik widziany w szpitalu! Jednak ma anoreksję?!” I takiego typu artykuły jutro by widniały w każdym kiosku. A chcę tego uniknąć, bo Jessica by mnie wypytywała o to i nie mógłbym jej okłamać. Przecież to co robię codziennie robię tylko i wyłącznie dla niej. Wszedłem po schodach na drugie piętro gdzie czekał już na mnie lekarz, który zajmuje się Jess.
-Dzień dobry – podałem mu rękę, a ten ja uścisnął.
-Zapraszam najpierw badania krwi – odetchnąłem z myślą, że to dla niej i wszedłem do środka...
**
-Tak jak mówiłem, wszystko zostaje między nami – powiedział Derec, który po godzinie różnych badań uzgodnił ze mną parę ważnych rzeczy.
-To dobrze, dwa, trzy ? Tyle starczy? - spytałem ubierając kurtkę na siebie.
-Jak się pogorszy to dwa – odpowiedział i się pożegnaliśmy. Dochodzi już 2 więc zdążę zajechać już po Jess. Wyszedłem ze szpitala na deszcz. Stanąłem chwilę na nim rozkoszując się zimnem oraz spojrzałem w niebo. Chmurzyło się oraz ściemniło. Tak to tutaj już bywa. Zacząłem biec do samochodu. Wsiadłem odpalając i ruszając z piskiem opon do szkoły. Napisałem do Liam'a SMS, ze już czekam pod szkołą na Milton, a oni już niech zanoszą torby do busa, bo jak przyjedziemy do pojedziemy na lotnisko. Musiałem czekać z 10 minut na ostatni dzwonek, aż w końcu zobaczyłem wychodzące osoby z budynku. Jakieś mało znane mi osoby i w końcu zauważyłem Jessice, która idzie pod ramieniem z Eathane'm, a obok niej Alfie, Ell i Rose, którzy śmieją się wniebogłosy. Jak zobaczyłem ją z nim to poczułem się zazdrosny, ale wiem że z nim jej się nic nie stanie. Tak o tym z nim też będę musiał porozmawiać jak wrócimy z wakacji. Wysiadłem opierając się o drzwi samochodu. Dziewczyna dostrzegła mnie i pożegnała się ze znajomymi, a następnie zaczęła do mnie biec. Wskoczyła na mnie mocno się wtulając.
-Jeśli mam mieć codziennie takie miłe podwózki to jestem za – pocałowała mnie w usta. Z uśmiechem otworzyłem jej drzwi i kiwnąłem do jej znajomych głową. Dziewczyny mi pomachały, a chłopaki pokiwali i dalej zajęli się sowimi rozmowami. Odpaliłem papierosa oraz ruszyłem do domu brunetki. Opowiadały mi co słychać było w szkole, że nie ma zaległości i żaden z nauczycieli się jej nie czepia. Jak zajechaliśmy na miejsce to Pani Veronika zajechała tuż za nami. Przywitaliśmy się i weszliśmy razem do domu. Dziewczyna pochwaliła się ciotce wydarzeniami ze szkoły, a ja usiadłem na sofie i słuchałem. Wole się nasłuchać, bo potem będzie tylko pustka...

**Oczami Jess**
-To świetnie kochanie! Teraz jedź na te wakacje z chłopakami, a jak wrócisz to wiesz, że zaczną się matury i będziesz musiała zasuwać z nauką – przytuliła mnie, a ja się czuje zaskoczona po raz kolejny tym co ta kobieta mówi. Przetarłam oczy i spojrzałam na chłopaka, który siedział i wsłuchiwał się w każde nasze słowo. Chcę zawsze go takiego zapamiętać. W końcu wzięłam go za rękę i pobiegliśmy na gorę. Wyciągnęłam wielką niebieską walizkę.
-Czy będzie ciepło?
-I to jak – odpowiedział uśmiechając się dwuznacznie za co dostał spodniami w głowę. Roześmiał się jak nigdy głośno i odrzucił je w moją stronę. Otworzyłam walizkę do, której wkładałam korygując każdy element garderoby. Zaczęłam od bielizny. Oczywiście co mój chłopak robił? Siedział i się przyglądał badawczo co takiego tam pakuje i czy ma koronkę – jak to on lubi. Specjalnie przeglądałam kilka razy figi by zrobić mu „chętkę”. Wychodziło za każdym razem, bo zamykał oczy i lekko drapał się po karku. Przygryzłam dolną wargę patrząc w jego oczy. Po bieliźnie zabrałam się za jeansy, dresy, dużo spodenek i spódniczek, jakieś trzy sukienki zwiewne i na imprezę z pięć wzięłam. Koszulki, sweter, dwie zapinane bluzy i dwie przez głowę. Do tego buty i po męczącym pakowaniu spocona usiadłam na podłodze łapiąc się na klatkę piersiową. Zayn widząc to z zaniepokojoną mina wstał i przykucnął koło mnie.
-Kotek, oddychaj – robiłam to co kazał – Lepiej? - pokiwałam głową, a on pomógł mi wstać i usiąść na łóżku.
-Podaj mi proszę z szafki te fioletowe tabletki – powiedziałam biorąc butelkę wody. Dostałam to co prosiłam i połknęłam. Po chwili ciszy poczułam ulgę. -Kocham cię.
-Ja Ciebie też głuptasie – pocałował mnie i dalej on mnie pocałował. Kazałam mu iść po żel pod prysznic, szampon, odzywkę, peeling, żel do twarzy, tonik, kremy, płyn do demakijażu, szczoteczkę, pastę oraz wiele innych. Zmęczony spakował mi wszystko łącznie z piżamą oraz ręcznikami i kocami. Podziękowałam mu. Zapiął mój bagaż i zniósł go na dół. Szłam za nim biorąc torbę podręczną gdzie wzięłam w razie „w” podpaski, maszynki i takie moje rzeczy. Zeszłam na dół gdzie ciocia miała w ręce reklamówkę, a tam lekarstwa na długi czas. Wzięłam je i do tego dała mi kartę kredytową, która chwila. To sen? Dała mi kartę „no limits” przecież to sen.
-Tylko zostaw coś na jedzenie bym mogła żyć – zaśmiała się całując mnie i czule ściskając. Pożegnałyśmy się i wyszłam za chłopakiem do samochodu. Czyli mogę sobie poszaleć jak będę chciała.
-Będę dzwonić ..
-Jak nie to ja będę nękać cię telefonami z pięć razy na dzień – zaśmiała się całując mnie w czoło – Dbaj o nią – zwróciła się do szatyna na co te odpowiedział „Oczywiście” i wyszedł pierwszy. Pożegnałam się z nią i ubrana wyszłam na hmm w sumie dziś jest ciepło. Powędrowałam do bramy gdzie w samochodzie czekał już Mulat. Wsiadłam po czym ruszyliśmy w stronę ich domu. Zayn włączył radio. Na początku cicho, ale jak usłyszeliśmy kawałek Abby pogłośnił i zaczęliśmy wywijać oraz śpiewać jak tylko umieliśmy słowa. I tak w kółko jak leciały piosenki, które znamy, albo mniej więcej znamy. Droga minęła nam zaskakująco szybko. Bo jak to się mawia? W dobrym towarzystwie wszystko zawsze szybko mija. Wysiadłam z auto, a Malik poszedł po moją walizkę i dał ją ochroniarzowi by przeniósł ją do dużego busa stojącego przed domem. Na dworze dostrzegłam Liam'a, który miał kartkę z długopisem. Obserwował co chłopaki niosą i to wykreślał – no tak głównodowodzący Payne w grze. Wyglądało to zabawnie jak krzyczał na Nialla by nie brał tyle jedzenia, biedny blondynek ze smutną miną pognał do domu. Przywitałam się ze wszystkimi i weszłam do środka gdzie panował chaos. Zatrzymał się w drzwiach i nie wierzyłam. Harry ciągnął po schodach kilka toreb i był w samych bokserkach, Niall pakował jedzenie do reklamówek chowając je przed wzrokiem Liam'a, Louis? Kurde co on robi? Biega po pokoju krzycząc „gdzie są moje kochane marchewki?!'' Wywrócił się na zakręcie i zaczął biec na górę, bo chyba przypomniał sobie o walizce. Wpadł na Hazze i razem wylądowali na dole na dupach krzycząc na siebie. A do tego w radiu na maksa grała muzyka Country. Ja się pytam o co chodzi?!
-Haha, dobrze, że byłem u Ciebie, bo pewnie bym tak biegał może i nago szukając lusterka – zaśmiał się Zayn widząc moją reakcję. To co powiedział oznacza, że oni tak zawsze. No to czas się przyzwyczaić. Ale jak jechali w trasę to byli spokojni.... no tak. Wtedy wiedzieli, że jadą od dawna i mieli okazję się spakować. A teraz pewnie dowiedzieli się z dwa dni temu i szaleją.
-No moi Panowie i Pani. Macie 15 minut i wyjeżdżamy na samolot – wpadł Liam powiedział co wiedział i pognał biegiem na górę. Oszołomiona podeszłam do radia, aki samolot?! Boje się.. poszperałam w ich płytach szukając jakiejś fajnej muzyki. Włączyłam Backstreet Boys. Skąd oni to mają? To muzyka mojej cioci. I teraz mogłam sobie spokojnie oglądać jak już ubrani chłopcy noszą grzecznie bagaże w dół pod dyktaturą Payne. Śmiałam się w niebo głosy. Zayn poszedł sprawdzić czy wszystko ma i po odniesieniu walizki do auta wrócił do mnie. Razem staliśmy przytuleni i kołysaliśmy się w rytm muzyki lecącej z głośników. Jak wszystko już było dopięte na ostatni guzik Liam wyłączył wszystko i wygonił nas z domu. Zajęłam miejsce między Lou, a Niallem. Bo to było wolne. Zadowolona patrzyłam raz na jednego, a raz na drugiego, którzy intensywnie próbowali coś przede mną ukryć.
-Chłopaki i tak mi powiecie – szturchałam ich na przemian w bok. Ale nic nie mówili. Zrezygnowana patrzyłam przed siebie gdzie za kierownicą był mój chłopak, a koło niego Hazz i Liam, którzy też o czymś dyskutowali. Zajęłam się swoim telefonem i esemesowaniem z Ell, która była bardzo ciekawa gdzie jedziemy. Niestety nie wiedziałam więc jej nie mogłam odpowiedzieć. Lecz obiecałam iż jak wyląduje to od razu jej prześle fotkę naszej szóstki w tym miejscu. Ucieszyła się i życzyła miłych wakacji, bo takie mi się przydadzą. Z uśmiechem na twarzy dalej jechałam słuchając muzyki i rozmów chłopaków. W końcu dojechaliśmy nie gdzie indziej, ale na lotnisko. Aż mną wstrząsnęło jak tylko usłyszałam i zobaczyłam samoloty. Bałam się wysiąść, ale kochany Tommo wypchał mnie z samochodu. Stałam w bezruchu przez chwilę, aż nie znalazł się koło mnie Malik. Wziął mnie za rękę.
-Jestem przy tobie i nie musisz się bać – powiedział, a ja się z nim zgodziła.
Chłopaki po zjawieniu się na lotnisko rozdali autografy i zrobili sobie zdjęcia z dziewczynami. Ja czekałam koło lotniska patrząc na nich. W końcu poszli powiedzieć obsłudze, że to oni zamawiali prywatny lot. Niestety nie powiedzieli gdzie. Więc udaliśmy się za starszą panią, która doprowadziła nas do samolotu. Który z bliska jest jeszcze większy niż przypuszczałam. Wszyscy wsiedli tylko ja z Zaynem , który dotrzymywał mi kroku zostałam na dole. Po kilku głębokich oddechach weszłam z nim na pokład machiny. Na nogach z waty doszłam na siedzenie blisko okna, bo przynajmniej chce coś widzieć ciekawego z tego piekła. Jak chwiejąc się usiadłam zapięłam pasy i zamknęłam oczy. Oddychałam głośno i szybko ze strachu.
-Czy już ruszyliśmy? Jesteśmy w powietrzu? Żyjemy jeszcze? - zadawałam pytanie za pytaniem.
Kiedy otworzyłam oczy przede mną stało pięciu chłopaków wpatrujących się we mnie. Nie mogli ze śmiechu i jak posłałam im srogie spojrzenie wybuchli gromkim śmiechem. Ja tam prawie płacze, a Ci bezczelnie się ze mnie śmieją. No to ja dziękuje za takich przyjaciół, kurde... Po chwili zwijania się ze śmiechu usiedli na swoje miejsca i czekaliśmy, aż wzniesiemy się w górę. Złapałam mocno na kolano chłopaka, na co on aż zajęczał z bólu wbijających się paznokci. Ale gładził mnie po włosach nie pokazując bólu. Jak byliśmy w powietrzu wszystko wydało się okej. Spojrzałam jednym okiem na chłopaków, którzy byli już zajęci oglądaniem telewizora, który wisiał na ścianie pokładu. Fotele były beżowe, zasłony granatowe, okna duże okrągłe, obsługa miała swoje uniformy, a muzyka, która leciała była przyjemna dla uszu. Malik siedział i miał oczy skupione na programie. Zabrałam już rękę z jego kolana i usłyszałam jak odetchnął. Zaśmiałam się spoglądając za okno.
Boże. Co. To. Za. Widok. Warty normalnie wszystkiego! Wyciągnęłam telefon i zrobiłam kilka fotek. Przy okazji wysłałam Ellie. Tak się bała, a podróż wydaje się ciekawa i przyjemna. Włożyłam do uszu słuchawki i wpatrywałam się w niebo. Piękne, niebieskie, a te chmury? Genialne z bliska. Ciekawe czy ludzie, którzy są w „niebie” widzą teraz nas jak fruniemy. A może są gdzieś tutaj koło nas i fruną z nami? To jest ciekawe. Poczułam jak ktos składa pocałunek na moim ramieniu. 

Uśmiechnęłam się i oparłam głowę na chłopaku. Wyciągnęłam słuchawki i zamknęłam oczy bi być jeszcze bliżej niego. Pocałował mnie w usta co było słodkie i namiętne jednocześnie. Ten gest wydał mi się dwuznaczny „Kocham cię!” „Nie mogę się doczekać, aż będziemy sami „ Taaa ciekawe co on ma na myśli. Ale to facet, więc pewnie to drugie. Moja podświadomość upomniała mnie, że ja też go pragnę od dłuższego czasu bez seksu. Dokładnie mam ochotę prosić go o seks, ale to nie na miejscu. W końcu mam małe wakacje więc tam będzie mam nadzieję tak jak chcę.
**
Lot minął nam niesamowicie. I jak wylądowaliśmy to dowiedziałam się gdzie jesteśmy. Ucieszona ucałowałam chłopaków i kazałam im stanąć ze mną do selfie dla Ell. Zrobili głupie miny jak zawsze. Ja ni byłam inna – również się wygłupiałam i tak zrobiłam kilka fajnych zdjęć. Puściłam SMS do przyjaciółki i wyciszyłam telefon by mieć spokój na ten dzień. Oczywiście przedzwoniłam do cioci z informacją, że jestem na Dominikanie i jest gorąco. Więc musiałam się przebrać w krótkie spodenki. Tutaj na szczęście fanki nas nie dopadły, bo nie wiedziały gdzie lecimy. Jak dobrze, ze udaliśmy się bez zatrzymywania do domu na plaży. Jak tam podjechaliśmy nie mogłam uwierzyć, że takie piękne domki są na plażach do wynajęcia. Ale dla One Direction każdy wynajmie swój dom. Na szczęście na posesji znajduje się wielki basen. Tak samo jacuzzi i wiele innych relaksujących przyjemności. Domek sam w sobie jest duży i piękny. Taras z białego drewna, a na nim huśtawka, bujane krzesła, stolik. A w środku podobnie. Najwidoczniej ktoś urządził to tak samo, ale z gustem. Bo meble są dobrane tak ja trzeba oraz wszystko inne. Malik wybrał nam sypialnie z balkonem na plaże. Piękny widok – mogę siedzieć tu godzinami patrząc przed siebie. Jak miło iść się kąpać marcu. To takie super uczucie. Zamknęłam oczy i oddychałam morską bryzą stojąc na balkonie oparta o poręcz. Zayn w miał nas rozpakować, ale co on robi? Podszedł od tyłu i mocno mnie przytulił.
-Podoba się? - spytał patrząc przed siebie.
-Pewnie -odpowiedziałam kiwając głową. - Chodź kochanie rozpakujemy się, bo potem nie będzie na to czasu. A jednak jak weszłam do pokoju to moje ciuchy były w szafie ułożone tak jak wkładałam je do walizki. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Musisz tylko wyłożyć swoje kosmetyki – zaśmiał się widząc moją minę i kończył się wypakowywać. Wzięłam się za łazienkę i po chwili wszędzie były moje rzeczy jak i jego. Zadomowiliśmy się na całego. Po wszystkim padłam na łóżko zmęczona. Jak dobrze jest leżeć i móc się przytulić do osoby, którą się kocha.
-To co dziś robimy?
-Idziemy pozwiedzać, a jutro chłopaki wieczorem wybywają i mamy czas tylko dla siebie – przygryzł płatek mojego ucha, a ja zadrżałam pod wpływem tych słów. Na reszcie będziemy sami dla siebie.
-Gołąbeczki! Ubierajcie się, bo idziemy do tutejszego baru spróbować dań stąd – wparował do nas Lou podekscytowany i wyszedł. Przebrałam się i byłam gotowa. Wyszliśmy z pokoju trzymając się za ręce. Reszta już na nas czekała na dole więc zamknęliśmy domek i wyszliśmy zwiedzać...

..................
Tak jak mówiłam skończyłam dla was jak tylko szybko mogłam rozdział xd
Jestem nad morzem więc trudno mi pisać, ale daje radę wieczorem przysiąść ; > 
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was rozdziałem, ale następny będzie ciekawy xX Wierzcie na słowo xd 
Jest późno więc nie zanudzam, bo idę spać xd 
Miłego czytania i wakacji i ogólnie buziaki! 
A na moim nowy blogu tutaj możecie już zobaczyć zwiastun i bohaterów. : >


6 komentarzy:

  1. Tak jak wcześniej mówiłam. Wiem, że to Zayn odda jej serce. To po prostu do przewidzenia.
    Ale rozdział cudowny. I trzeba chyba dać Jess i Zaynowi troche ....
    Hahha. Pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Super♡ świetnie że zabrali ja na mini wakacje i będą mieć czas dla siebie ;p czekam na next:* proszę nie chce żeby on jej oddał serce ;'( przecież ja się załamię; /

    OdpowiedzUsuń
  3. Onie, prosze niech on nie oddaje serca, ona sie załamie :((( jest tyle osob co chca oddac, prosze Cie niech Malik zostanie z nią, jejku :((( mam nadzieje że teraz odpocznie i nie wydarzy sie nic takiego zeby musiała wracać, kurde no :( przekichana sprawa :/ oby było wszystko w porządku, ktoś odda jej serce, ktoś czyli NIE Malik i beda zyc dluuugo i szczesliwie :) :')
    ~ viktoria

    OdpowiedzUsuń
  4. On odda jej serce, a gdy się dowie po przeszczepie czyje ono jest, po prostu się załamie.
    A ja razem z nią.
    Blagam, nie rób tego....
    Oni mają być razem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuudo ;) pls..niech nikt z bliskich nie oddaje jej serca. Niech odda ten który już umiera i ma zdrowe serducho ;p czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy